Piątą edycję festiwalu “Halszanski Zamek” w powiecie aszmianskim goście zapamiętali nie tylko z powodu turniejów rycerskich, autentycznej muzyki, upominków w stylu ludowym

Zofia Holszańska wróciła do rodzinnych okolic

Piątą edycję festiwalu “Halszanski Zamek” w powiecie aszmianskim goście zapamiętali nie tylko z powodu turniejów rycerskich, autentycznej muzyki, upominków w stylu ludowym, ale i ze względu na pierwszy musical narodowy “Zofia Holszańska” z muzyką Uładzimira Kandrusiewicza i libretto Aleny Turawej, który wystawili artyści Białoruskiego Państwowego Teatru Muzycznego pod murami średniowiecznego zamku.

Photo by Iosif Popko
Photo by Iosif Popko
Читать статью полностью на портале «СБ»: http://en.belarus-magazine.sb.by/history/article/sophia-golshanskaya-returns-to-motherland-01082014.html
Photo by Iosif Popko
Читать статью полностью на портале «СБ»: http://en.belarus-magazine.sb.by/history/article/sophia-golshanskaya-returns-to-motherland-01082014.html
Photo by Iosif Popko
Читать статью полностью на портале «СБ»: http://en.belarus-magazine.sb.by/history/article/sophia-golshanskaya-returns-to-motherland-01082014.html
Photo by Iosif Popko

Na trawniku przed główną sceną halszanskiego festiwalu było tłoczno. Widzowie stali, siedzieli kucając i nawet na wpół leżeli na kocykach, czekając na musical.

— Przyjeżdżam do Halszan na festiwal prawie co roku — opowiada Anton ze Smarhoni. — Wiele tu zobaczyłem — jeźdźców na koniach, panienek w średniowiecznych strojach, muzyków z dawnymi instrumentami, a w tym roku przyjechałem specjalnie, żeby obejrzeć musical. Słyszałem, że niedawno wystawiono go w stołecznym Teatrze Muzycznym, do Minska jednak jeżdżę niezbyt często, z reguły w sprawach roboczych, na teatry nie mam czasu, a tu nadarzyła się wspaniała okazja. Dziękuję organizatorom i artystom.

Goście festiwalu odczuwali, że ten musical nie przez przypadek przywieziono do Halszan. Gdzie jak nie tu, na ojczyźnie polskiej królowej Zofii Holszańskiej, powinien się odbyć? Można było odczuć niezwykły patriotyzm. W momencie, gdy ze sceny donosiło się imię Zofii, widzowie na improwizowanej sali od razu dodawali — Holszańska.

— Staramy się co roku coś zmieniać, odnawiać program festiwalu. Musical o takim tytule koniecznie należało wystawić w Halszanach. Może z czasem nawiążemy współpracę, która pozwoli wystawiać u murów zamku również inne ciekawe spektakle — powiedziała kierowniczka Wydziału Kultury Powiatowego Komitetu Wykonawczego w Aszmianach Halina Balinskaja.

Miłość jest główną bronią


Według fabuły musicalu wielki król Jagiełło chciał ożenić się z piękną Wasilisą. Jednak nagle poczuł miłość do jej młodszej siostry Zofii, którą kocha młody wojownik Hańcza. Podczas obchodów Nocy Świętojańskiej pojawia się Czarownica, która daje Zofii w prezencie kwiat paproci i przepowiada jej spotkanie z narzeczonym. Wkrótce w sercu Zofii również rozbłysła miłość do Jagiełły. Niespodziewanie jednak losy bohaterów pokrzyżowała wojna. Jagiełło i Hańcza walczą obok siebie i wracają ze zwycięstwem. Król nazywa Hańczę przybranym bratem.

Wszystko układało się pomyślnie, do momentu, aż siostra Wasilisa, czując się obrażona odmową króla, postanowiła zemścić się na nic nie podejrzewającej Zofii. Chmury nad niewinną królową były coraz gęstsze. W pewnym momencie siedzi w lochu i czeka na karę. Uratować się Zofii pomagają tylko jej szczerość i ogromna miłość do męża.

— “Zofia Holszańska” to bardzo udany spektakl w repertuarze naszego teatru — podzielił się wrażeniami po występie solista Białoruskiego Państwowego Teatru Muzycznego, laureat międzynarodowego konkursu Jaŭhien Jermakoŭ, który gra w musicalu rolę Hańczy. — Zawsze wystawiany jest przy pełnej widowni. Tu również przyszło wielu widzów. Wszyscy świetnie rozumieją treść, wyśmienicie odbierają tekst, piosenki, szczególnie w języku białoruskim. To sama przyjemność pracować dla takiej publiczności. Może dla niektórych artystów występy pod gołym niebem są niezwykłe, ale dla mnie to duży komfort.

Photo by Belta

Rycerze pod zamkiem


Festiwal oczywiście nie ograniczył się tylko do musicalu. W programie były turnieje rycerskie, warsztaty tańca średniowiecznego, różne zabawy. Można było kupić niezwykłe upominki z drewna, wikliny, gliny, nauczyć się posługiwać szpadą, chodzić na dawnych szczudłach, poczuć się kowalem, spróbować sił w rzucaniu noży i siekier lub postawić w zawodach karaluchów na któregoś z malutkich sportowców.

Rzemieślnik zajmujący się ceramiką, drewnem i metalem Siarhiej Bandarenka, który był na pierwszym festiwalu w Halszanach, potwierdza, że zainteresowanie tym świętem z roku na rok rośnie.

— Zauważyłem, że pod murami zamku zbiera się coraz więcej osób. Nie tylko miejscowych mieszkańców, ale i gości z całego kraju i nawet z zagranicy. Częstymi gośćmi są Litwini. Staram się zawsze wymyślać dla zwiedzających coś ciekawego. W tym roku są to znaki Sapiehów, upominki przedstawiające Halszany oraz kufer z talarami — opowiedział Siarhiej Bandarenka. — Festiwale są ciekawe, ponieważ osoba, która prawdopodobnie nigdy nie pójdzie do muzeum albo na koncert, odkrywa od razu całe mnóstwo gatunków sztuki ludowej i jak mi się wydaje zaczyna być dumna ze swojego.

Dźwięki dudy i okaryny


Szczególną atmosferę święta tworzyła autentyczna muzyka średniowieczna grana na żywo. Kapela białoruskich instrumentów dętych GUDA i zespół ludowy Bałamuty Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Kultury popisały się grą na dawnych instrumentach ludowych, takich jak duda, okaryna, flet i innych. Średniowieczną atmosferę święta dodatkowo tworzył występ zespołu tańca Fłamieja. Gościem festiwalu był znany zespół Stary Olsa.

Ludmiła Minakowa
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter