Dowody historyczne

[b]Około 70 lat dzieli nas od Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941 — 1945. Jednak echo tamtego okresu nadal daje o sobie znać. Niekiedy przypadkowymi znaleziskami, niekiedy pomyślnym zakończeniem wypraw poszukiwawczych, które badają “białe plamy” czasu[/b]Sygnały “bojowe”. Za każdym razem, gdy pojawia się wiadomość o kolejnym znalezisku amunicji nie tylko w gąszczach lasów, ale i we wsiach i miastach, przychodzi na myśl: skąd znowu? Odpowiedź znają historycy i poszukiwacze.
Około 70 lat dzieli nas od Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941 — 1945. Jednak echo tamtego okresu nadal daje o sobie znać. Niekiedy przypadkowymi znaleziskami, niekiedy pomyślnym zakończeniem wypraw poszukiwawczych, ktуre badają “białe plamy” czasu

Sygnały “bojowe”. Za każdym razem, gdy pojawia się wiadomość o kolejnym znalezisku amunicji nie tylko w gąszczach lasуw, ale i we wsiach i miastach, przychodzi na myśl: skąd znowu? Odpowiedź znają historycy i poszukiwacze.
Zaciekłe walki niedaleko Homla 1943 roku. Dla podmiejskiej wsi Przybуr i innych miejscowości, przyległych do miejsca działań, to nie moment w historii, lecz autobiografia. W pobliskich lasach niszczono całe składy amunicji. Po wojnie wiele osуb zginęło, inne zostały niepełnosprawne, gdy eksplodowały miny, pociski i bomby, pogrzebane w ziemi.
— Cennych pod względem historycznym rzeczy jest coraz mniej, natomiast pociskуw jest wystarczająco dużo — mуwi Jerzy Łaszkiewicz, dowуdca grupy sapersko-pirotechnicznej jednostki wojskowej 5525 Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Białorusi. — Drgania powodują, że ziemia wynosi na powierzchnię to, co było schowane głęboko w ziemi. Kopał człowiek swoją działkę w ciągu 20 lat, sadził warzywa i nic. A po 21 latach natknął się na minę.
Wielka skala prac budowlanych rуwnież niepokoi wnętrza ziemi. Przykładowo w jednym z budynkуw w Mozyrzu (obwуd homelski), gdzie mieściła się komenda wojskowa podczas rekonstrukcji znaleziono w murze kulę armatnią z prochem. Jak się tam znalazła i kiedy — pytanie do historykуw. Inny przykład: w Homlu niedawno podczas rozszerzenia autostrady znaleziono szczątki dwуch żołnierzy Armii Czerwonej, a obok kilka granatуw bojowych.
— Chyba do niczego się już nie nadają te granaty? — interesuję się na wszelki wypadek.
— Chcielibyśmy — starszy instruktor Jerzy Naumienko pokazuje mi niemiecką minę z wyraźnie widocznymi napisami fabrycznymi. — Dla informacji: 98 procent amunicji jest w dobrym stanie.
Homelska grupa sapersko-pirotechniczna liczy 12 lat. W ciągu roku specjaliści utylizują do trzech i pуł tysiąca sztuk amunicji albo do pуł tony trotylu. Sygnały “bojowe” z przeszłości nadchodzą nadal często.

Zaginionymi śladami. Historia pińskiej flotylli wojennej (Pińsk — miasto powiatowe w obwodzie brzeskim) to jeden z najmniej znanych momentуw Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Do ostatniego dziesięciolecia była mało zbadana, chociaż osobne świadectwa zawierały wspomnienia o bohaterskiej obronie flotylli na białoruskich rzekach. Rok temu zgromadzenia nieznanych faktуw podjęli się entuzjaści organizacji społecznej “Stowarzyszenie weteranуw wywiadu marynarki wojennej” ze stolicy Ukrainy i poszukiwacze oddziału wojenno-patriotycznego z białoruskiego miasta Szkłowa (obwуd mohylewski), organizując międzynarodową wyprawę z udziałem rosyjskich specjalistуw.
Jesienią zeszłego roku udało im się podnieść z dna rzeki Berezyny w powiecie swietłogorskim (obwуd homelski) wraki dwуch okrętуw — monitora “Winnica” i opancerzonego kutra dozorowego BKA 205. Wraz z nimi mnуstwo wojskowych rzeczy: broń, sprzęt, wyposażenie. Wszystko przekazano do muzeum powiatu swietłogorskiego, gdzie przygotowano wystawę poświęconą pińskiej flotylli.
Tym czasem wyprawa międzynarodowa w składzie specjalistуw Białorusi, Ukrainy i Rosji ruszyła dalej szlakiem odkryć. Teraz szczegуlne zainteresowanie budzi inny zakątek Polesia — powiat pietrykowski, gdzie w latach drugiej wojny światowej toczono zaciekłe walki. Dokumenty w archiwach wskazują na to, że rzeka Prypeć przechowuje wiele tajemnic, zatonęły tu statki, samoloty i czołgi. Co prawda prace nurkowe z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu to zadanie przyszłej wiosennej wyprawy. Aktualnie na poszukiwaczy czekała inna sensacja:
— Na terenie miejscowego zakładu naprawy statkуw przez długie lata stał motorowiec “Jasiołda”, ktуrego już nie używano — opowiada o odkryciu Aleksander Marmaszow, kierownik wyprawy. — Gdy porуwnaliśmy jego “biografię” z danymi archiwуw, okazało się, że to statek z pińskiej flotylli, jedyny, ktуremu udało się tak zachować.
Okręt — wtedy jeszcze bez nazwy — zbudowano w 1940 roku w Bobrujskim Zakładzie Naprawy Statkуw. W pierwszych dniach wojny przypisano go do pińskiego oddziału statkуw rzecznych pińskiej flotylli wojennej. Patrol, dostawy paliwa i amunicji, trałowanie bojowe to była praca statku i 9-osobowej załogi. Ostrzeliwano go. Dwukrotnie osiadał na dno, podnosił się i walczył dalej. Latem 1944 roku żywotny statek wrуcił do szeregуw w składzie dniepropietrowskiej flotylli, a wkrуtce nadano mu nazwę “Jasiołda”. Po rzecznych bataliach służył wiarą i prawdą marynarce cywilnej: pracował jako holownik, lodołamacz i nawet grał w filmach. Teraz spotka go los eksponatu.

Dla Białorusi ten karabin maszynowy jest dość rzadkim znaleziskiemBardzo rzadki przypadek. Zainteresowanie historią wojenną aktualnie jest znacznie większe niż kilkadziesiąt lat temu — odnotowują specjaliści. Być może przyczyną jest odległość czasowa wydarzeń, ktуrych już nie da się dotknąć rękami. Dlatego uniesienie badawcze sięga coraz dalej w przeszłość.
Ostatnie znalezisko niedaleko Homla — karabin maszynowy z czasуw pierwszej wojny światowej — zainteresowało zarуwno zawodowcуw, jak i amatorуw. W białoruskich muzeach nie ma takich eksponatуw. Stąd te emocje. Ciężki karabin maszynowy Hotchkiss na 8 mm wz. 1914 roku wykorzystywano w wojskach francuskich i innych państw — Polski, Belgii, Hiszpanii, Norwegii, Turcji, Afganistanu i Japonii w okresie pierwszej i drugiej wojny światowej. Przyczyną tak dużej popularności karabinu maszynowego była nieskomplikowana i niezawodna konstrukcja oraz precyzja strzałуw. Można było wystrzelić bez przerwy 250 razy, a maksymalna odległość strzału wynosiła 2 400 metrуw.
Według dyrektora Muzeum Sławy Bojowej w Homlu Pawła Żdanowicza, dla Białorusi ten karabin maszynowy jest dość rzadkim znaleziskiem. Wiadomo, że w latach pierwszej wojny światowej w charakterze pomocy sojusznikуw do Rosji dostarczono kilkaset takich karabinуw maszynowych. Część z nich pуźniej okazała się w arsenale Armii Czerwonej i ruchu oporu. Wiadomo też, że w okresie drugiej wojny światowej takie karabiny maszynowe wykorzystywały niemieckie jednostki wspomagające i policyjne, uzbrojone w zdobyczną broń. Prawdopodobnie tak znalazł się w okolicach Homla.
— Dla nas to bezcenny nabytek — mуwi dyrektor muzeum. — Tak naprawdę badać okres pierwszej wojny światowej historycy w państwach poradzieckich zaczęli dopiero w tym wieku. Wcześniej byli skupieni na wydarzeniach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, dlatego zachowało się mało rzeczy z tego okresu. Obecnie muzeum dysponuje około 80 eksponatami z pierwszej wojny światowej. Karabin maszynowy Hotchkiss zajmie miejsce w czynnej wystawie i niewątpliwie ją urozmaici.

Wioletta Draluk
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter