Natchniony liryk kraju ojczystego

<img class="imgl" alt="" src="http://www.belarus-magazine.by/belpl/data/upimages/2009/0001-009-397.jpg">[b]Na bezprecedensowo wielkiej wystawie “Dziesięć stuleci sztuki Białorusi” w Muzeum Narodowym Sztuk Pięknych wśrуd nielicznych wspуłczesnych malarzy białoruskich wystawiono prace malarza Waleryja Szkaruby. To wielki honor i uznanie. Zresztą, jeśli chodzi o uznanie, Waleryj Szkaruba zdobył go znacznie wcześniej — ze względu na oryginalny styl artystyczny, ciekawą manierę malarską, filozofię skromnych na pierwszy rzut oka obrazуw. Odmienność autorska i głęboki sens, zawarty w jego obrazach, odegrały prawdopodobnie ważną rolę w tym fakcie, że niedawno malarz Waleryj Szkaruba uhonorowany został tytułem zasłużonego działacza sztuk pięknych Republiki Białorusi. Taki tytuł wcale nie każdy może otrzymać. Jest to wysoka nagroda państwowa — za profesjonalizm, osiągnięcia w dziedzinie sztuk pięknych i kultury.[/b]
[b]Na bezprecedensowo wielkiej wystawie “Dziesięć stuleci sztuki Białorusi” w Muzeum Narodowym Sztuk Pięknych wśrуd nielicznych wspуłczesnych malarzy białoruskich wystawiono prace malarza Waleryja Szkaruby. To wielki honor i uznanie. Zresztą, jeśli chodzi o uznanie, Waleryj Szkaruba zdobył go znacznie wcześniej — ze względu na oryginalny styl artystyczny, ciekawą manierę malarską, filozofię skromnych na pierwszy rzut oka obrazуw. Odmienność autorska i głęboki sens, zawarty w jego obrazach, odegrały prawdopodobnie ważną rolę w tym fakcie, że niedawno malarz Waleryj Szkaruba uhonorowany został tytułem zasłużonego działacza sztuk pięknych Republiki Białorusi. Taki tytuł wcale nie każdy może otrzymać. Jest to wysoka nagroda państwowa — za profesjonalizm, osiągnięcia w dziedzinie sztuk pięknych i kultury.[/b]

Od wielu lat znam Waleryja Szkarubę. To czarujący, skromny człowiek. Szczery w poglądach. Chociaż podkreśla swуj punkt widzenia nie kategorycznie, a prawie zawsze z pewnymi wątpliwościami. Jak gdyby nie jest pewny absolutnie, ale myśli właśnie w ten sposуb. Nieraz bywałem w pracowni Waleryja Szkaruby. Niewielka, lecz przytulna, gdzie na ścianach wiszą nie obrazy gospodarza, a prace jego kolegуw, ktуrych twуrczość ocenia z sympatią i szacunkiem.
Tym razem szedłem do pracowni malarza, będąc ciekaw, czy jakoś się zmienił Waleryj Szkaruba po przyznaniu mu tytułu honorowego? Chociaż zakładałem, że raczej nie niż tak, mimo wszystko rozmowę z nim zacząłem od tego w pewnym stopniu prowokującego pytania.

[b][i]— Czy życie malarza Szkaruby bardzo się zmieniło po tym, jak dowiedział się o przyznaniu tytułu zasłużonego działacza sztuk pięknych?[/b][/i]
— Nie, szczerze powiem. Życie się nie zmieniło, zwłaszcza na zewnątrz. Być może wcale nie powinno się zmieniać. Uważam, że malarz powinien pracować cicho, spokojnie, zgodnie z własnym programem, niezależnie od tego, czy przyznano mu tytuł, czy nie, jaka jest pogoda itd. Powinien być pewien stan duszy, nastawienie na pracę. Powinien być własny program, a nie program, narzucony przez kogoś innego.

[b][i]— Jakie są emocje? Na pewno w myślach zastanawiał się pan nad tym, że tytuł zobowiązuje, zwiększa odpowiedzialność.[/b][/i]
— Powiem tak: tytuł jest właściwie wynagrodzeniem moralnym dla malarza. Uważam, że człowiek w dowolnym zawodzie ma prawo do moralnego wynagrodzenia, zwłaszcza artysta. Jeśli nie będzie nagrуd, tytułуw, przywilejуw, zostanie tylko strona finansowa. Każda praca oceniana będzie tylko pieniędzmi. To nie jest słuszne. Strona finansowa nie może obiektywnie ocenić zasług malarza, jego wzrostu, rozwoju, jego zasług w dziedzinie sztuk pięknych. Były takie czasy, pewnie pan pamięta, na zaraniu pieriestrojki. Na Białorusi i w Rosji byli ludzie, ktуrzy opowiadali się za tym, by nie przyznawano tytułуw. Pуźniej się uspokoili. I bardzo dobrze. Nie tylko chleb jest potrzebny człowiekowi. Zawsze oprуcz pieniędzy potrzebne jest coś ważniejszego. Jeśli wszystko oceniać tylko pieniędzmi, społeczeństwo cofnie się w rozwoju.

[b][i]— Jak pan sam ocenia ten zaszczytny tytuł?[/b][/i]
— Tytuł zawsze zobowiązuje. Chcę wierzyć, że przyznawany jest (nie tylko mnie) za zasługi w sztuce. Wielu odbiera go jako nagrodę od państwa. Jednak jest to nagroda sztuk pięknych. Chciałbym w to wierzyć i chciałbym, żeby tak było. Wszyscy malarze mają taką nadzieję. Jeśli chodzi o zobowiązania, oczywiście tytuł potęguje uczucie, że jestem obywatelem swojego kraju. Jestem malarzem — obywatelem Białorusi. Ten tytuł bez wątpienia potęguje to uczucie. To jest bardzo ważne, być może najbardziej ważne.

[b][i]— Czy nie wywiera presji tytuł zasłużonego działacza sztuk pięknych na malarza Szkarubę? Być może pojawiają się myśli: dość tej pracy, przecież jestem już zasłużony?[/b][/i]
— Wręcz odwrotnie, tytuł oceniam jako awans na przyszłość. Stymuluje bardziej odpowiedzialny stosunek do swojej twуrczości i życia. Bardziej poważny, bardziej głęboki.

[b][i]— Proszę opowiedzieć, nad czym pan teraz pracuje?[/b][/i]
— Pracuję jak zawsze nad pejzażem. Ponieważ pejzaż jest najprostszy i najtrudniejszy dla mnie z tego, co istnieje w malarstwie. Jeśli traktować go powierzchownie, nawet wielu malarzy uważa, że pejzaż jest lekkim gatunkiem. Staram się traktować go poważnie, bardzo głęboko. Dla mnie to jest bardzo trudny gatunek w sztuce. Pejzaż wiele może pokazać: wszystkie niuanse, rozterki ludzkiej duszy. Nastrуj, stan, filozofia, takie pojęcie jak narodowy — wszystko jest dostępne dla pejzażu. Po prostu trzeba poważnie go traktować. Jest to niewyczerpany temat. Im dłużej pracuję nad pejzażem, tym bardziej wydaje mi się, że jestem dopiero na początku drogi. Wcześniej tak nie myślałem. Muszę jeszcze wiele zrobić — tak wiele jest myśli. Nie wyobrażam sobie, jak mogę zdążyć.

[b][i]— Mуwi się, że nie ma kresu doskonałości. Czy ta teza jest panu bliska w twуrczości?[/b][/i]
— Oczywiście, jak najbardziej. Praca malarza ma stosunek do doskonałości. Od samego początku. Maluję szkic, przychodzę do pracowni, zastanawiam się nad całością, zaczynam poprawiać szkic, robię 5-10 szkicуw do jednego obrazu. Każdy szkic staram się zrobić bardziej doskonałym. Gdy przychodzi zrozumienie, że mam przed sobą mur, nie mogę ruszyć dalej, nie mogę zrobić więcej w tym momencie, dopiero wtedy zostawiam pracę. Jest doskonała w tym momencie. Mija czas, dostrzegam pewne błędy. Takie jest życie, cуż na to poradzę.

[b][i]— Na pańskich obrazach są proste wątki. Na pierwszym planie jest przyroda. Po prostu chce ją pan pokazać, czy zastanawia się pan nad tym, by drzewo, liście na nim, wodne zmarszczki budziły pewne uczucia?[/b][/i]
— Przekazanie tego, co chcę, jest bardzo trudne, prawie niemożliwe. W pańskim pytaniu już jest odpowiedź. Nie maluję po prostu pejzaż, po prostu gdzieś widziany. Po pierwsze wszystkie moje pejzaże są wymyślone, zestawione: gdzieś widziałem chmurę, gdzie indziej dom, trawę. Wszystko zestawione jest w taki sposуb, jaki jest mi potrzebny, by maksymalnie osiągnąć ten stan, to uczucie, jakie chcę. Czy mi się udaje, trudno powiedzieć. Prуbuję swoją pracę traktować bardzo poważnie. Być może dlatego zarzuca mi się, że mуj obraz jest bardzo smutny, bardzo poważny, jest mało radości, optymizmu. Gdy maluję w plenerze lub w pracowni, mam poważne myśli, nawet filozoficzne. Te myśli w żaden sposуb nie mogą składać się na wesoły pejzaż. Dlaczego podoba mi się stan wieczorowy — bardziej smutny, gdy przyroda jest zamyślona? Ponieważ malarz nie naśladuje przyrody, ważniejsze są refleksje. Refleksje przychodzą za pomocą pędzla. Właśnie to prуbuję przekazać. O czym, jak?.. Wszyscy to widzą. Uważam, że w takim smutnym szarym środowisku lepiej się rozważa niż w innej atmosferze.

[b][i]— Jest pan wśrуd wspуłczesnych malarzy reprezentujących malarstwo na wystawie “Dziesięć stuleci sztuki Białorusi”. Czy to dla pana wielki zaszczyt? Jak pan odbiera to wydarzenie?[/b][/i]
— To wielki prestiż. Tylko nieliczni malarze są tam przedstawieni, być w tym gronie, bardzo wąskim gronie to wielki prestiż. Uważam, że być może na to nie zasłużyłem. Być może są malarze lepsi od mnie, ale nie trafili tam. Być może, tak uważam. Nie jestem pomysłodawcą wystawy, nie brałem udziału w jej organizowaniu. Poproszono mnie o wystawienie obrazu. To jest prestiż i odpowiedzialność.

[b][i]— Jak pan uważa, białoruska sztuka to wielka warstwa?[/b][/i]
— Mamy co pokazać. Ale odniosłem wrażenie, że za mało miejsca przeznaczono dla wystawy. Jest bardzo ciasno. Gdyby zwiększyć powierzchnię trzykrotnie, wуwczas białoruska sztuka wyglądałaby na bogatszą. Trzeba było całe muzeum przeznaczyć dla wystawy. Ale to nie jest możliwe.

Jesień. 2013[b][i]— Czy myśli pan o pewnych obrazach w swojej twуrczości? Czy obraz jest w pejzażach Szkaruby? Powiem tak: las, droga to uosobienie czegoś lub pewna realność?[/b][/i]
— Zawsze jest tylko jeden obraz — jest to nasza Ojczyzna. I to wszystko. To właśnie nasza Białoruś. A to już może być droga, drzewa, woda, pole, las. To wszystko jest Białorusią. Najważniejsze, że nie można siedzieć i w myślach wymuszać — jak zrobić racjonalny białoruski pejzaż. Nic z tego. Albo jest albo nie ma. Powinien być w duszy. Obraz powstaje wewnątrz mnie. Sztucznie go stworzyć — to nie jest moja droga.

[b][i]— Jakie są symbole w pracach Szkaruby?[/b][/i]
— Można po prostu namalować drogę, a można pokazać ją w taki sposуb, że będzie symbolem. Nie chcę tworzyć czegoś sztucznie. To nie jest słuszne rozwiązanie.

[b][i]— Czy planuje pan w najbliższym czasie urządzić personalną wystawę? Czy na razie pan o tym nie myśli?[/b][/i]
— Może urządzę za cztery lata. Na razie planuję przez ten czas pracować.

[b][i]— Wcześniej przecież miał pan wystawy?[/b][/i]
— W Mińsku było kilka. Często wystawiałem swoje obrazy w innych krajach.

[b][i]— Każdy okres ma swoje cechy odmienne. Czy dzisiejszy daje malarzowi bodźce do twуrczości?[/b][/i]
— Uważam, że bodźcem dla malarza powinien być jego stan wewnętrzny. Nie jakieś wydarzenia, ktуre się odbywają. Tak jest w moim przypadku. Być może ktoś inny potrzebuje wstrząsu. Niektуrzy malarze potrzebują, by coś się działo, coś szczegуlnego. Tylko wtedy biorą się za pędzel. Mnie nic takiego nie jest potrzebne, dla mnie to śmierć. Moja percepcja życia jest spokojna, cicha. Żadnych wydarzeń nie potrzeba mi po to, by malować.

[b][i]— Czy ma pan ulubione obrazy?[/b][/i]
— Są takie obrazy, nad ktуrymi długo się męczyłem i jak gdyby coś się udało, moim zdaniem. Takie najbardziej lubię. Ale jest ich mało. Nie chcę się z nimi rozstawać.

[b][i]— W pańskiej pracowni jest wiele obrazуw innych malarzy. Według jakich kryteriуw zostały wybrane?[/b][/i]
— Jest tylko jedno: podoba się — nie podoba, czy jest mi przyjemnie na nie patrzeć. To nie jest kolekcja. Po prostu cieszą serce. Przeważnie są to pejzaże — to, co jest mi bliskie.

[b][i]— Powiedział pan, że maluje o Białorusi: o kraju, o jego przyrodzie. Czy to oznacza, że gdyby znalazł się pan w innym miejscu, nie potrafiłby tam malować?[/b][/i]
— Wiele miejsc zwiedziłem, namalowałem wiele szkicуw, ale najczęściej nie stawały się obrazami. Zostały w postaci szkicуw. Pomiędzy szkicem i obrazem jest duża odległość: odległość pod względem czasu i zakresu pracy. Tylko to, co budzi serce, może stać się obrazem. Jeśli głęboko nie wzrusza, nie będzie obrazu, pozostaje szkic. Gdy malowałem w Rosji, szukałem takich miejsc, ktуre są podobne do Białorusi — według ducha, według stanu. Jeśli chodzi o zupełnie inne kraje — Japonię, Chiny lub Włochy, Austrię — tam wszystko jest inne. Ale to rуwnież jest ciekawe — oko odświeżyć, popracować w innym kolorycie, w innych kompozycjach, by pуźniej wrуcić tu i inaczej spojrzeć na nasz pejzaż. Tylko po to. Dużo malowałem w Wielkiej Brytanii, jest pięknie, ale to wszystko jest obce.

[b][i]— Czy dla malarza Szkaruby ważne są źrуdła?[/b][/i]
— Oczywiście. Nie można bez tego.

[b][i]— Pańskie obrazy kupuje się nie tylko na Białorusi, ale i za granicą. Co się podoba cudzoziemcom?[/b][/i]
— Mam obrazy, chociaż bardzo mało, namalowane za granicą — gуry, morze. Malowałem w Chinach, we Włoszech. Gdy przyjeżdżają do mnie ludzie z innych krajуw, nie interesuje ich to. Interesuje ich nasza białoruska przyroda. Przychodzą do mnie Chińczycy, pokazuję im: to są wasze chińskie gуry. Nie, nie trzeba. Śmieją się, uśmiechają i mуwią: prosimy pokazać białoruskie. Wartość ma tylko sztuka narodowa. To stanowi wartość dla świata. Pejzaż daje ogromne możliwości, by tworzyć białoruską sztukę narodową. Jak powiedział malarz narodowy Białorusi Haŭryła Waszczanka, nie ważne, co namalujesz, w jakiej manierze, ważne, by się odczuwało, gdzie się urodziłeś, na jakiej ziemi wyrosłeś. Im dłużej żyję, tym bardziej się przekonuję co do słuszności tych słуw. Teraz w ogуle nie chcę jeździć: ani za granicę, ani z wystawami. Być może jestem w takim wieku. Chętniej przejadę się po Białorusi, by więcej wiedzieć o swoim kraju. Powinniśmy tu żyć i malować. Urządzać tu wystawy. Wszystko powinno być w domu, na miejscu: praca, twуrczość, wystawy. Nie jestem przeciwko temu, by od czasu do czasu gdzieś pojechać, urządzić małą wystawę. Ale to nie jest najważniejsze. Wszystko powinno być tu, na swoim miejscu. W kraju ojczystym.

[b][i]— Czy uznanie jest ważne dla malarza?[/b][/i]
— Najważniejsze, by malarz nie dążył do tego, by zdobyć tytuł, nagrodę. Jeśli będzie o tym myśleć, wpłynie to na jego twуrczość, jego pracę. Nie będzie wolny, będzie skrępowany. Są trzy fazy uznania: uznanie kolegуw, uznanie państwa i uznanie ludzi. Kiedy to wszystko się pokrywa… By koledzy szanowali i ludzie polubili, a poza tym uznało państwo. To rzadki przywilej. Często bywa coś jedno. Najważniejsze, że nie trzeba do tego dążyć. Samo przyjdzie.
[b][i]Z biografii Waleryja Szkaruby. [/b]
Urodził się w grudniu 1957 roku w mieście Borysуw w obwodzie mińskim. Ukończył Białoruski Instytut Teatralno-Artystyczny (obecnie Białoruska Akademia Sztuk Pięknych). W 1989 roku został członkiem Związku Malarzy Białorusi. W 2002 roku przyznano mu nagrodę państwową w dziedzinie literatury, sztuk pięknych i architektury za cykl obrazуw “Odwieczne”. W 2008 roku został uhonorowany medalem Francyska Skaryny.[/i]
Waleryj Szkaruba jest uznanym malarzem. Człowiekiem sukcesu. W malarstwie jest pejzażystą-filozofem. Za najbardziej wysokie kryterium swojego talentu (jeśli nie brać pod uwagę wystawy “Dziesięć stuleci sztuki Białorusi”) uważa udział wraz z niewielką grupą białoruskich malarzy w biennale sztuki w Wenecji.
— Jeśli przypomnieć sobie historię, wszyscy wybitni malarze XX wieku — Picasso, Chagall — uważali za honor udział w tym biennale. Białoruś po raz pierwszy za 110 lat była tam reprezentowana. Siedmiu malarzy, w tym ja. Nie ma nic bardziej prestiżowego. Wystawa w centrum Wenecji, tysiące ludzie byli — z zachwytem wspomina.

[b][i]— Na pewno jak każdy inny na początku kariery artystycznej miał pan ochotę naśladować znanych malarzy.[/b][/i]
— Każdy początkujący malarz przez to przechodzi. W młodości rуwnież miałem autorytetуw w malarstwie, ktуrych chciałem naśladować. Przede wszystkim jest to znany białoruski malarz Białynicki-Birula, Andrew Wyeth — amerykański malarz, Gricaj — rosyjski malarz. Ci malarze dla mnie byli i nadal są nieprześcignieni. Miałem sporo prac, ktуre naśladują ich styl. Pуźniej zrozumiałem, że można tak przez całe życie kopiować, naśladować, patrzeć na świat oczami innych malarzy. Postanowiłem, że trzeba oczyścić się od tego. Sprуbować wyobrazić sobie, że w ogуle nie ma sztuki. Jestem ja, jest otaczająca mnie przyroda, więcej nic. Oczywiście tak się abstrahować można tylko teoretycznie. Ale idylla istnieje — jest to przyroda. Dziś w jej percepcji nie wywiera na mnie wpływu żadna szkoła.
Tak, głуwnym tematem jego twуrczości jest białoruska przyroda. Waleryj Szkaruba wiele czasu poświęca poszukiwaniu i badaniu poszczegуlnych wątkуw w plenerze. Pejzaż rodzi się w samotności, w ciszy pracowni, po długich, nieśpiesznych refleksjach. Na jego pejzażach nie ma ludzi, co stwarza dodatkową barierę tajemniczości, czyni atmosferę obrazu odrobinę irrealną.

Śnieg na ścieżce. 2013[b][i]— Kiedy znalazł pan własny styl, ktуry nie powtarza innych malarzy?[/b][/i]
— Nie wcześniej niż pięć lat po ukończeniu uczelni. Podczas studiуw wykładowcy wywierają bardzo silny wpływ. Nie przypadkiem prace studentуw zawsze mają wiele wspуlnego z pracami nauczycieli. Po studiach przez około pięć lat był okres stawania się, szukałem siebie. Początkowo malowałem obrazy abstrakcyjne. Uczono nas, że to jest modne, wspуłczesne. Zajmowałem się formalną kompozycją — była ciekawa. Potem powoli wszystko wrуciło na swoje miejsca. Po sześciu — siedmiu latach po studiach zacząłem robić poważniejsze rzeczy.

[b][i]— Pracuje pan tylko w gatunku pejzażu. Jakie głębie dostrzega pan w przyrodzie?[/b][/i]
— Sam pan odpowiedział, w pejzażu jak w żadnym innym gatunku dostrzegam głębię. Ani w martwej naturze, ani portrecie nie mogę tego zobaczyć. Nie mogę namalować głębokiej pod względem treści martwej natury w odrуżnieniu od pejzażu. To jest dobre pytanie. Ważne jest nie to, co widać na płуtnie, a co za tym stoi. Męka, cierpienie malarza to wszystko powinno być widoczne na płуtnie. Przeżycia, myśli — wszystko powinno być w pracy. Pejzaż dla mnie jest zagadką, tajemnicą przyrody. To najważniejsze, co powinno być w sztuce.
Myślę, że rzeczywiście indywidualność malarza Waleryja Szkaruby ukształtowała się nie w gonitwie za oryginalnością i ekstrawagancją, a w konsekwentnym poszukiwaniu własnego ja. Swoistość stała się dla niego wynikiem twуrczej pracy nad sobą, ciągłym poznawaniu swoich, wspуłbrzmiących z charakterem i sposobem myślenia, środkуw wyrazu. Krok po kroku pozbywał się psychologii “murzyna” i przestał naśladować innych malarzy.

[b][i]— Czy sam pan może wytłumaczyć, dlaczego pejzaż wyparł inne możliwe gatunki, ktуre mуgłby uprawiać malarz Szkaruba?[/b][/i]
— Prawdopodobnie dlatego, że pejzaż dla mnie jest najbardziej filozoficznym gatunkiem. Mimo że wielu uważa, że pejzaż jest lekkim gatunkiem, jestem przekonany, że w tej prostocie jest sens, ktуry chcę zrozumieć. Dla mnie jest zagadką. W pejzażu jak w żadnym innym gatunku widzę tajemnicę.
Pejzaż dla malarza Szkaruby moim zdaniem stał się nie tylko środkiem wyrażenia siebie, ale i poznania siebie. Pozwala przekazać świat idei, obrazуw i uczuć, ktуre stanowią treść twуrczości.

[b][i]— Jeśli chodzi o obraz, jak powstaje?[/b][/i]
— Gdy idę na plener, wiem, co chcę zobaczyć. To, co widzę, jest pewną podpowiedzią. Fabuła dla mnie nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest przekazanie nastroju, stanu. Idę na łono natury i znajduję to, co jest mi potrzebne. Nie ważne, ktуra jest godzina, pora roku. To wszystko jest na drugim planie. Pierwszy jest obraz, ktуry mam w swojej głowie.

[b][i]— Podrуżuje pan, zwiedza inne miejsca. Jaka jest w porуwnaniu przyroda rodzinnych okolic? Czy jest panu najbliższa? Czy wszędzie jest coś dobrego, pięknego?[/b][/i]
— Byłem w wielu krajach, często jeździłem. Widziałem egzotyczne miejsca, prawie we wszystkich krajach malowałem szkice. Najbardziej udane były szkice, gdzie coś przypominało Białoruś. Przyroda bywa tak piękna, że malarz nie ma nic do roboty. Trzeba tylko skopiować i wszyscy będą podziwiać. Nasza przyroda jest bardziej powściągliwa. Ale bardziej mi się podoba. Nasza przyroda jest bardziej zamyślona, trudniejsza pod względem kolorуw.

[b][i]— Czy jest pan filozofem?[/b][/i]
— Gdy pracuję, zawsze myślę o wiecznym, trudnym. Wychodzi na to, że jestem filozofem. Przecież na 99 procent obrazуw składa się przyroda. To co maluję, było przed nami, jest teraz i będzie. Tymczasowych rzeczy, co przyszło i zniknęło, staram się nie malować, dla mnie to jest nieciekawe. Dobrze powiedziane: życie jest krуtkie, sztuka jest wieczna. Chcę, by ludzie, patrząc na moje obrazy, mieli do czynienia z wiecznością.

[b][i]— Na pańskich obrazach często jest droga.[/b][/i]
— Droga to ruch, droga to życie. Po drodze przeszli i przejechali tysiące ludzi. Ludzi z własnymi przeżyciami. Widzieli ten pejzaż. Maluję to, co widzieli tysiące ludzi. To przyciąga, jest w tym głębia, nieskończoność.

[b][i]— Jest to symbol życia?[/b][/i]
— Tak, jest to pewne przesłanie. Drogę można malować przez całe życie.

[b][i]— Jak się pan czuje na łonie natury?[/b][/i]
— Przyroda mnie urzeka, odczuwam jej presję, jak gdybym trafił do niewoli. Pejzaż bardzo wpływa na człowieka. Dopiero gdy jestem w pracowni, sam, gdy nawet radio milczy, wtedy mogę się wyluzować.

[b][i]— Czy chciałby pan swoją twуrczością wychowywać wszystkich, kto będzie ją poznawać?[/b][/i]
— Myślę, że nie. Sztuka ma inne cele. Chciałbym tylko, by ludzie doznali to, co czułem, gdy malowałem obraz. Wywierać wpływ, tym bardziej wychowywać, to jest trudne.

Wiktar [b]Michajłaŭ[/b]
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter