“Dla mnie ważne jest odczucie dnia dzisiejszego”

[b]Mikołaj Pinigin, kierownik artystyczny Narodowego Teatru Akademickiego imienia Janki Kupały, stara się nie przegapić wibracji czasów i zrozumieć ich kontekst[/b]Po co mu to wszystko, trudno od razu zrozumieć. Nigdy nie byłam w skórze reżysera. Można napisać piękne słowa i powtórzyć znaną sztampę: by wystawić widowiskowy i mądry spektakl, który publiczność chętnie obejrzy, trzeba być na fali czasów. Co jednak oznacza wyczuć prąd czasu, a tym bardziej wyprzedzić go, uświadamiając sobie z punktu widzenia reżysera, co jest potrzebne publiczności? Spektakle Mikołaja Pinigina, a jest na Białorusi kultowym reżyserem, który wreszcie wrócił do rodzinnego teatru, kiedyś przynosiły liczne odkrycia, radość, jasny smutek, śmiech.
Mikołaj Pinigin, kierownik artystyczny Narodowego Teatru Akademickiego imienia Janki Kupały, stara się nie przegapić wibracji czasуw i zrozumieć ich kontekst
Po co mu to wszystko, trudno od razu zrozumieć. Nigdy nie byłam w skуrze reżysera. Można napisać piękne słowa i powtуrzyć znaną sztampę: by wystawić widowiskowy i mądry spektakl, ktуry publiczność chętnie obejrzy, trzeba być na fali czasуw.
Co jednak oznacza wyczuć prąd czasu, a tym bardziej wyprzedzić go, uświadamiając sobie z punktu widzenia reżysera, co jest potrzebne publiczności?
Spektakle Mikołaja Pinigina, a jest na Białorusi kultowym reżyserem, ktуry wreszcie wrуcił do rodzinnego teatru, kiedyś przynosiły liczne odkrycia, radość, jasny smutek, śmiech. Kazały myśleć o życiu, o miłości, o nieprzemijających wartościach ludzkich, zacierających granice pomiędzy narodami. Wszystko można odszukać w jego spektaklach. Pinigin wystawił ich ponad pięćdziesiąt. Są to między innymi “Kobieta morska” Ibsena, “Tutejsi” Kupały, “Harold i Maude” Higginsa, “Dzieci słońca” Gorkiego, “Emigranci” Mrożka, “Idylia” Dunina-Marcinkiewicza, “Garderobiany” Harwooda i inne.
Moje spotkania z teatrem Pinigina nigdy nie były nudne. Można z czymś się zgadzać, z czymś nie, jeśli chce się rozważać — proszę bardzo, pokarmu dla umysłu w jego inscenizacjach starcza. Dla mnie ważne jest co innego: aromat spektaklu, szczegуlnej kuchni reżyserskiej, budzącej emocje. Aromat bywa rуżny. Spektakl “Harold i Maude” z niezrуwnaną Stefanią Staniutą w roli głуwnej nasuwał myśli o pуźnych jesiennych przymrozkach nad ranem, topniejących w promieniach popołudniowego słońca, zostawiał po sobie przysmak zimnej świeżości. Gdy oddychasz i nie możesz się naoddychać. Aromat “Garderobianego” z błyskotliwymi Mikołajem Jeromienką i Wiktorem Manajewem? Korzenny, drzewny, z goryczą dymu, ktуry można wdychać, gdy jesienią pali się zżуłkłą trawę. Nie mуwię już o “Idylii”, idealnej pod każdym względem inscenizacji Mikołaja Pinigina, w ktуrej pomysłowo zmieszały się zapachy skoszonych łąk i wanilia szlacheckich pokoi.
Możemy uchwycić zaledwie odrobinę aromatu reżyserskiej kuchni w wykreowanym przez niego spektaklu, jeśli wzrusza nas, sprawia radość podrуży do wyimaginowanego świata i na spotkanie z samym sobą. Na widowni, gdzie jest nas dużo, tłum, łatwo spotykam się ze sobą, wspominam o sobie lepszej, o tym, że moje uczucia są jasne. Cieszę się, że w pędzie codzienności nadal potrafię wspуłczuć, marzyć i podziwiać, w tym ten fakt, że żyję. Życie jest wspaniałe, nawet wtedy, gdy zbliża się Nowy Rok, a pokrywy śnieżnej wciąż nie ma. Gdy serce jest smutne z powodu braku słonecznego światła. Wiele innych uczuć wzbudza dobry spektakl, dobry teatr. Nie tylko we mnie, ale i w moim sąsiedzie na parterze. Sprawcą jest reżyser. To on jest autorem spektaklu zgodnie ze statusem, pozostałe rzeczy — muzyka, scenografia, światło, aktorzy — tylko mu pomagają. Innymi słowy reżyser jest na szczycie twуrczej piramidy.
Jak się ma Mikołaj Pinigin, ktуry po trzynastu latach pracy w Wielkim Teatrze Dramatycznym w Sankt Petersburgu znуw jest w domu? Jako kierownik artystyczny zarządza teatrem. Oczywiście nadal wystawia spektakle, czuje radość i smutek, bez ktуrych nie jest możliwy twуrczy proces. I nadal cieszy teatromanуw, wiernych wielbicieli teatru Kupały. Widać pewną rękę mistrza, zarуwno w poważnym spektaklu “Translation” Briana Friela, jak i w wesołym, zabawnym show “Noc wigilijna”, o ktуrym napisał mуj kolega w tym numerze. Płуtno sceniczne Pinigina jest spуjne, bez żadnych dziur. Dobrze wie, co chce wystawić i po co.
Jak się mu pracuje? Nie ma łatwo. Sytuacja dla teatru i dla niego jako reżysera jest trudna. Z powodu remontu gmachu teatr Kupały prowadzi życie Cyganуw, przenosi się z jednej sceny na inną, skraca repertuar i godziny prуb. Przed spektaklem “Noc wigilijna” było zaledwie pięć prуb na scenie, wtenczas gdy normą jest miesiąc, pуłtora. Sami państwo widzą, jaka może być sytuacja w reżyserskiej kuchni, mam na myśli codzienność za kulisami. Pinigin trzyma się. Ma nadzieję, że wszystko wrуci do normy, gdy teatr wprowadzi się do wyremontowanego budynku. Będzie bardziej rуżnorodny repertuar i mniej kłopotуw.
Bliskie mi są rozważania Mikołaja Pinigina o europejskości narodu białoruskiego, o tym, że żyjemy w przededniu wielkich zmian w świadomości ludzkiej. Rozmawialiśmy rуwnież o wielu innych rzeczach.
Mam nadzieję, że nasz kolejny gość będzie dobrze się czuł w redakcji. Jak się pуźniej okazało, pod koniec lat 70. pracował w tym gabinecie jako asystent reżysera telewizji w czasach, gdy w budynku mieścił się jeden z jej oddziałуw. W pobliżu było przedszkole, do ktуrego Mikołaja zaprowadzili rodzice, pierwsi reżyserzy białoruskiej telewizji. Tak dziwnie powracamy do miejsc, gdzie już kiedyś byliśmy. Po co? Być może po to, by zrozumieć coś, czego nie zrozumieliśmy w przeszłości. Ale to tylko moje przypuszczenie.
Ja osobiście bardzo się cieszę, że ten utalentowany reżyser wrуcił na Białoruś. Sądzę, że dokona wielu ciekawych odkryć w rodzinnym teatrze. Niech tylko minie jakiś czas.
— Kieruje pan teatrem od trzech lat. Czy jest satysfakcja z pracy? Co ważnego odkrył pan dla siebie w okresie zarządzania głуwnym teatrem kraju?
— Dotychczas nigdy niczym nie kierowałem i zawsze tego unikałem jak mogłem. Lubiłem po prostu przychodzić i wystawiać sztuki. Zostałem kierownikiem w wieku nieco ponad 50 lat. Nie powiem, że sprawia mi to wielką radość. Poza tym, że jako reżyser powinienem wystawiać spektakle, mam obowiązek zarządzania teatrem. To nie jest łatwe. Pуźniej opuściliśmy teatr, trwa remont. Jasne, że aktorzy nie są zadowoleni. Gdyby komuś kazano wyjechać z mieszkania i mieszkać niewiadomo gdzie, nikt nie byłby zadowolony. Remont dla każdego człowieka to duży kłopot. Czy jestem zadowolony? Nie ja mam sądzić, tylko publiczność i zespуł. Co możemy, robimy. Można być zadowolonym, gdy teatr jest po remoncie, wszystko normalnie funkcjonuje i jest rуżnorodne menu teatralne. Oprуcz poważnych spektakli mamy w repertuarze spektakle dla rozrywki.
— Jak wiadomo bycie reżyserem oznacza trzymanie aktorуw jak to się mуwi w cuglach. Czy często przychodzi panu ściągać cugle? Kto jest bardziej nieznośny w parze reżyser — aktorzy, młodzi lub starsi? Czy podoba się panu rola lidera?
— Dowolna władza wiąże się z przemocą. Dowolna. Dobra, zła, oświecona, totalitarna. Dlaczego? Ponieważ narzucasz swoją wolę artystyczną w teatrze, ktoś się z nią zgadza, ktoś nie. Rosyjski reżyser Towstonogow mуwił, że teatr to dobrowolna dyktatura. Jeśli komuś wierzysz, masz się podporządkować. Trzeba jednak zainteresować artystуw. Teatr to nie wojsko, gdzie wydałeś rozkaz i wszyscy cię słuchają. Dowolna władza jest trudna, ponieważ trzeba zwalczać bezwładność i brak zrozumienia. Gdy prуbujesz organizować działającą strukturę, nie będziesz lubiany. Towstonogow był samotnym człowiekiem. Nie miał rodziny. Myślę, że nie miał zbyt dużo przyjaciуł w teatrze. Stworzył wielki teatr, lecz ludzie się go bali. Czasami muszę być surowy, używać kija i marchewki, nie da się bez tego pracować.
— Czy są inteligentni aktorzy, ktуrzy to rozumieją?
— Są wspaniali artyści, ktуrzy kochają zawуd i poświęcają się mu. Rozumieją nasz brak pieniędzy i trudne czasy. Dzięki Bogu, takich jest większość w naszym teatrze. Nie dzielę artystуw na młodych i starych. Ze starszymi aktorami zamierzam wystawić spektakl wiosną. Tytuł roboczy brzmi “Bajki dla dorosłych”. To pięć bajek Andersena. Starsze osoby siedzą w parku na ławce, opowiadają bajki dzieciom i zaczynają bawić się z nimi. Taki ukłon w stronę naszej starszej generacji. Bardzo trudno znaleźć sztukę dla niej. Aleksy Dudarew napisał “Wieczуr” i wystawia się go od wielu lat, artyści uwielbiają tę sztukę. Takich dobrych tekstуw jest mało. Najczęściej opowiadają o domu starcуw, gdzie wszyscy umierają i wszystkim jest ciężko i smutno albo coś w tym stylu. Nie wiem, co z tego wyniknie, ale to mуj obowiązek przed aktorami starszej generacji. Mamy ich dużo. Narodowych, zasłużonych, po prostu wspaniałych artystуw. Reżyser teatru Aleksander Garcujew wystawi sztukę “Ludzie z bagien” Iwana Mieleża. Kiedyś wystawialiśmy tę sztukę. Myślę, że będzie to dobry spektakl o miłości, o przyciąganiu się dwуch kochających serc.
— Jaki ma być teatr, w ktуrym z przyjemnością by pan pracował? I oczywiście jaki ma być aktor?
— Jak pisał Puszkin, służenie muzom nie cierpi zamętu, piękne powinno być majestatyczne... Gdyby można było skupić się tylko na tym, taki klasztor, gdzie zajmuje się tylko twуrczością. Ale nawet w klasztorze trzeba dbać o chleb powszedni. Co może powiedzieć większość z nas, ten kto ma dzieci, rodzinę? Dla mnie idealny teatr to świat sojusznikуw, gdzie ludzie ufają sobie nawzajem, gdzie jest obszar miłości, gdzie ludzie tworzą coś potrzebnego dziś, tu i teraz. To znany idealny model, nie powiem nic nowego na ten temat. Nie lubię jednak szczenięcego ducha studia w teatrze, teatr to praca, gdzie trzeba przychodzić przygotowanym i pуźniej iść do domu. Dla reżysera ważne jest co innego: wyczucie dnia dzisiejszego.
Żyjemy w przededniu przemian w świadomości ludzi, dlatego wiele osуb, w tym rуwnież ja sam, nie może się połapać: co wystawiać. Mam w domu dużą bibliotekę utworуw dramatycznych i rozumiem, że prawie mi się nie przyda. Te rzeczy, ktуre sprawdzały się wczoraj, dziś nie są potrzebne. Stąd takie duże zainteresowanie muzyką, filharmonią, teatrem muzycznym, ponieważ mniej ulegają tymczasowym zmianom. My natomiast pracujemy ze słowem. Usłyszeć czasy i zrozumieć kontekst, w ktуrym istniejesz — to jest dla mnie ważne.
Aktor... Najwyższy jego stan to aktor klaun w najbardziej wielkim znaczeniu tego słowa. Elastyczny, energiczny, inteligentny, ironiczny. Ten kto potrafi założyć rуżne maski, rуżne charaktery, rуżne gatunki. Jest zdolny nie tylko pod względem techniki, jest rуwnież filozofem, mądrym człowiekiem. Dobry aktor jest wspуłautorem reżysera. Średni i mały — ten, ktуremu powiesz, jak zrobić, i on to zrobi. Rуwnież rzadko się zdarza i to dobrze. Powtуrzę, mamy wspaniały zespуł, dobrą młodzież, starszą i średnią generację. Często się zamartwiam, że nie mogę dla nich wszystkich znaleźć pracy.
— Czy zawsze pana słyszy starsza generacja aktorуw?
— Słyszy i nie słyszy. To normalne. Myślę, że jestem taki jak oni. Człowiek żyje w swoich czasach i wraz z nimi odchodzi. To fakt. Nawet Lubimow, gdy wrуcił zza granicy, nadal walczył z radziecką władzą, chociaż już jej nie było. Jest wielkim, wspaniałym reżyserem. Nie każdy jednak słyszy swoje czasy na długim dystansie. Żyjemy w zmieniającym się świecie. Co wcale nie znaczy, że trzeba jak Sergiej Jesienin pisał, “zadzierając spodnie, gonić komsomoł”. Odczuwać wibracje czasуw i zmieniać się, oznacza być żywym i wspуłczesnym. Nie wszyscy potrafią. Każda twуrcza osoba, aktor, reżyser, ma okres świetności, twуrczego szczytu, gdy wczuł się w czas, ale ten stan nie może trwać wiecznie. Nie przypadkiem starsze osoby narzekają: kiedyś było lepiej, młodzież już jest nie taka. I rzeczywiście jest inna. Starsze osoby bez wątpienia mają bogate doświadczenie, ktуre owocuje dobrym stosunkiem treści do jakości. Nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Czasami się zdarza: wielki artysta starzejąc się jest pusty wewnątrz, a młody jest silny i energiczny.
— Jaki pan jest podczas prуb? Proszę opowiedzieć o swojej taktyce.
— Nie wiem, nie ja mam oceniać. Przed premierą jestem okropny, zwłaszcza teraz, gdy trwa remont. Nie znam reżysera, ktуry potrafiłby po pięciu prуbach wystawić spektakl, to trudna praca. Proszę sobie wyobrazić, że najczęściej prуby trwają miesiąc — pуłtora miesiąca, a my powinniśmy zrobić wszystko w ciągu pięciu dni. Bilety sprzedano, nic nie wolno odwołać, ani przenieść. Bywam agresywny i niemiły. Mуj ulubiony okres to początek prуb, gdy nie doskwierają terminy, gdy nie robi się dekoracji. Jeszcze szukam, mogę użyć wyobraźni. Prуby to tryb życia. Nasz zawуd jest rzadkością. Pod tym względem, że analizując pewne sytuacje, dyskutując na temat pewnych okoliczności, sam czegoś się uczysz. Nie każdy człowiek potrafi przeżyć jako aktor i reżyser życie innych ludzi: polityka, gуrnika, starca, młodej osoby, zakochanego. Rуżne zawody, rуżne warstwy społeczne, rуżne epoki. Pojawia się uczucie, że znasz życie. Wiem trochę, co to jest teatr psychologiczny. Nie istnieje dla mnie tajemnic w psychice człowieka. Dziś interesuje mnie co innego: podświadomość, mistyka, to co przychodzi z Nieba, pewna czysta, Boska energia, nie stworzona przez człowieka.
— Czy zawsze wie pan, jaki powinien być spektakl, gdy sztuka została wybrana?
— Nie, nigdy nie wiem. Wyruszam w nieznaną podrуż. Oczywiście sztuka powinna wzbudzić ciekawość. Po tym, jak powiedziałem: tak, warto wystawić, trzeba wymyślić spektakl. Jak mуwił wielki Fellini: “Scenariusz napisany, pozostaje tylko nakręcić film”. A przecież to bardzo trudny okres pracy. Jak wiadomo sztuka to nie “co”, tylko “jak”. Jaki będzie styl, gatunek, postacie, światło, muzyka, dekoracje. Czasami wszystko wychodzi szybko, a czasami długo i z mozołem. Jeśli sztuka potrafi wycelować w dzień dzisiejszy, to bardzo dobrze. Nie mam na myśli treści społecznych sztuki. Przytoczę przykład. Wydawałoby się, co to jest “Urszula Radziwiłłowa”. Jak się ma ta barokowa historia do teraźniejszości? Krytycy pisali, że czekali na pewne przesłanie od Pinigina. Jakie znуw przesłanie? Wystawiliśmy zabawę dworską w Nieświeżu. Zbierali się Radziwiłłowie, wszyscy z rodzinami. Sami sobie przydzielali role, sami grali. Jak gdybyśmy w domu grali w domowej sztuce. I to wszystko. Kontekst jednak jest taki, że był to teatr połowy XVIII wieku. Nie każdy narуd może się pochwalić takim zjawiskiem. To były czasy, gdy śpiewano operę, grano scenki komiczne i historie dell’arte, wystawiano balet. To nie są żarty, nie krzywe zwierciadło na rosyjskiej stacji telewizyjnej, a poważne rozumienie teatru europejskiego. W Nieświeżu, gdzie sztuki Urszuli zostały napisane, zamierzamy wystawić spektakl w przyszłym roku. Wiem, że jeśli sprzedaje się chleb Radziwiłłowski, bardzo smaczny, i istnieje sieć sklepуw Radziwiłłowski, narуd chce zrozumieć siebie. Narуd albo ma głębokie korzenie europejskie albo wszystko zaczęło się w 1917 roku. Kim jesteśmy? Tożsamość jest dziś najważniejszym zagadnieniem dla narodu.
Radziwiłłowie byli bardzo bogaci, bardziej zamożni niż krуlowie polscy. Co składało się na ich bogactwo? Przecież ludzie, ktуrzy zamieszkiwali te ziemie, chłopi, rzemieślnicy własnymi rękami tworzyli to bogactwo. Nieświeski teatr trzeba uważać za dobro narodowe. Nie spadli przecież z nieba jak ufoludki i zaczęli grać jakiś spektakl. Ktoś szył stroje, na czyjeś pieniądze zapraszano niemieckich dekoratorуw, mechanikуw. Dla mnie jest to poważna historia, przedstawiona przez nasz teatr w postaci zabawy dworskiej. Jest poważna jako fakt. Nie ma w niej żadnych przesłań filozoficznych. Uważamy przecież za artefakty rysunki namalowane na skałach. Ktoś zobaczył krowę i namalował ją i to się staje artefaktem pewnych czasуw, stuleci i epok. To nasz przypadek: spektakl nie przynosi szybkich korzyści. Gdy ludzie mуwią: to nasze, z tego możemy być dumni. Mało kto wie, że zespуł szkłowski, słonimski, w pewnym stopniu zespуł Tyzenhausa stanowiły zespуł aktorski Teatru Maryńskiego i innych. Nasi artyści pańszczyźniani utworzyli podstawę rosyjskiego baletu. To poważna historia, ktуrą trzeba znać, badać nie tylko teatroznawcom i ekspertom, ale i mуwić w szkole, by ludzie byli dumni ze swojej przeszłości: europejskość Białorusi, jej kultura wywodzą się z głębi czasуw.
— Czy jest pan krytyczny wobec siebie? Czy potrzebna jest panu krytyka teatralna?
— To trudne pytanie. Puszkin w swoim czasie odpowiedział tak: “Posłusznie, muzo, czyń, co boży duch rozkaże, niech cię nie nęci laur, nie straszy obelg chуr, jednaką miarą mierz pochwałę i potwarze, a z głupcem się nie wdawaj w spуr”. Jeśli jesteś przekonany, że słyszysz głos Nieba, nie zwracaj uwagi na to, co mуwią inni. Mogę przytoczyć wiele przysłуw na ten temat. Pies szczeka, a karawana idzie dalej. Prуżna beczka głośno brzmi. To wszystko o krytykach. Mogę też przytoczyć inne przysłowia. Co dwie głowy to nie jedna. Po to jest szczupak w stawie, by karaś nie spał. Proszę wybrać, co się bardziej podoba. To problem rуwnież Aleksandra Puszkina, ktуry pojechał do Erzuruma i po powrocie do Rosji przeczytał w gazecie niemiłe słowa o sobie i był bardzo zmartwiony.
Wszyscy jesteśmy ludźmi. Podoba się nam, gdy słyszymy dobre słowa o sobie. Jeśli się nas krytykuje, nie podoba się nam. Chodzi o coś innego. Jest inteligentna i głęboka krytyka, chętnie jej wysłucham, przeczytam, z czymś się zgodzę, z czymś nie. To pewien proces. Niestety jest dziennikarstwo innego gatunku i nawet chamstwo. Napiszę wam, panowie, dziesięć rezenzji każdego spektaklu. Rozumiem, że to rуwnież jest praca, jednak... Jeśli się szanujemy nawzajem, trwa wymiana, pewien proces. Istnieje rуwnież etyka zawodowa. Po co przychodzić na pierwszy spektakl, wystawiany przed radą artystyczną. Spektakl nie jest gotowy. Nagle widzę na widowni przyczajonych krytykуw. Po co to się robi, po co pisze się taka recenzja. Normalny krytyk przychodzi na уsmy — dziesiąty spektakl. To przecież nie jest fakt dziennikarstwa. Proszę umieścić informacje, co to za spektakl. Analiza spektaklu to co innego. Potrzebny jest czas. O tym trzeba opowiadać studentom na pierwszym roku. Na tym polega brak zrozumienia. Dawniej zbierałem recenzje swoich spektakli, potem matka je zbierała. Teraz ich nie zbieram. Najważniejsza dla mnie jest liczba widzуw na widowni. Zainteresowanie publiczności jest najważniejsze. Jeśli ktoś mnie usłyszał, dziękuję, jeśli nie, coś zrobiłem źle, nie dotarłem.
— Czy oklaski publiczności, ktуra czasami, co tam ukrywać, jest wszystkożerna, mogą być miernikiem jakości sztuki? Co pan powie o mińszczanach? Czy rуżnią się od mieszkańcуw Petersburga?
— Jeśli publiczność się śmieje, to wcale nie znaczy, że spektakl jest udany. Nad czym się śmieją, to jest wskaźnik jakości inscenizacji. Jeśli mуwić coś o teściowej, żonie i mężu, na widowni zawsze będzie śmiech. Szczerze mуwiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Jak gdybym wystawiał spektakle dla siebie. Nie interesował mnie na przykład teatr psychologiczny, ktуry zwraca uwagę na problemy. Wytłumaczę, dlaczego. W życiu wiele zrozumiałem, znalazłem pewne rozwiązania, dlatego gotуw jestem wszystkich zrozumieć i wszystkim wybaczyć. Co wcale nie znaczy, że zachowuje się tak każdego dnia. To jest trudne, uderza przecież w ambicje. Prуbowałem jednak. Dlaczego wystawiłem “Urszulę Radziwiłłową”, niedawno “Noc wigilijna”? Mnie się wydaje, że w naszych trudnych czasach lepiej sprawiać ludziom radość, ponieważ nowej wiedzy jeszcze nie posiadamy, a stara już nie działa. Trafiliśmy w międzyczasie. Lepiej czekać na nowe właśnie tak. Z muzyką i wartościami, ktуre nie ulegają zmianom. Z wiekiem stałem się smutasem i sam siebie prуbuję rozbawić. W młodości byłem wesołym chłopakiem z gitarą na plecach, zabawiałem pуł Mińska i wystawiałem smutne spektakle, a teraz wystawiam wesołe spektakle i rzadko się uśmiecham.
Mińska publiczność podoba mi się bardziej niż jakakolwiek inna. Mogę porуwnać z Sankt Petersburgiem, gdzie nikt nigdy nie wstaje po spektaklu. Tylko raz widziałem coś takiego. Grano spektakl “Kwartet” z Zinaidą Szarko, Olegiem Basiłaszwili, Alisą Freindlich, Cyrylem Ławrowem. Widzowie wstali z foteli, ponieważ na scenie były osoby w wieku siedemdziesięciu pięciu — osiemdziesięciu lat, największe gwiazdy w tym mieście i w Rosji. Wstali z szacunku. W Sankt Petersburgu jest bardziej powściągliwa publiczność. Bardziej potrzebuje intelektualnego teatru. Białorusini i mińszczanie to dobra publiczność. Być może niezbyt wykształcona, ale szczera, co jest ważniejsze. Nie zawraca sobie głowy skomplikowanymi sztukami. Być może dlatego będzie miała trudności z percepcją skomplikowanej, intelektualnej sztuki.
Generalnie niezbyt mnie obchodzi pokarm dla umysłu, bardziej serce, dusza, przeżycia. Gdy człowiek doznał wstrząsu, śmieje się lub płacze, bardziej rozumie życie niż gdyby rysował jakieś schematy w głowie. Głowa, mimo że brzmi to paradoksalnie, jest wrogiem człowieka. Nie daje nam spać, ciągle prуbuje przemleć wszystko, co człowiek widzi, słyszy, o czym myśli. Rozum to zaledwie narzędzie w życiu człowieka, ale nie najważniejsze. Gdy rozum podporządkowuje człowieka w całości, doprowadza go do obłąkania. Trzeba ufać uczuciom. Intuicja nie zawodzi człowieka. Zawodzą schematy w głowie. Rozum na przykład każe: będę kochać tę kobietę, ponieważ ma rozmiar 90-60-90, ojciec jest dyrektorem banku, ma mieszkanie. To formalna logika. Czy naprawdę ją pokochasz, tylko serce powie.
— Jak pogodzić gusty publiczności i prawdziwą sztukę w epoce stosunkуw rynkowych?
— To najważniejsze pytanie. Nadal aktualna jest teza: bawiąc — pouczaj. Czyż może być inaczej? Wszystkie badania psychologуw i psychoanalitykуw mają formę zabawy. Dzieci w przedszkolach tak się uczy. Gdy człowiek się bawi, więcej zapamięta. Gdy w teatrze jest żywioł zabawy, to wspaniale. Nie prуbuję zrozumieć rynku, gdzie jest za dużo rozrywki. Staram się zrozumieć potrzeby widowni. Nie chodzi o koniunkturę. Towstonogow mуwił: koncepcja jest na widowni. Co to znaczy? W spektaklu trzeba ująć to, co publiczność przeczuwała. Jeśli powiesz, że ufoludki są koloru liliowego, a nie fioletowego, możesz zostać w samotności. Jeśli mуwisz: chcę wam powiedzieć.., a ludzie to przeczuwają, ale nie mogą ująć w postaci artystycznej, będziesz usłyszany. To, jak już mуwiłem, zdolność słyszeć czas.
— Co pan wystawi w najbliższym czasie?
— Chciałbym wystawić “Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Być może “Dziadуw”. Wystawię rуwnież spektakl “Miasteczkowy kabaret”. Ta kultura była niezwykle rozpowszechniona w Polsce w okresie międzywojennym — po I wojnie światowej i przed II wojną światową. Ta kultura zupełnie nie jest znana białoruskiej publiczności. Białoruskie piosenki podobnego gatunku już mam. Jak rуwnież francuskie, niemieckie, polskie.
— Kto jest autorem sztuki?
— Nie trzeba żadnej sztuki. To kabaret. Wchodzi na scenę człowiek i mуwi: proszę wyobrazić, że jesteśmy w Baranowiczach, w Grodnie albo gdzie indziej. Co by tam mogło być. Chcę, by nasi artyści zaśpiewali. Mamy dużo zabawnych piosenek kabaretowych. To sztuka burżuazyjna. Kapelusze, piуra, garnitury, cylindry. Bardzo mi się podoba tytuł. Jest rуwnież błyskotliwa litewska sztuka “Mistrz” o latach życia Mickiewicza w Paryżu. Bardzo trudna. Są w niej Victor Hugo i George Sand, inne znane osobistości. Mam dużo pomysłуw, w tym związanych z festiwalem Czechowa. Myślę, że wspуlnie wystawimy Shakepeare’a. Nam to pasuje, ponieważ część kosztуw ponosi festiwal i wozi nas po Europie i nie tylko. Mam bardzo dużo planуw, nie chcę jednak zaglądać do dalekiej przyszłości. Trzeba wrуcić do swojego gmachu teatru po remoncie.

Walentyna Żdanowicz
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter