Subiektywny Wiaczesław Zacharyński

[b]Od dawna chciałem bliżej poznać twórczość Wiaczesława Zacharyńskiego. Pamiętam, jak dwa lata temu dzwoniłem do niego, ale coś nam przeszkodziło spotkać się. Dzwonię ponownie. Umówiliśmy się na spotkanie w jego pracowni. Zresztą sam Wiaczesław Zacharyński nazywa swoją pracownię studiem, nadając temu wyrazowi szersze znaczenie...[/b]
Od dawna chciałem bliżej poznać twуrczość Wiaczesława Zacharyńskiego. Pamiętam, jak dwa lata temu dzwoniłem do niego, ale coś nam przeszkodziło spotkać się. Dzwonię ponownie. Umуwiliśmy się na spotkanie w jego pracowni. Zresztą sam Wiaczesław Zacharyński nazywa swoją pracownię studiem, nadając temu wyrazowi szersze znaczenie. Od razu zauważyłem atrakcyjność tego studia, jak tylko wszedłem: jasne, przytulne. I czyste tak bardzo, że miałem ochotę zdjąć buty. Zrozumiałem, że ten pokуj dla Wiaczesława to coś więcej niż miejsce, gdzie malarz najczęściej w samotności spędza lata życia. Z całą pewnością dla Wiaczesława Zacharyńskiego studio jest miejscem refleksji podczas pracy nad obrazem, gdzie odpoczywa jego dusza, gdzie dobrze się czują jego przyjaciele
Przyszedłem na spotkanie nieprzygotowany, wiedząc tylko, że Zacharyński wyrуżnia się pod względem stylu, maniery od wielu swoich kolegуw. Jest filozofem w malarstwie, pogrąża się całkowicie w tym skomplikowanym procesie. Kierują nim wrażenia od refleksji, nie ukrywa swojego subiektywizmu, czasami jest daleki od zrozumienia otoczenia. Szuka swojego piękna w materii otaczającego świata.
Od rozumienia piękna rozpoczęła się nasza rozmowa.
— Piękno to jedna z podstawowych tez, do ktуrych zwraca się sztuka — twierdzi Wiaczesław Zacharyński. — Jakkolwiek traktujemy ten wyraz, nie wymyśliliśmy go sami. Jest zdeterminowane obecnością Boga. Człowiek jest obdarzony pięknem, przyroda jest obdarzona pięknem. Piękno jest zewnętrzne, jest wewnętrzne. Istnieje harmonia piękna, łącząca zewnętrzne i wewnętrzne. Sztuka, w tym malarstwo, zajmuje się syntezą piękna, harmonią. Dlatego piękno jest bardzo ważne. Moim celem jako malarza jest postrzeganie szczytуw tego pojęcia. Obraz powinien posiadać potężną energię, ponieważ emanuje pięknem: to, co może przyciągnąć uwagę człowieka, zmusić myśleć, cieszyć się. Albo wzbudzić smutek, wspуłczucie — to wszystko potrafi prawdziwe dzieło sztuki, ktуre posługuje się pojęciem piękna. Chociaż wielu filozofуw twierdzi, że nie można często używać tego wyrazu, ponieważ zaczynamy idealizować piękno. Chcę powiedzieć, że dla mnie jako malarza piękno jest jednym z głуwnych pojęć w życiu. Wartościowe dzieło sztuki to harmonia prawdziwego piękna.
— Kiedy doszedł pan do takiego rozumienia sztuki? Prawdopodobnie nie od razu?
— Naturalnie. Czyż można urodzić się filozofem? Wszystko przychodzi wraz z doświadczeniem. Dlatego popełniając błędy, badając pewne prawa otaczającego świata, zdobywamy nowe umiejętności, ktуre pomagają kształtować się naszym światopoglądom, filozoficznemu rozumieniu życia, piękna. W sztuce są dwa pytania, na ktуre powinien odpowiedzieć autor: co namalowałeś i jak to namalowałeś? To są składniki, ktуre decydują o wartości dzieł sztuki. Myśl, koncepcja i poziom artyzmu — trzeba dorуwnywać tym wymaganiom. Jeśli są, dochodzi do powstania czegoś wartościowego. Jeśli nie ma, można powoływać się na bуl głowy, złe samopoczucie, pogodę, ale nie będą usprawiedliwieniem. Dla mnie ma to najważniejsze znaczenie. Na drugim miejscu są umiejętności i poziom zawodowy. Wyobraźnia niezbyt doświadczonego malarza zawsze wchodzi na pierwszy plan: interesuje go to, co może być niezbyt dobrze wykonane. Najważniejsza jest idea. Przykład Marca Chagalla i jego oryginalnych idei. Nigdy nie przywiązywał większego znaczenia do poziomu wykonania, chociaż był zawodowcem. Mimo to zdobył światową sławę. I odwrotnie są wspaniali malarze, ktуrzy potrafią namalować dobry portret, pejzaż, lecz nie ma w nich wielkiej idei, wyobraźni i wielkiego sensu. Nie doszło do powstania dzieła sztuki tylko dlatego, że nie ma najważniejszej rzeczy — nie ma myśli, nie ma koncepcji: po co zostało zrobione? Być może dlatego wraz z pojawieniem się kamery mistrzostwo odeszło na drugi plan. Trzeba znać, co chcesz przedstawić, jaka jest idea, jaki jest sens, a dopiero potem, jak to wygląda. To jest moja opinia.
— Maluje pan duszą?
— Czyż można nie myśleć o duszy? Trzeba czuć, że dusza żyje. Inaczej po co brać się za uprawę zboża, budowę domu, tworzenie dzieła sztuki. Dusza zawsze jest na pierwszym miejscu, jako czynnik pomagający malarzowi. Nawet jeśli trwa praca mуzgu, zawsze dostosowuje się do potrzeb duszy. Dusza i myśl powinny być w harmonii, wspуłpracować.
— Trudno pana nazwać malarzem realistą w klasycznym rozumieniu tego pojęcia. Czy stara się pan, by odbiorca rozumiał to, co pan namalował? Czy to nie pana sprawa: niech odbiorca myśli, co chce?
— Nadeszły czasy, gdy w ogуle nie trzeba używać terminуw “realista”, “abstrakcjonista”, wymyślać jakichkolwiek “-istуw” i “-izmуw”. Dlaczego? Odbiorca jest tak dobrze przygotowany pod względem informacyjnym, życie jest tak bardzo uniwersalne i rуżnorodne, że dziś na jednym obrazie mogą być jednocześnie cechy realizmu, abstrakcjonizmu i awangardy. Autorzy są tak bardzo uniwersalni, rуżni, że nie ma potrzeby ustalać, czy jest to realizm czy abstrakcjonizm. Jeśli chce pan zapytać, co mi się bardziej podoba — rozpoznawalne chwyty realistyczne czy abstrakcyjne, odpowiem, że o wszystkim decyduje myśl, idea. Gdy rodzi się koncepcja, określa się rуwnież styl. Może być element stricte realistyczny. Albo umowny. Wszystko stało się uniwersalne. Mnie jako malarza zawsze kusi wysoki poziom umiejętności — zawodowcy, wykonawcy. Zdolny malarz jest podobny do dobrego muzyka, ktуry może zmusić instrument wydobyć z siebie dźwięk potrzebny wykonawcy. Malarz powinien posiadać umiejętności, by stosować rуżne chwyty malarskie. Trzeba być wirtuozem. By opanować sztuczki prawdziwej szkoły, trzeba się uczyć od starych mistrzуw. Mamy czego się od nich uczyć. Warto zwiedzać muzea, patrzeć i obowiązkowo się uczyć. Wtedy łatwo będzie wykreować dowolny obraz.
— Jakie miejsce białoruska szkoła malarstwa zajmuje w kulturze europejskiej?
— Trudno teraz mуwić o szkołach. Dlaczego? Dawniej sztuka kształtowała się wokуł poszczegуlnych twуrcуw — znanych malarzy. Weźmy epokę Odrodzenia. Wielcy malarze tego okresu mieli swoich uczniуw, ktуrzy badali manierę właśnie tych malarzy, ich kompozycje i oczywiście wzorowali się na nich. Dlatego powstawała szkoła. Dziś nie istnieje takiego systemu nauczania. Bardzo mi się podoba system nauczania starych mistrzуw. Miałem nostalgię, gdy musiałem uczyć się według wspуłczesnych metodyk. Dziś nie pedagog wybiera uczniуw, w trakcie egzaminуw robią to osoby, ktуre wykładają inne przedmioty. Dawniej jeśli mistrz wybierał sobie uczniуw, właśnie on ich wybierał, miał na to prawo. Potem ich uczył. Potrafił wychować wielkich artystуw.
Dziś możemy mуwić o wysokiej sztuce białoruskiej lat 70. albo o sztuce białoruskiej lat 50., 60. XX wieku. Nie jest to jednak szkoła. Szkołę tworzy osobny mistrz: odmienną, z własnymi zasadami — zawodowymi, filozoficznymi. Dziś możemy mуwić o malarzach pewnego okresu.
— Zapytam inaczej: jakie miejsce zajmuje białoruskie malarstwo w kontekście powiedzmy kultury europejskiej?
— Przypomina mi to zawody sportowe: nasi pływacy zdobyli tyle medali, zajęli takie miejsce. A jakie miejsce przyznać wspуłczesnej sztuce białoruskiej albo jakie miejsce zajmuje wspуłczesna sztuka włoska? Nie warto przyznawać miejsc. Trzeba pozbywać się podobieństwa do zawodуw: kto lepszy, kto gorszy. Nie potrafię jednocześnie odpowiedzieć na pańskie pytanie. Tak, są białoruscy malarze, ktуrych wielbiciele żyją w Izraelu i Florydzie. Jak rуwnież niemiecki malarz może zainteresować białoruskich odbiorcуw. Jeśli o sztuce są informacje, jeśli się o niej pisze, jest bardziej znana. Stosunek do niej jest bardziej aktywny niż do tej, o ktуrej mało się wie. Białoruś powinna więcej promować swoich malarzy, pokazywać ich światu. Ponieważ nasi malarze są ciekawi i zdolni. Sam byłem świadkiem stosunku podczas wystaw międzynarodowych publiczności i zawodowcуw wobec białoruskich malarzy — bardzo uważnego, zainteresowanego. Wielu chce nabyć i mieć w swojej kolekcji obrazy naszych malarzy. Co należy robić? Więcej pokazywać. Wydawać albumy, kręcić programy telewizyjne, ukazywać się za granicą. Białoruska sztuka to nasze dobra narodowe. Można powiedzieć inaczej: najlepszą marką naszego kraju jest nasza kultura i sztuka.
— Jaka jest filozofia pańskich obrazуw?
— Filozofia? To zbyt łatwe, ujmować wszystko w tym jednym wyrazie. Zazdroszczę tym malarzom, ktуrzy jednym wyrazem określają sens swojej twуrczości. Chociaż na pewno istnieje ten wyraz. To miłość: miłość do życia, do człowieka, do Boga. Przyszliśmy, by poznać życie ziemskie, poznać istotę człowieka. Przez to chce się przekazać piękno dzieła boskiego. Wiele rzeczy mnie interesuje. Obraz kobiety — ciągle do niego powracam, gdy gromadzi się pewien zasуb emocji, gdy pojawia się emocjonalny stosunek. Mam cały cykl pod tytułem “Nu”, “Lady”. Zastosowałem rуżne rozwiązania plastyczne. Dlaczego? Zawsze przyciąga mnie nie jakieś jedno rozwiązanie plastyczne, a rуżne. Malarz jest jak dziecko: dla niego twуrczość to zabawa. Zabawa formą, zabawa nastrojem. Wydawałoby się, że to jest niepoważne. Nie, to jest poważne. To wielka cecha: pozostając dorosłym, zachować w sobie dziecięcą bezpośredniość i fascynację badaniem formy, koloru.
— Jak pan uważa, czy malarz powinien mieć za sobą szkołę akademicką?
— Najlepiej, gdyby miał. Dobra szkoła akademicka pomaga malarzowi rozwiązać kwestie zawodowe. Chociaż było wielu genialnych malarzy, ktуrzy nie ukończyli akademii. Ambicje pomogły im zostać wielkimi malarzami. Czasami akademia szkodzi — wszystko zależy od poziomu pedagogуw. Nasza szkoła akademicka jest bardzo dobra. Ze względu na swoje tradycje zawodowe, o ktуre trzeba dbać, nie można dopuścić do ich utraty.
— Zauważyłem, że lubi pan malować cykle. Dlaczego?
— Cykl obrazуw pozwala bardziej zagłębić się do treści pewnego tematu. W młodym wieku myślałem, marzyłem o tym, jak wszystkie myśli umieścić na jednym obrazie. Zdarza się pozbieram myśli i zaczynam malować obraz. Zacząłem. I nawet wydaje się, że będzie dobry obraz. Minął tydzień — kolejnych piętnaście myśli przyszło do głowy. C robić? Trzeba zmieniać kompozycję, kolorystykę. Powiedziałem: “Stop!”. Zacząłeś obraz — więc go zakończ. Pojawiły się inne myśli — weź czyste płуtno. Kolejne myśli można przedstawić pod jednym hasłem, pod jednym tytułem. Tak pojawiły się dwa obrazy. Zacząłem malować drugi — pojawiły się kolejne myśli. Zacząłem malować trzeci. Nie odpędzam myśli. Gdy pracuję, gromadząc się i zaczynam myśleć o tym, czy można zrobić inaczej. I co dalej? Wymazywać farby? Po co? Maluj, zakończ. Bierz czyste płуtno i przedstawiaj myśl, ktуra cię nurtuje. Pracuj. To mi pasuje. Jeden temat można przedstawić na dziesięciu, piętnastu obrazach. Można prześledzić, jak kształtowały się myśli. Spodobało mi się, teraz to moja twуrcza zasada.
— Co pan uważa za najważniejsze w swojej twуrczości?
— Nie ma rzeczy drugorzędnych, wszystko jest ważne. Nie można czegoś wyodrębnić. Sam proces twуrczości składa się z rуwnowartościowych składnikуw. W efekcie powstaje dzieło sztuki. Dla mnie wszystko jest najważniejsze. Nawet nastrуj, ktуry towarzyszy mi w drodze do pracowni, rуwnież jest ważny. W życiu nie ma drobiazgуw. Wszystko ma znaczenie.
— Czy swoimi utworami stara się pan wychować gusty estetyczne publiczności?
— Przypomniał mi się okres radziecki, gdy po to, by podnieść poziom estetyczny, trzeba było stworzyć cykl “Wytapiacze stali”. Jeśli nie myśleć o tym, że twoja praca dostarcza przyjemność estetyczną publiczności, po co brać się do niej. Mnie się wydaje, że jest celem każdego malarza. By każda jego praca, jego utwуr znalazły odbiorcę. Poprzez stosunek publiczności do konkretnego dzieła sztuki powstaje kontakt estetyczny. Człowiek przyszedł na wystawę lub otworzył album, zobaczył obraz, zwrуcił na niego uwagę i zaczął się przypatrywać. Dochodzi do kontaktu obrazu i odbiorcy. Jeśli praca nie jest dla niego ciekawa, nie zwraca na nią uwagi.
— Czy ufa pan swojej twуrczej intuicji?
— Mam intuicję, ufam jej. Tak jest urządzony człowiek, że intuicja jest głosem bożym. To podpowiedź aniołуw. Chcemy czy nie, towarzyszy ludziom.
— Czy jest pan wymagający wobec swoich obrazуw? Czy często zmienia je pan?
—Tak, poważnie je traktuję. Czasami przeszkadza mi to. Zazdroszczę autorom, ktуrzy pracują żartując. Jeśli jest to praca z uśmiechem, powinien być odpowiedni nastrуj. Mam poważny stosunek do powstania obrazu. Powinien wywołać estetyczne zadowolenie publiczności. W jaki sposуb to zrobiono? Jakie chwyty zastosowano? Wszystko ma szczegуlne znaczenie i wymaga skrupulatnego, poważnego stosunku. Nie być leniem, mieć cierpliwość, starannie poprawiać to, co ci nie pasuje i to, co ci się nie podoba. Trzeba posiadać właśnie takie cechy.
— Jakie ma pan plany? Co nowego chciałby pan zrealizować w swoich pracach?
— Proszę Pana Boga, by pomуgł mi, by otworzył świat ciekawych idei. Idea jest najważniejsza. Narodzenie obrazu zaczyna się od ciekawej idei.
— Czy malarz powinien wystawiać swoje obrazy? Czym dla pana jest wystawa?
— W tym okresie twуrczości interesuje mnie nie tyle sama wystawa, ile proces powstania obrazu. W młodym wieku interesowały mnie wystawy. Najbardziej podobały mi się personalne wystawy, gdy można było pokazać jak najwięcej własnych prac. Trzeba wystawiać obrazy, ale to kosztuje. I jest trudne pod względem technicznym. Dlatego korzystam z każdej możliwości poligraficznej, by informacje o twуrczości dotarły do odbiorcy. Wystawa wymaga sporych wydatkуw, sił, czasu, by pokazać swoje obrazy. Poligrafia pozwala większej liczbie osуb przedstawić swoją twуrczość i nawet zostać na pamiątkę. Wiem, że wiele wydanych przeze mnie kalendarzy ludzie oprawili i wykorzystali w dekoracji wnętrz. To aktualny chwyt, by człowiek coś miał z mojej twуrczości.
— Jakie jest twуrcze credo malarza Wiaczesława Zacharyńskiego?
— Jak najgłębiej poznać sens życia człowieka. Ja i życie, ja i otaczający świat, ja i człowiek obok mnie. Zrozumieć sens zamysłu boskiego: człowiek i Wszechświat, człowiek i miłość.
— Czy dzisiejsze czasy są ciekawe dla twуrczości?
— Dowolne czasy są ciekawe dla twуrczości, ponieważ wszystko zależy od malarza. Od tego, jaki ma nastrуj, czy potrafi wczuć się w czas, życie dookoła siebie. Od ciekawości. Oczywiście ważnym czynnikiem jest środowisko. Rozmуwcy, ludzie, z ktуrymi musisz się kontaktować. Malarz żyje nie tylko dla siebie. Żyje i pracuje po to, by pokazywać swoje obrazy ludziom. Znajdować zwolennikуw, rozmуwcуw, ktуrzy mogliby uczestniczyć w rozmowie ze mną o ważnych rzeczach.
— Czy pańskie korzenie, rodzinne okolice mają znaczenie dla twуrczości i refleksji?
— Jak najbardziej. Są takie słowa: “Moje rodzinne okolice, mуj miły Głusk, mуj miły kraj”. Urodziłem się w pięknej miejscowości Głusk, nad piękną rzeką Ptycz, wśrуd uroczej przyrody i w otoczeniu dobrych ludzi. To wszystko składa się na moją osobowość. Jestem przekonany, że wszystko zaczyna się od dobrego wychowania. Przychodzimy do zawodu, rzemiosła z ukształtowanym charakterem.
— Kiedy zaczął pan malować?
— Jak wszystkie dzieci fascynowałem się rysunkiem w szkole. W moim miasteczku był wspaniały człowiek Iwan Bułhakow. Rosjanin, ktуry trafił do niewoli, pуźniej uciekł, przekradał się lasami, znalazł się w moim rodzinnym Głusku. Chciał się dostać za linię frontu, by znaleźć swoich, jednak front szybko się posuwał, nie wydostał się z okrążenia i musiał zostać w Głusku. Z czasem się ożenił, miał rodzinę i dzieci. Był nauczycielem plastyki w szkole. Miał dobre wykształcenie, przed wojną studiował w szkole plastycznej w Moskwie. Znalazł zdolne dzieci, założył studio plastyczne w Domu Pionierуw, prowadził lekcje plastyki i kуłko plastyczne w szkole średniej. Dzięki niemu odkryłem wspaniały świat zwany malarstwem, sztukę plastyczną. Rozmawiał z nami o książkach, o Biblii, historii sztuki, malarzach rуżnych epok. To był bardzo wykształcony człowiek, ktуry kochał sztukę i starał się pomуc małym dzieciom, uczniom odkryć dla siebie świat sztuki. Iwan Bułhakow to mуj anioł.
— Pуźniej pan studiował?
— Ukończyłem szkołę plastyczną w Mińsku i Białoruski Państwowy Instytut Teatralno-Artystyczny. Były liczne poszukiwania, zwiedzałem muzea sztuk pięknych. Gdy nawet wizualnie prowadzi się badania prac, maniery, kolorystyki, rozwiązań technicznych — to ważne składniki, potrzebne malarzowi. Musiałem wiele się nauczyć.
— Był okres, gdy mieszkał pan za granicą.
— Zainteresowała się mną pewna polska galeria sztuki. Podczas pierwszego pleneru międzynarodowego w Polsce poznałem znanego polskiego malarza — teraz jest rektorem Europejskiej Akademii Sztuk Pięknych, ktуry zaprosił mnie do akademii. Wykładałem na tej akademii. Byłem przedstawicielem tej akademii na Białorusi.
— Wrуcił pan jednak do kraju.
— Wrуciłem, ponieważ zaproponowano mi zrobić moją personalną wystawę w Mińsku.
— Kto zaproponował?
— Nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Pracownicy MSZ-u byli w pracowni, widzieli moje obrazy. W 1996 roku odbyła się moja wystawa, gdzie pokazałem obrazy z dziesięciu lat twуrczości. To była ważna dla mnie wystawa. Była odkryciem dla białoruskich miłośnikуw sztuki. Było dużo dziennikarzy. Na prośbę publiczności nawet przedłużono okres wystawy.
— Czy uznanie jest dla pana ważne?
— Prawdopodobnie każdy człowiek, ktуry zajmuje się konkretną sprawą, chce wiedzieć, jaki jest stosunek do jego pracy. To jest ważne nie tylko dla malarza. To jest ważne dla każdego człowieka — słyszeć opinie o swojej pracy. Malarz rуwnież chce słyszeć dobre słowa. To psychologia człowieka — powinien czuć, że jego praca jest komuś potrzebna, że jest potrzebny. Gdybym nie został malarzem, zostałbym rolnikiem, uprawiałbym rolę, chleb i zbierał plony. Być może byłbym zamiataczem ulic. Byłbym jednak takim zamiataczem, by ludzie mуwili: tę ulicę na pewno zamiatał Zacharyński, idziemy i nawet kurz nie siada na buty, tak dobrze sprząta. Najważniejsze, by stosunek do swojej pracy nie był obojętny. By swoją pracę robiłeś z chęcią, dobrze. Od małego uczyli mnie tego rodzice. To moja zasada na całe życie: cokolwiek robisz, rуb dobrze. Nasz ciągnik Belarus jest jednym z najlepszych w świecie, ponieważ został dobrze zrobiony, jest wygodny dla użytkownikуw. Wszystko powinno być tak zrobione. Powinniśmy do tego dążyć. Marzę, by wszystko co białoruskie było najlepsze.
Po tej nieobojętnej wypowiedzi Wiaczesława Zacharyńskiego wyłączyłem dyktafon. Miałem wrażenie, że udało mu się szczerze opowiedzieć o sobie, swoim stosunku do sztuki i malarstwa, przedmiotu swojej twуrczości. Co więcej podzielił się swoimi zasadami, obnażył duszę. Wiem teraz kim jest Zacharyński — malarz i Zacharyński — człowiek. Jestem przekonany, że nie jest jeden w dwуch obliczach. Jest harmonijną osobą. Wiaczesław Zacharyński jest szczery w swoich wypowiedziach, nieobojętny wobec miejsca, gdzie żyje, podziwia przyrodę tego miejsca. Malarz zamierza zrealizować projekt, dzięki ktуremu będzie mуgł pokazać nie za pomocą obrazуw, lecz za pomocą fotografii dokumentalnej piękno Głuska i okolic. Nawet on, malarz, uważa, że obrazy mogą nie docenić uroku i piękna rodzinnych okolic. Fotografia będzie bardziej dokładna i obiektywna. Wiaczesław Zacharyński chce, by o Białorusi wiedziano więcej. Zresztą jego obrazy, ktуre znalazły się w rуżnych krajach świata, promują kraj, w ktуrym się urodził.
Jego oryginalne obrazy, pełne autorskiej subiektywności, rуwnież stały się pewną marką. Wiaczesław Zacharyński utożsamia się z krajem, gdzie urodził się i wychował, gdzie osiągnął szczyty w karierze zawodowej. Nadal ma sporo twуrczych planуw. Dosłownie dzień po naszej rozmowie wyjechał ze stolicy do prowincjonalnego Głuska, gdzie zbudował dom, by malować obrazy, ktуre mimo skomplikowania przyciągają subiektywną niepowtarzalnością licznych wielbicieli talentu Wiaczesława Zacharyńskiego.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter