Do medycyny Władimira Cariowa sprowadziło współczucie do przyjaciela z dzieciństwa

Dziękuję, doktorze!

Do medycyny Władimira Cariowa sprowadziło współczucie do przyjaciela z dzieciństwa  


О doktorze Cariowie, kierowniku jednego z oddziałów Centrum Traumatologii i Ortopedii 6. Szpitala Klinicznego w Mińsku, słyszeliśmy nie jeden raz od tych, którzy zyskali zdolność do chodzenia i do życia bez bólu. Sami często widzieliśmy, jak kolega dziennikarz, który wymienił oba stawu biodrowego, łatwo schodzi do basenu. I na jego twarzy nie ma cierpienia, które zwykle towarzyszy ruchowi osób, żyjących z ciągłym uczuciem bólu. A niedawno koleżanka z radością opowiadała, jak “obeszła piękną Pragę”. I to ze sztucznym stawem, który służy jej osiem lat! A wcześniej chodziła tylko z kijem, przemagając ból,zażywała tabletki. I z nie mniejszym entuzjazmem wspominała Swietłana o Władimirze Władimirowiczu: niby jest królem i bogiem w swojej robocie...


Niewiarygodne, ale fakt: ci, którzy są zmuszeni do zmiany stawów— kolanowego, skokowego—nabywają z nimi nową jakość życia. I takich w ciągu ćwierci wieku w kraju stało się dziesiątki tysięcy. Są również cudzoziemcy: tylko w ciągu ostatnich czterech miesięcy roku bieżącego do 6. kliniki zwróciło się za pomocą i wyleczyło się w niej 175 cudzoziemców. A 27 były zrobione operacje. Przy okazji, turystyka medyczna na Białorusi staje się coraz bardziej popularna. Więc zdecydowaliśmy się wniknąć do szczegółów pracy białoruskich ortopedów i bliżej zapoznać się z jednym z tych, których praktyka trwa już trzydzieści lat.

Kiedyś był ból...

— Panie doktorze, jak wiadomo, z biegiem lat człowiekowi staje się trudniej się poruszać, i to często powoduje ból. Co w razie problemów ze stawami, które zużywają się, mówią specjaliści?

— Staw pełni swoje przeznaczone zadania. A jeśli ich nie ma? Wtedy organizm sam reguluje funkcjonalny cel — w zależności od tego, jaki program mu zadajemy. Organizm ma zdolności regeneracyjne, więc, na przykład, rosną paznokcie. Jednakże, jeśli na przycięty paznokieć ściśle umieścić, powiedzmy, naparstek, nie będzie rosnąć: nie stworzyliśmy warunków dla jego wzrostu. Staw— to biomechanizm dla ruchu, i powinien aktywnie działać. Ale jeśli takiej aktywności jest mało, w taki sposób jakby ustawiamy nowe zadanie— i on stara się wykonać go. Na przykład, u nas złamanie dowolnej kości, i lekarz nie zapewnił wystarczającej nieruchomości w miejscu, gdzie części kości muszą się zrastać, tzw immobilizację. Więc w miejscu, gdzie ona się złamała, istnieje mikroruchomość. Czas mija, przychodzi pacjent i mówi: nic nie boli, ale nie może oprzeć się na nogie—zgina się w miejscu złamania. Robimy rentgen i upewniamy się: tak, tam powstał fałszywy staw. W miejscu, gdzie kość musiała zrosnąć się i stać się nieruchomą, powstała najpierw blizna, następnie włóknista chrząstka, a następnie i staw. Inteligentny organizm człowieka przebudował swoje procesy! A dlaczego? Bo, podkreślam, staw jest ruchomym utworzeniem. W ten sposób nasze stawy często zaczynają stopniowo zużywać się— bo ustawiamy jakieś inne zadanie. Na przykład, dajemy zbyt duży, nieznośny ciężar. Używając ich jako oparcie, pzreciążamy je. Zdarza się tak również przy pewnych pracach, związanych z aktywnością fizyczną i w sporcie... Zwykle w stawach przebiega naturalny proces starzenia się, ale jak będzie przebiegać, zależy od nas. Istnieją jednak choroby, które pogarszają położenie stawów: łuszczyca, reumatyzm...

— Czyli, dbając o swoich stawach, musimy stale się poruszać, robić specjalne ćwiczenia?

— Tak, to będzie dodatkowy plus. Jeśli pacjenci przychodzą do nas we wczesnym stadium choroby zwyrodnieniowej stawów, a następnie, zważając na zalecenia, prawidłowo eksploatują staw, nie odbywa się jego postępowego zużycia.

— Czy zdrowy styl życia jest obowiązkowy, jeśli nie chcesz w starości okazać się na wózku inwalidzkim?


— Oczywiście! Ponadto nie trzeba dopuszczać innych chorób, które będą pogarszać chrząstkową i łączną tkanki.

— A jeśli, niestety, okazało się wszystko nie tak, jak byśmy chcieli, i staw trzeba zmieniać? Czy istnieje granica wiekowa dla wymiany stawu?

— Nie ma granicy wiekowej, aby uczyć się chodzić od nowa i cieszyć się życiem nigdy nie jest za późno. Jednak to zależy od ogólnego stanu organizmu. Istnieją przykłady, gdy zmienialiśmy staw pacjentom w wieku 100 lat i więcej. W zeszłym roku było dwa takich pacjenta— kobieta i mężczyzna. Obaj z urazem: przyśrodkowe złamanie szyjki kości udowej. Zazwyczaj w takim wieku zrastania się się nie otrzymuje. Ogólny stan ich zdrowia pozwolił przenieść tę operację, i poszli od nas na swoich nogach. Człowiek ma duży potencjał. Sto lat —to nie granica. Teraz mamy pacjenta, który profilaktycznie leczy się w klinice. Ma 91 lat. Ale wygląda nie więcej niż na 65. I to wspaniale! Odpowiednio dba o swoje zdrowie, w porę zwraca uwagę na jakieś sygnały organizmu, a to jest ważne, aby w przyszłości nie było żadnych patologii. I nawet jego stawy różnią się od stawów, które zwykle widzimy na zdjęciu rentgenowskimu 90-latków. Jak osoba wygląda —przykładowo taksamo wyglądają jego stawy. Nawiasem mówiąc, ten pacjent postawił sobie zadanie, aby przeżyć 120 lat.

— Jak często do pana przychodzą tacy mądrzy i kochające życie ludzie?

— Teraz częściej, niż kiedykolwiek wcześniej. I podziwiam tych ludzi. Przecież praca, związana z zachowaniem swojego zdrowia, nie jest taka łatwa, powiedziałbym: jest bardzo ciężka. Mimo wszystko, powinna być systematyczna i czasochłonna. Nawiasem mówiąc, problemy ze stawami są rzadkie u tych pacjentów. Jeśli występują, to są związane z chorobami wrodzonymi. Medycyna profilaktyczna teraz, przy okazji, w początkowej fazie może zapobiec najpoważniejszemu przebiegowi takich chorób. Więc nie trzeba odkładać wizytę do specjalistów. Został opracowany, na przykład, dokładny system wczesnego rozpoznania zwichnięcia stawu biodrowego, dysplazji stawu biodrowego. A na wczesnym etapie bez operacji można usunąć patologię.


Lepiej wcześniej...

— Proszę pana sprecyzować: w jakim wieku bez uciekania się do operacji można poprawić dysplazję u dziecka?

— Im szybciej wykrywa się zmiany, tym lepiej. Z reguły, jeśli nowo narodzony ma chociażby najmniejszą patologię, a najczęściej jest to patologia stawu biodrowego, to ortopeda przypisuje badanie ultrasonograficzne, najmniej szkodliwe dla zdrowia niemowlęcia. Czasami bywa, że głowa kości udowej nie pokrywa się panewką— tzw brak nakrycia głowy. Jeśli diagnoza zostanie potwierdzona, po prostu doprowadzamy głowę kości udowej do wgłębienia. Regenetacyjną możliwość organizmu dziecka można powoływać, i są metodyki, pozwalające zrobić to bez operacji, to znaczy w konserwatywny sposób. A jeśli zdarza się, że mechanizm regeneracji nie zaczyna się z powodu pewnych przyczyn genetycznych, to późniejuciekamy się do operacji. Przy wszystkich zaletach i wadach poziom naszych osiągnięć jest wysoki: światowy!

— Czy odważy się pan powiedzieć, że także na poziomie światowym na Białorusi odbywa się wymiana stawu w wieku dorosłym?


— Tak, mogę stwierdzać to. Wszystko, co robi się za granicą z wymianą stawu u dorosłych w najbardziej rozwiniętych krajach, robi się również na Białorusi. Wielu naszych lekarzy, kierowników katedr są uznanymi specjalistami, którzy są obecni we wszystkich organizacjach międzynarodowych, które istnieją w naszym dziale medycyny. To pozwala im komunikować się, wymieniać się doświadczeniami, informacją medyczną i korzystać ze wszystkich najnowszych technologii, które są niezbędne w naszej specjalności. Niedawno na Białorusi odbyła się konferencja, w której udział wzięli lekarze z Włoch, Polski, Indii, Niemiec i innych wiodących krajów w dziedzinie wymiany stawu, gdzie został omówiony problem protetyki stawu kolanowego.

Nie ma prostych operacji

— Słyszeliśmy, że zamienić staw kolanowy jest bardziej skomplikowane, niż biodrowy...


— Nie bywa prostych operacji. Każda, nawet najmniejsza, zawsze jest ryzykiem. Sukces gwarantowany jest tylko wtedy, gdy wybrana jest poprawna metodyka, którą doskonale opanował specjalista, gdy prawidłowo ocenia sytuację, z którą się zderza. Jeśli to wszystko jest w porządku, sukces zabiegu jest zagwarantowany. Nie byłoby takich operacji, takiego kierunku w medycynie w ogóle — nie byłoby pozytywnych wyników. Operacje przynoszą satysfakcję pacjentom, zmienia się jakość ich życia, nie pojawia się innych problemów — więc ten kierunek się rozwija. Ale to nie znaczy, że śpieszymy wszystkim zamienić stawy. Dążymy do tego, aby profilaktyka również przynosiła owoce, minimalizowała radykalne zabiegi.

— Wiemy, że wątpliwości pacjentów — zamieniać staw czy nie — wynikają z myśli—co jeśli wstawiony “kawałek żelaza” zepsuje się z jakiegoś powodu? Przecież protezy nie są wieczne, a sztuczny staw także się zużywa?


— Naukowcy już prowadzą badania, szukają, jak zrobić tak, aby protezy były wymienne przez własne tkanki — kostną i chrząstkową. Wtedy będą mogły służyć pacjentowi do jego śmierci. W tym kierunku głębokie badania przeprowadzi Republikańskie Centrum Naukowo-PraktyczneTraumatologii i Ortopedii. Na pierwszy rzut oka proces wrastania do tkanki kostnej sztucznych stawów wydaje się nierealny. Ale lot w kosmos kiedyś był fantastyką, i na Ciołkowskiego patrzyli jak na nienormalnego. Pod koniec 80-tych — na początku lat 90-tych tylko szukaliśmy sposobów pomocy pacjentom z ciężkim stopniem choroby zwyrodnieniowej stawów. I wierzyliśmy: za pomocą zabiegów chirurgicznych można będzie osiągnąć dobre rezultaty. Jeśli porównać tamten czas i dzień dzisiejszy, to jak niebo i ziemia. Teraz możemy dać ludziom inną jakość życia. Wracają do społeczeństwa i do wykonywania swoich działań bez obawy, że ich stawy będą zużyte. Ale ile będą służyć, trudno odpowiedzieć. Są pacjenci, którym wymieniono stawy w 1987 roku. Dzięki badaniom kontrolnym mogę stwierdzić, że w ciągu pewnego czasu ci pacjenci będą chodzić. Wiele zależy od stopnia zniszczenia stawu przed protetyką, a także od tego, czy były wymagane przed wymianą stawu jakieś działania,wzmacniające jego elementy. Co ważne, czy pacjent cierpi na choroby, które stymulują proces niewłaściwej wymiany w tkance kostnej, czy on jest zatrzymany lub nie. Wszystko to ma również wpływ na wytrzymałość protezy, na to, czy będzie chiwać sięlub nie. I pacjent powinien sam prawidłowo się zachowywać. W każdym razie proteza—to obce ciało, i organizm będzie reagować na nią. Jeśli, na przykład, zachorowałem, organizm zacznie bombardować obce ciało, a to będzie osłabiać wytrzymałość mocowania protezy. Staw biodrowy, nawiasem mówiąc, można porównać z łożyskiem kulkowym samochodu. Jedna rzecz, jeśli jeżdżę gładką drogą, a zupełnie inna, jeśli na wybojach: proces zużycia łożysk kulkowych będzie zupełnie różny. Jeśli uznać wszystkie momenty, proteza może służyć więcej niż 20 lat. Wiem też ludzi, u których protezy stoją w ciągu 30-40 lat.

— Czy zorganizowano na Białorusi produkcjęendo protezów?

— W naszym kraju są produkowane głównie endoprotezy stawów udowych na bazie przedsiębiorstwa Altimed w Osipowoczach. Mają certyfikat międzynarodowy, który został zatwierdzony przez Stowarzyszenie Protetyki w Szwajcarii. Nawiasem mówiąc, jest to wielka zasługa zmarłego niedawno akademika, profesora, doktora nauk, byłego rektora Białoruskiej Akademii Medycznej Kształcenia Podyplomowego,kierownika katedry  Aleksandra Ruckiego, naszego nauczyciela. Wszyscy przechodziliśmy przez tę katedrę proces doskonalenia, i przechodzimy przez pewien czas.

— Jaka jest metodyka wyboru stawu? Jak to wszystko się oblicza?

— Wszystko wybiera się indywidualnie. Począwszy od tego modelu, który jest wymagany, i, na przykład, do pewnych charakterystyk jakościowych stawu. Dla niektórych są to kombinowane protezy, istnieją jeszcze różne sposoby mocowania — najlepszy wariant wybiera się w zależności od właściwości organizmu. Nie ma jednakowych pacjentów, nawet jeśli są w tym samym wieku. Ważne jest, aby przestrzegać również rozmiaru— jest określony przez testery. Przed operacją chirurg ma kilka rozmiarów tego stawu, który wybiera się w czasie jej przeprowadzenia. I to jest nie mniej skomplikowana praca, niż sama operacja.


Ani jednej minuty Władimir Cariow nie żałuje, że wybrał medycynę

Dokładne obliczenie


— Czy jest potrzebna w pana pracy intuicja? Albo wszystko przychodzi z doświadczeniem?

— Intuicja —to dobra rzecz, ale w naszej pracy ważne jest przede wszystkim dobre funkcjonowanie wszystkich momentów, które poprzedzają operację i są w jej trakcie. To jest raczej dokładne obliczenie. Szacowana operacja omawia się wcześniej, więc każdy wie, co musi robić w sali operacyjnej. Jest to obowiązkowy warunek. Operacja odgrywa się nie tylko w oddziale: istnieje jej wspólna analiza z katedrą, aby były wzięte pod uwagę wszystkie możliwe niuanse. Brygada, która jest utworzona dla operacji, pracuje jako jeden organizm. Dlatego wystarczy nawet nie mówić coś w jej trakcie, a rzucić oko lub pokazać palcem na jakieś narzędzie.

— Ile operacji na dzień odbywa się w waszej klinice?

— W każdym oddziale, a mamy ich pięć, przeprowadza się średnio dwie-trzy wymiany stawów.

— Proszę pana opowiedzieć o swoim oddziale.


— Jest to jeden z pierwszych oddziałów o podobnym profilu. Obecnie w nim jest 55 miejsc. Kilka oddziałów w klinice, w tym nasz, są zaangażowane w programie państwowym, który zapewnia leczenie dla pacjentów, którzy cierpią z powodu ciężkiej choroby stawów, w sposób chirurgiczny. Pacjenci mają poradnianą obserwację specjalistów, określa się sekwencja operacji. Pomagamy tym, którzy bardziej jej potrzebują. Na początku lat 90-tych spotykaliśmy się z ciężkimi formami choroby zwyrodnieniowej stawów, kiedy umieścić endoprotezy było bardzo trudne ze względu na zmiany, które zaszły w stawach. Jest to szczególnie trudne, gdy staw jest już unieruchomiony. Teraz takich przypadków jest mało: jak już powiedziałem, działa profilaktyka. Pomagamy pacjentom zbudować odpowiednią strategię zachowania. W oddziale pracują kompetentni specjaliści, którzy prowadzą operacje wymiany stawów. Ale w innych oddziałach teraz też są. W naszym oddziale przechodzi 350 operacji rocznie, i inne oddziały już dognały nas. W ogóle w klinice odbywa się 1000 operacji wymiany stawów rocznie.

— Słyszeliśmy, że endoprotezy ustawiają również w innych klinikach Białorusi...

Tak, nie tylko u nas. Istnieje również Republikańskie Centrum Naukowo-Praktyczne Traumatologii i Ortopedii, oddział traumatologii i ortopedii w klinice w Borowlaniach. Są one również liderami na Białorusi, tam wykonują operacje na najwyższym poziomie. Podobne punkty i centra wymiany stawów pojawiły się we wszystkich miastach obwodowych. Specjaliści, którzy tam pracują, posiadają metodykę i robią operacje na przyzwoitym poziomie. Odbywają staż w Republikańskim Centrum Naukowo-Praktycznym Traumatologii i Ortopedii, a także w Akademii Medycznej Kształcenia Podyplomowego. Nawet w szpitalach rejonowych już przeprowadzą takie operacje. Liczba specjalistów odbywa staż za granicą. Zachowujemy poziom, który osiągnięty przez międzynarodowąspołeczność lekarzy. Zwracamy uwagę na młodych specjalistów, robimy wszystko co możliwe, aby się rozwijali. Przecież to nasza przyszłość.

— Jak długo trwa operacja wymiany, powiedzmy, stawu biodrowego?

— Wcześniej— dwie-trzy godziny. Regularnymi te operacje stały się w 1988 roku. Teraz —to trochę więcej, niż godzina, a nawet około 50 minut. To jest wielkim osiągnięciem.

— Jakie metody znieczulenia są używane?

— Znieczulenie rdzeniowe, tzw lokalne znieczulenie, jak również ogólne. Zważono wszystkie zagrożenia, wszystkie “za” i “przeciw”. Przed operacją zbierają się wszyscy specjaliści, którzy oceniają stan pacjenta: internista, urolog, endokrynolog...

— A jeśli pacjent nadal ma wątpliwości, nie jest pewien, że potrzebuje tej operacji, co wtedy?

— Wybieramy metodyki konserwatywne i patrzymy, jak przebiega leczenie.

— W którym dniu pacjent wstaje po endoprotezoplastyce stawu?

— Na jutro i wstaje. Pacjenci, jak mówimy, są aktywowani już w łóżku, na początku zaczynają siadać, a czasami mogą nawet stać około łóżku. Ale zwykle zaczynają chodzić na drugi lub trzeci dzień. Wcześniej to się odbywało w piątym lub szóstym dniu. Im szybciej pacjent zaczyna chodzić, tym lepiej dla niego. A ryzyko powikłań jest zmniejszone.


Waleryku, wyleczę cię!


— Jak pan przyszedł do medycyny i tej specjalizacji? Gdzie pan się urodził?

— Urodziłem się w Rosji. W wieku dwóch miesięcy przyjechałem z rodzicami do Brześcia: mój ojciec, Władimir Michajłowicz, służył tam, był wojskowym człowiekiem. Ojciec i matka, Lidia Fiodorowna, urodzili się w obwodzie smoleńskim, we wsiNiewzuczje rejonu rudniańskiego. Czasem żartuję, mówiąc, że czasem mam pecha, ponieważ tam zarejestrowano moje urodzenie. Ojciec przeżył blokadę Leningradu, uczestniczył w jego obronie, w tym roku miał 90 lat. Mama — lekarz weterynarii. Ale ona miała przeprowadzać się z ojcem do różnych części, a więc zapewniała pomoc lekarską także ludziom. A w Brześciu już pracowała jako starsza pielęgniarka w oddziale traumatologii i ortopedii. I mój brat Siergiej też jest lekarzem.Syn Andrzej — dentysta. Żona Natalia również jest dentystą. Natomiast córka Irina — prawnik. Jak żartuje mój ojciec, “w rodzinie jest dwa normalnych człowieka: ja i moja wnuczka”.

Mieszkałem w Brześciu, studiowałem w Szkole Fizyki i Matematyki, i tak dobrze, że przewidywali wielką przyszłość. Moi koledzy i ja lubili fizykę i matematykę. Oraz nauczyciela fizyki Ruwima Michajłowicza Baskina. Lekcje przeprowadził tak, że nie zauważaliśmy czasu. W starszych klasach uczyliśmy się według programu pierwszego-drugiego roku instytutu. Nawet potem, na studiach w instytucie medycznym korzystałem ze szkolnych konspektów z fizyki. Wspominam szkołę z wielkim niepokojem,przy tym zawsze dokładnie wiedziałem: pójdę w medycynę. Nawet tę specjalność, być może, dziwnie to brzmi, wybrałem w wieku 5 lat. I oto dlaczego. Miałem sąsiada, trzyletniego chłopca, któremu przy urodzeniu uszkodzono splot ramienny. Jedna ręka absolutnie go nie słuchała. I widzieć to, gdy graliśmy, było bolesne. Dla mnie był to ogromny uraz psychiczny. I wtedy postanowiłem, że obowiązkowo, kiedy dorosnę i zostanę lekarzem, wyleczę go. I za każdym razem, gdy się spotykaliśmy, mówiłem: Waleryku,wyleczę cię! Do instytutu (obecnie — Białoruski Państwowy Uniwersytet Medyczny) wstąpiłem w 1972 roku. I gdy studiowałem teorii, skrupulatnie pytałem wykładowców, jak można rozwiązać problem kolegi mojego dzieciństwa? Ode mnie się odżegnywali, uzasadniając, że taki paraliż nie można wyleczyć. Ale byłem pewien: jest to możliwe! Są takie operacje, kiedy część mięśni-zginaczy przesiadają się na rozginacze. I są takie, które stabilizują nadgarstek: aby się nie bujał. Obecnie z podobnym paraliżem dzieci nawet się nie spotykają. Oczywiście, występują urazy porodowe, ale dzisiaj to szybko naprawiono, o czym nie wiedzieli w tych czasach, kiedy urodził się Walerka.

— Czy panu udało się pomóc przyjacielowi z dzieciństwa?


— Niestety nie. Kiedy skończyłem studia i już wiedziałem, jaką operację będziemy mogli mu zrobić, Walerka tragicznie zginął...

Jak zachować równowagę?


— W instytucie pan specjalizował się w ortopedii?

— Studiowałem na wydziale pediatrii i specjalizowałem się w traumatologii i ortopedii jako pediatra. Zaczynałem pracować w przychodni dla dzieci. Kiedy do mnie przychodziło dziecko, które potrzebowało pomocy, widziałem go boli, i jak, nie chcąc, aby lekarz zrobił mu bardziej bolesne, próbowało ukryć ból, więc mówiło, że u niego wszystko jest w porządku. Za każdym razem, gdy miałem do czynienia z takimi dziećmi, czułem ogromny cios psychiczny. I po prostu krzyżowałem siebie: trzeba leczyć, trzeba przechodzić przez ból... Przecież nie da się wytłumaczyć dzieciom, dlaczego lekarz nie może od razu z różnych powodów złagodzić ich cierpienia, dlaczego trzeba trochę poczekać, być cierpliwym... W pierwszym roku bardzo uważnie słuchałem profesora Iwana Nieścierowicza Usowa, który wykładał etykę medyczną. Mówił:będziecie musieli pogodzić się z faktem, że zawód lekarza będzie ranić wasze duszy. I na zawsze zapamiętałem jego słowa: “Jeśli wy, zbadając pacjenta, zobaczyliście, że pomóc mu jest już niemożliwe, i jeśli w tym samym czasie opuściliście ręce, trzeba rzucić specjalność. Jakby źle pacjent się nie czuł, macie obowiązek ratować go do ostatniego oddechu”. Gdy pojawiła się możliwość dalszego postępu w specjalności, na dwa lata poszedłem do specjalizacji klinicznej z ogólnej traumatologii i ortopedii. A gdy skończyłem ją, wybrałem kierunek dorosły, biorąc pod uwagę swoje psychologiczne męki.

— Czy ma pan uczniów i czy jest zadowolony z nich?

— Jak to się mówi, dobry jest ten uczeń, który przerośnie swojego nauczyciela. I mam takiego. To Walery Anatoljewicz Wróblewski, zastępca głównego lekarza ds. traumatologii i ortopedii w naszej klinice, teraz mój bezpośredni szef. Nawiasem mówiąc, główny nieetatowy traumatolog Mińska. Jestem dumny z tego, że zaczynał w moim oddziale. Pracował sanitariuszem, pielęgniarzem, był moim zastępcą.

— Czy nie żałuje pan, że wybrał medycynę?

— Ani jednej minuty o tym nie żałowałem.

— Jak panu udaje się zachowywać równowagę: aby nie stracić zdolność do współczucia pacjentom i jednocześnie nie otrzymać po raz kolejny emocjonalną ranę, nie zniszczyć siebie?


— Po prostu trzeba naprawdę kochać swój zawód. Kiedy pacjent przychodzi do mojego gabinetu, ledwo poruszając się, lub wprowadzono go na wózku inwalidzkim, a potem, po jakimś czasie, przychodzi uśmiechnięty ze słowami “dziękuję, doktorze”, ja czuję wielką satysfakcję i jakąś odnowę duchową. To jest nieporównywalne. To najwyższa wdzięczność. Jeśli nie odczuwałbym podobne uczucia, prawdopodobnie, rzuciłbym swoją specjalność.

— Co panu trzeba, aby odpocząć?

— Raczej “kto”. To jest mój wspaniały kot — brytyjczyk Charlie,kontakty z wnuczką Sofią, ma półtora roku. I oczywiście odpoczynekna letnisku.

Rozmawiali Walancina i Iwan Żdanowicze
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter