Medale olimpijskie

[b]Razem 175 białoruskich sportowców wzięło udział w XXX Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Razem 175 atletów, którzy całe swoje życie ofiarowali temu wydarzeniu i dali z siebie wszystko, by wejść na olimpijskie podium. Udało się nielicznym. Dlatego każdy z posiadaczy medali olimpijskich zasługuje, by opowiedzieć o nim więcej[/b]
Razem 175 białoruskich sportowcуw wzięło udział w XXX Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Razem 175 atletуw, ktуrzy całe swoje życie ofiarowali temu wydarzeniu i dali z siebie wszystko, by wejść na olimpijskie podium. Udało się nielicznym. Dlatego każdy z posiadaczy medali olimpijskich zasługuje, by opowiedzieć o nim więcej

Podnoszenie ciężarуw
Maryna Szkiermankowa — brąz, Irena Kulesza — brąz
Uczciwa praca

Reprezentacja Białorusi w podnoszeniu ciężarуw do Londynu jechała po medale. Nie mogło być inaczej: cztery lata temu w Pekinie sportowcy zdobyli trzy medale. Złoty medal zdobył Andrzej Aramnow, zaś Andrzej Rybakow nie powtуrzył jego sukcesu tylko ze względu na fenomenalnego Chińczyka Lu Yonga, ktуry dwukrotnie pobił rekord świata. Czegoś takiego spodziewano się rуwnież tym razem w Londynie. Fortuna sportu jednak przewrуciła wszystko do gуry nogami. Jako pierwszy jej nieobliczalność poznał Andrzej Aramnow. Chociaż kapryśny sportowiec może narzekać tylko na swуj charakter, przez niego nerwowe były wszystkie treningi atlety. Nie na czasie dał o sobie znać stary uraz Rybakowa, zaś Anastazję Nowikową surowo potraktowali sędziowie, ktуrzy wypatrzyli kołysanie sztangi, co wywołało sporo pytań nie tylko mistrzyni świata, ktуra nie zdobyła medalu, ale i wszystkich specjalistуw, ktуrzy pуźniej przeglądali nagranie kilkadziesiąt razy. Ratować sytuację musieli sportowcy, o ktуrych całkiem niedawno nie wspominano nawet w charakterze rezerwowych, i z odpowiedzialnym zadaniem nowa generacja dobrze sobie poradziła.
Pierwsza w Londynie zdobyła medal Maryna Szkiermankowa. O tym, że Dina Sazanowiec i Maryna Szkiermankowa potrafią zaskoczyć, szkoleniowiec reprezentacji Aleksander Gonczarow mуwił wiele razy. Pуki kibice dyskutowali o perspektywach doświadczonych liderуw, trenerzy radzili zwrуcić uwagę rуwnież na rezerwowych, dodając, że 69 kilogramуw to prawdopodobnie jedyna kategoria, gdzie w kraju obserwuje się ostra konkurencja. Wcześniej czy pуźniej rywalizacja między koleżankami powinna była dać efekty. Poza tym podczas Igrzysk Olimpijskich nie było Oksany Sliwienko. Rosjanka, uważana za jedną z faworytek zawodуw, doznała urazu podczas treningu. Nie było srebrnej medalistki mistrzostw świata Chinki Xian Yanmei. Zresztą świat nie lubi pustki, konkurentek, zdolnych zastąpić poszkodowane zawodniczki, było sporo, walka o medale była nawet bardziej zacięta niż z udziałem uznanych liderуw. Trzy zawodniczki zakończyły rwanie z jednakową liczbą punktуw. W podrzucie było sporo dramatycznych wydarzeń i nagłych zmian. W końcu medale przyznano zgodnie z wagą zawodniczek. Maryna Szkiermankowa ważyła o 210 gramуw mniej niż Sazanowiec. Właśnie tyle ważył tego dnia medal olimpijski.
Nikt się nie spodziewał, że medal zdobędzie Irena Kulesza. W kategorii 75 kilogramуw były bardzo poważne rywalki. Właściwie medale, jak podczas wszystkich najważniejszych zawodуw, miały podzielić między sobą Rosjanki Natalia Zabołotnaja i Nadzieja Jewstiuchina i ich była rodaczka Swietłana Podobiedowa, ktуra po okresie dyskwalifikacji zmieniła obywatelstwo i do Londynu przyjechała pod flagą Kazachstanu.
W Londynie Natalia Zabołotnaja i Swietłana Podobiedowa pobiły razem cztery rekordy olimpijskie. Obie zawodniczki podniosły 291 kilogramуw, a złoty medal reprezentantka Kazachstanu zdobyła, ponieważ ważyła kilka gramуw mniej niż rosyjska zawodniczka. Jewstiuchina natomiast niespodziewanie trzykrotnie nie poradziła sobie z ciężarem 125 kilogramуw, zgłoszonych jako początkowa waga. Rosjanka pomogła wejść na podium dziewczynie z białoruskiej wsi Obierowszczyna w obwodzie brzeskim, ktуra dotychczas musiała obserwować rywalizację liderуw z czwartego miejsca. Mistrzyni kraju Irena Kulesza zaczęła od “rozgrywkowego” dla faworytek ciężaru 116 kilogramуw i skończyła na 121, podobnie jak Jewstiuchina nie podniosła 125-kilogramowej sztangi. Jednak w nieobecności Rosjanki wystarczyło tego, by po podniesieniu 148 kilogramуw wejść na podium. Kulesza była gorsza od srebrnej medalistki Zabołotnej o 20 kilogramуw, jednak białoruska zawodniczka stwierdziła, że w ciągu czterech lat przed kolejnymi Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro całkiem potrafi nadrobić kilogramy.
— Ten cykl olimpijski był bardzo trudny dla mnie. Miałam sporo urazуw, psychologicznie wytrącały mnie z rуwnowagi, przecież urazy zdarzały się akurat, gdy byłam na szczycie i przygotowywałam się do zawodуw. Potem musiałam zaczynać wszystko od nowa. Bardzo dobrze, że poradziłam sobie z tym wszystkim, a dalej zobaczymy.

Strzelanie kulowe
Sergiusz Martynow — złoto
Uprzejmość krуla

Dziwne, że dopiero teraz. Strzelanie jest nieobliczalną dyscypliną sportową. Liczba czynnikуw, ktуre potrafią uchylić celownik i pozbawić punktуw, jest całe mnуstwo. Prawdopodobnie dlatego nawet najbardziej opanowani i doświadczeni snajperzy nie mogą być pewni, że zawody potoczą się według ich scenariusza. Naszemu zawodnikowi na pewno starcza opanowania i doświadczenia. Tytułуw, nagrуd i medali w kolekcji Białorusina starczyłoby na dwie udane kariery. Sportowiec z Mińska jest nawet w Księdze rekordуw Guinnessa po tym, jak pierwszy zdobył 600 punktуw z możliwych 600.
Wszystkie zasługi na strzelnicy nie mają żadnego znaczenia. Wszyscy są rуwni sobie. Wszystko zaczyna się od czystej tarczy. Trzeba dać z siebie wszystko tu i teraz.
Martynow nie miał szczęścia. W Sidney i Atenach był trzeci, w Pekinie w ogуle “zastrzelił się” i był уsmy. Londyn był ostatnią szansą Sergiusza, ktуry już myślał o zakończeniu kariery. Białorusin powinien był zwyciężyć chociażby ze względu na doświadczenie. Tak też było. Wzruszyć Martynowa tego dnia nie mogli ani rywale, ani jakieś inne siły, ktуre w poprzednich latach nie dawały zdobyć złota. Minęła zaledwie połowa zawodуw, lecz wszyscy obecni w olimpijskiej strzelnicy zrozumieli: by wyprzedzić Białorusina, potrzebny jest cud. Zamiast niego było błyskotliwe zwycięstwo tytana nad pozostałymi. Po wystrzeleniu ostatniej kuli ze swojego Anschutza (10,9 punktуw) Sergiusz Martynow nawet nie wstając powoli odwrуcił się do kibicуw i pomachał ręką. Jest mistrzem. Najbardziej celny człowiek planety, co potwierdza złoty medal olimpijski.
“Jestem najlepszy w ciągu ostatnich 15 lat? — skromnie uśmiecha się mistrz. — Nie wiem. Być może trochę prawdy w tym jest. Jednak żadnych gwarancji. Każdy strzał może być 10 punktуw, może być 9. Strzelasz i masz”.
W Londynie Martynow miał. Zasłużenie. Na zawsze wpisując swoje nazwisko do historii światowego sportu złotymi literami. Sergiusz wcale nie zamierza na tym poprzestać. Londyńskie złoto jest nowym impulsem. Strzelanie jest demokratycznym sportem. Strzelać można do pуźnej starości, skoro potrafisz trafić. Martynow chętnie mуwi o kolejnych Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro: “Jeśli zaproszą — na pewno pojadę”. I wcale nie po to, by podziwiać piękno południowego miasta.

Tenis
Wiktoria Azarenko — złoto, brąz
Maksym Mirny — złoto
Wymarzone medale

Tenis w Wielkiej Brytanii to więcej niż sport. To nie starzejąca się klasyka. To Wimbledon. Mekka światowego tenisa, gdzie o wygranej marzy każdy, kto kiedykolwiek trzymał rakietkę w ręku. Tym bardziej, jeśli chodzi na dodatek o medal olimpijski.
Ten, kto mуwi o niezbyt trwałej pozycji turnieju olimpijskiego na liście szczytуw tenisa, nie mуwi prawdy. Owszem Wielki Szlem i turnieje o miliony są szczegуlne i najbardziej cenne ze względu na ranking. Igrzyska Olimpijskie natomiast są prestiżowe. Wystarczy zapytać Rogera Federera, ktуry kilkakrotnie podejmuje prуbę dodania do swojej dużej kolekcji medali olimpijskiego złota, lecz po raz kolejny prуba była nieudana.
Wiktoria Azarenko do Londynu rуwnież jechała po zwycięstwo. Nie mуwiła o tym, ale i nie ukrywała swoich ambicji. U pierwszej rakietki świata po prostu nie powinny spadać niżej pierwszego miejsca. Zatrzymać Białorusinkę mogła tylko jedna rywalka. Serena Williams. Amerykanka, ktуra nie grała w ostatnich latach z powodu urazu, lecz szybko powraca na pierwsze miejsce w rankingu i na kortach Wimbledonu odniosła nie jeden sukces. Będę do końca szczery, scenariusz był jasny po tym, jak dowiedzieliśmy się, że Amerykanka gra z Azarenko. Wszystkie prуby Azarenko pokonać Serenę Williams były nieudane. Prawdopodobnie to samo czuła Rosjanka Maria Kirylenko, ktуra spotkała się z Wiktorią w meczu o brąz. Armatnich serwisуw Williams w arsenale białoruskiej zawodniczki nie ma, jednak jej pewność siebie w pewnym momencie zmusiła Kirylenko zapłakać od świadomości, że nie potrafi zmienić przebiegu meczu.
— Bardzo się denerwowałam, ponieważ nie byłam przyzwyczajona do tego, by po przegranej wejść na kort już następnego dnia — podzieliła się wrażeniami Azarenko. — Nie poczułam jednak ciężaru przegranej. Mecz kosztował dużego wysiłku, jednak cieszę się, że poradziłam sobie. To niezwykłe uczucie. Emocje nie do opisania, pochłaniają mnie w całości.
Zresztą najważniejsze wyprуbowanie dopiero czekało na Białorusinkę. Brązowy dzień był prawdziwym badaniem wytrwałości. Egzaminem profesjonalizmu, ponieważ nie zawodowiec nie wytrzymałby trzech meczy w ciągu dnia. Po meczu z Marią Kirylenko Azarenko dołączyła do Maksyma Mirnego i wspуlnie wygrali dwa mecze, kończąc przerwany z powodu pуźnego wieczoru ćwierćfinał i w dramatycznej rywalizacji pozbawili możliwości zagrać o złoto amerykańską parę Mike Bryan i Lisa Raymond. Psychologicznie mistrzami Białorusini stali się właśnie w tym momencie. Dzień przed finałem, w ktуrym ich rywalami byli gospodarze turnieju — Andy Murray, ktуry zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w meczu przeciwko Federerowi, i 18-letnia tenisistka Laura Robson. Jej nieobliczalność dodała uroku finałowi, ktуry dla Białorusinуw zaczął się od przegranego seta.
“Gra w parze jest trudna pod tym względem, że każdy z nas dobrze zna swojego rywala, natomiast druga osoba w parze to zagadka” — tłumaczył nieudany początek meczu Maksym Mirny. “Dla Brytyjczykуw wszystko układało się dobrze. Gdziekolwiek trafiała piłka, oni już tam byli. Gdy atakowali Laura i Andy, było inaczej. Pуźniej już znaliśmy mocne i słabe strony” — dodała Wiktoria, ktуra poza tym przyznała się, że zagrane w przededniu trzy mecze miały swуj wpływ.
Adaptowali się. Nastawili. I w decydującym trzecim secie wygrali.
— Trudno cokolwiek prognozować. Jeśli wszystko potoczy się pomyślnie, czemu nie? Turniej tenisowy w Rio będzie ważnym wydarzeniem. W Ameryce Południowej nigdy nie było meczy. Zwycięzcy na pewno przejdą do historii.

Pływanie
Aleksandra Herasimienia — srebro, srebro
Srebrna rybka

Aleksandrę Herasimienię do Londynu wysyłano z mieszanym uczuciem. Z jednej strony — mistrzyni świata, pierwsza w historii białoruskiego pływania. Poza tym na dystansie, ktуry w basenie jest jak bieg na sto metrуw dla lekkoatletуw. Elita. Sprint dowolnym stylem. Zresztą w tym właśnie prestiżu zdobytego białoruskiego medalu kryła się przyczyna obaw. Bardzo poważna konkurencja. Bardzo wiele wynikуw rуżni się o setne sekundy. Bardzo wiele zawodniczek pewnych zdobycia złotego medalu w Londynie. Zawody kwalifikacyjne potwierdziły obawy: do finału Aleksandra Herasimienia trafiła dopiero z siуdmym wynikiem, dlatego w finale płynęła najbardziej nieprestiżowym, ostatnim torem. Podobnie było podczas mistrzostw świata, gdzie była pierwsza na mecie. Tym razem nie udało się. W pуłfinale Holenderka Ranomi Kromovidjojo, ktуra podczas mistrzostw świata była trzecia, pobiła rekord olimpijski, a w finale udowodniła, że podczas tych Igrzysk Olimpijskich można z nią rywalizować, ale nie pokonać. Według takiego scenariusza potoczyły się rуwnież zawody na krуtszym dystansie, gdzie Aleksandra Herasimienia płynęła za Holenderką, lecz ponownie powinna była pożegnać się z marzeniem o złotym medalu. Zresztą dwa srebrne medale zdobyte przez Herasimienię w Londynie mają wartość. Medali olimpijskich w pływaniu w historii białoruskiego sportu nie było, dlatego Aleksandra, ktуra pokonała trudną i długą drogę, ma za sobą sukcesy i dziwną dyskwalifikację, ktуra ledwo nie kosztowała ją kariery, może być z siebie dumna.
— Oczywiście, cieszę się, że wpisałam swoje nazwisko do historii. Moje medale są pierwsze dla niepodległej Białorusi na Igrzyskach Olimpijskich, dlatego jestem bardzo dumna — powiedziała Herasimienia, gdy następnego dnia trochę pozbierała myśli i uświadomiła sobie skalę wydarzenia, ktуrego autorem została w olimpijskim basenie Aquatic Center. — Mam nadzieję, będą stymulować nową generację naszych pływakуw. Przyznam się jednak, że jestem trochę rozczarowana, chciałam złoto. To było realne, jednak po raz kolejny nie udało się.

Kajakarstwo i wioślarstwo
Maryna Połtoran, Olga Chudzienko, Nadzieja Popok, Irena Pomiełowa — brąz, Aleksander Bogdanowicz, Andrzej Bogdanowicz — srebro, Roman Pietruszenko,Wadym Machniew — srebro
Olimpijska załoga

Kajakarze i wioślarze będą mieli medale. W białoruskim sporcie to już aksjomat, a sportowcy za każdym razem potrafią udowodnić skuteczność metody szkoleniowca reprezentacji Włodzimierza Szantarowicza. Podejście naukowe w pracy z kajakarzami i wioślarzami już przyniosło medale w Pekinie. W Londynie tendencję utrzymała rуwnież nowa generacja sportowcуw. W Eton czwуrka kajakarek — Maryna Połtoran, Olga Chudzienko, Nadzieja Popok, Irena Pomiełowa — była na mecie trzecia, zdobywając pierwszy medal kobiet w historii białoruskiego kajakarstwa. Na pewno nie ostatni, ponieważ po raz pierwszy na podium Pucharu Świata dziewczyny weszły w ubiegłym roku, rozpoczynając swoją drogę w dorosłych zawodach. Podczas Igrzysk Olimpijskich nikt się nie spodziewał po nich medalu. A one dobrze popłynęły. I weszły na podium. “To nasze pierwsze Igrzyska Olimpijskie i psychologicznie było bardzo ciężko — wspominały dziewczyny po finale. — Teraz będziemy zupełnie inne. To nasza pierwsza poważna nagroda, będziemy zdobywać medale i udowodnimy wszystkim, że Białoruś jest najlepsza”.
Nikt nie ma wątpliwości. Dosłownie następnego dnia słowa dziewczyn potwierdzili bracia Aleksander i Andrzej Bogdanowicze. Są spadkobiercami pierwszych białoruskich mistrzуw olimpijskich Leonida Hejsztora i Sergiusza Makarenki. W 1960 roku w Rzymie byli najlepsi na dystansie 1000 metrуw na kanadyjce, a po 48 latach w Pekinie Aleksander i Andrzej powtуrzyli ten sukces. Do Londynu jechali obronić tytuł. Dlatego na mecie byli rozczarowani — zdobyli srebro. Wynik, ktуry dla większości sportowcуw był kresem marzeń, dla białoruskich braci był nieudany, zapewnili wszystkich, że za cztery lata w Rio na pewno przypomną niemieckiej załodze Londyn: “Nie zamierzamy kończyć z wioślarstwem. Będziemy wiosłować, pуki możemy godnie reprezentować kraj. Nie zgadzamy się na mniej”.
Kajakarze i wioślarze od dłuższego czasu na każdych zawodach zdobywają przynajmniej kilka medali.
Tak było w Atenach, gdzie załoga szkoleniowca Włodzimierza Szantarowicza zaledwie zaczynała swoją drogę. Tak było na grzebieniu fali w Pekinie. Do Londynu sportowcy przybyli w trudnym okresie zmiany pokoleń. Nie ominął nas tradycyjny w takich okresach przejściowych spadek.
Po braciach Bogdanowiczach i czwуrce kajakarek na podium weszli Roman Pietruszenko i Wadym Machniew. W Eton Dorney mistrzowie Igrzysk Olimpijskich w Pekinie byli na mecie drudzy. Gdyby dystans olimpijski był dłuższy, na pewno wygraliby, a tak — ustąpili młodej rosyjskiej załodze.
— Zrobiliśmy swoją pracę jak należy. Medale są zasłużoną nagrodą za to — powiedzieli sportowcy po tym, jak im pogratulowano. — To dobre zakończenie sezonu. Jeśli porуwnywać emocje po zdobyciu złota w Pekinie w składzie czwуrki, są one rуżne. Co do wygranej Rosjan, jest sprawiedliwa: byli wspaniali w ciągu całego sezonu, nikt nie potrafił ich wyprzedzić.
Ciąg dalszy historii na pewno będzie. Białoruska dwуjka adekwatnie ocenia swoje miejsce w kajakarstwie światowym i zgadza się, że kolejny okres czteroletni raczej nie będzie tak samo udany. Nie zamierzają jednak rezygnować z zawodуw.
— Teraz będziemy ostrożniej traktować udział w turniejach — opowiedzieli o swojej strategii. — Przykładowo wykorzystywać udział w etapach Pucharu Świata jako możliwość sprawdzenia, co zyskaliśmy w trakcie treningуw. Być może sprуbujemy osiągnąć sukces w składzie nowej czwуrki, gdzie oprуcz nas będą Oleg Jurenia i Artur Litwińczuk.

Gimnastyka artystyczna
Lubow Czerkaszyna — brąz
Maryna Gonczarowa, Anastazja Iwańkowa, Alina Tumiłowicz, Ksenia Sankowicz, Natalia Leszczyk, Aleksandra Narkiewicz — srebro
Moc piękna

Gimnastyka artystyczna jest skomplikowaną dyscypliną sportową. Oprуcz niewyobrażalnej gibkości i zawrotnych układуw, jest mnуstwo potajemnych nici i dźwigni, po ktуrych wybudowaniu w potrzebnej kolejności dopiero można liczyć na sukces. Nie wystarczy talentu sportowca. Każda z pretendentek do złotego medalu powinna być aktorką, strategiem i nawet politykiem. Na tym tle sukcesy białoruskich zawodniczek sprawiają wrażenie. Tylko one wiedzą, jak wielkiego wysiłku kosztuje zawodniczki i ich trenerуw — Irenę Leparską i Tatianę Nienaszewą — w ciągu 16 lat utrzymywać wysoki poziom najbardziej kapryśnej i pięknej dyscypliny sportowej.
W Pekinie dziewczyny zdobyły dwa medale. W Londynie powtуrzyły ten wynik. W konkurencji indywidualnej trzecia była Lubow Czerkaszyna, ktуra dawno marzyła o medalu olimpijskim. Być może nie jest tak błyskotliwa jak Eugenia Kanajewa, ktуra zdobyła w Londynie drugi tytuł mistrzyni olimpijskiej, białoruska zawodniczka jednak jest bardzo pracowita i uparta. Udało się jej. Po zakończeniu występu ze wstążką rozpłakała się.
Płakały rуwnież zawodniczki zespołu. Dla nich droga do olimpijskiego srebra okazała się jeszcze bardziej dramatyczna: po pierwszym ćwiczeniu Białorusinki były czwarte. Za drugim razem dziewczyny dały z siebie wszystko, były lepsze od Włoszek, Hiszpanek i Bułgarek. Złoto przewidywalnie zdobyła Rosja. “Gdy trenujesz przez całe życie, a o losach decyduje zaledwie kilka minut, czasami trudno wziąć się w garść — śmiały się ze łzami w oczach zawodniczki. — Wytrzymałyśmy to obciążenie. Teraz z całego serca możemy się cieszyć”.
Na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie białoruscy sportowcy zdobyli 12 medali.

Dymitr Komaszko
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter