Melodie przyjaźni

[b]W latach 90. niezwykle popularne były tak zwane “Pociągi przyjaźni”. W jednym z takich pociągów poznali się nauczycielka muzyki z niemieckiego miasta Wetzlar Ursula Heinecke i Włodzimierz Popkowicz, kierownik Katedry Języka Niemieckiego Instytutu Pedagogicznego w Witebsku [/b]Przyjaźnili się rodzinami, przyjeżdżali w odwiedziny, po jakimś czasie uznali, że najwyższy czas, by przyjazne stosunki stały się czymś bardziej poważnym. Zaprosili witebski zespół artystyczny do Niemiec. Heinecke, która sama śpiewała w chórze “Kantoraj”, była na próbach nowo założonego chóru młodzieżowego Witebska. Młody zdolny zespół bardzo się jej spodobał. “Któż mógłby pomyśleć, że tamto spotkanie zainicjuje nasz pierwszy wyjazd za granicę i zapoczątkuje prawie 20-letnią przyjaźń — mówi chórmistrz witebskiego chóru młodzieżowego Witalij Rauzo.
W latach 90. niezwykle popularne były tak zwane “Pociągi przyjaźni”. W jednym z takich pociągуw poznali się nauczycielka muzyki z niemieckiego miasta Wetzlar Ursula Heinecke i Włodzimierz Popkowicz, kierownik Katedry Języka Niemieckiego Instytutu Pedagogicznego w Witebsku

Przyjaźnili się rodzinami, przyjeżdżali w odwiedziny, po jakimś czasie uznali, że najwyższy czas, by przyjazne stosunki stały się czymś bardziej poważnym. Zaprosili witebski zespуł artystyczny do Niemiec. Heinecke, ktуra sama śpiewała w chуrze “Kantoraj”, była na prуbach nowo założonego chуru młodzieżowego Witebska. Młody zdolny zespуł bardzo się jej spodobał. “Ktуż mуgłby pomyśleć, że tamto spotkanie zainicjuje nasz pierwszy wyjazd za granicę i zapoczątkuje prawie 20-letnią przyjaźń — mуwi chуrmistrz witebskiego chуru młodzieżowego Witalij Rauzo. Obecnie kilku jego wychowankуw kontynuuje karierę śpiewakуw lub wykłada w Witebsku, Mińsku, Sankt Petersburgu, Hiszpanii, Belgii. Sam mistrz wraz ze swoimi chуrzystami urządza koncerty w Europie i zdobywa nagrody konkursуw międzynarodowych.

— Zdaje się, że w Europie występują państwo częściej niż na Białorusi.
— Podczas naszego pierwszego koncertu w Wetzlar, ktуry odbył się po długich prуbach, zaśpiewaliśmy Oratorium Bacha. Niemiecki dyrygent nie mуgł uwierzyć, że 15 — 17-letni chłopcy i dziewczyny zaśpiewają ten trudny utwуr w języku niemieckim. Koncert był wyjątkowo udany. W Niemczech mieszkaliśmy w rodzinach. Pуźniej Niemcy przyjechali z wizytą do nas. Przyjaźnimy się do dziś. Niedawno byłem w Wetzlar —65-letni dyrygent odchodził na emeryturę i urządził imprezę.

— Dlaczego zainteresował się pan muzyką?
— W dzieciństwie jak wszyscy chłopcy miałem dużo zainteresowań. Uprawiałem gimnastykę sportową. Pуźniej wybrałem łyżwiarstwo szybkie. Gdy miałem 8 — 10 lat, wypoczywałem z matką nad Morzem Czarnym. W Batumi po raz pierwszy zobaczyłem akordeon. Tak bardzo mi się spodobał, że zacząłem prosić rodzicуw, ktуrzy nawiasem mуwiąc nie mieli nic wspуlnego z muzyką, kupić mi taki instrument. Kupili mi malutki instrument, na ktуrym uczyłem się grać. W Witebsku była wуwczas tylko jedna szkoła muzyczna, dostać się do niej nie było łatwo. Na początku uczyłem się grać na prywatnych lekcjach muzyki. Uczyłem się bardzo starannie. Dopiero trzy lata pуźniej dostałem się do studia śpiewu chуralnego przy szkole muzycznej, gdzie przez pięć lat uczyłem się grać na akordeonie.

— Pуźniej dostał się pan do college’u muzycznego w Witebsku. Czy to prawda, że jeszcze przed jego ukończeniem został pan kierownikiem zespołu wokalno-instrumentalnego?
— Tak. Był to zespуł miejscowej fabryki “Sztandar industrializacji”. Wszyscy chłopaki byli starsi ode mnie o 2 — 3 lata. Z niedowierzaniem odnieśli się do kierownika artystycznego, ktуry studiował dopiero na drugim roku. Wszyscy jednak kochaliśmy muzykę i w końcu znaleźliśmy wspуlny język.

— Czy sam pan grał w zespole?
— W miejskim centrum kultury był na wpуł zawodowy zespуł “Witebskie wrzosy”, gdzie grałem na organach elektrycznych. Na skrzypcach grał ojciec Aleksandra Rybaka, ktуry w 2009 roku wygrał Konkurs Piosenki Eurowizji reprezentując Norwegię. W tym zespole zauważył mnie Jerzy Griaznow, znana w białoruskim środowisku kulturalnym osobowość. Pracował wуwczas jako chуrmistrz chуru chłopcуw jednej z witebskich szkуł. W 1973 roku zaprosił mnie do siebie pracować z chуrem dziewczynek.

— To właśnie Griaznowa zmienił pan na stanowisku głуwnego dyrygenta chуru miasta Witebsk?
— Griaznow jest osobowością wyjątkową. W 1974 roku w Witebsku zorganizował pierwszą imprezę chуralną w rodzaju modnych nadbałtyckich festiwali piosenki. W 1980 albo 1981 roku w przededniu kolejnej imprezy Jerzy wkurzył się i opuścił posiedzenie miejskiego komitetu wykonawczego, gdzie dyskutowano na temat kultury. Władze nie doszukiwały się przyczyn takiego zachowania i zaproponowały mi stanowisko głуwnego dyrygenta miasta. Gdyby nie poparcie pedagogуw i kolegуw z mińskiego konserwatorium, gdzie studiowałem zaocznie, ja — żуłtodziуb nie mający nawet 30 lat — nic bym nie dokonał.

— Dlaczego pana zdaniem dziś imprezy chуralne nie są tak popularne jak dawniej?
— Po rozwiązaniu ZSRR gatunek śpiewu chуralnego stracił na popularności we wszystkich republikach. Po jakimś czasie dzięki tradycjom i wysokim stypendiom odrodzono go na Łotwie, teraz można tam zebrać 19-tysięczny chуr. Z drugiej strony klasyka nie przynosi szybkiego efektu, na co orientuje się muzyka popularna. Poza tym widzowie powinni być wykształceni. Na koncerty muzyki kościelnej przychodzą rуżni ludzie. Niektуrzy po dwуch — trzech latach mуwią: “Wspaniały był koncert!”. Przez cały ten czas “przetwarzali” informacje, myśleli o tym co usłyszeli. Dla śpiewu chуralnego to bardzo ważny moment.

— Jak pan wytłumaczy popularność śpiewu chуralnego w Europie Zachodniej?
— Na Białorusi do wykonania poważnych utworуw zazwyczaj zaprasza się zawodowe zespoły. Jest ich mało i ich występ sporo kosztuje. W Europie bardziej popularne są zespoły amatorskie, zarejestrowano ich 60 tysięcy. Co prawda przed ważnym koncertem zaprasza się kilku zawodowcуw. Amatorzy zazwyczaj nie dążą do osiągnięcia wysokich rezultatуw, zwycięstw w konkursach. Chуr dla nich to przede wszystkim relacje, koledzy. Po koncercie zawsze jest wręczanie nagrуd, przyjęcie. Poczęstunek przygotowują najczęściej sami. Pragmatyczni Europejczycy uwzględniają wszystko. Gdy jeździliśmy do Belgii za hotel i restaurację płaciliśmy ze środkуw zarobionych na koncertach, na ktуrych występowaliśmy. Bilety na koncerty rodakуw Marca Chagalla ludzie chętnie kupują.

— Jakie są ostatnie sukcesy pana podopiecznych? Jakie są przyszłe cele?
— Jesienią ubiegłego roku w Niemczech chуr młodzieżowy brał udział w nagraniu płyty, zaśpiewał kantaty Mendelsona i Bacha. Niedawno wrуciliśmy z łotewskiego Daugavpils z konkursu międzynarodowego. Z pięćdziesięciu zespołуw zdobyliśmy I nagrodę ustępując tylko zdobywcom grand prix chуrowi z Rygi. Dyrygował mуj syn Aleksander. Rуwnież jest chуrmistrzem, ukończył Białoruską Państwową Akademię Muzyczną. Pod koniec kwietnia w Witebsku chcemy dać wspуlny koncert z chуrem z Łotwy, w czerwcu czekają na nas w Niemczech na najbardziej prestiżowym konkursie kraju. Zamierzamy wystąpić w kategorii “chуry połączone” oraz “muzyka ludowa”.

Sergiusz Goleśnik
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter