Początek maja to gorący okres dla białoruskich dziennikarzy

W zwierciadle współczesności

Początek maja to gorący okres dla białoruskich dziennikarzy. 1 maja — Dzień Pracy, 5 maja — Dzień Druku, 7 maja — Dzień Pracowników Radia i Telewizji, 9 maja — Dzień Zwycięstwa. Wiele świąt i dwa z nich — zawodowe.
Początek maja to gorący okres dla białoruskich dziennikarzy. 1 maja — Dzień Pracy, 5 maja — Dzień Druku, 7 maja — Dzień Pracowników Radia i Telewizji, 9 maja — Dzień Zwycięstwa. Wiele świąt i dwa z nich — zawodowe.

Czas się zabawić. Taki jest jednak paradoks tego zawodu: gdy wszyscy odpoczywają, dziennikarze wychodzą na ulice, biorą do ręki telefon. 1 i 9 maja opowiadają o tym, jak rodacy spędzają te dni. 5 i 7 maja piszą o tym, jakie sukcesy osiągnęli ich koledzy. W tych dniach główne nagrody zawodowe — statuetkę Złota Litera i znak honorowy Złote Pióro — wręcza się najlepszym autorom w Ministerstwie Informacji i Białoruskim Związku Dziennikarzy. Wielu z tych kolegów, o których opowiem, zdobyło te symbole uznania w zawodzie. Lecz nie to jest najważniejsze w ich życiu.

Ludzie, którzy biorą do ręki długopis, mikrofon, dążą do tego od lat młodzieńczych. Główna motywacja: podzielić się tym, co zobaczyli dokoła, z innymi. Większość z nas widzi tylko ten świat, który nas otacza. A większość informacji o tym, co dzieje się w kraju, na świecie pochodzi z gazet i telewizji. Od ludzi, różniących się jedną cechą: to co zobaczyłeś, nie zostawiać tylko w pamięci, a zanotować, nakręcić i przekazać, by tysiące, miliony rodaków, cudzoziemców również dowiedziały się o czymś, co tylko tobie na razie jest znane: o nowym, niezwykłym, ważnym.

Przedstawiam państwu tych kronikarzy naszych dni.

Wolha Sacharawa. Najlepszy przewodnik po Minsku

Wolha SacharawaWolha Sacharawa obejmuje wysokie stanowisko na stacji telewizyjnej STV — jest dyrektorem dyrekcji programów artystycznych, а dla widzów jest prezenterką programu “Minsk i minszczanie”. To drugie emploi moim zdaniem jest najważniejsze. Wolha Sacharawa jest przewodnikiem telewizyjnym po Minsku. Stolicę Białorusi w ciągu 10 lat istnienia własnego projektu w telewizji zbadała w szczegółach. Myślę, że jej programy nawet komuś, kto mieszka w Nowej Zelandii, mogą pomóc poznać miasto tak dobrze, że w Minsku będzie lepszym znawcą niż miejscowy mieszkaniec.

Urodziła się w Minsku, chociaż wszystko mogło potoczyć się inaczej:

— Jestem minszczanką, ale powinnam była urodzić się w stolicy Komi — Syktywkarze, gdzie ojca z rodziną wysłano na służbę. Matka niedługo przed moim przyjściem na świat przyjechała w odwiedziny do krewnych w Minsku, przyleciała i natychmiast trafiła do szpitala położniczego.

Wolha Sacharawa wierzy, że praca dziennikarza jest ważna. Zawsze cieszy się, gdy ludzie wypowiadają się o jej programie. Nakręcone relacje dotyczą lokalnej władzy i przeciętnych ludzi, każą wspólnie rozstrzygać problemy:

— Program “Minsk i minszczanie” od wielu lat jest interaktywną platformą, gdzie ludzie mogą opowiedzieć o tym, jakie powinno być miasto. Na każde pytanie władze muszą odpowiadać.

Wolha zadaje pytania i uzyskuje na nie konkretne odpowiedzi. Jak na prawdziwego dziennikarza przystało.

Wolha Sacharawa wierzy, że istnieje wyjątkowy minski charakter: “Jesteśmy życzliwi, o czym zawsze mówią turyści. Jeśli ktoś podchodzi i pyta o drogę, zawsze opowiemy w najmniejszych szczegółach, a nawet możemy tam zaprowadzić. Dla mnie Minsk jest przytulnym domem, dokąd chce się wracać, miasto dla serca”.

Aleh Łukaszewicz. Polowanie na piękno

Wyczucie, co zainteresuje widzów i co przyczyni się do popularności jego programu, jest właściwe dla dziennikarza telewizyjnego Aleha Łukaszewicza. Stał się znany dzięki serii reportaży poświęconych poszukiwaniom śladów słynnych rodaków za granicą: Marka Chagalla we Francji, Ignacego Domeyki w Chile, Stanisława Augusta Poniatowskiego w Polsce. I wielu innych znanych osób. Aleh Łukaszewicz jeździł po świecie i pokazywał Białorusinom miejsca, gdzie byli ich słynni rodacy.

Łukaszewicz stawia przed sobą ambitne cele. Chce robić i robi najlepszy i oryginalny produkt — zarówno w programach telewizyjnych, jak i w książkach. Po podróży po Białorusi ukazał się jego album “Dziedzictwo Białorusi” (przygotowany wspólnie z kolegą Alaksandrem Alaksiejewem). W tym albumie zamieszczono zdjęcia arcydzieł architektury kraju. Przy okazji Aleh popisał się jako fotografik. Album jest w najlepszych bibliotekach świata — od królowej Wielkiej Brytanii po papieża. Zdaniem pracowników księgarni to najlepszy prezent, jaki można kupić dla podróżnego na pamiątkę o Białorusi.

Aleha Łukaszewicza przyciąga co najlepsze: historia, kultura, ciekawi ludzie, perły architektury. Potrafi dobrze ich przedstawić na ekranie, na kartach albumów. Przekroczył granice dziennikarstwa, jest w pewnym stopniu dyplomatą — rozpowszechnia wiedzę o kraju ojczystym w świecie, pokazując jego lepsze strony.

Aleh Łukaszewicz został pierwszym białoruskim dziennikarzem akredytowanym na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w maju 1996 roku. Przeprowadził wywiady z licznymi twórcami współczesnego kina, byli wśród nich Peter  Greenaway, Wim Wenders, Paul Verhoeven, Krzysztof Zanussi, Takeshi Kitano, Catherine Breillat, Nikita Michałkow, Pedro Almodóvar, Ken Loach, Andrzej Wajda, Aleksander Sokurow.

Wolha Makiej. W pogoni za faktami

Wolha MakiejWolha Makiej od wielu lat marzy o samolotach (kiedyś chciała zostać stewardessą), natomiast jej koleżanka z fachu Wolha Makiej często bywa na wysokości ptaków. Podróżuje po świecie, by przekazywać z różnych zakątków świata relacje o negocjacjach międzypaństwowych Białorusi i zaprzyjaźnionych krajów.

Kilka lat temu zdobyła prestiżową nagrodę środowiska telewizyjnego — statuetkę Szczyt Telewizyjny w kategorii Najlepszy Reporter. Nakręciła reportaż o przybyciu do portu w Odessie pierwszego tankowca z wenezuelską ropą naftową dla Białorusi. Była tam pierwsza. Dopiero następnego dnia przybyli koledzy z innych środków masowego przekazu.

Początkowo robiła materiały o charakterze rozrywkowym, później zabrała się za poważne tematy. Makiej nie wyobraża sobie życia bez tej pracy:

— Gdy jestem na urlopie, nudzę się. Lubię biegać, starać się zdążyć, nie odstraszają mnie nieprzewidziane sytuacje, gdy trzeba improwizować na żywo. W pogoni za ekskluzywną informacją jestem gotowa na wszystko. Skąd taka odwaga? W dzieciństwie uprawiałam jeździectwo. Zostałam kandydatem na mistrza w skokach przez przeszkody. Bardzo niebezpieczny sport. Zdobyłam tytuł wicemistrza kraju. Jako dziecko codziennie jeździłam na treningi 35 kilometrów od domu — do ośrodka sportowego niedaleko Maładzieczna. Autostopem. Proszę sobie wyobrazić. Matce kłamałam, że jeżdżę autobusem. Po prostu jeździł raz na dobę, o godzinie, która mi nie pasowała.

Mnie się wydaje, że gdyby chciała, mogłaby nawet zostać kosmonautą. W dziennikarstwie tacy ludzie są na wagę złota. Oprócz wytrzymałości Wolha Makiej dobrze wygląda. Jak mówią zawodowcy, kamera ją lubi. Bez tego trudno osiągnąć sukces mimo wszelkich innych talentów.

Wolha Makiej dla dobrego reportażu może nawet zaryzykować życia: “Kręciliśmy reportaż o bezpieczeństwie na dworcach. Z dworca kolejowego akurat ewakuowano ludzi. Milicjanci doradzili nam jak najprędzej stąd odejść. Postanowiłam jednak zostać. Okazało się, że znaleziono porzucone pudło. Przyjechała grupa rozminowania z psami, był również robot. Innych dziennikarzy tam nie było. A w pudle były śmiecie”.

Aleś Karlukiewicz. Rybak na literackim brzegu


Aleś KarlukiewiczCo sprawia wrażenie, gdy się wchodzi do gabinetu Alesia Karlukiewicza, redaktora naczelnego i dyrektora wydawnictwa Zwiazda i gazety Zwiazda? Jego biurko nie jest podobne do żadnego innego. Leżą na nim stosy gazet, czasopism, książek. Nie tylko wydanych przez wydawnictwo Zwiazda. Karlukiewicz czyta wszystko, co pisze się o Białorusi w kraju i za granicą. Mimo że redaktor musi rozstrzygać więcej kwestii gospodarczych niż twórczych — pisze recenzje wielu książek.

Mało kto lepiej od Alesia Karlukiewicza orientuje się w tym morzu literatury o Białorusi, wydawanej przez wielu uczonych. Karlukiewicz ma wielką pasję — poznawanie kraju ojczystego. Lubi zagłębiać się z innymi autorami w przestworzach historii. Prowadzi również własne badania. Na jego książki czekają tysiące czytelników. Nie tylko dorośli, ale i dzieci. Aleś Karlukiewicz pisze również książki dla dzieci.

Co najważniejsze, Aleś Karlukiewicz jako wydawca uważnie szuka wartościowych prac kolegów z fachu — krajoznawców, pisarzy, by nadrukować pod marką Zwiazdy. Jako zawodowy dziennikarz stara się znaleźć najlepszy produkt informacyjny, by pierwszym przedstawić tysiącom czytelników.

Aleś Karlukiewicz stoi na czele gazety i wydawnictwa Zwiazda. Jest to legendarna marka białoruskiego dziennikarstwa istniejąca od 1917 roku.

Tacciana Siwiec. Poetka na wizji

Tacciana SiwiecJestem pewny, że Taccianie zazdrości wielu twórczych ludzi. Jest poetką. Nieliczni z tych, którzy piszą wiersze, potrafią zaistnieć w telewizji. A tym bardziej zostać prezenterką własnego programu. Siwiec potrafiła. Nie nadużywa jednak tego, czym obdarzyła ją fortuna. Nie wciska widzom swoich rymów. Spotyka się z ciekawymi ludźmi, zadaje im pytania — uprawia klasyczne dziennikarstwo.

Dotrzeć do twórczych ludzi, których Tacciana Siwiec zaprasza do studia, zmusić ich do maksymalnej szczerości to prawdziwa sztuka. Często twórcze osoby są zamknięte w sobie, żyją w swoim świecie i nie za bardzo chcą odsłaniać duszę przed publicznością. Wyrażają się tylko poprzez twórczość. Siwiec jak żadna inna osoba zna się na psychologii ludzi sztuki i literatury. Jest redaktorem naczelnym gazety “Literatura i Sztuka”, na której łamach rodzą się przyszli klasycy literatury. Istniejący od lat 1930. periodyk stał się szkołą i trybuną dla wielu znanych literatów białoruskich. Tacciana Siwiec oddziela ziarno od plew — najlepsze utwory od gniotów. Redaktor to szczyt w karierze dziennikarskiej. I największa odpowiedzialność. A nuż zwątpisz w talent, nie zauważysz geniusza. Siwiec na pewno nie przeoczy prawdziwego mistrza.

Tacciana Siwiec od 2005 do 2008 roku była doktorantką Instytutu Literatury imienia Janki Kupały i Jakuba Kołasa Narodowej Akademii Nauk Białorusi, gdzie badała temat “G.G. Byron i bajronizm w poezji białoruskiej: przekłady i wpływy”.

Kanstancin Jumanau. Głos ludu

Kanstancin JumanauKtoś zna Kanstancina Jumanawa jako konferansjera na imprezach, ktoś jako DJ w radiu. Dla mnie w pierwszej kolejności jest prezenterem programu telewizyjnego “Białoruski czas”. Jumanau zawsze jest ten sam — witalny i dowcipny. Przy tym jest inteligentnym rozmówcą. Takie połączenie jest rzadkie.

Jako dziennikarz rozmawia z ludźmi na żywo. Do studia dzwonią widzowie z całego kraju ze swoimi problemami. Jumanau wie, co powiedzieć, jak pomóc poradzić sobie z problemem.

Radio i telewizja dla Kanstancina nie są tylko pracą:

— Po raz pierwszy pojawiłem się na wizji w 1998 roku i nie mogłem sobie wyobrazić, że z radiem i telewizją związane będzie całe moje życie. Perypetie kariery i stałe poszukiwania kazały zmieniać różne stacje radiowe i telewizyjne, zdobywać nową wiedzę i doświadczenie. Zaistniałem jako twórcza osobowość, nawiązałem kontakty. Poznałem tu swoją miłość, teraz razem wychowujemy naszego syna. Na wizji jest mój drugi dom.

Kanstancin Jumanau w swoim czasie prowadził w radiu audycję “Pożeracze kilometrów” — o wyścigach samochodowych relacjonowanych na żywo.

Ludmiła Rubleuskaja. Dzień i noc przy biurku

Ludmiła RubleuskajaKiedyś pisarka Ludmiła Rubleuskaja pracowała w redakcji gazety “Literatura i Sztuka”, a dziś jest sprawozdawcą literackim gazety “SB — Białoruś Dziś”. Od 2002 roku w czołowej gazecie kraju doradza 400 tysiącom czytelników, co warto przeczytać z literatury białoruskiej i powszechnej. Niebezpieczna misja. Jeśli źle doradzisz — otrzymasz wiele listów od niezadowolonych ludzi. Ludmiła jednak ma dobry gust. Dlatego przychodzą do niej nie tylko listy z podziękowaniami, ale i prośby od początkujących autorów, by oceniła ich twórczość.

Opinię Rubleuskiej doceniają również znani twórcy. Zresztą Ludmiła Rubleuskaja jest nie tylko krytykiem, ale i autorką ciekawych powieści, nowel o białoruskiej historii. Nie ukazują się na łamach gazety, wydawane są książki, które szybko się sprzedają. I autorka wymyśla nowe historie. Pewnego razu zapytałem, czy starcza jej na wszystko czasu — na krytykę literacką i na pisanie grubych książek. Odpowiedziała:

— Czas na twórczość literacką mam po pracy. Piszę w nocy.

Czyż to nie jest godne podziwu? Mnie się wydaje, że naturalna potrzeba prawdziwego literata to wypowiedzenie się na papierze. W przypadku Rubleuskiej działa bardzo ważny czynnik: jej myśli doceniają inni ludzie i dlatego nie zostają na biurku, a trafiają do wydawnictwa i księgarni.

Nie znam innego tak aktywnego dziennikarza i pisarza w jednej osobie na współczesnej Białorusi. Tym się Rubleuskaja wyróżnia zarówno wśród dziennikarzy, jak i wśród pisarzy.

Ludmiła Rubleuskaja nie od razu wybrała literaturę. W 1984 roku skończyła Technikum Architektury i Budownictwa w Minsku. Pracowała w biurze konstrukcyjnym “Horizontu” jako technik architekt. W latach 1986-1987 studiowała w Instytucie Literatury w Moskwie, na kierunku poezji. Tak się zaczęła jej kariera literacka.

Tacciana Sulimawa. Siła płci pięknej

Tacciana SulimawaPrzez wiele lat tylko ją słyszałem. Ale nie widziałem. Była gwiazdą stacji radiowej w Minsku. Powiedziałbym nawet, że była głosem całej epoki, momentu przełomowego między dwoma tysiącleciami. Lubiłem słuchać Tacciany Sulimawej.

Teraz czytam to, co pisze. Na łamach gazety “SB — Białoruś Dziś”. W pierwszej kolejności tematem jej publikacji są kobiety i ich życie we współczesnym świecie, jak sobie radzą z problemami, czym się różnią kobiety na Białorusi i za granicą i w czym się kryje ich siła. Tacciana pisze, licząc na to, że kobiety ją zrozumieją, że opowie im coś ciekawego albo to co może je rozbawić.

Jest głosem dobrego nastroju. Gdyby nastrój mógł brzmieć.

Dla mężczyzn jej publikacje są pożyteczne jako pewien głos wewnętrzny, którego nie mogą podsłuchać od swojej żony, matki, koleżanki, ale którego brzmienie warto wiedzieć, by postępować słusznie w stosunku do bliskich ludzi. Sulimawa chętnie dzieli się radą i refleksjami. Mówi do rzeczy. Na tym polega tajemnica jej popularności jako dziennikarki radiowej i publicystki.

Tacciana Sulimawa potrafi oczarować głosem i słowem.

Iwan Padrez. Jednym słowem dżentelmen


Iwan PadrezOstatnim projektem Iwana Padreza, który mnie zainteresował, jest program o gwiazdach rocka. Jest dobry, nawet można pomyśleć, że zrobiony został za granicą. Tylko głos Iwana opowiadającego po białorusku o światowych sławach podpowiada, że jest to białoruski program. Jestem dumny z tego, że poznałem Iwana Padreza. Znam go jako muzyka i jako prezentera radiowego. Lecz niezastąpiony jest właśnie na ekranie. Prezenter najpopularniejszych show nie tylko jest przystojny, ale i inteligentny. Inteligencja i dobre wychowanie to zalety tego chłopaka, tym bardziej na tle wulgarności mediów elektronicznych. Jednym słowem jest dżentelmenem. Najprawdziwszym. Białoruskim.

Gdy słyszę, że na Białorusi nie ma ciekawych dziennikarzy, jestem zirytowany. To nieprawda. Tak mówią ludzie, którzy nie czytają gazet, nie oglądają telewizji, nie słuchają radia. Którzy idealizują zagraniczne i nie lubią swojego. Twierdzę na przykładzie zaledwie 10 moich kolegów, że zawodowi korespondenci, prezenterzy byli i są na Białorusi, jak w każdym innym kraju. Lista jest znacznie dłuższa. Chociaż nie skromna byłaby na przykład reklama kolegów, którzy piszą dla czasopisma “Belarus”. Chciałbym po prostu doradzić: więcej czytajcie i oglądajcie. Jak to się mówi, wiedza to siła. Przy pomocy dziennikarzy wszyscy mogą poznawać Białoruś i świat.

Iwan Padrez, zdając w wieku 5 lat do szkoły muzycznej, powiedział, że chce grać na gitarze jak Wysockij. Lecz uczył się grać na fortepianie. Na gitarze nauczył się grać już będąc dorosłym. Muzyce w tej lub innej postaci poświęca dużo czasu. W 2004 roku już mając doświadczenie pracy w telewizji skończył Uniwersytet Lingwistyczny.

Wiktar Korbut


Wczasowicze mają swoje preferencje

Białoruscy turyści w ubiegłym roku najczęściej byli na wczasach w Rosji, Bułgarii i Grecji

Do Top 10 należą Egipt, Hiszpania, Włochy, Litwa, Polska, Turcja, Czechy. W tych krajach wypoczywało, jak poinformował Narodowy Komitet Statystyczny, ponad 80 procent Białorusinów, którzy wyjeżdżali za granicę w składzie grup turystycznych.

Razem w 2014 roku liczba turystów, którzy wyjeżdżali z Białorusi za granicę, wzrosła o 4,5 procent do 740,5 tysiąca osób. Z nich w państwach WNP było 80 tysięcy osób, co stanowi 37 procent w stosunku do 2013 roku, w innych krajach — 660 tysięcy osób (o 33 procent więcej niż w 2013 roku).

Liczba turystów, którzy przyjechali z wycieczką, w 2014 roku wzrosła w stosunku do 2013 roku o 0,5 procent do 137,4 tysiąca osób. Przy tym z państw WNP przyjechało 116 tysięcy osób. Czołowe pozycje wśród państw WNP nadal utrzymuje Rosja — 113 tysięcy osób. Wśród krajów spoza WNP najwięcej osób przyjeżdża na Białoruś z Niemiec, Włoch, Łotwy, Litwy, Polski, Wielkiej Brytanii, Turcji. Z tych krajów w 2014 roku przyjechała prawie połowa turystów spośród ogółu gości spoza krajów WNP.

Małżonkowie są coraz starsi

Jak poinformowała podczas konferencji prasowej wiceprzewodnicząca Narodowego Komitetu Statystycznego Alena Kucharewicz, na Białorusi wiek osób zawierających związek małżeński zwiększa się

Kobiety wolą zawierać pierwsze małżeństwo w wieku 25,3 lat, kolejne — 37,6 lat. Mężczyźni w naszym kraju zawierają pierwsze małżeństwo w wieku 27,4 lat, kolejne — 40,6 lat.

W 2014 roku w kraju zarejestrowano 84 tysiące małżeństw — w porównaniu z ubiegłym rokiem jest ich mniej o 3,2 tysiąca. Jak podkreśliła przedstawicielka Narodowego Komitetu Statystycznego, najwięcej małżeństw (co czwarty związek małżeński) zawierają mężczyźni w wieku 24-26 lat, kobiety — 22-24 lat.
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter