Czas zbierać kamienie
04.04.2009 11:15:14
Okazuje się, że i w nasz wiek zawrotnego tempa można zobaczyć dużo ciekawych rzeczy pod nogami. Aleksander Dorosz z Osipowiczy obwodu mohylewskiego przez ostatnie pięć lat zbiera kamienie.
Większości z nas, zawsze śpieszącym się ludziom, trudno doszukać się w tym głębokiego sensu: brukowiec nie zostanie diamentem, jeśli się go przyniesie do domu. Trudno wyjaśnić każdemu, że na kamienie, podobnie jak na ogień czy wodę w rzece, można patrzeć bardzo długo. Jest w nich coś magicznego. Pamiętają ziemię, z ktуrej się zrodziły, i ludzi, ktуrzy po tej ziemi przeszli.
— Wcześniej po prostu patrzyłem na kamienie, teraz zacząłem je obrabiać, żeby rysunek kamienia, jego kształt stały się bardziej wyraziste — powiedział Aleksander. — Po co mi to? Po prostu chce się czasami wziąć kamień do rąk, obejrzeć, pomyśleć, odłożyć z powrotem. W białoruskich wsiach można jeszcze znaleźć kamienne żarna, zrobione przez majstrуw, ktуrzy żyli dawno temu, i oszlifowane przez czas. Rzemiosło obrуbki kamienia w naszym kraju było dobrze znane, chociaż dzisiaj większość tajemnic zapomniano.
Aleksander swoją pasję nazywa kaprysem: kawałkуw krzemienia, marmuru, granitu, wapniowca nie da się zaliczyć do szlachetnych lub chociażby pуłszlachetnych kamieni. Sprzedawać ich nie zamierza, a jeśli nawet by chciał, to nie znalazłby kupca. Przecież to zwykły brukowiec! Wziąwszy do rąk ciepły dość ciężki kamień, wpatruję się w linie na jego powierzchni. Czy to lodowiec przyniуsł tego kamiennego gościa z dalekich gуr, czy ukształtował się w głębiach białoruskiej ziemi? Ile razy ogrzewał swoim ciepłem jaszczurki i ważki, ile pokoleń naszych przodkуw pamięta? Jeśli kamienie potrafią mуwić, to właśnie one, a dokładniej ruiny w miejscu byłej świetności, podpowiedziały Aleksandrowi ideę stworzenia makiety swisłockiego zamku. Ta historyczna relikwia osipowickiej ziemi liczy już ponad tysiąc lat. Wzniesiony w XI wieku na wysokim pуłwyspie przy ujściu rzeki Swisłocz do Berezyny zamek był rezydencją swicłockiego księcia dzielnicowego, centrum administracyjnym za czasуw Wielkiego Księstwa Litewskiego, przez jakiś czas należał do Radziwiłłуw. Pierwotnie był drewniany, jednak w 1655 roku podczas wojny Państwa Moskiewskiego z Rzecząpospolitą spalono go. Nad makietą drewnianego zamku Aleksander pracował przez prawie rok. Przy pomocy miejscowych historykуw zbadał dokumenty, wymyślił oryginalne urządzenie do sklejania klocуw, każde z ktуrych jest nie grubsze od słomki dla koktajlu, dokładnie odtworzył każdy element. Drewniany zamek w 2004 roku trafił do swisłockiego muzeum, a Aleksander wziął się do nowych projektуw. Jeśli człowiek z natury jest twуrcą, dąży do opanowania coraz to nowych materiałуw i przestrzeni. To jak kręgi na wodzie od wrzuconego do jeziora kamienia.
Irena Dziergacz
Większości z nas, zawsze śpieszącym się ludziom, trudno doszukać się w tym głębokiego sensu: brukowiec nie zostanie diamentem, jeśli się go przyniesie do domu. Trudno wyjaśnić każdemu, że na kamienie, podobnie jak na ogień czy wodę w rzece, można patrzeć bardzo długo. Jest w nich coś magicznego. Pamiętają ziemię, z ktуrej się zrodziły, i ludzi, ktуrzy po tej ziemi przeszli.
— Wcześniej po prostu patrzyłem na kamienie, teraz zacząłem je obrabiać, żeby rysunek kamienia, jego kształt stały się bardziej wyraziste — powiedział Aleksander. — Po co mi to? Po prostu chce się czasami wziąć kamień do rąk, obejrzeć, pomyśleć, odłożyć z powrotem. W białoruskich wsiach można jeszcze znaleźć kamienne żarna, zrobione przez majstrуw, ktуrzy żyli dawno temu, i oszlifowane przez czas. Rzemiosło obrуbki kamienia w naszym kraju było dobrze znane, chociaż dzisiaj większość tajemnic zapomniano.
Aleksander swoją pasję nazywa kaprysem: kawałkуw krzemienia, marmuru, granitu, wapniowca nie da się zaliczyć do szlachetnych lub chociażby pуłszlachetnych kamieni. Sprzedawać ich nie zamierza, a jeśli nawet by chciał, to nie znalazłby kupca. Przecież to zwykły brukowiec! Wziąwszy do rąk ciepły dość ciężki kamień, wpatruję się w linie na jego powierzchni. Czy to lodowiec przyniуsł tego kamiennego gościa z dalekich gуr, czy ukształtował się w głębiach białoruskiej ziemi? Ile razy ogrzewał swoim ciepłem jaszczurki i ważki, ile pokoleń naszych przodkуw pamięta? Jeśli kamienie potrafią mуwić, to właśnie one, a dokładniej ruiny w miejscu byłej świetności, podpowiedziały Aleksandrowi ideę stworzenia makiety swisłockiego zamku. Ta historyczna relikwia osipowickiej ziemi liczy już ponad tysiąc lat. Wzniesiony w XI wieku na wysokim pуłwyspie przy ujściu rzeki Swisłocz do Berezyny zamek był rezydencją swicłockiego księcia dzielnicowego, centrum administracyjnym za czasуw Wielkiego Księstwa Litewskiego, przez jakiś czas należał do Radziwiłłуw. Pierwotnie był drewniany, jednak w 1655 roku podczas wojny Państwa Moskiewskiego z Rzecząpospolitą spalono go. Nad makietą drewnianego zamku Aleksander pracował przez prawie rok. Przy pomocy miejscowych historykуw zbadał dokumenty, wymyślił oryginalne urządzenie do sklejania klocуw, każde z ktуrych jest nie grubsze od słomki dla koktajlu, dokładnie odtworzył każdy element. Drewniany zamek w 2004 roku trafił do swisłockiego muzeum, a Aleksander wziął się do nowych projektуw. Jeśli człowiek z natury jest twуrcą, dąży do opanowania coraz to nowych materiałуw i przestrzeni. To jak kręgi na wodzie od wrzuconego do jeziora kamienia.
Irena Dziergacz