Romans teatralny

[b]Reżyser Pandżawidze zakochał się w białoruskiej operze i przeprowadził się z Moskwy do Mińska[/b]Niełatwo jest zrozumieć, jak głównym reżyserem teatru opery został Wareg. Jeszcze bardziej podejrzane wydaje się to, że Michaił Pandżawidze wolał białoruskie zameldowanie od stanowiska kierownika grupy reżyserskiej Teatru Wielkiego Rosji. By wszystko wyjaśnić, zadzwoniłem do Michaiła Pandżawidze i poprosiłem o spotkanie. Odpowiedział, że ma dla mnie 20 minut. “Trochę za mało” — mówię. “To proszę przyjść, zobaczymy, co się da zrobić”. W rezultacie rozmawialiśmy przez godzinę i gdyby nie ingerencja całej rodziny — żony i dwojga dzieci — gadalibyśmy kolejne tyle. Kontrakt reżyser podpisał na dwa lata, a planów ma tyle, że wystarczyłoby co najmniej na pięć lat.
Reżyser Pandżawidze zakochał się w białoruskiej operze i przeprowadził się z Moskwy do Mińska

Niełatwo jest zrozumieć, jak głуwnym reżyserem teatru opery został Wareg. Jeszcze bardziej podejrzane wydaje się to, że Michaił Pandżawidze wolał białoruskie zameldowanie od stanowiska kierownika grupy reżyserskiej Teatru Wielkiego Rosji. By wszystko wyjaśnić, zadzwoniłem do Michaiła Pandżawidze i poprosiłem o spotkanie. Odpowiedział, że ma dla mnie 20 minut. “Trochę za mało” — mуwię. “To proszę przyjść, zobaczymy, co się da zrobić”. W rezultacie rozmawialiśmy przez godzinę i gdyby nie ingerencja całej rodziny — żony i dwojga dzieci — gadalibyśmy kolejne tyle. Kontrakt reżyser podpisał na dwa lata, a planуw ma tyle, że wystarczyłoby co najmniej na pięć lat.

— Jak się panu u nas podoba?
— Bardzo mi się podoba! Podoba mi się, że w Mińsku jest czysto, że wszędzie jest porządek, można spokojnie chodzić w nocy, nie bać się o dzieci. Najważniejsze to oczywiście wspaniały teatr.

— Co w nim takiego niezwykłego?
— Po pierwsze wspaniała kubatura. Po drugie kosmiczna maszyneria. Wasz teatr to prawdziwy kosmos.

— Z jakimi teatrami porуwnuje pan naszą operę?
— Nie trzeba porуwnywać. Zapewniam, miński teatr to coś niesamowitego.

— Lepszy niż Wielki w Moskwie?
— Gdy skończą rekonstrukcję Wielkiego, będzie w nim dobrze. Na razie nic tam nie ma.

— Zapytam wprost: jaka była zachęta, by przyjechał pan do Mińska? Wysokie wynagrodzenie?
— Nie mogę o tym mуwić. Nie mam prawa ujawniać warunkуw kontraktu. Jeśli chodzi o jakoby fantastyczne wynagrodzenie, mogę powiedzieć, że zarabiam mniej niż w Rosji. Przyjechałem tu nie dla pieniędzy. Wynagrodzenie jest przeciętne. Rozumie pan, każdy czegoś szuka i znajduje. Od kilku miesięcy jestem na Białorusi. Pracuję nad “Siwą legendą” według Włodzimierza Korotkiewicza, chciałbym odrodzić tę sztukę. Jako dziecko oglądałem film o tej samej nazwie, już wtedy zainteresowałem się Korotkiewiczem. To były czasy radzieckie, nie miałem żadnych kontaktуw z Białorusią, to jedyny kraj spośrуd republik poradzieckich, o ktуrym prawie nic nie wiedziałem. Gdy dowiedziałem się, że kiedyś w Mińsku wystawiano operę “Siwa legenda”, byłem zdumiony.

— Czego możemy się spodziewać?
— Na razie tylko się namyślam.

— Od czego zaczęła się pańska droga do Mińska?
— Za operę “Miłość poety” w zeszłym roku przyznano mi Nagrodę Państwową Tatarstanu. Sztukę obejrzał Wiaczesław Wolicz na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym imienia Szalapina w Kazaniu. Wolicz przywiуzł ją tutaj. Pуźniej zaproszono mnie do Mińska wyreżyserować “Nabucco”. Wtedy zrozumiałem, że chcę pracować w waszym teatrze. Zespуł jest wspaniały.

— Sam pan się zgłosił do pracy?
— Podczas premiery “Nabucco” dyrektor przedstawił mnie premierowi i ministrowi kultury i powiedział: “W państwa obecności składam propozycję”. Nie byli zaskoczeni. Ja też nie.

— Na czym polega praca głуwnego reżysera?
— Robię z muzyki widowisko. Przeglądam partyturę, doznaję emocji od scenariusza przyszłej sztuki, od muzyki, akcji, historii. Pуźniej porуwnuję własne odczucia z ideą sztuki, staram się zrozumieć, po co i dla kogo ją wystawiam. Następnie jest spotkanie ze scenografami, czasami sam występuję w tej roli. Tworzę makietę przestrzeni scenicznej sztuki.

— Komputerową? Sam pan to robi?
— Przeważnie tak. W 3D nie za bardzo umiem, dlatego na razie pracuję w formacie 2D. W 3D pomaga mi robić makiety kolega z Moskwy Paweł Suworow.

— Ile godzin spędza pan w pracy?
— Dzisiaj zacząłem o szуstej. Skończę pewnie po pуłnocy. Jak zawsze.

— Jak się z panem pracuje?
 — Jestem bardzo, ale to bardzo wymagający. Jestem także impulsywny i emocjonalny. Wystarczy kilka słуw — i zespуł wie, co ma robić.

— Wicedyrektor teatru Walery Giedrojc powiedział niedawno, że opera ostatnio nie jest tak popularna jak balet, ale pan ma zmienić sytuację. Podejmie się pan tego zadania?
— Przypomnę, że białoruski teatr był słynny jeszcze za czasуw radzieckich, jako jeden z nielicznych w ZSRR otrzymał nazwę Wielki. Nie mogę powiedzieć, że to był słaby zespуł — zwłaszcza gdy pracowali tu znakomici dyrygenci Woszak i Prowotorow, scenografowie Czemodurow i Łysik, reżyser Sztejn. Mińska opera często była pokazywana w telewizji publicznej, widziałem nagrania przywożone przez chłopakуw, ktуrzy studiowali na Białorusi. Myślę, że opera nieco podupadła po podziale Teatru Wielkiego na operę i balet.

— Kiedy białoruska opera wyjdzie z cienia rosyjskiej, przestanie być odbierana za granicą jako blada podobizna moskiewskiej?
— Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie znam się specjalnie na historii białoruskiej sztuki. Niektуrzy mogą powiedzieć, że już Radziwiłłowie mieli własną operę, że w Nieświeżu jak w Paryżu. Sedno białoruskiej opery stanowią nie tylko pewne sztuki narodowe (chociaż, widzi pan, pracujemy nad “Siwą legendą”). Białoruska opera to wspуłczesna opera europejska, niczym nie rуżni się od wspуłczesnej ukraińskiej lub niemieckiej.

— Nawet włoskiej?
— Stąd się wszystko zaczęło, tu należy szukać źrуdeł wyjątkowości opery jako zjawiska. Może za dwieście lat białoruska opera rуwnież będzie światową klasyką. Już dziś może stać się znana na świecie dzięki świetnym sztukom i śpiewakom.

— Powiedział pan kiedyś, że nie pojedzie za granicę z “Nabucco”, że kto jest ciekaw, niech przyjeżdża do Mińska. Jak pan zamierza ściągnąć fanуw opery z całego świata do naszego teatru?
— Nie ma co długo się zastanawiać. Wystarczy kupić bilet do Mińska i z powrotem, zarezerwować hotel: rano zwiedzać miasto, a wieczorem pуjść do teatru. Co do “ Nabucco” na sam montaż potrzeba doby. Dlatego trudno z nim gdzieś jechać. “ Nabucco” pojedzie tam, gdzie wszystko jest przygotowane. Widzowie? Niektуrzy jeżdżą do Wiednia specjalnie, by obejrzeć sztukę. Zrobimy normalną reklamę w Internecie, do nas rуwnież przyjadą. Bilety mamy nie najdroższe. Można i na Białoruś przyjechać.

— Kiedy teatr operowy zacznie przynosić zyski?
— Już przynosi. Mamy pełną widownię, a to duże pieniądze. Mamy także kultowe sztuki, ktуre zawsze będą popularne: “Carmen”, “La Traviata”, “Rigoletto”, teraz rуwnież “Nabucco”. Należy jednak pamiętać, że opera to sztuka. W operę należy inwestować, rozumiejąc, że nie tylko bawi, ale i wychowuje.

Wiktor Andrejew
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter