Srebrna podkowa ze złotymi krzyżami

[b]Wolontariusze odbudowują legendarny zamek w Lubczy[/b]Wszyscy mówili: “Trzeba coś robić”. Zamek w miejscowości Lubcza w powiecie nowogródzkim zbudowany pod koniec XVI wieku długo stał pusty. W latach II wojny światowej bardzo ucierpiał. Okolice Lubczy były obszarem walki partyzanckiej z nazistami. Urocze miasteczko nad Niemnem do dziś pamięta wydarzenia tych dni. Obok ścieżki wiodącej do zamku stoi monument z gwiazdą. Na żelaznym obelisku wygrawerowano nazwiska żołnierzy poległych w walce o wolność kraju. Zamek pamięta także walki zamierzchłych czasów. Wbrew wszystkiemu przetrwał. A ludzie ciągle mówili: “Trzeba coś robić”. Należało jak najszybciej przynajmniej zbudować dach nad starą warownią, by zahamować oddziaływanie zjawisk atmosferycznych. Pewnego dnia przyszedł Jan Pieczyński i powiedział: “Ja zrobię!”.
Wolontariusze odbudowują legendarny zamek w Lubczy

Wszyscy mуwili: “Trzeba coś robić”. Zamek w miejscowości Lubcza w powiecie nowogrуdzkim zbudowany pod koniec XVI wieku długo stał pusty. W latach II wojny światowej bardzo ucierpiał. Okolice Lubczy były obszarem walki partyzanckiej z nazistami. Urocze miasteczko nad Niemnem do dziś pamięta wydarzenia tych dni. Obok ścieżki wiodącej do zamku stoi monument z gwiazdą. Na żelaznym obelisku wygrawerowano nazwiska żołnierzy poległych w walce o wolność kraju. Zamek pamięta także walki zamierzchłych czasуw. Wbrew wszystkiemu przetrwał. A ludzie ciągle mуwili: “Trzeba coś robić”. Należało jak najszybciej przynajmniej zbudować dach nad starą warownią, by zahamować oddziaływanie zjawisk atmosferycznych. Pewnego dnia przyszedł Jan Pieczyński i powiedział: “Ja zrobię!”.

Mistrzowi robota jest posłuszna
— Urodziłem się w Lubczy — opowiada Jan Pieczyński, przewodniczący fundacji społecznej “Lubczański Zamek” założonej w celu uratowania zabytku architektury. — Nadszedł czas, gdy wspiąłem się na wzgуrze i uświadomiłem sobie: po zamku zostały jedynie dwie wieże. I te były ruinami.
W latach 1983 — 1986 opracowano projekt restauracji zabytkowych budowli. Nawet istniał projekt budowy obok uzdrowiska. Dom wypoczynku i zamek nad Niemnem miały zmienić na lepsze życie okolicy. Minął czas, projekt został na papierze.
Pieczyński nie był bogatym biznesmenem, dlatego kwestia pieniędzy, jak w każdym poważnym przedsięwzięciu, stała się najważniejsza. Skąd pozyskać środki? Znaleźli się nieobojętni ludzie, zaczęły wpływać datki — w tej chwili nawet duże spуłki telekomunikacyjne, firmy budowlane, banki wydzielają środki, kto ile może. W ciągu kilku lat jedną wieżę odbudowano, tego lata rusztowania zostaną przeniesione do drugiej połowy warowni.
Dwadzieścia osуb każdego lata przyjeżdża pracować w obozie wolontariuszy, założonym w celu restauracji zamku. W ciągu kilku lat przyjechało tu razem ponad 600 wolontariuszy. Nikt nikogo nie zmusza pracować. Można przyjechać, popatrzeć, sprуbować i jeśli się spodoba zostać. Pieczyński cieszy się z tego, że przyjezdni zostają co najmniej na tydzień, a niektуrzy na całe lato.
Mistrzowi robota jest posłuszna — mуwi stare przysłowie. Byłem w Lubczy w kwietniu, gdy z okazji Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytkуw przyjechali tu wolontariusze na dziewiątą z rzędu akcję społeczną. Początkowo akcja miała charakter społeczny, teraz Pieczyńskiemu pomaga Zarząd Ochrony Dziedzictwa Historyczno-Kulturowego i Restauracji Ministerstwa Kultury. Przyszedł do wolontariuszy zapytać, czym może pomуc, Jan Jarmoc, przewodniczący komitetu wykonawczego w Lubczy.
Restauracja zamku w Lubczy z prywatnego przedsięwzięcia stała się akcją ogуlnonarodową.

Sukces zamieszany na białkach jajka
— Odbudowując narożną wieżę, pracowaliśmy nawet w nocy w świetle żarуwki — Jan Pieczyński nie boi się żadnych trudności. — Gdy brakowało cegły, chodziliśmy po okolicy, zbieraliśmy niepotrzebne materiały budowlane, rozbieraliśmy piece porzuconych domуw. Potrzebowaliśmy starej cegły, podobnej do tej, z ktуrej budowano zamek. Coś mi podpowiadało, że skoro zamek kiedyś został zburzony, ludzie zabrali cegłę na swoje potrzeby. Teraz po kawałku warownia wraca na swoje miejsce.
Cegła pasowała do rekonstrukcji tzw. muru pruskiego, czyli fachwerku. W tym stylu rozpowszechnionym na pуłnocy Europy, w Niemczech, Holandii, Anglii, zbudowano wiele budynkуw na Białorusi. Istota technologii polega na tym, że szkielet budynku zrobiony jest z dębowych bali wypełnionych cegłą. Rysunek takiej konstrukcji znaleziono w starych dokumentach dotyczących Lubczańskiego Zamku. Fachwerk po raz pierwszy zbudowano we wspуłczesnej Białorusi.
Po raz pierwszy na gzymsie pod dachem narożnej wieży powtуrzono starą technikę sgraffito. Sgraffito to sposуb dekorowania powierzchni, mur pokrywany jest jedną warstwą tynku innej barwy niż podkład. Po zdrapaniu w pewnych miejscach tynku widoczny staje się dwubarwny rysunek. Powtуrzyć w Lubczy sgraffito udało się nie od razu.
— Były prуby, były błędy — wspomina Pieczyński. — Potem obliczyłem, że jeden metr gzymsu jedna osoba robiła 15 dni. Razem należało dekorować 36 metrуw.
Lilia Usocka, chemik-technolog Centrum Regeneracji Terenуw i Krajobrazуw Historyczno-Kulturowych pokazała mi widoczny na gуrnym piętrze wieży ornament z lilii: “Nie używaliśmy nowoczesnych środkуw chemicznych, tynk zamieszaliśmy jak dawniej, na białkach jajka”.
Trwa odbudowa nie tylko zamku. Obok jest ogrуd założony przez właścicieli dworu Falz-Feinуw. Warto dodać, że rodzina Falz-Feinуw jest założycielem światowej sławy rezerwatu na Ukrainie Aksania-Nowa, jedynego w Europie obszaru stepu porośniętego ostnicą. Założono tam zoo, gdzie można zobaczyć ptaki i zwierzęta prawie ze wszystkich państw świata. W lubczańskim ogrodzie w ostatnich latach posadzono 35 czarnych orzechуw włoskich i 300 lip.

Skąd wieje wiatr
Falz-Feinowie obok wież XVI wieku zbudowali w XIX wieku pałac w stylu neogotyckim z delikatnymi wieżyczkami w rogach. Teraz po tej budowli zostały jedynie wspomnienia i kilka wieżyczek.
Wieża narożna pierwszego zamku jest prawie gotowa do powitania gości. Na dachu z dachуwek obraca się wiatrowskaz, dokładna kopia tego, ktуry 50 lat temu znalazł na strychu Michał Karpowicz, dyrektor Muzeum Ludowego Lubczańskiego Kraju. Ten wiatrowskaz wykuto w 1581 roku, o czym świadczą cyfry wycięte w metalu.
Wybierając się w podrуż do starej warowni, warto znać kilka szczegуłуw nie tylko o jej wspуłczesnym życiu, ale i z dawnych dziejуw.
Zamek w Lubczy zaczęli budować magnaci Kiszkowie. Za ich czasуw miejscowość stała się sławna. Dostała swуj pierwszy herb — srebrną podkowę zdobioną trzema złotymi krzyżami. To był koniec XVI wieku, na tych terenach rozpowszechniony był protestantyzm. Kiszkowie byli patronami protestantуw — Lubcza została jedną ze stolic tego prądu religijnego.
Wkrуtce reprezentanci słynnego rodu Radziwiłłуw z litewskiego miasta Birżaj zainteresowali się pięknym miasteczkiem nad Niemnem. Kupili go u Kiszkуw. Kupili rуwnież zamek. Dobudowali warownię i nadali Lubczy nowy herb z wizerunkiem rycerza broniącego zamku.
Radziwiłłowie z Birżaj byli zwolennikami teologa Jana Kalwina. Nowi właściciele założyli w Lubczy kalwińską drukarnię, czynną od 1612 do 1655 roku, wydali ponad 50 tytułуw książek religijnych i świeckich.
Radziwiłłowie byli nie tylko oświatowcami, ale i dowуdcami. Za zasługi wojenne kraj ich uwielbiał, a nieprzyjaciel nienawidził. Wrogiem Radziwiłłуw był ataman kozacki Iwan Zołotorenko. W 1655 roku napadł Lubczę i wysadził zamek w powietrze. Od tego momentu zamek zaczął podupadać.
Z czasem Lubcza przeszła w ręce rosyjskich hrabiуw Wittgensteinуw. Ponownie dwуr zabłysnął dopiero za czasуw Falz-Feinуw. Wyremontowali wieże, ktуre przetrwały z dawnych czasуw. Wieżę wjazdową ozdobił zegar.
W miasteczku w latach 1910 — 1914 zbudowano cerkiew św. Iliasza. Do dziś białe wieże świątyni ciągną się do Boga i wznoszą nad okolicą. Wieże zamku zwrуcone są do ludzi, zapraszają wszystkich pod swoje sklepienie.

Wiktor Korbut
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter