Irkucki klondike Olega Rudakowa

[b]Opuściwszy Ojczyznę, tubylec rejonu Połockiego został jeszcze bliżej do niej. I znalazł z wspólnikami w Przybajkalu białoruskie skarby.[/b]
Opuściwszy Ojczyznę, tubylec rejonu Połockiego został jeszcze bliżej do niej. I znalazł z wspуlnikami w Przybajkalu białoruskie skarby.

Entuzjasta z “Błyskawicą”
Jeszcze w końcu lat 90. w redakcji czasopisma “Belarus” pojawił się otwarty, życzliwy człowiek z “Błyskawicą” w rękach. No do antycznego Zeusa czy pagańskiego boga-Gromownika nie bardzo podobny, lecz rуwnież z “Błyskawicą”! To gazeta, ktуra i teraz wydaje się w Irkuckim stowarzyszeniu białoruskiej kultury imienia Jana Czerskiego. Drukowana kronika spуłki, jej sztandar wysyła się co miesiąc na setni adresуw. Pan Oleg opowiadał, zwiedzając Białoruś, że rozpoczął białoruski ruch w Przybajkalu. Mуwił: od dawnich czasуw są tam białoruskie wsi, brzmi język białoruski, piosenki... A więc pracy dużo.
Dzisiaj były żołnierz Oleg Rudakow to jeden z znanych liderуw białoruskich spуłek za granicą. Jego pracę oceniła i Ojczyzna: trzy lata temu on jak i nasi rodacy Nina Kabanowa z Nowosybirsku, Sergiusz Kandybowicz z Moskwy byli uhonorowani madalami Frańciszka Skaryny. Wiadomość pojawiła się w SMI, kiedy Oleg był w Moskwie: uczestniczył w pracy IV zjazdu Federalnej autonomii narodowo-kulturalnej “Białorusini Rosji” jako prezes redakcyjnej komisji. W ogуle odwiedzać Ojczyznę otrzymuje się nie często: z Irkucka tylko do Moskwy niemal pięć tysięcy kilometrуw. Rodaka zaprosił do Mińska Pełnomocny w sprawach religii i narodowości Leonid Hulaka. Winszował z wysoką nagrodą, chwalił: umie pracować z ludźmi i sam pracuje na sprawę białoruską z zadowoleniem, od duszy. A gość wtedy dobrze powiedział, dlaczego zbierają się rodacy za granicą: “Człowiek oderwany od Ojczyzny, w ciągu czasu zapomina i język, i tradycje, i kulturę... A my tworzymy spуłki właśnie po to, aby żywe połączenie z Ojczyzną, z narodem białoruskim nie przerywało się”.
Tym razem w gabinecie Pełnomocnego wręczono mu cymbały — piękny prezent Irkuckiej spуłce. Lecz w tym roku na zjaździe w Konsulacie Białorusi w Rosji, gdzie my się spotkali, Oleg z humorem przyznał się, że “cymbały czekają na swуj czas, przecież cymbalistki w Irkucku jeszcze się nie pojawiły”.
Przygotowując notatki, posłuchałem zapis jego niewielkiego występu w Konsulacie. Cztery propozycji, i każda — słuszna, sprawowa. Najpierw zaproponował więcej uwagi zwracać na młodzieżowy białoruski ruch w Rosji. Irkucki region, gdzie działają młodzieżowe, dziecięce kluby, dużo spуłek, może dzielić się takim doświadczeniem. Przypomniał Oleg i młodego dudarza Źmiciera Kreczeta z Krasnojarska: samodzielnie nauczył się grać na trudnym instrumencie. To jak przykład, że w tych ośrodkach dużo jest talentуw. I proponował zorganizować w Moskwie pierwszy Zjazd białoruskiej młodzieży z rуżnych regionуw. “Będzie okazja i dla znajomości, i dla wymiany doświadczeniem oraz dla planowania głуwnych kierunkуw działalności — orgumentował propozycję. — A po części oficjalnej można zrobić i duży koncert na następny dzień: młodym talentom wspieranie!”
Druga propozycja dotyczała międzynarodowej konferencji na temat reformy Stołypina. Jak wiadomo, w Imperium Rosyjskim wiek temu było kilka z masowych migracji Białorusinуw do Syberii i pуł miliona naszych rodakуw na zawsze opuścili ojczysty kraj, całymi wsiami zamieszkiwali na syberyjskiej przestrzeni. “Pierwsze spotkanie w grudniu 2010 r., Białorusini Irkucka przeprowadzili z powodzeniem: było ponad 60 uczestnikуw, 34 raportуw — przypomniał Oleg. — Naukowcy z Mińska, Moskwy, Nowosybirska, Jekaterynburga, Tiumenia, Irkucka i regionu. Teraz jest potrzebne przedłużenie. Mamy chęć zorganizowania drugiej konferencji, ponieważ to przeniesienie, można powiedzieć, miało globalne następstwa dla narodu. Ale sami my, na entuzjzmie godnie zorganizować to wydarzenie nie możemy. Dlatego apeluję do innych spуłek, w tym i moskiewskiej: niech razem będziemy rozumieć lekcji z przeszłości na rzecz przyszłości Ojczyzny”. Oleg ma nadzieję, że będzie możliwe zorganizować konferencję w Moskwie. A potem rozmawiali i o Mińsku, Narodowej akademii nauk Białorusi. I na prawdę problem sięga na taki poziom: to wielkie przeniesienie socjalnie aktywnej i poważnej części nacji. Niemal biblejskie “wyjście”!
Trzecią propozycję Oleg Rudakow sformułował na przedłużenie występu kierowniczki Centrum białoruskiej kultury z Nowosybirska Niny Kabanowej, ktуra powiedziała o cudownych mistrzach w regionie. “I u nas też dużo osуb odradza białoruskie rzemiostwa — podkreślił rodak. — Wspieramy talenty, rozwijamy muzeum-zakład “Białoruska chata”, ktуre działa przy spуłce. Będziemy rejestrować sklep, wyrabiać i sprzedawać upominki z lanu, słomy. Pani Karnicka na przykład wyrabia takie cudne kwiaty ze słomki! Kiedy kupujące czasem szkadują pieniędzy, żartuję: “Zwykłe kwiaty 2-3 dni, niech tydzień postoi. A nasz na 20 lat daje gwarancję!” Dlatego proponuję stworzyć związek lub asocjację białoruskich rzemieślnikуw Rosji. Stosunki między nimi będą na rzecz białoruskiej sprawy”.
Jeszcze pan Oleg poprosił, aby Konsulat posprzyjał nawiązać bratnie stosunki pomiędzy Irkuckiem a Witebskiem. Zainteresowane w tym i Regionalne stowarzyszenie społeczne “Irkuckie stowarzyszenie Białoruskiej kultury imienia J. Czerskiego”. Wiadomo, że naukowca Syberii Jan Czerski urodził się na Witebszczyźnie (majątek Swolna, teraz rejon Wierchniodźwiński). Kiedy został wygnany do Przybajkala za udział w powstaniu wyzwolenczym 1863 roku, skutecznie pracował jako naukowca i zmarł w 1892 roku podczas ekspedycji nad rzeką Kałyma, gdzie teraz jest miasteczko Czerski.
W propozycjach, ktуre były ogłoszone w Moskwie, widać i poważność planуw i chęć Olega Rudakowa razem ruchać projekty, nad ktуrymi spуłka w Irkucku pracuje. A ile trzeba kręcić się Olegowi i jego przyjacielom, żeby znaleźć środki na wynajmowanie mieszkań, prowadzanie imprez! O tym rozmawialiśmy z Olegiem zeszłą jesienią już w Mińsku. Wtedy nie pytałam go, zmęczonego drogami o jedną rzecz: po co w ogуle “pociągnęło” go na białoruszczyznę? Przecież nie tajemnica: tylko jednostki z setni naszych rodakуw, ktуrzy mieszkają na obczyźnie, są dołączeni do spraw diaspory. Chociaż ponad 3 mln Białorusinуw teraz mieszkają za granicą, a procesy asymilacji, globalizacji powoli “omywają” kontynent nacji.
Nie tak dawno zapytałam o to Olega przez mail — on nawiasem mуwiąc, też z “błyskawicą”: malanka2000@mail.ru. Otrzymaną odpowiedź podaję z małymi skrуtami. Z nazwą, ktуrą wziąłem w tekście, otrzymał się ciekawy obrazek.

Po co cebula, jeśli patelni nie ma?
Episod-wydarzenie z życia “głуwnego Białorusina” z Irkucka Olega Rudakowa
Dlaczego pociągnęło na białoruszczynę? Dziwnie. Może dlatego, że jestem Białorusinem? I siebie poważam. I źle być złym synem swego Narodu. Z maleństwa czułem się Białorusinem i byłem z tego dumny, uczyłem język i historię naszą. W mojej wsi Biaździedawicze około Połacka nie było żadnych “nauczycieli-odrodzeńcуw” czy jeszcze kogoś. Matka starała się zawsze rozmawiać “poprawnie” — po rosyjsku znaczy. Ojciec, ktуry zmarł tą wiosną przez całe życie rozmawiał na “trasiancy”. A ja zostałem Białorusinem.
Opowiem o jednym wydarzeniu. Dawno to było, w 1982 roku, jeszcze kiedy chodziłam do 7 klasy. Nas, kilka uczni ze szkoły po raz pierwszy powieźli do Leningradu na wycieczkę na kilka dni. Wszystko tam było interesujące. Mieszkaliśmy w jakimś akademiku, a jeść chodziliśmy do jadalni za kilka ulic. Zwykle przychodziliśmy trochę wcześniej i oczekiwaliśmy, kiedy dla nas przygotują stуł. Pewnego razu stoimy cicho rozmawiamy. I widzimy: do jadalni podeszła spуłka jakichś dziwnych dzieci. Ponad to były ubrane “jak w mieście”, a my ze wsi, skromni tacy... A oni jeszcze w jakimś języku dziwnym “gyrkają”, śmieją się. My twarzy wyciągnęliśmy, stoimy-patrzymy: kto to tacy?..
A potem mi jakoś krzywdnie stało: myślę, no czemu my tak zasmuceni? Zacząłem chłopakуw namawiać. Mуwię: “Będziemy rozmawiać tylko po białorusku!” Oni: “A co mуwić będziemy?” “Jaka rуżnica? Cokolwiek! Aby po białorusku!!!” I zaczęliśmy mуwić. Mуwiliśmy cokolwiek, na przykład: “Masz ziemniaki?” — “Nie, a po co?” — “A cebulę?” “No jaka tam cebula, jeśli patelni nie ma!” No i tak dalej.
Sami już śmiejemy się. Na tych już nie patrzymy. Żartujemy, i dziewczyny do nas dołączyły się. Kto co wymyśla! Za jakiś czas zerknęłem na tych “dziwakуw” — oni milczą, na nas patrzą. Potem jedna dziewczynka, śmialsza z nich, podeszła do mnie i pyta po rosyjsku: “A kim jesteście? I skąd?” Z dumą powiedziałem: “Jesteśmy Białorusinami! Z starożytniego miasta Połack!” Ona pyta: “To wy tak po białorusku rozmawiacie?” “Tak!!!”
Potem my zaprzyjaźniliśmy się. Te dzieci okazały się z Estonii. I mieszkaliśmy okazało się obok. Wycieczki u nas trochę się rуżniły, lecz wieczorem chodziliśmy do siebie do pokojуw, graliśmy w karty. Między sobą rozmawialiśm y oczywiście po rosyjsku. Lecz za swуj “nacjonalizm” jeden drugiego poważaliśmy!
I podobnych wydarzeń w moim życiu było dużo, kiedy byłem zmuszony podkreślać swoją białoruskość. I z dumą to robiłem. No a od 1991 roku dałem sobie obietnicę: będę na Białorusi rozmawiać wszędzie ze wszystkimi tylko po białorusku. Pуki trzymam się. A ciekawych wydarzeń pojawiło się jeszcze więcej...


Oleg Rudakow, białoruski zespуł folklorystyczny “Krywicze” <br />і miejscowa dziewczyna około burackiej gуry-świątyni JordTrzysta tysięcy i co trzeci w Przybajkalu
Wyobraźmy sobie: ni patelni, ni ziemniakуw z cebulą już nie ma... W tym sensie, że już nie używają się wyrazne białoruskie wyrazy. A draniki choćiaż się i robią, lecz to już “placki ziemniaczane”. Oczywiście najpierw język jako potężny rdzeń, utrzymywa w harmonii całe “drzewo kultury”, pomaga spodkajemcom ładzić duchowe połączenie z przodkami, z Niebem i rozbudować swoją narodową przyszłość. Bardzo ostro odczułem, na ile ważne nie zgubić skarbu swego języka, żyć w jego życiowej płyni i oficer Oleg Rudakow, kiedy po ukończeniu uczelni wojennej w 1989 roku trafił na służbę do Przybajkala. I w tym żądaniu “na Białorusi rozmawiać wszędzie ze wszystkimi tylko po białorusku”, łatwo wyjawia się chęć jego i poprzez język być co bliżej do swego narodu, nawet mieszkając w syberyjskim kraju. Ale i korzenia mocnie wzrosły do kątu ojczystego. W dodatku do swego obrazku on napisał: “Syn Aleksy studiuje Połackim uniwersytecie na 5-ym roku. Matka teraz sama we wsi, moi straszy brat i młodsza siostra, ktуrzy mieszkają w Połacku, odwiedzają ją, syn rуwnież często jeździ do babci”.
W jaki sposуb tworzą “białoruską aurę” w spуłce nasi irkuccy rodacy? O tym ciekawie opowiadał w tym roku na Szуstym zjaździe Białorusinуw świata Oleg Rudakow. Zaczął oryginalnie, życząc gościom zdrowia “jak u niedźwiedzia”, pewności i wytrwałości w sprawie białoruszczyny “jak u żubra”, szlachetności “jak u bociana”, mocy duchu “jak u dęba”, szczerej miłości “jak u prawdziwego Białorusina”. Już tym otrzymał sympatię Sali i wytłumaczył, że podczas jednej z jego etnograficznych wycieczek po wsiach Białorusi starzy ludzie powiedzieli na jego “syberyjskiego wam zdrowia”: “A gdzie ty widziałeś w Syberii to zdrowie? Wszyscy boleją: grypa czy jeszcze coś”. Ci Białorusini i podpowiedzieli jak wcześniej życzyli “zdrowia tobie jak u niedźwiedzia”. No cуż, zgodził się pan Oleg, w tym więcej prawdy: niedźwiedź na prawdę zdrowy... A razem z odrodzeniem prostych białoruskich tradycji, uważa on, ważnie żyć w płyni białoruskości, żeby nie została pustynią ojczysta ziemia pod natarciem globalizacji.
On opowiedział o irkuckim, 17-letnim już doświadczeniu białoruskiego patriotyzmu w odrywie od metropolii. Mуwił ostro, metaforycznie, z jaskrywymi detalami. Przypomniał, jak hubernator obwodu Irkuckiego wieszał mu medal Frańciszka Skaryny w świątecznej atmosferze. Razem z tym powiedział, że po raz pierwszy wręcza medal obcego państwa. A miejscowa telewizja “rozkręciła” regionalnego lidera Białorusinуw “jako szanownego i upoważonego obywatela obwodu Irkuckiego”. Lecz inne kraje zachęcają aktywistуw etnospуłek Przybajkala nie tylko medalami.Oleg przypomniał paradoksalny wyraz jednej z Białorusinek: “W Irkucku pożyteczniej być Polakiem, a ciekawiej chodzić na białoruskie święta”. Przypomniał i interesującą liczbę, co brzmiała na naukowej konferencji: po reformie Stałypina do Syberii (od Tiumienia do Bajkała) przeniosło się około 3 mln ludzi, z nich — połowa Białorusinуw. Dzisiaj tam około 16 tysięcy naszych rodakуw, lecz ta liczba, uważa Oleg Rudakow, znacznie obniżona. I powiedział o faktach: przepisywacze w 2010 roku do mieszkańcуw wsi Turgieniewki rejonu Bajandajewskiego po prostu nie doszli. A tam jest białoruska spуłka, dwie spуłki folklorystyczne, dziecięcy teatr laleczny... W ogуle w Przybajkalu, jest przekonany Oleg, niemal co trzeci mieszkaniec ma białoruskie korzenia: “Dużo oczywiście ślubуw mieszanych. Dlatego teraz narodowość w Syberii to chyba śamoświadomość człowieka i schylność duszy, a nie przynależność po krwi”.
Jak widzimy, w Irkuckim regionie prawdziwy klondike dla tych, kto uczy się białoruskiej kultury! Lecz złocinki te nie łatwo znaleźć tam po czasach. Jednak bardzo ważnie, że w społecznej świadomości “swoją terytorię” za 17 lat istnienia ISBK Białorusini nadziejnie zachowali. “Dzisiaj każdy urzędnik na pytanie o narodach Przybajkala obowiązkowa przypomina Białorusinуw — mуwi Oleg — Przecież my w Irkucku prowadzimy aktywną pracę. Nas słyszą, o nas piszą, kręcą wiadomości, w tym nie tylko miejscowa telewizja, lecz i ogуlnorosyjska”. A ciekawych imprez mamy tak dużo, że zwykłym ludziom od czasu do czasu wydaje się: to pracują nie entuzjaści, a co najmniej państwowa ustanowa”.

Sześć irkuckich osobliwości
Aktywna praca spуłki oczywiście podwyższa ocenę siebie ludzi z białoruskiej diaspory Przybajkala, ich narodowy patriotyzm. Co ciekawe: korzenia w naszych ziemiach znajdują i spadkojemce Białorusinуw, ktуrzy urodzili się nawet w szуstym pokoleniu w Syberii. I w spуłce “Krywicze”, ktуry był na zjaździe, występował na koncercie, śpiewają po białorusku dziewczyny urodzone w Syberii. A to, akcentował uwagę Oleg, tylko jeden z 17 spуłek ISBK! “Jak my tylko na społecznej inicjatywie prowadzimy białoruskość, co miesiąc 3-4 a czasem więcej imprez? — pytał występujący i sam odpowiadał. — Tajemnicy nie ma, wszystko łatwo: Białorusini Przybajkala obudzili się, oni teraz sł dumni z swego narodu”.
Jak robiła się ta “pobudka” w Irkucku? Oleg Rudakow łatwo dzielił się doświadczeniem, jakby wszystko tam otrzymuje się bez szczegуlnego napięcia. Pierwsze: entuzjastуw inspieruje “żywa, piękna, jaskrawa narodna tradycja. Uczymy, odrodzamy i obchodzimy nasze święta. Młodzież tym się interesuje. Nasze tradycyjne Kupalli, Kolędy obudziły ciekawość do swych korzeni w dużej ilości Irkucian. Do nas na Kupalle przychodzi czasem ponad 300 osуb. Po każdych obchodach w spуłcy ktoś nowy, szuka swe białoruskie korzenie”.
Drugie: w spуłce poważnie badają dziedzictwo historyczne Białorusinуw. “Narуd może czuś się godnie dopiero wtedy, kiedy zna swoją historię, swych znanych bohaterуw. Prawdziwa historia inspieruje, daja skrzydła. A za taką historię czasem trzeba i walczyć”. Na żal wszystkich powstańcуw 1863 roku w Irkucku stereotypowo nazywają Polakami: Czerski, Witkowski i inni. I nawet na wydziale historycznym Irkuskiego uniwersytetu państwowego, mуwi Rudakow, nie uczy się historii Białorusinуw, rosyjskich bratуw-sąsiadуw.
Trzecia “recepta” do obudzenia narodowej świadomości: interaktywa. Ona dodaje ciekawości aktywistom. “Uczymy chłopakуw i dziewcząt śpiewać piosenki ludowe, tańczyć dawne tańce. Nawet właśnie ja mogę prowadzić warsztaty domowych białoruskich tańcуw. Interaktywa zachwyca i ludzi w wieku podeszłym. A starzy patrzą z łzami w oczu, jak my tańczymy ich “stare” tańce lub śpiewamy piosenki”.
Czwarty ważny składnik do recepty: w Irkucku stworzono modę na stroje narodowe. “Wszyscy aktywiści spуłki starają się zrobić sobie swoje własne ubranie. I robią to odpowiednio białoruskiej tradycji. Dlatego i rozwijamy rzemiostwa tradycyjne, istnieje szereg wyjątkowych mistrzуw. Dwa-trzy razy na rok organizujemy wystawy “Białoruskie rzemiostwo żyje w Przybajkalu”.
Piąty warunek sukcesu: w Irkucku aktywnie badają wniosek Białorusinуw do oswojenia Syberii. Nie wszyscy jednak wiedzą, że lan, ziemniaki (gatunek Adreta), żyto i inne kultury rolnicze przywieźli do Syberii nasi przodkowie. Nawet truskawki zostały przywiezione w czasy radzieckie naszym rodakiem, a w Bajkalsku obchodzi się Truskawkowy festiwal. I na budownictwie Wschodnio-Syberyjskiej, Bajkało-Amurskiej magistrali, rуżnych HSE pracowało dużo Białorusinуw.
I wreszcie szуsta irkucka osobliwość: projekty edukacyjne. To nauczanie się języka, wydanie gazety “Małanka” i dużo innego. Jak widzimy, w spуłce znalezione i wykorzystują się te instrumenty, ktуre insperują Irkucian szukać swe białoruskie korzenie, dołączań się do wspуlnej pracy.
Nawiasem mуwiąc, na zjaździe w Mińsku Oleg Rudakow występował już nie jak kierownik, a jak kolega rady obwodowej Irkuckiego stowarzyszenia białoruskiej kultury. Pokojowym szlakiem kierownictwo “białoruskim ruchem” w Przybajkalu przyjęła utalentowana piosenkarka, mistrzyni Helena Sipakowa. Przecież i Oleg nie odychodzi od spraw spуłki, lecz zbiera się “ryć głębiej”, badając tradycje rodakуw w regionie. Zachwycają go wycieczki etnograficzne do białoruskich wsi Przybajkala. I nie ma wątpliwości: znalazca białoruskich skarbуw będzie miał sporo interesujących znalezień.

Iwan Żdanowicz
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter