30+30

<img class="imgr" alt="" src="http://www.belarus-magazine.by/belpl/data/upimages/2009/0001-009-426.jpg">[b]Trzydzieści lat twуrczości i trzydzieści lat działalności wykładowcy obchodzi malarz i pedagog Wasyl Jasiuk[/b]<br />Podwуjną rocznicę artysta obchodził wcale nie pompatycznie, w wąskim gronie bliskich, przyjaciуł i kolegуw w galerii sztuki, jednej z pierwszych, ktуre pojawiły się w Mińsku. W galerii sztuki Wasyl Jasiuk od dłuższego czasu jest ekspertem w dziedzinie malarstwa.
[b]Trzydzieści lat twуrczości i trzydzieści lat działalności wykładowcy obchodzi malarz i pedagog Wasyl Jasiuk[/b]

Podwуjną rocznicę artysta obchodził wcale nie pompatycznie, w wąskim gronie bliskich, przyjaciуł i kolegуw w galerii sztuki, jednej z pierwszych, ktуre pojawiły się w Mińsku. W galerii sztuki Wasyl Jasiuk od dłuższego czasu jest ekspertem w dziedzinie malarstwa.
Rozmowa z zawodowcem zawsze jest ciekawa, jest wуwczas bardziej rzeczowa. Z Wasylem Jasiukiem spotykaliśmy się kilkakrotnie. Wśrуd kolegуw jest bardziej znany jako mistrz portretu. W innych gatunkach najczęściej romantyzuje rzeczywistość, czyniąc ją niepowtarzalną. Wasyl Jasiuk pracuje rуwnież jako konserwator: wysoko oceniono jego malowidła w budynku białoruskiej ambasady w Moskwie. Jego obrazy znajdują się w kolekcjach państwowych i prywatnych zarуwno na Białorusi, jak i w Rosji, Polsce, Stanach Zjednoczonych, Włoszech i Niemczech, Hiszpanii i Francji.
Za początek działalności zawodowej Wasyl Jasiuk uważa pierwszą wzmiankę o nim jak o malarzu. Artykuł w gazecie “Literatura i Sztuka” do dziś jest w jego archiwum rodzinnym.
Wasyl Jasiuk, malarz, profesor Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuk Pięknych: “Co jest ważne dla malarza: odczucie rysunku, odczucie koloru i odczucie kompozycji. Moim zdaniem jest to reżyseria. Jeśli nie ma reżyserii, nie będzie obrazu”.
Wiele obrazуw malarza powstało w technice alla prima, czyli za pierwszym razem, w ciągu jednego seansu. Tak w swoim czasie malowali obrazy Repin i Korowin.
Z techniką alla prima Białorusin Wasyl Jasiuk przeszedł nawet do historii sztuki zachodnioeuropejskiej. Jego “Gwiazdkowa martwa natura”, namalowana w ciągu jednego dnia, jest prawie w każdym domu w Niemczech. Wydano wiele egzemplarzy reprodukcji obrazu i sprzedawano wraz z reprodukcjami obrazуw Chagalla i Kandińskiego.
Tak naprawdę do świata sztuki przyprowadziły go worki z cementem. Jak inaczej chłopak z rodziny wielodzietnej, ktуry dorastał bez ojca, mуgł zarobić na farby i pędzle? Musiał rozładowywać wagony. Dzięki zarobionym pieniądzom przyjechał do Mińska. Pomyślnie zdał egzaminy i dostał się do szkoły plastycznej.
Po szkole plastycznej był Instytut Teatralno-Artystyczny — obecna akademia. Wasyl Jasiuk ukończył uczelnię z wyrуżnieniem i zaproponowano mu zostać w alma mater. Od razu na dwуch katedrach — malarstwa i rysunku, obok swoich wykładowcуw, malarzy narodowych Białorusi — Dancyga, Gromyki. Akademii Sztuk Pięknych Jasiuk już nigdy nie zostawiał, nawet gdy był dyrektorem szkoły plastycznej, ktуrą sam kiedyś skończył. Obecny rektor akademii jest uczniem Jasiuka.
Wyraża się jako malarz, godzinami stojąc przed sztalugą. Swoje obrazy jako autor poddaje sądowi publiczności. Trafiają do kolekcji, a więc podobają się, wyrуżniają wśrуd innych. Zgromadzone przez niego doświadczenie i umiejętności pomagają przekazać pouczające słowo uczniom.
Wasyl Jasiuk zawsze chętnie wypowiada się na temat miejsca białoruskiego malarstwa, jakie zajmuje w światowej hierarchii artystycznej. O tym właśnie nasz dialog.

[b][i]— Jaką drogą dziś rozwija się białoruskie malarstwo? Interesuje mnie pana zdanie jako malarza na proces, w ktуrym sam pan ciągle przebywa.[/b][/i]
— Białoruskie malarstwo jest nadal tradycyjne. Tradycyjnie realistyczne, dodałbym. Mam na myśli tradycje, zapoczątkowane przez naszych najstarszych malarzy, zaczynając od Marca Chagalla, Jehudy Pena, Natana Woronowa, Aleksandra Mozalewa, ktуrych kontynuatorami są malarze narodowi Białorusi Michał Sawicki, Wasyl Szarangowicz, Leonid Szczemielow. Podstawą jest nasza sztuka klasyczna. Jest związana z żywą przyrodą, z ludźmi. Na akademii studenci często mnie pytają: jak traktuję wpływ kultury zachodniej? Odpowiadam: sztuka zachodnia jest w większym stopniu abstrakcyjna, ale wywodzi się rуwnież z realizmu. Jest tam własna szkoła malarska, ale jest mniej oryginalna w porуwnaniu z rosyjskimi i białoruskimi sztukami plastycznymi. Zachowaliśmy tradycje — pracę w plenerze, obserwowanie natury. Proszę się zgodzić, gdy na wystawie ogląda się naśladowanie nie wiadomo jakiej sztuki — to jest nieciekawe. Niestety dziś niewielu malarzy nawet po ukończeniu naszej akademii pracuje nad obrazem figuratywnym, nad kompozycją wielopostaciową. To budzi pewne obawy. Przecież w każdym kawałku realizmu łatwo można zobaczyć abstrakcję. Trzeba rozumieć, że malarze pracują dla publiczności, ktуrej nie można oszukać. Jeśli człowiekowi podoba się obraz, kupi go. I odwrotnie. Jednym słowem trzeba robić to, co będzie ciekawe. Niepokoi mnie wpływ Internetu — to niebezpieczne zjawisko w sztuce. Mamy jednak dobrych malarzy, ktуrzy nowe chwyty przenoszą na tradycyjną sztukę. Wуwczas jest harmonijna synteza, wysoki poziom jest widoczny. To z kolei zachowuje tradycje i daje nowy impuls rozwojowi naszej sztuki narodowej. Uważam, że mamy tak bardzo poważną szkołę, że właśnie ona pomaga utrzymywać godny poziom białoruskiej sztuki.

[b][i]— Wiadomo, że jako wykładowca na Akademii Sztuk Pięknych propaguje pan realistyczny nurt w białoruskim malarstwie. Najwyraźniej ten nurt jest dla pana najbliższy jako dla malarza. Czy stara się pan przekonać studentуw?[/b][/i]
— W programie akademickim jest praca z naturą. Studenci trzy godziny dziennie pracują nad rysunkiem. Jest to klasyczna podstawa, ktуra istniała sto lat temu i dwieście. We Francji, na Białorusi, w Rosji. To obowiązkowa nauka. Wszyscy znani abstrakcjoniści mieli za sobą szkołę tradycyjnego rysunku i malarstwa.

[b][i]— Czy ma pan obawy, że młoda generacja malarzy woli formalną sztukę?[/b][/i]
— Tak, owszem. Zwłaszcza, gdy przychodzę na wystawy i bardzo często widzę coś szarego na obrazach, jednostajnego. Nie budzi to zrozumienia. Gdy człowiek przez sześć lat uczył się malować modele, pejzaż, a nagle widzimy abstrakcje, budzi to zaniepokojenie. Bardzo często jeżdżę za granicę, widzę zainteresowanie naszą sztuką tradycyjną. Dziś moda na formalną kompozycję przemija. Jestem przekonany, że malarz powinien stosować syntezę w sztuce. Powinien odczuwać ją w swojej duszy, w swoim narodzie. Gdy człowiek oderwie się od ziemi, szybko straci to, co ma w duszy.

[b][i]— Co dziś malują malarze? Co jest na pańskich obrazach?[/b][/i]
— Prawie nigdy nie zdradzałem siebie. Zaczynając od prac w szkole plastycznej, byłem związany z białoruską ziemią. Praca dyplomowa na akademii rуwnież była z nią związana. Taki właśnie był temat: “Kraj ojcуw”. Mam poważną serię o święcie ludowym Kupały. Jest wielka praca “Noc Kupały”, na niej około 40 postaci. Jest wiele prac figuratywnych. Myślę, że można popisać się we wszystkim: w malarstwie, rysunku. Pokazać coś nowego. Jeśli człowiek dobrze opanował rysunek, może zabłysnąć rуwnież w sztuce abstrakcyjnej.

[b][i]— Oprуcz propagowania tradycji białoruskiej szkoły, co pan wkłada w swoją twуrczość?[/b][/i]
— Tradycje to grunt, podstawa. Nowe to uczucie, związane ze wspуłczesnymi tendencjami w naszym życiu. Naturalnie, że wpływa. Moje obrazy sprzed trzydziestu lat dziś inaczej są odbierane. Życie narzuca rуwnież inne tempo pracy. Kiedyś malowaliśmy kompozycje wielopostaciowe przez rok, teraz temat po roku może być już nieaktualny. Czas szybko się zmienia. Obraz powinien spełniać oczekiwania czasu. Nie ukrywam, że moje obrazy wyrуżnia optymistyczność, jaskrawość. Są żywe, aktywne pod względem kolorystycznym. Uważam, że w życiu bywają trudne okresy, ale dostrzegam najlepsze, co jest, i jestem przekonany, że malarz powinien to widzieć. Lubię malować rozkwitającą wiosnę. Ważne jest dostrzegać burzę kolorуw ożywającej przyrody oczami malarza. Życie naprawdę jest piękne i trzeba je tak odbierać. Uważam, że w sztuce zawsze była idealizacja. Malarz może zobaczyć coś takiego, co każdemu się spodoba. Malarz powinien widzieć piękno.
Sztuka abstrakcyjna bez wątpienia powinna być. Ten nurt trzeba wspierać, ale tylko pod warunkiem, że malarz przepuszcza go przez duszę. Czas pokaże. Jeśli obraz jest dobry, nawet po 20 — 30 latach nie wstyd go wystawić.

[b][i]— Często bywa pan za granicą, w Europie. Co dają panu takie podrуże?[/b][/i]
— Uważam, że dają ogromne doświadczenie percepcji wspуłczesnej sztuki. Wspominam z historii XVIII wiek. Cały zespуł rosyjskich malarzy mieszkał we Włoszech. Pracowali we Włoszech, ale pozostawali, podkreślam, rosyjskimi malarzami. Kontakty ze światem sztuki wzbogacają o nowe idee. Bardziej ostro odbiera się własny kraj. Wspominam piosenkę Włodzimierza Mulawina: “By zrozumieć Białoruś swoją miłą, trzeba rуżne kraje zwiedzić”. Rzeczywiście tak jest. Gdy bywam na Zachodzie, chcę szybciej wrуcić. Coraz bardziej przekonuję się, że to, co robię, jest słuszne. Wzbogaca się paleta, idee, rozumienie malarstwa, wspуłczesności. Korzenie jednak pozostają. Reszta się zmienia. To zasila w energię.

[b][i]— Czy swoje obrazy uważa pan za piękne? Czy takie kryteria raczej są niedorzeczne?[/b][/i]
— Dlaczego? Uważam, że moje obrazy są piękne, ponieważ są żywe, ciekawe. To jest moje osobiste zdanie. Zresztą nie tylko moje. Wiele moich obrazуw kupują kolekcjonerzy. W Niemczech mуj obraz ukazał się nakładem sto tysięcy sztuk jako reprodukcja.

[b][i]— Jak sam pan powiedział, pańskie obrazy wywodzą się z życia kraju: ludzi, przyrody. Malarz jednak jest postacią internacjonalną. Czy jednak lokalne osobliwości życia zawsze wyrуżniają prawdziwego malarza?[/b][/i]
— Gdy w Niemczech była moja wystawa, często podchodzili do mnie ludzie i mуwili: wiemy, że nie jest pan niemieckim malarzem, ale podobają się nam pańskie obrazy. Prawdziwa sztuka — gdy odczuwa się, że to jest Białorusin, Polak, Niemiec… Białoruska szkoła istnieje dzięki swoim tradycjom. Mamy ogromny potencjał twуrczy, to widać, gdy uczestniczymy w wystawach międzynarodowych. Mentalność malarza kształtuje się na podstawie światowego doświadczenia, ale jednocześnie swуj kraj zawsze pozostaje w twуrczości.

[b][i]— Czy dzisiejsze czasy są ciekawe dla malarza? Czy sprzyjają twуrczości?[/b][/i]
— Ukończyłem uczelnię w 1983 roku, pamiętam czasy radzieckie. Po studiach od razu otrzymałem zlecenie publiczne. Dziś malarz jest sam. To wpływa na młodych. Zaczynają szukać źrуdeł utrzymania, a prawdziwa twуrczość czasami zostaje na drugim planie.

[b][i]— Jakie miejsce w pańskiej twуrczości zajmuje obrazowość? Czy powinna być w pracach malarza?[/b][/i]
— Oczywiście. Nie przypadkiem, wracając do białoruskiej sztuki początku XIX wieku, wspominamy Malewicza, Chagalla. Uważam, że wspуłczesne obrazy powinny być widoczne. Powinna być rуwnież kompozycja figuratywna. Jeśli jej nie ma, to źle.

[b][i]— Czy malarz powinien być marzycielem? Czy powinien zaglądać w przyszłość i prуbować ją przepowiedzieć? Czy lepiej przedstawiać to, co jest, i to, co już było?[/b][/i]
— Malarz zawsze, pokazując teraźniejszość, patrzy w przyszłość. Sztuka tym się rуżni od innych dziedzin, że jest zawsze o krok naprzуd. Dlatego nie zawsze jest zrozumiała. Zawsze tak było. Sztuka zawsze jest przed nami, jeśli jest prawdziwa.

[b][i]— Jak pan uważa, czy białoruska sztuka zachowa tradycje i szkołę?[/b][/i]
— Myślę, że pуki istnieje Akademia Sztuk Pięknych, szkoła, tradycje zostaną, nigdzie nie przepadną. Fundament będzie istnieć. Im więcej sztuki, tym szybciej grunt da owoce. Dziś jesteśmy poza konkurencją w tradycyjnych sztukach plastycznych. Na wszystkich wystawach, konkursach naszą sztukę wyrуżnia profesjonalizm. Faktycznie zachowaliśmy tradycje światowej sztuki realistycznej.

[b][i]— Na pewno zaszły w niej zmiany z biegiem czasu.[/b][/i]
— Sztuka powinna kontynuować swoje tradycje. Bez tradycji nic dobrego się nie pojawi. Powinna być ciągłość, wzajemne powiązania. W białoruskiej sztuce dziś nieco utracono więzi pomiędzy starszą generacją i młodszą. Jeśli zachowamy szkołę, w co nie wątpię, białoruska sztuka będzie istniała. Jestem przekonany. Przykładem jest rosyjski balet, ktуrego nikt nie może prześcignąć.

[b][i]— Jak oceniają pana ludzie w innych krajach, o innej mentalności? Czy uznają obrazy, namalowane przez naszych malarzy?[/b][/i]
— Jak już powiedziałem, mуj obraz wraz z obrazami wybitnych malarzy wydano wielkim nakładem i sprzedawano w Niemczech. Czyż nie jest to uznanie? Gdy obok Chagalla, Kandińskiego jest moja reprodukcja. To wielki sukces. Po to, by osiągnąć nowe szczyty, powinniśmy mieć więcej kontaktуw. Trzeba zadbać o kontakty na poziomie światowym. Możemy odnieść sukces w tradycyjnej sztuce, w ktуrej jesteśmy najlepsi. Jestem przekonany, że jesteśmy konkurencyjni.

[b][i]— Co jest potrzebne, by młodzież nie zrezygnowała z tradycyjnej sztuki?[/b][/i]
— Powinno być przynajmniej minimalne wsparcie ze strony państwa. Powinno zlecać młodym malarzom niewielkie zlecenia.

[b][i]— Co należy zrobić, by więzi pomiędzy tradycją, szkołą i wspуłczesnością nie urwały się?[/b][/i]
— Na Akademii Sztuk Pięknych profesorzy, pracujący od trzydziestu lat, propagują tę ideę. Pracujemy ze studentami, opowiadamy o więziach wspуłczesnej sztuki i tego, co już było.

[b][i]— Jak się przejawia białoruska szkoła na pańskich obrazach?[/b][/i]
— Myślę, że przejawia się nie tylko wtedy, gdy maluję święto Kupały, zachowuję ducha tradycji, rozumienie szkoły. Mam realistyczne rozumienie tradycji. Przy tym mam szeroką, swobodną manierę, do nikogo nie podobną. Malarz zawsze powinien mieć indywidualność, jakkolwiek maluje. Powinna być swoboda stylu, a można ją osiągnąć po długich latach pracy. Ważne jest co innego. Gdy człowiek zapomina o duszy, bierze się za niezrozumiałe formy, abstrakcje, wуwczas traci się sama istota sztuki. Sztuka to przede wszystkim dusza malarza.

[b][i]— Czy od razu po studiach chciał pan wykładać?[/b][/i]
— Chciałem zostać w swoim środowisku. Studenci to zawsze młodość, idee. Oprуcz tradycyjnej szkoły mają świeże spojrzenie. Malarze z doświadczeniem uogуlniają. Młodzi mogą wysunąć takie idee, ktуre zaskakują swoją odwagą.

[b][i]— Czy na pewno istnieje szkoła białoruskiego malarstwa?[/b][/i]
— Uważam, że tak. Są tradycje w malarstwie, grafice, rzeźbie, zaczynając od najstarszych malarzy Sawickiego, Gromyki, Waszczenki, Szarangowicza. Myślę, że oni i ich kontynuatorzy założyli podstawę tradycyjnej szkoły, a potem przekazali tę sztafetę i młodzi malarze ją przejęli.

[b][i]— Być może jest to raczej szkoła radzieckiej sztuki?[/b][/i]
— Być może, ale zachowała realistyczny nurt klasyczny. Jest konkurencyjny. W tradycyjnej szkole jesteśmy najlepsi — jestem przekonany co do tego. Poradzimy sobie z dowolną konkurencją. Z Zachodem i innymi konkurentami. Białoruską szkołę wyrуżnia powiązanie z historią. To bardzo ważny moment, wywiera wielki wpływ na sztukę. Dziś młodzi malarze wdrażają nowe nurty. Stają się częścią światowej sztuki, ponieważ są kontakty. Białoruscy malarze często wystawiają swoje obrazy w Niemczech, we Francji, w całej Europie. Uważam, że daje to pewien impuls. Gdy jest szkoła, jest wieloplanowość sztuki, wtedy jest ciekawie. Plakaty, wymuskane postacie czasami sprawiają wrażenie martwych. Obraz powinien budzić emocje. Sztuka to uczucia. Obraz albo inspiruje albo nie. Jeśli inspiruje, to jest prawdziwa sztuka. Nie powinna być martwa.

[b][i]— Mуwił pan, że obrazy białoruskich malarzy cieszą się zainteresowaniem na Zachodzie. Czy potrzebna jest obecność białoruskich malarzy tam? Albo zapytam inaczej: czy potrzebne są takie powiązania?[/b][/i]
— Jestem przekonany, że sztuka nie powinna mieć granic i powinna być poza polityką, to jest najważniejsze. Gdy malarz ma w głowie sztukę, jest jak sport, po prostu robi swoje. Mieliśmy w swoim czasie Chagalla, Malewicza, Kandińskiego, wszyscy należą do białoruskiej szkoły, ale stali się znani w światowej sztuce. Podobnie jest teraz, powinniśmy wejść na poziom światowy. Potrzebne są wspуlne wystawy i wspуlne plenery. Im więcej, tym lepiej. Powinna być zdrowa konkurencja. Sztuka powinna mуwić sama za siebie, jeśli jest wartościowa. Jeśli nie jest wartościowa, nie jest potrzebna ani tam, ani tu.

[b][i]— Powiedział pan o swojej wizji malarstwa, sztuki. Co jest kryterium pańskiej twуrczości?[/b][/i]
— W pierwszej kolejności malarz jako zawodowca powinien zarabiać na rodzinę, na swoje utrzymanie. Dzięki swojej twуrczości. Jeśli mуwić o wyłącznie artystycznym punkcie widzenia, chodzi o swobodę twуrczości. Swoboda twуrczości oznacza malowanie tego, co podoba się ludziom. Co jest potrzebne.

[b][i]— Jakie gatunki najbardziej się panu podobają?[/b][/i]
— Miewam rуżne okresy. Była cała seria obrazуw Kupała. Była seria portretуw znanych ludzi. Ostatni okres — wyluzowana, optymistyczna maniera: w pejzażach, martwej naturze, portretach. Przeciwieństwo czegoś mrocznego, swobodna maniera, za ktуrą opowiada się życie, takie jest moje credo. Sztuka powinna sprawiać radość. Jestem przekonany: malarstwo powinno stwarzać dobry nastrуj. Telewizję można wyłączyć, a obrazu nie. Człowiek wybiera obraz, ktуry mu się podoba, ktуry ciągle będzie miał przed oczami. Będzie członkiem rodziny. Lubię, gdy obraz trafia w dobre ręce.

[b][i]— Czy pan osobiście jest malarzem białoruskiej szkoły?[/b][/i]
— Nasza białoruska szkoła ma swoją twarz i wyrуżnia się nawet wśrуd poradzieckich republik. Każdy znany białoruski malarz ma własny styl. Podkreślę raz jeszcze, trzeba z duszą traktować twуrczość. Gdy maluję w Niemczech, maluję z białoruską duszą. Malarz nie może żyć bez duszy.

[b][i]— Przede wszystkim malarz realizuje się w swoich pracach. W jakiej więc mierze powinien zostawiać proces twуrczy i swoją pracę, by wziąć udział w plenerach, wystawach? Czy też malarz powinien przez cały czas stać przed sztalugą w pracowni: malować, malować, malować? Jak pan uważa?[/b][/i]
— Oczywiście trzeba stać przed sztalugą i malować jak najwięcej. Jednak by to robić, trzeba poszerzać swoją wiedzę, horyzonty. Widzieć nie tylko siebie w sztuce, ale i tendencje. Światowa sztuka rozwija się w przyśpieszonym tempie. Dziś życie jest komputeryzowane. Wiele prac malarze widzą na komputerze. Prawdziwa sztuka jednak rodzi się podczas żywego obcowania: z przyrodą, ludźmi, krajem, innymi państwami, innymi malarzami. Wуwczas dochodzi do wzbogacenia doświadczenia, to wszystko potem przejawia się w wykonaniu zawodowym. Na wystawie personalnej każdy widzi siebie z boku, innymi oczami. Poza tym często dochodzi do zmiany oceny wielu rzeczy. Gdy w Niemczech w 1990 roku uczestniczyliśmy w wystawie — było około 50 malarzy — zobaczyliśmy, czego nam brakuje. Brakowało, jak to odbierałem, trochę luzu. Nie dorуwnywaliśmy pod względem świeżości idei, rytmуw, nowych zjawisk. Wiele nam to dało w przyszłości. Chociaż wielu malarzy nie potrafi się zmieniać. Uważam, że dowolne kontakty są bardzo ważne dla malarza.

[b][i]— Jakie wystawy lub plenery zapamiętał pan, jakie były szczegуlnie ciekawe?[/b][/i]
— Podrуż do innego kraju zawsze jest ciekawa. Pojawiają się nowe wrażenia. Poza tym inaczej postrzegam swуj kraj. Bardziej zaczynam go lubić.
Byłem na plenerze na Mazurach w Polsce. Dlaczego o nim pamiętam? Oglądaliśmy tam Konkurs Piosenki Eurowizji. Cała sala, gdzie siedzieli malarze, uczestnicy pleneru, oklaskiwali Białorusinуw, ktуrzy występowali na tym konkursie. Byłem zaskoczony takim dobrym stosunkiem. Koledzy chcieli nas wesprzeć. To było takie miłe. To świadczy o dobrych stosunkach międzyludzkich. Sztuka zbliża ludzi, wzbogaca. Wcale nie było widać, że jesteśmy z rуżnych krajуw. Byliśmy małym światem, ktуry jednoczyła sztuka. Jestem przekonany, że prawdziwa sztuka nie ma granic. Dlatego powinniśmy jeździć do kolegуw, powinniśmy częściej zapraszać ich do siebie — na Białoruś. Chcemy zapraszać. Pomoże to rуwnież branży turystycznej. Mamy wspaniałe miejsca. Kto jak nie malarz może je pokazać turystom. Jeśli urządzimy przynajmniej niewielką wspуlną wystawę w Puszczy Białowieskiej, uważam, że to nas zbliży.

[b][i]— Sam pan nawet bez przyczyn, związanych z udziałem w plenerach, bywa w Europie, najczęściej w Niemczech. Na jaką sztukę jest zapotrzebowanie w tym kraju? Czego chce od malarza zleceniodawca? Dlaczego pańska twуrczość jest dla niego ciekawa?[/b][/i]
— Chodzi przede wszystkim o umiejętności zawodowe. Pozwalają białoruskim malarzom konkurować z dowolnym malarzem w świecie. Po drugie chodzi o nowe idee. Dzielimy się swoimi ideami ze sztuką światową. Ponieważ mamy tradycje, utracone w innych krajach, między innymi tradycje obrazуw figuratywnych. Na Akademii Sztuk Pięknych w Mińsku zachowało się klasyczne rozumienie rysunku, malarstwa, natury, utracono je natomiast na Akademii Sztuk Pięknych w Dьsseldorfie. Jesteśmy potrzebni na Zachodzie: nasza sztuka figuratywna, praca w plenerze. Poza tym wysoki poziom wykonania. Oczywiście pomaga rуwnież doświadczenie zagranicznych kolegуw. W latach 90. ślęczeliśmy nad pracą przez miesiąc, teraz tę pracę możemy zrobić w ciągu kilku dni. Pożyczyliśmy od zachodnich malarzy bardziej swobodną manierę. Umiejętności, skoro już są, nigdzie nie przepadną. Reżyseria pracy może być nawet w malutkim pejzażu. Jeśli nie ma reżyserii, nie ma akcentu. Dlaczego małe prace Lewitana tak bardzo się podobają? Ponieważ akcenty są wyraziste. Można namalować dużo jabłuszek na tle jesiennego pejzażu, ale będą to tylko jabłuszka. Nie będzie to obraz. Praca może być namalowana w ciągu godziny, roku, dziesięciu lat, ale powinna być wyreżyserowana. To jest bardzo ważne. Na Zachodzie wielu malarzy nie zwraca uwagi na ten składnik.

[b][i]— Na czym polega rуżnica między dwoma pojęciami: artysta i malarz. Kim pan jest?[/b][/i]
— Jestem przede wszystkim malarzem. A poza tym profesorem Akademii Sztuk Pięknych. Uważam, że prawdziwy malarz jest bardziej reżyserem niż wykonawcą. Jeśli poprosić nawet najlepszych aktorуw zrobić film, nic nie zrobią. Potrzebne są umiejętności reżysera. Malarzem zostaje człowiek, ktуry potrafi coś wyreżyserować.

[b][i]— Co reżyseruje?[/b][/i]
— Można osobno namalować rybkę, osobno pejzaż. To się nazywa, potrafić coś namalować. Obraz powinien być jednolity, by można było zobaczyć pierwszy, drugi, trzeci plan — to jest reżyseria.
Żądam tego od swoich studentуw. Jeśli do 5 roku człowiek nie nauczył się reżyserii, nie będzie malarzem. Będzie rzemieślnikiem, a nie malarzem. Można uczyć się przez dwadzieścia lat, ale wciąż być amatorem. Dobry malarz ma własny styl. Dlaczego trzy kreski Picasso i Matisse to już sztuka? Ponieważ są przede wszystkim reżyserami, czyli prawdziwymi malarzami.

[b][i]— Co wspуlnego mają ze sobą pańskie obrazy?[/b][/i]
— Ludzie, ktуrzy znają się na sztuce, przychodzą do galerii sztuki, gdzie jest kilkadziesiąt obrazуw i od razu potrafią powiedzieć, gdzie są moje. Mam więc własny styl. Nie można go skopiować. Nawet najlepszy malarz nie potrafi na sto procent skopiować pracy innego malarza. Zawsze będzie to tylko kopia. Nie wystarczy po prostu namalować pejzaż, trzeba położyć farbę z taką samą siłą, z takim nastrojem, co autor. To nie jest możliwe.

[b][i]— Co jest ważne w pracy malarza?[/b][/i]
— Powiedziałbym, że malarz zawsze powinien mieć szeroką wiedzę. Nie powinien zamykać się w swoim świecie, powinien podrуżować, patrzeć, jak pracują inni, uczyć się, przyswajać nową wiedzę. W ubiegłym roku byłem w Hanoi. Gdy znudziłem się, kupiłem płуtno, stanąłem w centrum miasta, zacząłem malować. Wietnamczycy od razu się zainteresowali. Zebrało się sporo ludzi, przyjechała telewizja, dziennikarze. Dla nich to było wydarzenie. Tak bardzo się im spodobała moja maniera i styl, że miejscowa Akademia Sztuk Pięknych kupiła obraz i wystawiła na głуwnej sali.
[b][i]— Czym się pana zdaniem rуżni prawdziwa sztuka od kiczu?[/b][/i]
— Nie lubię braku profesjonalizmu w każdej dziedzinie, ale w sztuce najbardziej. Dla prawdziwego malarza najważniejsza jest dusza, uczucia, umiejętność wyrażenia swoich emocji na płуtnie. Zawodowca przekazuje swoje uczucia, a amator może je tylko naśladować.
Być może to jest patos, ale malarz powinien kochać swуj kraj, swoje korzenie. Powinien mieć wyraźne pojęcie ojczyzny.
W tej chwili Wasyl Jasiuk myśli o osobistej rocznicy — 60-leciu. Obiecuje przedstawić całą antologię swoich prac. Od pracy dyplomowej, ktуra nadal jest w jego pracowni, po obrazy, zgromadzone w prywatnych kolekcjach.

Wiktor [b]Michajłow[/b]
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter