Nie nowe, a wieczne

W regionach obwodu bresckiego uczniów uczy się dawnych rzemiosł
W regionach obwodu bresckiego uczniów uczy się dawnych rzemiosł

W nowym roku szkolnym w obwodzie bresckim prowadzi działalność 528 szkół i 489 przedszkoli. Na lekcje uczęszcza prawie 156 tysięcy uczniów. Nie tylko fizyki i chemii uczy się dzieci. Po lekcjach i w weekendy na dzieci czekają szkoły muzyczne, instytucje ekologiczno-edukacyjne, sekcje sportowe i kluby. W obwodzie bresckim wiele się robi, by odrodzić rzemiosła ludowe — garncarstwo, snycerstwo, bednarstwo, tkactwo i inne. Dzieci w różnym wieku mogą przyjść do Ośrodka Rzemiosł. Zainicjowali tę działalność pracownicy kultury. Odradzając białoruskie tradycje w rzemiosłach, mistrzowie przekazują swoje umiejętności dzieciom.



W Ośrodku Rzemiosł w Biarozie robi się na przykład drewniane ptaki-talizmany. Rzemieślnik Alaksandr Łaŭrynowicz uczył się u znanego snycerza Mikałaja Hałaburdy ze wsi Sudziławicze. Kiedyś ptak uratował młodego Mikałaja w Niemczech. Naziści wywieźli chłopaka na prace przymusowe. W wolnym czasie robił ptaki i wymieniał na chleb.

Drewnianym ptakom nasi przodkowie przypisywali cudowną moc, nazywali opiekunami dzieci, symbolem szczęścia rodzinnego. Talizmanu nie można długo przechowywać w domu.

Dyrektor Ośrodka Rzemiosł w Biarozie Natalla Kawalewicz opowiada, dlaczego:

— Zrobiony z drewna osiki lub lipy talizman wieszano nad stołem, łóżeczkiem dziecka, a po Bożym Narodzeniu palono w piecu albo w ognisku na Kupale. Uważano, że ptak zabiera wszystko co złe, dlatego trzeba to zło spalić, a później zrobić nowy talizman.

W Prużanach odrodzono dawny obyczaj białoruskich wsi — nauczono się robić lalki. Można je obejrzeć w Ośrodku Twórczości Dzieci i Młodzieży.

Lalki robione ręcznie uważane są za jeden z najstarszych symboli kultury słowiańskiej. Robiły je bez nożyczek i igły nasze babcie i prababcie. My już zapomnieliśmy. Teraz nadszedł czas na odrodzenie tradycji.

Dyrektor Ośrodka Twórczości Dzieci i Młodzieży w Prużanach Alona Puchnarewicz wspomina, że wszystko zaczęło się od założenia nowego kółka europejskiej zabawki:

— Chcieliśmy wrócić do źródeł. Porozmawialiśmy ze starszymi kobietami, namalowaliśmy szkice lalek, które robili kiedyś nasi przodkowie, coś podpatrzyliśmy w Internecie, przeprowadziliśmy warsztaty. Teraz wszyscy pedagodzy potrafią zrobić lalkę. Dzieci się nauczyły. Początkowo lalki były używane jako maskotki. Teraz jest to ciekawy upominek. Zaczęliśmy robić lalki z ziołami. W głowie i piersiach jest macierzanka. Od lata wykorzystujemy również inne zioła, które sami zbieramy: miętę, tomkę. Lalka zbożowa ma w środku ziarno. Według dawnej tradycji lalkę zwija się zgodnie z ruchem słońca. Lalka nie ma twarzy. Twarz powinien namalować gospodarz albo gospodyni.

Uczniowie zrobili lalki dla wszystkich swoich krewnych, teraz chcą robić lalki na sprzedaż.

Białoruskie miasto Iwanawa słynie ze swoich beczek. Od 2000 roku na Białorusi działa jedyna szkoła bednarstwa, niedawno nadano jej nazwę Dziecięcej Szkoły Ludowej Sztuki Użytkowej w Iwanawie.

Bednarstwo to rzemiosło dla mężczyzn.

— Trudne to jest? — pytam się Dzimy Swirepy, który jak się okazało jest krewnym słynnego bednarza Siarhieja Swirepy z pobliskiej wsi Ryławicze. Chłopiec wzrusza ramionami:

— Już się nauczyłem. A na początku bolały ręce.

Nie ma teraz odcisków na rękach, tym większy jest zapał.

Obracać krąg garncarski mogą zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Celem zachowania i promowania najlepszych tradycji rzemiosła ludowego we wi Harodnaja w powiecie stolinskim otwarto Ośrodek Garncarstwa, w 2003 roku dzięki staraniom miejscowej nauczycielki Alimpijady Leanawiec. Teraz ośrodek znany jest na całym Polesiu, jest tylko jeden taki w całym kraju.

Rzemiosła uczą się miejscowi uczniowie, których garncarstwa uczy garncarz z dziada pradziada Abraham Basawiec — laureat nagrody specjalnej prezydenta Białorusi za osiągnięcia w dziedzinie kultury i sztuk pięknych w kategorii Twórczość Ludowa.

Tradycyjne rzemiosło garncarskie z autentycznymi elementami wsi Harodnaja wpisano na listę wartości historyczno-kulturalnych Białorusi.

W dniu dzisiejszym w Ośrodku Garncarstwa działają dwa kółka: “Młody garncarz” oraz “Gliniana zabawka-piszczałka”, gdzie przychodzi około dwudziestu uczniów.

Jakiś czas temu do pracowni przywieziono dwa nowe koła garncarskie japońskiego producenta, przywieziono i zainstalowano trzy gabloty, glazurę do zdobienia dekoracyjnego wyrobów.

Co roku we wsi Harodnaja odbywają się plenery garncarzy z całej Białorusi i bliskiej zagranicy. Dorastające pokolenie ma od kogo się uczyć.

Na listę niematerialnego dziedzictwa Białorusi wpisano tkactwo podwójne, którego można się nauczyć w obwodzie bresckim.

Rękodzielniczka Maryja Kraŭ­czynskaja czekała na mnie przy warsztacie tkackim w wiejskim klubie we wsi Padbieła w powiecie kamienieckim.

Pokazała mi dywan — tak się w powiecie kamienieckim nazywa tkaną narzutę. Czerwone róże na niebieskim tle. Na odwrotnej stronie — niebieskie róże na czerwonym tle. Narzuta jest dwustronna. Jak gdyby składa się z dwóch osobno utkanych części, połączonych ze sobą.

Tkactwa podwójnego Maryja Kraŭczynskaja nauczyła się we wsi Padbieła, później nauczyła córkę Natallę, jej koleżankę, wnuczkę Karynę. Teraz wieczorami na zajęcia do klubu przychodzi kilka miejscowych uczennic.

Niedaleko wsi Padbieły położone są Kamieniuki. Jest tam Dom Rzemiosł i Kultury. Rękodzielniczka Nadzieja Hrycuk również uczy dzieci tkactwa podwójnego. Poza tym chłopcy i dziewczęta uczą się pracować z drewnem. Dyrektor Domu Rzemiosł i Kultury Iryna Kusznieruk jest znaną snycerką, jedyną w kraju kobietą, która piłą mechaniczną rzeźbi piękne figurki.

Pytam, czy obecni uczniowie interesują się dawnym rzemiosłem, czy pomogą starania jej kolegów nie tylko zachować, ale i przywrócić zapomniane tradycje. Odpowiada bez namysłu:

— Dzieci są zachwycone. Można przywrócić zapomniane tradycje. Trzeba jednak podnieść w społeczeństwie prestiż rzemieślników.

— Co o tym myślicie, czy zasługują rzemieślnicy na szczególny szacunek? — pytam dzieci.

Dzieci:

— Tak, oczywiście.

Dwadzieścia lat temu trudno było sobie wyobrazić, że na targach i wystawach ludzie chętnie będą kupować gliniane dzbany, koszyczki, ręczniki. Teraz takie rzeczy są trendy. Dawne rzemiosła będą żyć dzięki naszym dzieciom.

Walancina Kazłowicz
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter