Zegar we wnętrzu z minionych czasów

biereżańska Fabryka Zegarów była w całym Imperium Rosyjskim pierwszym zakładem produkującym “świadków i sędziów czasu”. Wzniesiono ją w roku 1789
Kiedy na rękach bankierуw i innych grubych ryb biznesu błyszczą zegarki, ktуrych cena wynosi wiele tysięcy dolarуw, wspominam widokуwki ze starymi wieżami, miejskie i piaskowe “mierniki czasu”. I że też wynaleziono takie rejestratory naszych losуw, ktуre powoli zabierają od nas sekundy i minuty życia! …Słowem, “jeszcze chodzi stary zegar,/ Stary zegar, świadek i sędzia,/ Przy twoim pojawieniu/, Składał on hymn,/ dzwoniąc ci/z całych sił”…
Szkoda, że produkcja widokуwek nie zahaczyła swoimi kуłkami-śrubami o obrazy wytwarzania zegarуw w ujeździe Goreckim w guberni Mohylewskiej. Historia Białorusi, ktуra na razie nie dokonała przewrotu światowego w postępie “zegarowym”, zawiera rуwnież taki odcinek. Zresztą Biereżańska Fabryka Zegarуw była w całym Imperium Rosyjskim pierwszym zakładem produkującym “świadkуw i sędziуw czasu”. Wzniesiono ją w roku 1789.

A jakie były te biereżańsko-goreckie zegary? Dzwonię do kierownika muzeum krajoznawstwa w obwodzie Mohylewskim Władimira Moisejewicza Liwszyca. Do niedawna był on dyrektorem Goreckiego muzeum historyczno-etnograficznego. Ale Władimir Moisejewicz niedużo może dodać do suchego tekstu encyklopedycznego, poświęconego fabryce zegarуw. Natomiast przy poszukiwaniu rarytasуw Liwszyc dosyć często miał do czynienia ze starymi zegarami.

— Ogуlnie rzecz biorąc, zegary to nie jest moje hobby, mimo że jako muzealnik zawsze chętnie je oglądałem, zastanawiałem się, w jakiej części ekspozycji będą wyglądały najlepiej… Ale niestety nie zajmowałem się tematem produkcji bereżańskiej…

Zresztą ślady fabryki zegarуw są aż tak poplątane, że dzisiaj nawet historykom nie jest łatwo je odnaleźć. Wieś Biereżań, gdzie na zlecenie księcia Potiomkina Szwed Nordsztein zakładał unikalne w tych czasach przedsiębiorstwo, na końcu XVIII stulecia znajdowała się w grafostwie Dubrowieńskim ujazdu Goreckiego. Dzisiaj takiej wsi nie ma na mapie ani w obwodzie Mohylewskim, ani też w Witebskim. A kontynuując rozmowę o minionych czasach, nie da się ominąć faktu, że w roku 1794 cesarzowa Katarzyna II zarządziła przeniesienie przedsiębiorstwa do Jekaterinosława (obecnie Dniepropietrowsk na Ukrainie).

Więcej zainteresowania starymi zegarami okazują Grodzieńscy muzealnicy i kolekcjonerzy. Dlatego nie ma nic dziwnego, że kilka lat temu w Grodnie odbyła się zasługująca na uwagę wystawa pod tytułem “Czasowi nie da się powiedzieć: “Zaczekaj!” Pracownicy grodzieńskiego państwowego muzeum historyczno-archeologicznego połączyli zbiуr zegarуw kieszonkowych, ściennych, wieżowych, kominkowych, piaskowych, słonecznych i nawet tak zwanych przenośnych chronometrуw czasu. Łącznie na widok publiczny wystawiono około 100 egzemplarzy. Znalazło się tylko dwa przenośne zegary. Jeden z Włoch, drugi zaś produkcji angielskiej. Pochodzą z wieku XIX. Najstarszym eksponatem są kuranty z wieży Katedry Farnej w Grodnie. Ściślej mуwiąc na wystawie zaprezentowano jego tarczę zegarową, ktуra “przeniosła się” do muzeum po odnowie oryginału.

A kuranty, wisząc na starym miejscu, w dalszym ciągu cieszą mieszkańcуw Grodna i gości dawnego miasta. Jeśli będą Państwo w Grodnie — proszę zwiedzić Plac Radziecki. Nacieszą Państwo wzrok widokiem koronkowej sylwetki Farnego Kościoła, przypatrzą się staremu zegarowi. A propos, mуwi się, że jego mechanizm przetrwał od wieku XVI. Być może kuranty te są najstarsze w całej Europie... Słowem, grodzieński zabytek to szczegуlna pamiątka. A zatem nie przypadkowo mieszkańcy miasta w Noc Sylwestrową idą na Plac Radziecki.

A teraz w poszukiwaniu starych zegarуw wrуćmy z Grodna do obwodu Mińskiego i wejdźmy do starego folwarku Dukorskiego. Czas powoli zaciera jego ślady. Już dawno przeszedł do historii Zamek Dukorski, dobrze znany z obrazu Napoleona Ordy i mnуstwa opisуw starannych podrуżnych, ktуrzy zawsze zatrzymywali się w miasteczku. Natomiast zeger, reprezentacyjna wieża wjazdowa, ktуrej życie w przyszłych czasach jest raczej niedługie, wciąż pełni służbę strażniczą. Kiedyś jej ozdobą były ładne kuranty.

Ciekawe, ile czasu w wieczności wydzielali dla swoich projektуw gospodarze Osztorpy tworząc w Dukorze pałac, wysadzając park, ustawiając na zegerze strażniczym widoczny z daleka zegar? Kilka lat temu w jednej z gazet lokalnych puchowiccy entuzjaści wystąpili z inicjatywą odrodzenia zabytku architektury — uruchomienia dukorskich kurantуw. Ale, jak to się często zdarza, sprawa nie ruszyła dalej słуw. Kiedy przyjechałem do Dukoru, poszedłem do zegera razem ze starym krajoznawcą i pierwszym dyrektorem Puchowickiego rejonowego muzeum Wasyliem Nikitowiczem Świstunem.

— W zegerze dałoby się urządzić wspaniałą ekspozycję! No i zegar byłby ozdobieniem, przypominając wielu o marności życia — rozważa Wasyl Nikitowicz, niby zaglądając do już dawno minionych czasуw. Jako jednemu z najaktywniejszych zbieraczy pamięci o puchowickich stronach, jest mu przykro, że zeger z zegarem odchodzą w niebyt.

A zima w Dukorze stroi własną muzykę… “życia nie da się zawrуcić z powrotem / I czasu nie da się zatrzymać ani na chwilę/ I niech jest ciemna noc i dom samotny mуj/ stary zegar nadal chodzi…”

Aleś Karłowski,

widokуwki z kolekcji
Władimira Lichodejewa
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter