Sytuacja w obwodzie donieckim i ługańskim na Ukrainie zmusiła wiele osób tego regionu opuścić swoje domy i przenieść się do innych

Życie od nowa

Sytuacja w obwodzie donieckim i ługańskim na Ukrainie zmusiła wiele osób tego regionu opuścić swoje domy i przenieść się do innych. Dla setek rodzin nowym domem został obwód homielski na Białorusi, który jako jeden z pierwszych przyjął przesiedleńców z sąsiedniego państwa jak swoich. Mieszkania, praca, opieka zdrowotna, przedszkola i szkoły — dla Ukraińców są dostępne prawie w takim samym zakresie jak dla miejscowej ludności. 

 

Pierwsze grupy przesiedleńców do obwodu homielskiego przyjechały na początku 2014 roku. Latem i jesienią — wraz z zaostrzeniem się konfliktu na wschodzie Ukrainy — było ich coraz więcej. Kilkadziesiąt rodzin codziennie przyjeżdżało do miasta obwodowego, by jak najszybciej zapomnieć o wojnie i znaleźć pomoc, by zacząć życie od nowa. Starsi ludzie, młodzi rodzice z małymi dziećmi, ciężarne kobiety… W tych dniach znalazłam się w Miejskim Ośrodku Opieki Społecznej dla Rodzin i Dzieci w Homlu, który jako pierwszy zaczął przyjmować emigrantów. Doświadczeni pracownicy nie ukrywali swoich emocji:

— Odkąd pracujemy nigdy nie mieliśmy tylu emigrantów. Nawet wyobrazić sobie nie mogliśmy, że przyjdzie nam pomagać sąsiadom z Ukrainy. 

Na całym obszarze Białorusi i przede wszystkim w Homlu szybko zareagowa-no w trudnej sytuacji. Już w pierwszych miesiącach lokalne władze we współpracy z obwodową organizacją Białoruskiego Czerwonego Krzyża powołały komisję międzyresortową, która koordynowała prace. Wysiłek połączyły prawie wszystkie służby, które mogły udzielić pomocy. Opowiada przewodniczący obwodowej organizacji Białoruskiego Czerwonego Krzyża Ała Smalak:

— Ludzie zostawili swoje domy i przyjechali właściwie w czym byli. Dlatego potrzebna była dowolna pomoc: od pracy i mieszkań po artykuły spożywcze i ubrania. Obecnie w obwodzie homielskim mieszka około 5 tysięcy ukraińskich przesiedleńców, w tym 550 dzieci przeważnie w wieku szkolnym. Naszym obowiązkiem jest dać im możliwość poznać się, porozmawiać. Zorganizować dla nich prawdziwe święta, których niestety nie mogli spędzić w domu. 

Algorytm działań był zrozumiały. Lokalne służby emigracyjne pomagają z zameldowaniem w konkretnej miejscowości. Na stronie Obwodowego Komite-tu Wykonawczego można znaleźć ofertę pracy wraz z mieszkaniem przeważnie na wsi. Do szkół i przedszkoli można trafić bez większych problemów. W dziedzinie szkolnictwa również pomaga się z zatrudnieniem. Przykład przytoczył kierownik Wydziału Szkolnictwa Obwodowego Komitetu Wykonawczego w Homlu Siarhiej Paroszyn:

— Wśród osób, które przyjechały, była nauczycielka historii. Zapropono-waliśmy jej zajęcia pozalekcyjne. Chętnie się zgodziła. Takich przykładów jest wiele. 

Miejski Ośrodek Opieki Społecznej dla Rodzin i Dzieci w Homlu opowiada o szczegółach codziennej pracy. Na prośbę o pomoc ukraińskim przesiedleńcom mieszkańcy Homla odezwali się natychmiast. Ktoś może zapewnić dach nad głową, inni wpłacają datki na konto charytatywne, ktoś inny przynosi jedzenie i ubrania:

— Mieliśmy rodzinę z obwodu ługańskiego. Znaleźliśmy im pracę i mieszkanie w powiecie dobruskim. Porządny dom. Tylko bez mebli. Powiedzieliśmy o tym ludziom. Wkrótce przywieźli wszystkie meble: kanapy, fotele, szafy, sprzęt. Tak wszyscy razem urządziliśmy życie konkretnej rodziny.

Rodzina Nowikowów z obwodu donieckiego próbuje żyć na Białorusi. Wioletta Draluk 
Rodzina Nowikowów z obwodu donieckiego próbuje żyć na Białorusi. Foto Wijaleta Draluk.

Między przeszłością a przyszłością

Rodzinę Nowikowów z miejscowości Charcyzsk w obwodzie donieckim po-znałam bezpośrednio w Ośrodki Opieki Społecznej. Dosłownie zetknęliśmy się na progu w dniu ich przyjazdu do Homla. Małżonkowie Helena i Gienadij z trójką dzieci — 9-miesięczną córeczką i chłopcami w wieku 5 i 8 lat — wyglądali na zmęczonych. Trudna droga, niepewna przyszłość. Helena ze łzami w oczach opowiadała o tym, co przeżyli:

— Kiedyś marzyliśmy, by mieć własny dom, dzieci. Marzenie się spełniło: mamy dwóch chłopców i dziewczynkę — każdy ma własny pokój. Nic tylko żyć i cieszyć się. Dlatego, gdy wszystko się zaczęło, trzymaliśmy się do końca. Nigdy byśmy nie wyjechali: mąż jest górnikiem, zostały mu dwa lata do emerytury, sama jestem farmaceutką. Mieliśmy wszystko — pracę, dom. Dużo pracowaliśmy, nigdy od nikogo niczego nie chcieliśmy. Po prostu żyliśmy jak normalni ludzie. Staraliśmy się to wszystko zachować i nagle wszystko straciliśmy. Gdy wyjeżdżaliśmy, słyszeliśmy hałas, czołgi zbliżały się do miasta. Moja matka i ojciec zostali. Regularnie kontaktujemy się z nimi. Mówią, że okna oklejają taśmą jak podczas wojny, stawiają worki z piaskiem. To straszne. Nie ma już drogi powrotnej. 

Mieszkanka Doniecka Olga Iwczenko, która pracowała w branży nierucho-mości, również przyjechała do Homla z bliskimi. Razem z babcią w sędziwym wieku jest ich pięcioro:

— Nasza babcia mówiła: “Zostanę, zostanę”. Jednak gdy zobaczyła, jak się ostrzeliwuje domy z ciężkich moździerzy… Jeden z takich domów runął na naszych oczach: zginęła cała rodzina. Gdy opuszczaliśmy Donieck, pociąg led-wo jechał, wagony trzęsły się. To ziemia drżała od wybuchów. Siedzieliśmy i myśleliśmy: “Zdążymy wyjechać czy nie?”. W Doniecku miałam własną firmę, studiowałam prawo…

Setki historii, tysiące podobnych biografii. Jednak z czasem życie na Białorusi układa się również tym, kto już nie wierzył w lepsze. Małżeństwu Nowikowów na przykład zaproponowano przenieść się do powiatu reczyckiego, gdzie jest dobra praca dla małżonka i porządny dom dla dużej rodziny. Olga Iwczenko i jej bliscy zamieszkali w prawosławnym klasztorze dla kobiet. Pojawiły się oferty pracy. 

Wiele przedsiębiorstw Homla i miast powiatowych chętnie zatrudnia przesiedleńców z obwodu donieckiego i ługańskiego. Żadnych przeszkód praw-nych nie ma. Są to między innymi zakłady odzieżowe “8 Marca” i “Komintern”, zakład produkcji słodyczy “Spartak” i zakład obróbki drewna “Gomeldrev”. Ten ostatni zatrudnił i zapewnił zakwaterowanie około 30 rodzinom. Przedstawiciele dyrekcji opowiadają o tym:

— Nasz zakład jest duży. Mamy wolne etaty. Mamy mieszkania służbowe. Maksymalnie zapewniliśmy przesiedleńcom zakwaterowanie. Pomogły również lokalne władze, przekazały kilka mieszkań służbowych. Opieka społeczna jest jednakowa dla miejscowych mieszkańców i tych osób, które przyjechały do nas ze strefy konfliktu. Jest opieka zdrowotna, świadczenia, pomoc dla dzieci, prezenty noworoczne.

Niech Nowy Rok będzie spokojny

W święta w Puszczy Białowieskiej w obwodzie bresckim jest wielu gości. Znajduje się tu rezydencja białoruskiego Dziadka Mroza. Nie tylko przyjeżdżają tu dzieci z całego kraju, ale i przysyłają listy z najskrytszymi marzeniami. Jeden z takich listów napisały siostry, które przyjechały z Doniecka do Homla:
“Witaj, Dziadku Mrozie! Piszą do ciebie Wioletta (15 lat) i Maria (6 lat). Jesteśmy z Doniecka, obecnie mieszkamy w Homlu. Najważniejszy prezent, o który chcemy poprosić, to jak najszybszy powrót do domu, żeby zapanował pokój. Rozumiemy, że teraz jest to niemożliwe. Bardzo trudno jest przyzwyczaić się do nowego miasta, szkoły, trudno nie widzieć swoich przyjaciół, bliskich. Rodzice opowiedzieli nam, gdzie mieszkasz, i postanowiłyśmy napisać do ciebie w nadziei, że przeczytasz. Już spadł śnieg, nie jest go dużo. Jak się masz? Rozumiemy, że masz dużo spraw na głowie, mamy jednak nadzieję, że ten list trafi do ciebie i przeczytasz go. Kochamy cię i wierzymy, że istniejesz”.

Wijaleta Draluk
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter