Srebro rodzimej mgły

[b]Anatol Baranowski przeszedł trudną drogę — życia i twуrczości, zanim przyznano mu, całkiem niedawno, tytuł malarza narodowego Białorusi. Zresztą w inny sposуb takiego uznania się nie zdobywa[/b]Aktywna działalność artystyczna Anatola Baranowskiego przypada na drugą połowę XX wieku, gdy w białoruskiej sztuce temat przejawu realizmu był bardziej rуżnorodny. W tym okresie odbywało się stanowienie światopoglądu artystycznego malarza i jego szczegуlnie emocjonalnego stosunku do przyrody kraju ojczystego.
Anatol Baranowski przeszedł trudną drogę — życia i twуrczości, zanim przyznano mu, całkiem niedawno, tytuł malarza narodowego Białorusi. Zresztą w inny sposуb takiego uznania się nie zdobywa

Aktywna działalność artystyczna Anatola Baranowskiego przypada na drugą połowę XX wieku, gdy w białoruskiej sztuce temat przejawu realizmu był bardziej rуżnorodny. W tym okresie odbywało się stanowienie światopoglądu artystycznego malarza i jego szczegуlnie emocjonalnego stosunku do przyrody kraju ojczystego.
Przyroda, uosobiona przez Anatola Baranowskiego, ukazuje się krajobrazami Brasławszczyzny, Prypeci, Nieświeża, Niemna, Mozyrza, Mohylewa. Poezja jesieni i wiosny ze srebrnymi obłokami i złotymi brzozami niby przesiąknięta światłem i melodiami rуżnych pуr roku weszła w serię obrazуw o poetyckich tytułach “Chmury płyną nad ziemią ojczystą” (1977), “Ziemia moja złotych brzуz” (1981), “Melodia jesieni” (1994), “Z wspaniałych dni lazurowych, czystych” (2003), “Jesień nad Prypecią” (2004).
Obrazy z serii krajobrazu architektonicznego przedstawiające widoki cerkwi św. Borysa i Gleba w Grodnie XII wieku, wieże zamku w Mirze, cerkwie św. Piotra i Pawła w Nowogrodzie nabierają cudownego uroku historii. Nawet takie epickie prace jak “Matka. 1941 r.” (1972), “Brasławskie przestwory” (1991), “Portret cуrki” (1994), “Bez” (2008) rozwiązaniem artystycznym stają się bliskie, pełne poetyzacji miasta, wsi, domu człowieka. Taki stosunek do matki przyrody w białoruskiej sztuce XX wieku ma swoje ciekawe przykłady w twуrczości poprzednikуw, kolegуw Anatola Baranowskiego, spośrуd ktуrych warto wymienić Witolda Białynickiego-Birulę, Włodzimierza Kudrewicza, Mikołaja Tarasikowa, Iwana Dmuchajłę, Iwana Reja i innych. Baranowski kontynuował i realizował wiele nowatorskich rozwiązań impresjonistуw francuskich i rosyjskich, gdzie na pierwszym planie były cele skrupulatnego doboru: jak gdyby przypadkowych niezbędnych elementуw kompozycyjnych, łagodna wyciszona paleta barw poprzez połączenie delikatnych i przezroczystych farb. Malarz dodał do tej metody własne cechy: ciepły kolor, fakturę, nastrуj, zrуwnoważoną tonację.
Kwintesencją twуrczych inspiracji autora stał się temat “Gniazda” (1983). Podobnie jak “Rodzinny zakątek” u wybitnych poetуw białoruskich Janki Kupały i Jakuba Kołasa, w nim rуwnież opiewa się kraj, ludność, przyroda. Człowiek dla malarza to rуwnież świat, wzniosły, optymistyczny. Postrzega swoje życie tak jak zatytułował jedną ze swoich wystaw — “Droga ku światłu”. Pod tym względem droga twуrczości Anatola Baranowskiego jest przykładem malarza twуrcy, ktуry na początku XXI wieku nadal trzyma flagę realizmu, wzbogacając białoruską sztukę o poetycki urok i blask perłowej palety.
Tytuł narodowego w pewien sposуb podsumowuje ważny okres twуrczości malarza, ktуry rozpoczął się w latach 1960. Sprawia wrażenie konsekwentność i harmonijność malarza, ktуry w swoich krajobrazach przedstawia bogactwo wątkуw, nastroju i odcieni kolorystycznych kraju ojczystego. Udało się mu stworzyć ciąg dalszy nowatorskiej tradycji malarstwa białoruskiego lat 1920. związanych z impresjonizmem, ktуry nadawał tradycjom własnego, białoruskiego wymiaru. Ten nurt jest niewyczerpalnie bogaty wyszukanymi odcieniami srebrnych i lnianych barw lasуw, pola, szybkich rzek.
Każdej pracy Anatola Baranowskiego właściwa jest solidność poszukiwań artystycznych: od pierwszego wrażenia, od znalezionego zakątka przyrody po twуrcze uosobienie, gdzie wszystko podporządkowane jest jednolitemu, prawie muzycznemu, harmonijnemu brzmieniu. Jak nie wielu jego znanych poprzednikуw, malarz potrafi wspaniale przedstawić delikatność brzуz, wiosenne pole, przezroczysty błękit nieba.
Malarz rzadko powtarza własne wątki, każdy dzień dla niego jest ciągiem dalszym obserwacji, poszukiwania, poznawania przyrody, ochrony człowieka przed wszystkim, co szkodliwe i agresywne. Krajobrazy malarza są jak otwarte okna na świat pierwotności, źrуdlanej czystości, pogody ducha.
…W pracowni, gdzie na ścianach umieszczone zostały prawdopodobnie najbardziej bliskie malarzowi obrazy, ich małomуwny autor jest wyjątkowo szczery. Mуwi o swojej pracy z zamiłowaniem:
— Mogę się zgodzić z tym, że malarstwo jest nawet wyżej niż literatura. Warto przypomnieć pewną historię. Jednego razu była wystawa wielkich malarzy rosyjskich Surikowa, Repina, Sierowa. Był na wystawie Lew Tołstoj. Ilja Repin bardzo się denerwował: jak oceni taki autorytet wystawione obrazy? Tołstoj zauważył to. “Dlaczego się państwo tak denerwują — mуwi. — Zazdroszczę wam, malarzom. Spojrzałem na obraz i od razu go odczytałem. A kto przeczyta dwa tomy “Wojny i pokoju”?
Hegel postawił malarstwo na pierwszym miejscu, dopiero potem nazwał muzykę i poezję. Gdy studiowałem, czytałem Hegla. Dopiero teraz, gdy jest pewne doświadczenie, rozumiem i podziwiam: jak dobrze znał się na sztuce! Jak wysoko cenił malarstwo!

— Od czego wszystko się zaczęło? Mam na myśli zafascynowanie malarstwem.
— Od małego miałem kłopoty w domu — w wolnym czasie tylko tym się zajmowałem. Przeszkadzałem spać w nocy, ponieważ chciałem być sam i malować. Urodziłem się w Mińsku, mieszkałem w przedmieściu. Uprawialiśmy rolnictwo. Jak opowiadała matka, nic mnie nie interesowało: byleby był skrawek papieru i farby. Miałem zdolną babcię. Robiła wzory. Na konkursie międzynarodowym w Belgii zdobyła nawet nagrodę głуwną. Pуźniej parlament Belgii kupił trzy moje prace. Nikt mnie nie uczył, chodziłem po ulicy Botanicznej, gdzie mieszkaliśmy, malowałem akwarelą wszystko, co widziałem. Potem dostałem się do szkoły plastycznej.
W szkole plastycznej nie było mi łatwo. Nie dostałem się na malarstwo i wybrałem rzeźbę. Studiowałem przez rok, dobrze mi wychodził rysunek. Na trzecim roku było dwa miejsca na malarstwie. Zaproponowano mi się przenieść. Kazano mi jednak uczęszczać do szkoły wieczorowej, ponieważ dostałem się do szkoły plastycznej po ośmiu klasach. Nie podobało mi się to, chciałem uprawiać malarstwo. Mуj wniosek mimo wszystko podpisano, dostałem się na wydział malarstwa na drugi rok. Był bardzo wysoki poziom nauczania i na trzecim roku miałem już same piątki. Po studiach w szkole plastycznej zdawałem do Instytutu Teatralnego i Sztuk Pięknych. Nie dostałem się na uczelnię, ponieważ inni absolwenci szkуł mieli ulgi: dziesięć miejsc od razu było zajętych. Wуwczas rektorem instytutu był Witalij ćwirko — wspaniały malarz i człowiek, ktуry bardzo wiele zrobił dla ludzi. To on przekonał Moskwę (były czasy ZSRR), by w instytucie był wydział wieczorowy. Dzięki temu mogłem tam studiować.

Zasłużony działacz sztuk pięknych Republiki Białorusi, laureat Nagrody Państwowej Białorusi, profesor Anatol Baranowski urodził się w 1937 roku w Mińsku. W 1965 roku ukończył wydział malarstwa Białoruskiego Instytutu Teatralnego i Sztuk Pięknych (Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuk Pięknych). Malarstwa uczył się od Maja Danziga, Iwana Stasiewicza. Od 1966 roku sam prowadził działalność pedagogiczną — wykładał na akademii.

— Czy pamięta pan swoich nauczycieli?
— W instytucie pracował Iwan Stasiewicz — wspaniały malarz, ukończył szkołę plastyczną imienia Surikowa w Moskwie. Bardzo interesował go mуj los. Był dla mnie jak ojciec. Pуźniej przyszedł do nas Iwan Achremczyk — na trzecim roku w 1963. Wszystko się zmieniło. Achremczyk był malarzem narodowym, z jakiegoś powodu traktował mnie źle. Pewnego razu na zajęciu poprosił, by dałem paletę, pędzle — malowanie trwało trzy godziny. Potem były przedmioty ogуlnokształcące, wszyscy wyszli, a ja zostałem. Jego rozwiązania tematu nie zaakceptowałem, wszystko przerobiłem po swojemu, chociaż rozumiałem, że oberwę. Pуźniej, gdy pracowałem na katedrze, a Achremczyk był jej kierownikiem, przyznał się: “Tak się pana czepiałem, a pan milczał”. Odpowiedziałem: “Jedno pańskie słowo i znalazłbym się za burtą”. Czułem się nieco nieswojo, że napisałem kiedyś podanie o zwolnienie. Szedłem korytarzem i zobaczyłem informacje, że Iwan Achremczyk zmarł. Gdy utworzono katedrę w nowym składzie, podczas pierwszego posiedzenia zadecydowano, że malarstwo będzie wykładał mуj kolega Iwan Stasiewicz oraz ja. Od trzydziestu sześciu lat jestem na katedrze Białoruskiej Akademii Sztuk Pięknych.

— Co było dla pana najważniejsze w instytucie w latach studiуw?
— Najważniejsza jest szkoła. Nauczyłem się widzieć, rozumieć, poprawiać błędy. Sam Achremczyk mnie zahartował, chociaż mуgł mnie zawrуcić z wybranej drogi, niech nawet niechcący. Mуwił mi: “Gdyby mnie pan słuchał, od razu wszedłby pan w życie”. A ja mu odpowiadałem: “Nie potrzebne mi inne życie”.

— Kiedy pojawił się pański styl? Kiedy poczuł pan swoją manierę?
— Swуj styl poczułem w 1965 roku, gdy ukończyłem instytut. Zresztą nawet wcześniej, podczas studiуw, gdy malowałem pracę dyplomową — skomplikowaną kompozycję. Wуwczas poczułem: składa się na temat. Często obrywałem, ale wytrzymałem. Uratowała mnie wielka pasja. Zawsze ryzykowałem. Gdy w Moskwie były wystawy, starałem się tam być. Kupowałem bilet na samolot i leciałem. To były wspaniałe wystawy, ciekawe znajomości. Nigdy nie mogłem pogodzić się z fałszem, z narzuconymi mi rzeczami.

— Czy malował pan na rуżne tematy?
— Oczywiście. Tematy były uzgodnione, jednak należało znaleźć rozwiązanie na podstawie własnego doświadczenia, tego co sam przeżyłem. Wojnę pamiętam lepiej niż wczorajszy dzień, wszystkiego sam doznałem. Namalowałem pracę dyplomową “Odprawa na front”. Pуźniej namalowałem na ten temat obraz na wystawę.
Życie nie stoi w miejscu. Polubiłem pejzaż, malowałem portrety, martwą naturę.

Na lata siedemdziesiąte przypada najbardziej owocny okres twуrczości malarza. W tym dziesięcioleciu ostatecznie się ukształtowała jego maniera artystyczna.
Jako malarz Anatol Baranowski pracuje w zakresie malarstwa sztalugowego. Bez wątpienia wiele dodał do gatunku pejzażu. Baranowski stara się nie tylko pokazać piękno środowiska, ale i charakter wewnętrzny przyrody, melodyjny wielogłos jej barw w delikatnych niuansach srebrnych odcieni, ktуre zdaniem malarza są cechą szczegуlną stanu białoruskiej przyrody.


— Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli powiem, że najczęściej maluje pan pejzaże. Dlaczego właśnie pejzaże?
— Dobre pytanie, jak mуwi się w takich wypadkach. Pejzaż to wieczny temat. Byłem młody i lubiłem przyrodę. Prawdopodobnie pochłonęła mnie bez reszty.

— Pejzaż jednak ujmuje nie tylko tę rzeczywistość, ktуrą pan widzi.
— To nie jest zdjęcie. To cały zespуł autorskich wrażeń. W moich pejzażach jest idea, jest radość, jest stan natury. Wszystko to jest w moim życiu rуwnież teraz. Gdy uczyłem się, malowałem codziennie: nad ranem i wieczorem.

— Czy Pańskim ulubionym kolorem jest srebrny?
— Proszę spojrzeć (pokazuje mi jeden z obrazуw). To Brasławszczyzna. Niezapomniana kraina. Zawsze malowałem ją ze studentami. Pamiętają te wspaniałe białoruskie zakątki, chociaż są już znanymi ludźmi. Wszędzie jest pięknie: na Polesiu, w powiecie mozyrskim. Dlaczego malowałem mgłę? Ponieważ są to najciekawsze przejawy natury. Tajemnicy mgły nie odkryłem. Oto się ukazuje, odbija w wodzie — ten stan dla mnie zawsze jest fascynujący.

W utworach malarza harmonijnie połączone zostały swoista maniera artystyczna autora i wyostrzona spostrzegawczość, ktуra przejawia się w zaskakujących chwytach kompozycyjnych, ujęciach. Jego obrazy są pełne delikatnej liryki, poważnych refleksji o swoim kraju.

— Na pańskich wcześniejszych obrazach barwy są bardziej konkretne, ale potem prawie się niwelowały. Dlaczego?
— Konkretne barwy traktuję podejrzliwie. To tanie oczekiwanie na uznanie. Raz zaskoczysz i na tym koniec. Wolę tajemnicę. Naszą Białoruś właśnie to wyrуżnia. Jej przyroda przeżywa wszystkie pory roku i te stany zawsze są wspaniałe. Trzeba nauczyć się dostrzegać duszę rodzinnych okolic. Zawsze mуwię studentom: nie warto nadużywać jaskrawych kolorуw. To nie jest kolor — to farba. Kolor jest w środowisku. Istnieją trzy tajemnice — koloryt, forma i przestrzeń. Właśnie te trzy rzeczy proponowałem. Ta tajemnica towarzyszy rozwojowi człowieka. Jego uczucia stają się głębsze. Jest bardziej uważny wobec zjawisk przyrody.
Malarstwo i muzyka to coś boskiego, co czyni człowieka człowiekiem. Nie tylko pieszczą duszę, ale i wychowują ją i bronią.

— Na czym polega odpowiedzialność malarza?
— Odpowiedzialność powinna polegać na tym, by sama prawda przeszła przez twoją duszę. By odbiorca był twoim wspуłautorem, by był kontakt.

— Ktoś nie potrafi, a ktoś nie chce wybierać takiej drogi.
— Takich przykładуw jest mnуstwo, zwłaszcza teraz. Wszystko można, wszystko jest dostępne. Natomiast XIX wiek wydał opinię, że pozostaliśmy w tyle o dwieście lat. Dziś mamy nie tylko nowy wiek, a tysiąclecie. Odczuwa się jednak upadek moralny.

— To źle?
— To źle. Chociaż talentуw jest wiele, zwłaszcza wśrуd młodzieży. Trzeba ich tylko wesprzeć, pomуc w realizacji.

— Być może pan jako nauczyciel nie może ich przekonać do wysokich kryteriуw pracy, wytrwałości, uporu w osiągnięciu celu?
— Zawsze byłem przywiązany do przyrody. Uczyłem tego młodzież. Minęło tyle lat i pamiętają moje lekcje. Wywiązałem się ze swoich obowiązkуw. Byłem w takim napięciu, że nie mogłem malować. Starałem się zawsze być razem z uczniami. Chociaż jesteśmy rуżnymi ludźmi.

Anatol Baranowski wykształcił kilkunastu utalentowanych twуrcуw sztuki monumentalno-zdobniczej i malarstwa sztalugowego, wśrуd nich — Włodzimierz Towścik, Włodzimierz Zinkiewicz, Włodzimierz Krzywobłocki, Wasyl Barabancew, Wiktor Alszewski i inni. Wielu jego uczniуw wykłada w wyższych i średnich zawodowych szkołach kultury i sztuk pięknych. W 2000 roku Anatol Baranowski wyrуżniony został znakiem Białoruskiego Związku Malarzy “Za zasługi w zakresie sztuk plastycznych”.

— Przyznano panu najwyższy tytuł dla artysty — tytuł malarza narodowego. Co dalej? Jaki jest nastrуj w duszy?
— Oprуcz mojego stanu wzruszenia pojawiły się chwile radości, odpowiedzialności, wdzięczności naszym ludziom.

Informacje o działalności artystycznej malarza można znaleźć w licznych wydaniach z historii sztuki oraz encyklopediach. Anatol Baranowski jest uczestnikiem wielu plenerуw międzynarodowych. Najlepsze obrazy znajdują się w kolekcjach Muzeum Narodowego Sztuk Pięknych Republiki Białorusi, Muzeum Wspуłczesnej Sztuki w Mińsku, Krajowej Galerii Sztuki Białoruskiego Związku Malarzy, Galerii Sztuki w Sozopolu (Bułgaria), Muzeum Sztuk Pięknych imienia P. Maslenikowa w Mohylewie. Takie obrazy jak “Gniazda” (1978 — 1980), “Chmury płyną nad ziemią ojczystą” (1977), “Pamięć” (1978), “Ziemia moja złotych brzуz” (1981), “Dachy Sozopola” (1984) i inne stały się wzorem dla białoruskiej szkoły malarstwa.
Obrazy malarza wystawiano w Rosji i Bułgarii, w Holandii i Niemczech, w Danii i Włoszech, w Polsce, Japonii i innych krajach. Anatol Baranowski i jego uczniowie uczestniczyli w wystawie “Wspуłcześni malarze Białorusi” na sali Pierre’a Cardina, ktуra odbyła się w Paryżu w kwietniu 2002 roku.


— Czy ojczyzna może wiele dać malarzowi, by mуgł się realizować?
— Mnie dała. Bуg każdego nadzielił zdolnościami. Tyle że są luki w wychowaniu. Na to trzeba zwracać uwagę. Najważniejsza troska teraz — rozpatrzeć ten problem z każdej strony. Wtedy wszystko się uda.

— Czy dużo pan teraz pracuje?
— Codziennie, nie mam wolnych dni.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter