Kino dla wszystkich

[b]O specyfice narodowej białoruskiego kina i własnej drodze w tej branży udało się porozmawiać z reżyserem filmowym Aleksandrem Jefremowem w jego pracowni w wytwórni “Belarusfilm”. “Udało się”, ponieważ reżyser nadal ma napięty harmonogram pracy [/b]Do wytwórni “Belarusfilm” Jefremow przyjechał z Moskwy w latach 70. i tak już został. Wówczas była to solidna wytwórnia, produkowała klasykę kina dla dzieci oraz kina wojennego. Aleksander właśnie ukończył prestiżowe studia — Wydział Reżyserii Rosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii.[b]— Dlaczego chciał pan poświęcić swoje życie kinu? [/b]— Chciałem już w dzieciństwie, gdy obejrzałem film “Człowiek amfibia”. Bajkowość, niezwykłość wszystkiego co się działo na ekranie zafascynowały mnie. Natychmiast poszedłem do biblioteki i przeczytałem książkę, według której nakręcono film. Pomyślałem wtedy jak bardzo fascynujące jest kręcenie takiego filmu. Chciałem zajrzeć do wyimaginowanego, wymyślonego za ekranem świata.
O specyfice narodowej białoruskiego kina i własnej drodze w tej branży udało się porozmawiać z reżyserem filmowym Aleksandrem Jefremowem w jego pracowni w wytwуrni “Belarusfilm”. “Udało się”, ponieważ reżyser nadal ma napięty harmonogram pracy

Do wytwуrni “Belarusfilm” Jefremow przyjechał z Moskwy w latach 70. i tak już został. Wуwczas była to solidna wytwуrnia, produkowała klasykę kina dla dzieci oraz kina wojennego. Aleksander właśnie ukończył prestiżowe studia — Wydział Reżyserii Rosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii.

— Dlaczego chciał pan poświęcić swoje życie kinu?
— Chciałem już w dzieciństwie, gdy obejrzałem film “Człowiek amfibia”. Bajkowość, niezwykłość wszystkiego co się działo na ekranie zafascynowały mnie. Natychmiast poszedłem do biblioteki i przeczytałem książkę, według ktуrej nakręcono film. Pomyślałem wtedy jak bardzo fascynujące jest kręcenie takiego filmu. Chciałem zajrzeć do wyimaginowanego, wymyślonego za ekranem świata.

— Z pańskiej biografii wiem, że zamierzał pan zostać aktorem. Dlaczego w końcu wybrał pan reżyserię?
— Chodzi o to, że po ukończeniu szkoły złożyłem dokumenty do Rosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii na Wydział Reżyserii. Stamtąd nadesłano pismo, w ktуrym poinformowano mnie, że się spуźniłem. Zdążyłem jednak zdać egzaminy na Wydział Aktorski. Po roku studiуw zrozumiałem, że to nie dla mnie. Zaciągnąłem się do wojska, służyłem w jednostce rakietowej. Tam napisałem prace do wstępnego konkursu twуrczego, po demobilizacji czekało na mnie zaproszenie na egzaminy. O jedno miejsce ubiegało się 200 osуb. W dniu ogłoszenia wynikуw wcześnie rano przyszedłem do dziekanatu, by nikt nie widział mojej hańby, myślałem, że dostałem trуję albo dwуję, wątpiłem, że zdałem. Przyszedłem do dziekanatu, pracowała tam dziewczyna o imieniu Helena, ktуra bardzo dziwnie na mnie spojrzała, pomyślałem, że to koniec. Okazało się, że było tylko dwie piątki, z nich jedna moja.

— Jak pan trafił z Moskwy na Białoruś?
— Po studiach zaprosiła mnie wytwуrnia “Belarusfilm”. Dotychczas nie miałem żadnych kontaktуw z Białorusią. Tylko raz przyjeżdżałem do Mińska na prуby jako aktor. Po nakręceniu pierwszego filmu w wytwуrni “Belarusfilm” natychmiast zaprosił mnie “Lenfilm” w Leningradzie. Prawie tam zostałem. Tak wyszło, że nie ukończyłem filmu w Leningradzie nie z własnej winy, wrуciłem do Mińska i pracowałem w tym mieście. W tym roku obchodzę 35. rocznicę pracy w wytwуrni “Belarusfilm”.

— Był pan młodym reżyserem, jak pan potrafił znaleźć wspуlny język z aktorami? Zwłaszcza z gwiazdami kina radzieckiego i białoruskiego?
— Aktorzy mogą po prostu stratować reżysera, jeśli nie jest pewny siebie, nie wie dokładnie czego chce. Dla aktorуw trzeba być przekonującym. Ktoś znany powiedział, że reżyser powinien wyjść na plan i powiedzieć operatorowi, gdzie będzie stała kamera, aktorowi co ma robić, a potem uśmiechać się, by wszyscy wiedzieli i wierzyli, że ten człowiek wie wszystko i na dowolne pytanie zna dokładną odpowiedź. Nie zupełnie dorуwnuję takiemu “ideałowi”. Traktuję swoją pracę tak: pуki żyję, uczę się, miewam wątpliwości, doskonalę się. Uczę się od swoich studentуw, aktorуw, operatora, wiem jednak, czego mogę i powinienem od nich żądać.

— Można z panem dyskutować?
— Przyznam, że ostatnio jestem bardziej kategoryczny. Mimo wszystko można ze mną dyskutować. Można mnie rуwnież przekonać, raczej nie słowami, tylko czynem, zwłaszcza aktora. Jeśli nie wierzy w to co do niego mуwię, wydaje mu się, że powinno być inaczej, może mi pokazać, jak to powinno wyglądać. Jeśli aktor pokaże i zobaczę, że jest lepiej, jasne, że się z nim zgodzę. Z rosyjskim aktorem Dmitrijem Piewcowem nie raz tak było. Teraz jest moim przyjacielem, nie tylko kolegą.

— Radzieckie kino było propagandą, jakie jest dzisiejsze białoruskie kino?
— Nasze kino dopiero prуbuje odnaleźć się. Jest rуżne. Wszystko zależy od roli jednostki, od tego, kto tworzy intelektualny produkt. Gdy zrozumiemy, że jesteśmy narodem, państwem, gdy pojawi się zdrowy patriotyzm, wtedy zrozumiemy, jakie powinny być priorytety jednostki w państwie. Nadal będziemy mуwić o duszy człowieka, myślach, celach życia człowieka.

— Jak pan myśli, czy istnieją klasycy kina? Czy myślał pan o tym, czy pańskie filmy widzowie będą oglądać po latach?
— Trudno przewidzieć coś takiego. Przypominam sobie o takich reżyserach jak Bergman, Fellini, Tarkowski. Ich filmy nie budzą zainteresowania większego grona publiczności, to filmy dla prawdziwych miłośnikуw. Pewnie będą nieśmiertelne. Być może kiedyś będą je oglądały miliony widzуw. O swojej twуrczości trudno mуwić. Czyż mogę znać przyszłość?

Wiktor Korbut
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter