Życie z wiejskim kolorytem

[b]Znany w Homlu specjalista w zakresie dziedzictwa historyczno-kulturalnego Eugeniusz Malikow, historyk, doktor historii sztuki, wykładowca Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Transportu, jest bardzo dumny z tego, że korzenie jego rodu są na wsi. Nic nie szkodzi, że długie lata życia i działalności zawodowej uczonego związane są z wielkim miastem. Właśnie wiejski motyw nadal jest dla niego najważniejszy. O czym sam szczerze opowiada. [/b]
Znany w Homlu specjalista w zakresie dziedzictwa historyczno-kulturalnego Eugeniusz Malikow, historyk, doktor historii sztuki, wykładowca Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Transportu, jest bardzo dumny z tego, że korzenie jego rodu są na wsi. Nic nie szkodzi, że długie lata życia i działalności zawodowej uczonego związane są z wielkim miastem. Właśnie wiejski motyw nadal jest dla niego najważniejszy. O czym sam szczerze opowiada.

W starym mieście jest sporo drewnianych domуwKroniki rodzinne
Gdy w dzieciństwie bywałem w rodzinnych okolicach swojej matki w powiecie wietkowskim niedaleko Homla, byłem nieco zdziwiony, że moje prababcie mają takie imiona — Ludwika i Ulita. Wiele lat pуźniej dowiedziałem się, że prababcia Ludwika uważała się za Polkę, co mnie wprowadziło w kłopot.
Ten fakt nie pasował do wyłącznie miejscowego białoruskiego pochodzenia wszystkich moich przodkуw po kądzieli: nikt z nich dalej niż 40 kilometrуw od miejsca zamieszkania nie wyjeżdżał. Jako student wydziału historycznego wiedziałem, że Polakуw na wschodzie obwodu homelskiego, 30 kilometrуw od Rosji, nie było.
Moment przełomowy nastąpił, gdy w Muzeum Twуrczości Ludowej w Wietce, po tym, jak powiedziałem, skąd pochodzi moja matka, zapytano mnie: “Ze wsi Garisty? Przecież to szlachta”. Nie mogłem ukryć swojego zaskoczenia: “Jaka tam szlachta? Byli chłopami — sami uprawiali rolę”. “Zapytaj swojej babci, jaka to była szlachta, opowie ci” — powiedziano mi w muzeum.
Babcia Nadzieja Siwakowa pomagała mi, jak mogła: “Są chłopi i jest szlachta. Szlachta nigdy nie żeniła się z chłopami, tylko ze swoimi. Wieś Garisty to szlachta, a Chłusy to chłopi. W dzieciństwie rodzice mуwili mi, że jesteśmy szlachtą”.
Dopiero teraz sytuacja była bardziej zrozumiała, dlaczego babcia Teresa Drobyszewska, ktуra miała siostry Helenę, Jуzefę, Rуzię, Franciszkę, Annę i braci Marcina i Jerzego, w 1880 roku wyszła za mąż za Antoniego Abuchowicza, z ich małżeństwa urodziła się moja prababcia Ludwika, byli katolikami. A druga prababcia Ulita wyszła za mąż za Mitrofana Jazerskiego, byli prawosławni.
Ta historia mojego rodu, ktуry mieszkał we wsiach w lasach w powiecie wietkowskim obwodu homelskiego, doprowadziła mnie do historii mojego zawodu, pasji na całe życie.

Drewniany styl
Jestem przekonany, że nadszedł czas, gdy koniecznie trzeba zachować wieś w mieście. Dla Homla jest to szczegуlnie ważne. Wytłumaczę dlaczego.
Wiele lat temu po raz pierwszy w rodzinnych okolicach zainteresowałem się drewnianą architekturą. Wiejskie domy dzięki dekoracji rzeźbiarskiej w moim dzieciństwie i na tle obecnego postępu urbanistycznego wyglądały pięknie i naturalnie. Gdy ponad dziesięć lat temu zacząłem dogłębnie badać ten temat, okazało się, że ocalałe między innymi w Homlu unikatowe budynki nie tylko zasługują na to, by reprezentować dawną architekturę, są charakterystyczne wyłącznie dla naszego miasta. Jest to homelskie DNA, właściwa miastu cecha, ktуra w takim połączeniu elementуw nie występuje w innych regionach Białorusi, Rosji, Ukrainy.
Cecha odmienna polega na tym, że na południowym wschodzie obwodu homelskiego ukształtowała się tradycja niepowtarzalnej dekoracji rzeźbiarskiej. Najlepsze wzorce architektury ludowej i drewnianego zdobienia można dziś zobaczyć w homelskich domach końca XIX — pierwszej połowy XX wieku. Na tym polega urok Homla. Dziś w mieście zachowało się około 70 takich budynkуw.
Nie tylko są piękne. W symbolice drewnianych ozdуb ukryte są wyobrażenia chłopуw o domu jako trzypiętrowym modelu pionowym Świata w kodzie wodno-słonecznym. W ten sposуb prуbowano urządzić oswajaną przez człowieka przestrzeń w przeciwstawieniu do chaosu i nierządu przyrody i zapewniając ochronę dla domu przed naturalnym złem.
Właśnie dlatego tak bardzo chce się zostawić dla nowych generacji ten wizualny język przodkуw, dawną sztukę architektury. W tym celu trwają prace nad odtworzeniem w Homlu starej części miasta, przedstawiającej drewnianą architekturę. Zrealizować ten projekt można w granicach pięciu wspуłczesnych ulic. Jest to centrum miasta, gdzie zachowało się kilkadziesiąt starych domуw, oficjalnie objętych ochroną państwa. Kilka domуw można przenieść z innych ulic.
Myślę, że taka rуżnorodność historyczna Homla pozwoli zwiększyć liczbę turystуw, ponieważ przyjeżdżają zwiedzić całe miasto, a nie obejrzeć poszczegуlne zabytki. Najważniejsze, że zainteresowanie mieszkańcуw miasta i gości drewnianą architekturą homelską rośnie z roku na rok. Piesze wycieczki po Słobodzie Spasa i innych osiedlach Homla, gdzie zachowała się historyczna drewniana zabudowa, niezmiennie cieszą się popularnością. Nikt już nie mуwi, że specjaliści — historycy i pracownicy muzeуw — bronią staroci, chcąc ocalić wieś w mieście. Dziś wszyscy rozumieją, że jest to podłoże, nasza przeszłość w imię przyszłości.

Idee rodem z dzieciństwa
Przez lata swojej działalności zwiedziłem kilkaset wsi. Za każdym razem, przebywając w tym prawie irracjonalnym wymiarze czasu, gdzie wszystko jest takie spokojne i powolne, zanurzam się w paralelnym świecie. Przypomina mi czasy dzieciństwa. Niekiedy wystarczy kilka dni, by zasilić się energią tej ziemi. Nie raz zauważałem, że do głowy natychmiast przychodziły nowe idee.
Projekt “piaskowych” plenerуw zrodził się na takiej fali. W służbowej sprawie znalazłem się w miejscowości Czonki niedaleko Homla. Spojrzałem na brzeg rzeki Soż. Pomyślałem, że można tam robić rzeźby z piasku. W dzieciństwie lubiliśmy robić z piachu ciasta i budować zamki. Od tego się zaczęło.
W ostatnich latach ze studentami Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Transportu i wolontariuszami jeździmy nad Soż. Jest mnуstwo pomysłуw, jakie rzeźby zrobić. Kilka ton piachu, zwykła woda, weekend i kilkadziesiąt osуb. Był zamek rycerza, smok, latarnia, kwiat paproci. Dwa lata temu zbudowaliśmy najstarszy zabytek w obwodzie homelskim — cerkiew XVIII wieku w Starej Bielicy. W ubiegłym roku w piachu oddaliśmy do użytkowania pierwszą stację homelskiego metra Czonki Centralne. Dlaczego metro, ktуrego na razie nie ma w mieście? Ponieważ przejścia podziemne, do ktуrych można zaliczyć metro, dawno ujęte zostały w legendach i baśniach Homla. Fakty historyczne świadczą o istnieniu dawnej tradycji budowy podziemnych drуg i komunikacji. Jeszcze w 1654 roku ukraińscy Kozacy wysadzili w powietrze przejście podziemne, łączące homelski zamek z rzeką. Na początku XX wieku wszystkim znane były legendy o przejściach podziemnych pod rzeką Soż. Pod koniec XX wieku budowa metra w Homlu nie wydawała się fantastyczną. Powikłania historyczne skorygowały ten projekt. Jednak drugie pod względem wielkości miasto w kraju szybko rośnie i dlatego budowa metra jest tylko kwestią czasu. Najważniejsze, by nigdy nie zapominać, od czego się wszystko zaczęło.

Wioletta Draluk
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter