Zobaczyć, by wrócić

Te unikatowe miejsca białoruskiego Polesia dawno nazwano “płucami Europy” i “białoruską Amazonią”

Takiej pierwotnej natury jak w Parku Narodowym Prypiacki na mapie świata nie znajdziesz. “Zobaczyć, by wrócić” — wrażenie, niezmiennie pozostające w sercu każdego, kto przynajmniej raz był w tym “zaginionym świecie”.




Miejsce pod słońcem

W międzyrzeczu Prypiaci, Scwihi i Ubarci położony jest popularny wśród turystów Park Narodowy Prypiacki. Strefa szczególnie chroniona obejmuje około 190 tysięcy hektarów i ponad jedną trzecią stanowi rezerwat dzikiej przyrody. Na ogromnych obszarach białoruskiej Amazonii w pierwotnej postaci zachowały się systemy przyrodnicze z bogatym światem roślinnym i zwierzęcym — duże bagna, szerokie łęgi, lasy liściaste. Polesie nie przypadkiem nazywane jest płucami Europy, ponieważ znajduje się tu największy zespół lasów i bagien kontynentu, a właśnie bagna najlepiej wzbogacają powietrze w tlen. Dąbrowy zalewowe Polesia pod względem struktury i roślinności są unikatowe dla całej równiny wschodnioeuropejskiej.

O konieczności założenia rezerwatu błotnego na Polesiu mówili uczeni jeszcze w latach 20.-30. XX wieku. Polski akademik Władysław Szafer proponował największy w Europie i ocalały w dobrym stanie Almanski masyw błotny. Dzięki badaniom unikatowej przyrody Polesia w przeciągu kilku dziesięcioleci powstała solidna podstawa naukowa dla stworzenia strefy chronionej. W czerwcu 1969 roku założono Prypiacki Rezerwat Krajobrazowo-Hydrologiczny, który w 1996 roku przekształcono w Park Narodowy Prypiacki. W 1995 roku w rezerwacie założono eksperymentalne gospodarstwo leśne i łowieckie Laskawicze. W 1998 roku w parku otwarto pierwsze na Białorusi Muzeum Przyrody.

Co jest w finale tej historii? Dziś Park Narodowy Prypiacki jest jedną z najbardziej popularnych stref turystycznych na Białorusi. Miłośnicy dzikiej przyrody przyjeżdżają na fotograficzne safari, można tu zobaczyć bardzo dużo zwierząt w środowisku naturalnym. Żadnych wolier ani ogrodzenia. Wszystko jak na dłoni.

W parku narodowym występuje 51 gatunków ssaków: dziki, jelenie, łosie, daniele, zające, lisy, piżmoszczury, szopy usuryjskie, bobry. W tym rzadkie gatunki: żubr, norka europejska, ryś euroazjatycki, borsuk, żołędnica, popielica, orzesznica. Poza tym Park Prypiacki ma międzynarodowy status ważnej strefy ornitologicznej. Występuje tu 256 gatunków ptaków (79 procent ptaków całego kraju), z nich 65 rzadkich gatunków wpisanych do Czerwonej Księgi Białorusi. Łęg Prypiaci jest największym korytem migracyjnym ptaków wędrownych w Europie. W rzekach i starorzeczach parku występuje 38 gatunków ryb: sandacz, szczupak, miętus, boleń, leszcz…Około 95 procent powierzchni parku zajmują malownicze lasy. Są to przeważnie lasy sosnowe i dąbrowy, są również masywy brzozy, olchy, jesionu, grabu, osiki, występują lasy klonowe, lipowe, gaje wierzbowe.

W cztery oczy

Fotograficzne safari szlakiem samochodowym o długości 30 kilometrów, organizowane w Parku Narodowym Prypiacki, cieszą się popularnością. W lecie obserwować zwierzęta w środowisku naturalnym przyjeżdża ponad 10 tysięcy osób.

Można zrozumieć ich zainteresowanie tą częścią białoruskiego Polesia, dzięki temu, że wzdłuż drogi mieszczą się karmniki dla zwierząt, nawet dziecko z amatorską kamerą może zrobić zdjęcie na pamiątkę ze stadem dzików, szlachetnych jeleni i pełnych wdzięku danieli.

Nie spiesząc się do przydrożnych krzaków odchodzi z drogi grupa saren. Bardziej nieufny łoś rzadziej trafia się na oczy. Na skraju lasu ostrożnie obserwuje ludzi najstarszy mieszkaniec białoruskich lasów — żubr. W Parku Narodowym Prypiacki jest około 70 żubrów. Różnorodność ptaków jest po prostu niewyobrażalna. Można obserwować rzadkie gatunki. Takie jak bielik zwyczajny (rozpiętość skrzydeł tego ptaka stanowi około 2,5 metra), bocian czarny, czapla biała i inne. Wycieczka po parku trwa ponad godzinę, ale czas leci bardzo szybko.

— Fotograficzne safari w Prypiackim jest coraz popularniejsze — opowiadają o życiu turystycznym miejscowi przewodnicy. — Fotografikom towarzyszy zawodowy myśliwy, zapewnia bezpieczeństwo i pokazuje, gdzie są siedliska zwierząt i ptaków. Można robić zdjęcia na wieży obserwacyjnej i przebywać na terenie parku do 16 godzin, póki jest jasno, w zależności od pory roku. Najważniejsze jest uchwycenie momentu. Każdy ma szansę zrobić takie zdjęcie, jakiego nie da się zrobić gdzie indziej.

Czas na polowanie

Park safari przeznaczony jest nie tylko dla turystyki fotograficznej, ale i łowieckiej. To już inna strona atrakcyjności parku narodowego, o której opowiadają pracownicy Prypiackiego:

— Nasz ogromny plus to unikatowa przyroda. Staramy się zapewnić lepszą jakość trofeów niż inni. Waga poszczególnych dużych dzików osiąga 250 kilogramów. W Europie takich nie ma. Jakość łupów myśliwego można podnieść również dzięki temu, że jest pierwotna przyroda — bagna, lasy. Zwierzę żyje nie pięć lat jak w Europie, a piętnaście. To się ceni.

Jak pokazują międzynarodowe wystawy łowieckie w Europie, według protokołów odstrzałów Białorusi wśród państw nikt nie dorównuje zarówno pod względem liczby, jak i jakości trofeów. Najczęściej cudzoziemców na Białorusi interesuje polowanie na dzika.

— Mamy dużo dzików — ponad 3,5 tysiąca. Istnieje potrzeba odstrzałów, inaczej przyroda sama będzie regulować, może być epidemia. Odstrzeliwujemy ponad tysiąc dzików rocznie.

Myśliwi przyjeżdżają po trofea do Parku Narodowego Prypiacki z wielu krajów: Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Szwajcarii, Włoch i innych. Zresztą nie ustępują im amatorzy wędkarstwa. Rzeka Prypiać jest naprawdę ekskluzywna. Nie zbadano jej tak dobrze jak inne rzeki na Białorusi. Można złowić bardzo dużą rybę. Miejscowi opowiadają, że łowili suma ważącego ponad 50 kilogramów. Czyż nie jest to dobry temat dla zdjęcia?




Pełny serwis

Po to, by turysta mógł w pełni nacieszyć się pierwotnym pięknem białoruskiej Amazonii, w Parku Narodowym Prypiacki stworzono przemyślaną nowoczesną infrastrukturę, spełniającą wymogi każdego turysty. Oferuje się zarówno komfortowe pokoje w trzygwiazdkowym hotelu, jak i małe domki w rozsądnej odległości od cywilizacji.

Spacery rzeką, pojednanie z dziką przyrodą, sztuka fotografii, polowanie i wędkarstwo… I to wcale nie wszystko. Wyjątkowość krainy wzruszy i każe na długo zapamiętać miejscową ludność — Poleszuków. Spokojnych i rozsądnych. Właśnie tu zachowały się dawne rzemiosła przodków, o których przeważnie zapomniano, o czym szczegółowo opowiada się w Muzeum Przyrody i Bytu parku Prypiacki. Jest dużo planów na przyszłość:

— Budowa muzeum pod gołym niebem, gdzie planujemy zgromadzić wielkie eksponaty — drewniane poleskie gospodarstwa, produkcję garncarską, warsztat kowala, które będą czynne. W weekendy, gdy przyjeżdżają turyści, rzemieślnicy będą mogli urządzać warsztaty: jak własnoręcznie zrobić łódkę, jak wykuć podkowę lub spleść łapcie.

Chciałam już kończyć, ale nie mogę nic nie powiedzieć o miejscowej kuchni. To odrębny wątek cudownej przygody z przyrodą Polesia. Mogę nazwać go branżą gastronomiczną w działalności parku narodowego. Do specjałów należy dziczyzna.

— Wybór jest duży: łoś, jeleń, sarna, dzik, kaczka, gęś. Razem dań z dziczyzny — obowiązkowo w wydaniu narodowym i poleskim — mamy około pięćdziesięciu, zaczynając od szaszłyków i kończąc ragoût. Takiej różnorodności mogą pozazdrościć stołeczne restauracje. Niektórzy przyjeżdżają do nas specjalnie, by rozkoszować się smakiem różnych dań.

Rozkoszować się… To najbardziej odpowiedni wyraz, jeśli chodzi o pobyt w Parku Narodowym Prypiacki.

Wijaleta Draluk

Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter