Przy ulicy Sielickiego, w mińskiej dzielnicy Szabany, wznoszą się “Bramy Pamięci” — 10-metrowa rzeźba z brązu z figurami wychudzonych więźniów hitlerowskiego obozu koncentracyjnego
01.09.2015 11:26:39
Przy ulicy Sielickiego, w mińskiej dzielnicy Szabany, wznoszą się “Bramy Pamięci” — 10-metrowa rzeźba z brązu z figurami wychudzonych więźniów hitlerowskiego obozu koncentracyjnego. Obóz znajdował się tu w latach II wojny światowej. Na rzeźbie ciała ofiar są powiązane ze skrzydłami bram i drutem kolczastym, co symbolizuje niemożność uciec z niewoli. Rzeźba stała się centralnym pomnikiem kompleksu pamiątkowego “Trościeniec”, którego tworzenie rozpoczęło się po wizycie do tego tragicznego miejsca prezydenta 8 czerwca 2014 roku. Aleksander Łukaszenka wtedy założył kapsułę z przesłaniem do przyszłych pokoleń pod pamiątkowym kamieniem i powiedział: “To będzie hołd dla tych pokoleń, które dotknęły wszystkie nieszczęścia i próby XX wieku, miejsce cześci wszystkich ludzi, którzy cenią wartości humanizmu i pokojową przyszłość”.
Jeszcze 14 maja 2007 roku Decyzją Rady Ministrów terytorium byłego obozu zagłady “Trościeniec” zostało wpisane na Państwową Listę Zabytków Historyczno-Kulturalnych. Nazwa “Trościeniec” obejmuje kilka miejsc masowego rażenia ludzi: uroczysko Błagowszczyna — miejsce rozsztrzelania; sam obóz — w pobliżu wsi Mały Trościeniec wzdłuż ulicy Sielickiego; uroczysko Szaszkowka — miejsce spalania więźniów.
Zaprojektowaniem zespołu architektoniczno-rzeźbiarskiego pomiędzy Małym Trościeńcem i ulucą Sielickiego zajmował się instytut “Minskprojekt” — pod kierunkiem naukowym Anny Aksionowej. Kompozycja rzeźbiarska “Bramy Pamięci” — to praca Konstancina Kościuczenki. Jeszcze w 2010 roku ta praca została wybrana na konkursie krajowym. Nad stworzeniem pomnika pracowała cała brygada mistrzów.
Od ulicy Sielickiego do “Bram Pamięci” rozciąga się Aleja Pamięci. Rok temu tu było czyste pole i ruiny budynków byłego obozu koncentracyjnego. W ziemi spoczywa popiół tysięcy ludzi, spalonych przez hitlerowców... Teraz pamięć ofiar ludobójstwa w końcu została uwieczniona. Wzdłuż alei zainstalowane są tablice z informacjami o największych obozach koncentracyjnych Białorusi w czasie niemieckiej okupacji. To symboliczne, że pierwszymi, którzy odwiedzili to miejsce, stali się obywatele Niemiec — ich delegacja odwiedziła kompleks na początku maja tego roku.
Obóz w pobliżu Małego Trościeńca został stworzony przez Mińską Policję Bezpieczeństwa i SD na początku 1942 roku jako “pracowniczy” na 200 hektarach terenu przedwojennego gospodarstwa imienia Karola Marksa — dla obsługi pomocniczego gospodarstwa najeźdźców. Rękami jeńców tu zbudowano dom dla komendanta, pomieszczenia dla straży, garaż. Od mohylewskiej trasy do obozu utorowano wąską drogę, wzdłuż której posadzili młode topole.
Obóz był ogrodzony drutem kolczastym pod prądem elektrycznym, na całym obwodzie stały wieży ochrony całodobowej, uzbrojonej w karabiny maszynowe i karabiny szturmowe.
Do maja 1942 roku została tu założona duża farma dla produkcji żywności. Działały młyn, tartak, ślusarski, stolarski, obuwniczy, odzieżowy i inne warsztaty.
Od wiosny 1942 roku dwa razy w tygodniu do Trościeńca zaczęli przywozić dla zniszczenia obywateli różnych narodowości. Czasem eszelony przybywały do stacji Mińsk, ale częściej przez specjalną linię kolejową jeńców podwozili niemal do samego Trościeńca. Ich wyładowywali na plac, odbierali rzeczy i, aby uspokoić, wydawali kwity, które przekonywały ludzi skazanych na śmierć o tym, że ich po prostu przenoszą do nowych miejsc. Trwał staranny dobór specjalistów — elektryków, hydraulików, stolarzy, krawców, szewców — ich wysyłali do obozu, a innych — do krematoriów.
Liczba więźniów gwałtownie wzrastała, co powodowało konieczność poprawy systemu ochrony obozu. Szczególnie pilnie były strzeżone baraki skazańców. Głęboko wkopane w ziemi, z wąskimi, prawie wyciągniętymi z ziemi oknami, z wielopiętrowymi pryczami i ziemną podłogą były otoczone trzema rzędami drutu kolczastego. Poprzez środkowy rząd przechodził prąd wysokiego napięcia. Na narożnikach ogrodzenia obozu górowały wieże strażników z karabinami maszynowymi. Wokół — wały ziemne. Na kopcach — kilka czołgów. Prawdziwa forteca, za ścianami której niszczono ludzi.
Wszystkie lata okupacji Trościeniec był również miejscem rozprawy fizycznej z mińskimi działaczami podziemia i partyzantami. Na początku aresztantów utrzymywano w więzieniu przy ulicy Wołodarskiego (tak zwany “Piszczałowski zamek więzienny”). Po przesłuchaniach i torturach trafiali do obozu przy ulicy Szerokiej, a następnie — do Trościeńca.
Tuż przed wyzwoleniem Mińska i okolic od nazistów na terytorium obozu zrobiono dwa dużych wykopy. Na nich zbudowano długie baraki-ziemianki, w których utrzymywano tych, którym podpisano wyrok śmierci. Gdy za ofiarami przyjeżdżali samochody, skazańcy próbowali zabarykadować drzwi. W takich przypadkach hitlerowcy rzucali do nich granaty.
Dla masowego niszczenia ludzi używano komór gazowych — specjalnie wyposażonych samochodów z pokrytym nadwoziem, ocynkowanymi ścianami i hermetycznie zamkniętymi drzwiami. Komory gazowe przez cały czas wywoziły do Trościeńca więźniów z ulicy Wołodarskiego i obozu przy ulicy Szerokiej.
Fabryka śmierci w Trościeńcu nie zatrzymywała się ani na minutę. Pod koniec czerwca 1944 roku, na kilka dni przed wyzwoleniem Mińska przez Armię Czerwoną, w obozie w dawnej stodole zostało rozsztrzelano, a następnie spalono 6500 więźniów, przywiezionych z więzienia przy ulicy Wołodarskiego i obozu przy ulicy Szerokiej. Przeżyli tylko dwaj — Stepanida Sawinskaja i Nikołaj Wałachanowicz.
“Trościeniec” będzie dla całego świata świętym miejscem pamięci i pokuty. “Minskprojekt” kontynuuje projektowanie i opracowanie drugiego etapu budowy pomnika.
Przy okazji
Archeolodzy z Instytutu Historii Narodowej Akademii Nauk Białorusi od maja 2014 roku przeprowadzili na terenie byłego obozu koncentracyjnego wykopaliska i znaleźli wiele artefaktów, które rzucają światło na to, co odbywało się w Trościeńcu w czasie okupacji, i wydarzenia z czasów wcześniejszych.
Podczas wykopalisk znaleźli dużą liczbę szczątków ludzkich: fragmenty czaszek, kości. Ponadto odznaczona obecność w ziemi spalonych kości i popiołu. Wśród szczątków masowo spotykały się fragmenty obuwia (męskie buty dla “owijaczy”, buty damskie). Wśród znalezisk — guziki, łyżki, widelec, szkło od binokli. Wszystko to jest dowodem zbrodni administracji obozowej, kiedy pod koniec czerwca 1944 roku w dawnej stodole zostało zniszczono, a następnie spalono wiele osób.
Na terenie kompleksu pamiątkowego “Trościeniec” archeolodzy badali i zachowali pozostałości fundamentów poszczególnych budynków.
Wadzim Koszman, szef działu archeologii średniowiecza i Historii Współczesnej Instytutu Historii, ujawnił szczegóły:
— Przegląd tego fundamentu wykazał, że był zbudowany nie w okresie lat 1942-1944, kiedy istniał obóz koncentracyjny. Fundament jest zbudowany z kamienia i czerwono-brązowej cegły-rękawicy. Cegła-rękawica na Białorusi w XV-XVIII wieku była głównym materiałem budowlanym. Tutaj były także znalezione resztki naczyń, kafli końca XVIII — pachatku XIX wieku. Prawdopodobnie przed nami fundament dawnego majątku szlacheckiego, którego wyższe piętra raczej były wykonane z drewna. Na mapach początku XX wieku tu odnotowano “folwark Jarłowa”, który jest również znany jako majątek Jurłowa. Ten dom, prawdopodobnie w latach 1930-1941 był wykorzystywany przez administrację kołchozu imienia Karola Marksa, a w okresie okupacji niemieckiej — przez administrację obozu śmierci “Trościeniec”.
Wiktor Korbut
Photo BelTA