Prawdziwa “liga narodów”

Wydarzenie to wyróżniało się jaskrawością i niezwykłością. Po raz pierwszy na wspólnej imprezie świątecznej zebrali się przedstawiciele prawie wszystkich wspólnot narodowych kraju. Wsparcia w skutecznej realizacji wspaniałego pomysłu udzielił Komitet ds. religii i narodowości przy Radzie Ministrów
Kiedy w świecie płoną surowe pożary konfliktуw międzynarodowościowych i międzywyznaniowych, nieduża wysepka społecznego spokoju i wzajemnego porozumienia, pielęgnowanych na Białorusi, niektуrzy uważają za prawdziwy cud. Eteri Syczynowa jest Gruzinką. Mieszka na Białorusi już od ponad 10 lat. Nie z własnej woli znalazła się aż tak daleko od ojczyzny: jest uchodźcą.

Straszne słowo! Ale dzisiaj Eteri i jej rodzina są w domu. W domu na Białorusi. Młodszy syn, uczeń jednego z mińskich gimnazjуw, mуwi wprost: “nie chcę nigdzie stąd wyjeżdżać. Mam tutaj wszystko: szkołę, przyjaciуł…” Ale co najważniejsze — życie w pokoju, co daje dobrą nadzieję na szczęśliwą przyszłość. A propos, w czasie rozmowy Eteri z dumą oświadczyła: “Nasze gruzińskie dzieci na Białorusi nie rozstają się z językiem ojczystym, ale mуj syn jest jednym z najlepszych w gimnazjum w języku białoruskim”. Dzieci z gruzińskiego zespołu piosenki i tańca przy centrum twуrczości dzieci i młodzieży “Ewrika” w dzielnicy Frunzenskiej w Mińsku wspaniale występowali na imprezie Sylwestrowej. Jednak ich kierowniczka, ładna, delikatna Maja Tobagami, patrząc na wesołych, pewnych siebie dzieci, znowu wygłosiła poruszające do głębi duszy słowo “Uchodźcy…”. To dziwne i niezrozumiałe uczucie — słyszeć coś podobnego, kiedy dookoła błyskają uśmiechy, brzmi wesoła muzyka.

Jeszcze trudniej jest uświadomić sobie cały okropny sens tego, o czym mуwiła Maja. Dowolna nienawiść jest ślepa. Ale narodowa jest sto razy okrutniejsza i bezwyjściowa. Natomiast tym bardziej grzeje ludzka dobroć — to, co hojnie darzy tym ludziom nasz kraj.

Szanowany bibliograf Halina Kalużnaja jest Ukrainką. Tutaj mamy do czynienia z zupełnie inną historią, ale dzięki Bogu bez ekstremalnych okoliczności. Nie bieda i nieszczęście, lecz zupełnie pokojowe okoliczności rodzinne, zawуd i nawet romantyka zaprowadzały do obcych stron wielu obywateli ogromnego Związku Radzieckiego za czasуw radzieckich. Ale ludzie po upływie wielu lat nie zapominają swoich korzeni. “I nie trzeba tego robić” — mуwi się im na Białorusi. Dlatego właśnie państwo otwiera narodowe przedszkola i szkoły, pomaga w zorganizowaniu narodowych stowarzyszeń społecznych w celu poparcia ojczystej kultury i tradycji. Przy tym prawa każdego człowieka chronione są jako prawa obywatela białoruskiego państwa, w ktуrym wszyscy są rуwni niezależnie od koloru skуry, wykroju oczu, wyznania. Dobrze znana “piąta rubryka” już dawno nie ma nic wspуlnego z realiami naszego życia. Może to potwierdzić rуwnież Koreańczyk z pochodzenia, weteran Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, pilot lotnictwa cywilnego z ogromnym stażem Inokenty Pak. Jest on już w “poważnym” wieku — ma 92 lata i jego życiowe doświadczenie jest naprawdę bogate.

Azerbejdżanie, Litwini, Mołdawianie, Żydzi, Ormianie, Niemcy, Palestyńczycy, Afgańczycy, Cyganie… Rzeczywiście, w śnieżny zimowy wieczуr w kawiarni Pałacu Kultury Fabryki Traktorуw zebrała się prawdziwa “liga narodуw”. Nasza, białoruska. Atmosfera zebrania była lekka i iskrząca się. Ale wszyscy rozumieli: za rzekomą beztroską kryje się duża praca i poczucie odpowiedzialności: administracji, każdego z uczestnikуw święta, no i każdego z nas. Inaczej po prostu się nie da. Zgoda i pokуj w domu to rzecz niezawodna, ale niestety na razie wciąż bardzo krucha.

Halina Wasylenko
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter