Strefa chroniona

[b]Pierwszy w kraju park safari pojawił się w Parku Narodowym Prypecki[/b]Obok mnie przebiegały stada dzików, na łące pasły się żubry, nad głową przelatały bociany. Na zakończenie nakryty obrus z potrawami na trawie. Wszystko autentyczne — poleskie. Odrobinę dzikie. Taka jest istota tej ziemi. Właśnie to przyciąga poszukiwaczy egzotycznego wypoczynku z Niemiec, Holandii. Kwotę w wielkości 400 tysięcy dolarów USA zarobił Park Narodowy Prypecki dzięki turystom na początku roku. Niedawno otwarto park safari. Pierwszy przejechałem wycieczkową ciuchcią w głąb lasu.
Pierwszy w kraju park safari pojawił się w Parku Narodowym Prypecki

Obok mnie przebiegały stada dzikуw, na łące pasły się żubry, nad głową przelatały bociany. Na zakończenie nakryty obrus z potrawami na trawie. Wszystko autentyczne — poleskie. Odrobinę dzikie. Taka jest istota tej ziemi. Właśnie to przyciąga poszukiwaczy egzotycznego wypoczynku z Niemiec, Holandii. Kwotę w wielkości 400 tysięcy dolarуw USA zarobił Park Narodowy Prypecki dzięki turystom na początku roku. Niedawno otwarto park safari. Pierwszy przejechałem wycieczkową ciuchcią w głąb lasu.

Czarne złoto dzikуw
Wszystko mogło być inaczej. Geolodzy dawno odkryli w tych okolicach złoża ropy naftowej. Niedawno dziki, wspomina dyrektor generalny parku narodowego Stefan Bambiza, rozkopali ziemię, skąd trysnęła ropa naftowa. A jeśli kopać głębiej? Tak myślą pragmatycy, ktуrym marzą się zyski z eksploatacji złoży ropy naftowej. Obowiązują jednak surowe przepisy: nie można krzywdzić przyrody.
Dyrektor generalny strefy chronionej Stefan Bambiza urodził się w Laskowiczach — miejscowości, ktуra została ośrodkiem turystyki w tych okolicach. Zależy mu na tym, by rozwуj jego rodzinnych okolic osiągnął poziom międzynarodowy. We wsi jest nowa cerkiew, zadbane domy, rуwne drogi. Latem ma przyjechać prezydent — na festiwal tradycji etniczno-kulturalnych “Zew Polesia”. Z tej okazji odbędzie się otwarcie muzeum przyrody i bytu. Festiwal odbędzie się po raz drugi i ubiega się o miano tradycyjnej imprezy kulturalnej.
W centrum Laskowiczy jest hotel “Nad Prypecią”, domki myśliwskie. Na brzegu rzeki kolejny dom wypoczynkowy. Powstaje prawdziwa infrastruktura wypoczynkowa, jak na każdym kurorcie.

Prawdziwe męstwo
W historii tych okolic zdarzały się okresy świetności i upadku. Tu zrodziło się Księstwo Turowskie, do jego centrum, Turowa, najstarszego miasta w kraju, porуwnywalnego tylko z Połockiem, jest bardzo blisko.
Po okresie świetności Księstwa Turowskiego leśne i bagienne obszary nad Prypecią stały się prowincją: nikt nie dostrzegał w nich ani przyrodniczego, ani kulturalnego potencjału. Laskowiczom przepowiadano smutne losy: wcześniej czy pуźniej ludność wyjechałaby do większych miejscowości. Nie zostałoby śladu po człowieku. Jak po dawnych mieszkańcach Polesia, ktуrych ślady pokazał mi Stefan Bambiza w głuchym lesie: “Widzisz tamten pagуrek? Dawniej w piecach węglowych ludzie wytapiali żelazo”. Teraz rozumiem, dlaczego woda w rzeczułkach jest brązowa. Metal w naturalnych kruszywach daje o sobie znać.
Starożytna cywilizacja pozostawiła po sobie ślady w kopcach oraz w turowskim muzeum. Wspуłczesna infrastruktura natomiast rośnie na naszych oczach.

Moja to rzecz
Park Narodowy “karmi” kilka tysięcy miejscowej ludności. Sergiusz Moroźko zatrudnił się w administracji Prypeckiego. Ma 25 lat, gdy wieś dopiero zaczynała się odradzać, był uczniem: “Wtedy mieszkało tu około 600 osуb, teraz ponad 1000. Zbudowano nowe domy. Gdzie teraz jest hotel “Nad Prypecią”, było bagno. Zaczęło się bodajże z zakładu obrуbki drewna, produkowano parkiet. Potem przyjechał prezydent, spodobało mu się, zwrуcił uwagę na przyrodę. Pojawiły się pierwsze domki myśliwskie, a potem turyści”.
Sergiusz uprawia rzeźbienie artystyczne i jest amatorem fotografiki. W rodzinnej miejscowości zawsze ma coś do roboty. Takich ludzi potrzeba na wsi. Moroźko nie ukrywa: “Nie lubię miasta, jego tempa życia. Mam tu własny dom”.

Prypecka dżungla
Trzy duże i jeden wycieczkowy motorowiec pływa Prypecią. Wkrуtce motorowcуw będzie więcej. Rzeka jest szeroka — starczy miejsca.
Żegluga powoli się odradza, na nowej, turystycznej podstawie. Przyjeżdżają turyści z obwodu homelskiego, z sąsiedniej Ukrainy, by urządzić obchody wesela, urodzin, matury albo popływać motorуwką wzdłuż “dżungli” — kanałami utorowanymi przez wylaną Prypeć pomiędzy zatopionymi łąkami i głuchym lasem. Wystarczy zgasić silnik i posłuchać przepięknego śpiewu ptakуw.
Stefan Bambiza marzy o statku z iluminacją jak w Paryżu na Sekwanie.

Obcy akcent
Prypeckie w pierwszej kolejności jest rezerwatem i gospodarstwem myśliwskim. Wiosną przyjeżdżają tu ekolodzy i myśliwi z Europy Zachodniej.
— Najwięcej jest Niemcуw, mają zezwolenie na polowanie na wilka, lisa, łosia, jelenia — opowiada o szczegуłach Diana Nowosad, pracownik parku narodowego, tłumacz, od wielu lat opiekuje się gośćmi z zagranicy. — Anglikуw, Holendrуw i Finуw najbardziej interesuje pierwotna natura. Włosi mają inne hobby — polowanie na ptakуw. Około 99 procent gości wraca do nas.
Myślę, że Prypecki dużo zawdzięcza Dianie. Prawdopodobnie jest jedyną osobą w okolicy, posługującą się językiem angielskim i włoskim.

Ciągnikiem za żubrem
Białorusini lubią polować na dziki. W tym sezonie warto przyjechać do parku safari. W odrуżnieniu od Puszczy Białowieskiej, gdzie jest szansa zobaczyć żubry najczęściej w wolierze niż w lesie, nad Prypecią poruszają się swobodnie. Łatwo je rozglądać przez lornetę, ktуrą można wypożyczyć w hotelu parku narodowego. Można poza tym podpatrywać flirt kaczora i kaczki, obserwować inne zwierzęta.
Kto lubi fotografować przyrodę, znajdzie sobie zajęcie nie tylko na brzegu Prypeci, ale i w Laskowiczach. Stefan Bambiza naliczył w miejscowości 37 gniazd bocianуw.
Drogę przez stary las, ktуra jest głуwną magistralą parku safari, torowano przez 5 lat. Robiono 5 metrуw dziennie, wykładano kłody, następnie zasypywano je piachem i żwirem. Stefan Bambiza zapewnia, że jest bardzo trwała, pod warstwą kamienia drewno zakonserwuje się.
Drogą jedzie ciągnik, za nim trzy wagony. To miejscowa komunikacja. Wozi turystуw. Dźwięk silnika “Belarusa” lubią dziki: wabi je jak zaczarowane. Dyrektor generalny Prypeckiego zdradził mi tajemnicę mistycznego dźwięku: “Ciągnikami przywozi się pokarm, zwierzęta myślą, że przyjechała kolejna porcja jedzenia”.
Za 5 lat Prypeckie zamierza podejmować co najmniej 300 tysięcy gości rocznie. Igor Czernozipunnikow, dyrektor firmy obsługującej niemieckich klientуw, nie ma wątpliwości: “Możemy liczyć na większą liczbę osуb, ktуrym podoba się nasza przyroda”. Administracja parku narodowego w chwili obecnej opracowuje elastyczną politykę cenową.

Wiktor Korbut
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter