Białe & czarne

W Wielkim Teatrze Białorusi pomyślnie przeszła premiera opery “Makbet” Giuseppe Verdiego
W Wielkim Teatrze Białorusi pomyślnie przeszła premiera opery “Makbet” Giuseppe Verdiego, która zmusiła publiczność myśleć, przeżywać i cieszyć się muzyką wielkiego włoskiego kompozytora, która brzmi jak sama ludzka dusza

Palto Lady Makbet z głową lisa waży około 6 kg. Makbet — Władimir Pietrow, Lady Makbet — Nina Szarubina

“Мakbet” — jedną z kluczowych, najbardziej mistycznych oper Verdiego. A mistyka tego dzieła, być może, jest w tym, że nikt, bez względu na to, ile istniałoby o tym założeń, w tym naukowych, nie może wiedzieć, co to sprawia, że człowiek wybiera drogę zła, traci ludzką twarz, i dlaczego w jednej duszy panuje światło, a w drugiej pojawiają się najbardziej ciemne jej strony. I to, moim zdaniem, jest podstawową ideą, która opanowywała Williama Szekspira, którego 400. rocznicę obchodzono w 2016 roku. Dlatego “Makbet”, według wszystkich badaczy twórczości wielkiego tragika, jest jednym z najpotężniejszych, filozoficznych jego dzieł, które także zainspirowało Verdiego, aby napisać niesamowitą, dramaturgicznie wyrazistą muzykę, wypełnioną w uczucia i myśli.

Szacunek dla Wielkiego Teatru i jego grupy produkcyjnej za wybór tej sztuki. Nawiasem mówiąc, teatr nie po raz pierwszy zwraca uwagę na operę. Premiera wersji koncertowych “Makbeta” odbyła się na scenie Narodowego Akademickiego Dramatycznego Teatru imienia Jakuba Kołasa w Witebsku w 2008 roku, a także w 2010 roku na scenie odnowionego Teatru Opery i Baletu.

“Makbet” — to szósta opera z muzyką Giuseppe Verdiego. Oprócz niej w repertuarze “Aida”, “Maskarada”, “Rigoletto”, “Traviata”, “Nabucco”. I, jak mówi Wiktor Płoskina, dyrygent i reżyser nowej opery, lepiej niż muzyką Verdiego w sztuce operowej nic nie ma.

Przez długi czas nie mogłam zrozumieć, dlaczego to dzieło Szekspira, którego fabuła została zapożyczona przez niego z “Kroniki Anglii, Szkocji i Irlandii”, było ulubionym dla Verdiego. Dlaczego taki krwawy dramat zrobił takie wrażenie na kompozytora i dlatego w jego “Makbecie” tyle melodii miłości, czułości i innych podnoszących duszę uczuć: bo w nim tak wiele ciemności i okrucieństwa... Zatrzymam się na pojęciowej części opery.


Kiedy podczas premiery zabrzmiała uwertura i namiętne, ekscytujące dźwięki nagle zmieniły się na melodię, pełną głębokiego żalu i współczucia, u mnie powstało pytanie: skąd ten smutek kompozytora, przenikający do samego serca. A podczas przerwy dla siebie zrobiłam odkrycie: jesteśmy bezsilni wobec tajemnicy bytu. Myślę, że nie pomylę się, jeśli wyrażę przypuszczenie, że Verdi po Szekspirze zadawał sobie pytanie, dlaczego nikt z śmiertelnych nie może wiedzieć, co motywuje człowieka do wyboru drogi przywary, z których przyczyn w nim powstają te wszystkie “czarne dziury”, przez które wychodzi zło. I czy istnieje same w sobie jako takie w przyrodzie...

Przed tym pytaniem człowiek czuje się bezradny, jakby stłumiony przez fakt, że nie można zrozumieć. Dlatego w muzyce Verdiego tak wiele jasnych intonacji i głębokiego współczucia dla człowieka, który staje się diabłem. Brzmi w niej i melodia pokory przed tym, co się nie poddaje odgadnięciu.


Jeśli zwrócimy się do finału opery, kiedy sprawiedliwość, wydaje się, tryumfuje: Makbet, morderca Dunkana, pokonany, na tron wznoszą prawowitego dziedzica syna króla, a obok niego i jego dworzan wirują czarownicy, które są uosobieniem sił zła w spektaklu. Soliści i artyści baletu przez cały czas są na scenie. I zawsze muszą dopasowywać się do działania spektaklu. Na premierze te role wykonywali Igor Mackiewicz, Iwan Sawienkow i Dmitrij Szemiet.

Ale czy czarownicy są tak złe? Jest to raczej neutralna siła, którą sama osoba robi złą lub dobrą. Więc w spektaklu Wielkiego Teatru Czarownicy wyglądają demonicznymi, przerażającymi. One są niby duchami ziemi, jak pewna substancja, grają w dobro lub zło. I wyraziste środki opery podporządkowane są tej idei. Nie na darmo na scenie pojawia się to czarne sukno, to białe, to czerwone, ilustrując wewnętrzny świat zbuntowanych bohaterów. I nawet ich czystość.


W “Makbecie” przekształcają się przedmioty, scena, ludzie... Przemyślane są kostiumy, co jest zasługą również projektantów kostiumów Wiaczesława Okuniewa i Marii Moroz. I, oczywiście, potężnie “pracuje” także główny obraz spektaklu — pajęczyna, która przed finałem, opadając w postaci perforowanej zasłony, jakby pochłania przestrzeń.

Reżyser po Szekspirze skupia naszą uwagę na woli człowieka. Makbet — to człowiek, jak my. Ma cały czas dokonywać wyboru między dobrem a złem. Jak mówi Michaił Aleksandrowicz, w tym nie ma winy żadnych wyższych sił: “Szekspir ma słowa, które autor umieścił w ustach królowej Hekate, ona i wyjaśnia istotę ludzką Makbeta”: Makbet — to złoczyńca bez waszych magicznych zamiarów. Nie ze względu na was upadł w grzech, a sam jest bezduszny i okrutny...”. Okazuje się, że w ludzkiej naturze jest dwa składniki, które przez cały czas walczą, ale komu i dlaczego to było potrzebne — to jest nierozpuszczalne pytanie...



O “Makbecie” można mówić jako o wielkim sukcesie teatru. Inaczej nie mogło być. Bo nasz Wielki Teatr jest wysoce profesjonalny. I może rozwiązywać złożone problemy artystyczne. Opera otrzymała się poważna, psychologiczna i głęboko dramatyczna. Akcent w niej kladzie się na grze aktorskiej i dialogach między wykonawcami.

Jestem pod wrażeniem opinii Pandżawidze o tym, że wszystko i z “Makbetem” zostało wymyślone przed nim i coś nowego wymyślić nie było tak łatwe. A jednak w operze jest jego świeże autorskie spojerzenie i reżyserska interpretacja. Jak przyznał się sam Pandżawidze, oglądał wiele inscenizacji, ale nie pamięta, żeby w nich było trzy czarownice, a nie chór, jak u Szekspira.

Michaił Pandżawidze podczas próby “Makbeta”.


Swoje zalety reżysera Pandżawidze demonstrował już nie przez jedną inscenizację w Wielkim Teatrze. I pozytywna opinia o nim, jako o mistrzu, w środowisku miłośników sztuki operowej i, oczywiście, muzykologów już dawno istnieje. I nagrody zdobył. Dlatego w ubiegłym roku zespół Wielkiego Teatru za operę “Carska narzeczona” w jego reżyserii otrzymał specjalną coroczną nagrodę prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki “Za duchowe odrodzenie”. Silna reżyserska ręka Pandżawidze, pełne rozmachu “pismo” i zdolność w tandemie z utalentowanym scenografem Aleksandrem Kościuczenkiem do zorganizowania przestrzeni scenicznej tak, aby korzystnie brzmiały głosy, i wszystko, co możemy umieścić pod pojęciem “profesjonalizm” — to wszystko jest właściwe dla Michaiła Aleksandrowicza. W “Makbecie”, jak również w pracy nad innymi operami, jest w zgodzie z Niną Łomanowicz, chórmistrzem-dyrygentem.

Od dawna wiadomo, że żywy, wyrazisty i ruchliwy chór w Wielkim Teatrze — to charakterystyczna cecha teatru. Nie pomylę się, jeśli przypomnę czytelnikowi, że “ożył” już w wielu spektaklach przy Pandżawidze. Osobiście za każdym razem z upojeniem słucham chóru Wielkiego Teatru, oglądając, jak praktycznie każdy z jego wykonawców przeżywa swoje “małe” życie. Stało się tak i podczas premiery “Makbeta”. Przy tym chór kobiecy wykonuje partie, siedząc, leżąc i poruszając się po scenie.


I jak miło, gdy sam Pandżawidze z entuzjazmem mówi o swoich artystach. Są u niego, jak mówi, doświadczeni, inteligentni i otwarci na uczenie się. Próby roli Makbeta robili trzech śpiewaków: Władimir Pietrow, Stanisław Trifonow i Władimir Gromow. Najtrudniejsze partie Lady Makbet, jak wskazano w programie, uosabiają Nina Szarubina, Tatiana Pietrowa, Tatiana Tretiak i Jekaterina Gołowlowa. Pomysł reżysera, według Pandżawidze, aktorzy natychmiast złapali, i jego nacisk na świadomej grze dramatycznej jest zrozumiany i akceptowany, co kiedyś było bardzo ważne dla Giuseppe Verdiego — twórcy muzyki, pełnej sensów i objawień historii.

W dniu premiery główne partie, niezwykle złożone nie tylko z punktu widzenia aktorstwa, ale także muzyki, wykonali genialni Władimir Pietrow i Nina Szarubina.

Walentyna Żdanowicz

Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter