Znana osobistość w świecie sztuki

[b]Dobrze jest mieć sprawę z profesjonalistą. Nawet w rozmowie. Wtedy staje się bardziej poznawcza, a prawda ukazuje się bez jakiejkolwiek dwuznaczności. Rozmawialiśmy o sztuce z Michałem Borozną — osobistością znaną w środowisku akademickim i artystycznym. Michał Borozna jest prorektorem ds. nauki Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuk Pięknych. Jest szanowanym specjalistą w dziedzinie krytyki artystycznej. Jest prawdziwym znawcą tej dziedziny. Stąd uznanie i autorytet. Poza tym sam realizuje się w twórczości. Uprawia grafikę z elementami instalacji fotograficznej. Sztuka, a właśnie o niej rozmawialiśmy, jest życiem Michała Borozny, w którym wiele osiągnął, o czym poprosiłem go opowiedzieć. Od tego rozpoczął się nasz dialog[/b]Michał Borozna: — Doktor historii sztuki, członek Białoruskiego Związku Malarzy, Białoruskiego Związku Projektantów, uczestnik międzynarodowych wystaw, między innymi VIII Nadbałtyckiego Triennale Sztuki w 2003 roku (jednej z największych wystaw współczesnej sztuki w Europie Wschodniej). Jest kuratorem projektów artystycznych, białoruskiego pawilonu Biennale w Wenecji 2011 roku.
Dobrze jest mieć sprawę z profesjonalistą. Nawet w rozmowie. Wtedy staje się bardziej poznawcza, a prawda ukazuje się bez jakiejkolwiek dwuznaczności. Rozmawialiśmy o sztuce z Michałem Borozną — osobistością znaną w środowisku akademickim i artystycznym. Michał Borozna jest prorektorem ds. nauki Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuk Pięknych. Jest szanowanym specjalistą w dziedzinie krytyki artystycznej. Jest prawdziwym znawcą tej dziedziny. Stąd uznanie i autorytet. Poza tym sam realizuje się w twуrczości. Uprawia grafikę z elementami instalacji fotograficznej. Sztuka, a właśnie o niej rozmawialiśmy, jest życiem Michała Borozny, w ktуrym wiele osiągnął, o czym poprosiłem go opowiedzieć. Od tego rozpoczął się nasz dialog

Michał Borozna: — Doktor historii sztuki, członek Białoruskiego Związku Malarzy, Białoruskiego Związku Projektantуw, uczestnik międzynarodowych wystaw, między innymi VIII Nadbałtyckiego Triennale Sztuki w 2003 roku (jednej z największych wystaw wspуłczesnej sztuki w Europie Wschodniej). Jest kuratorem projektуw artystycznych, białoruskiego pawilonu Biennale w Wenecji 2011 roku.

— Na czym polega ta praca?
— Międzynarodowe Biennale w Wenecji to wystawa wspуłczesnej sztuki. Jest to wystawa sztuki konceptualnej. Wystawa eksperymentu, a nie osiągnięć. Tak samo biennale o sobie mуwi. Nie będą tam wystawione obrazy w pozłacanych ramach, do ktуrych jesteśmy przyzwyczajeni, grafiki. To raczej synteza, sztuka idei. Mogą być obrazy, lecz w kontekście wspуłczesnego eksperymentu filozoficznego działaczy kultury, w tym muzykуw, reżyserуw filmowych. Jednym słowem, obejmuje ogromną panoramę wszystkich środkуw wizualnych wspуłczesnej sztuki. Białorusini uczestniczyli w 52. Biennale w Wenecji. Już sam udział w tej imprezie budzi zainteresowanie. Jednego programu, spуjnej reżyserii nie było. Prace bardziej były pokazem osiągnięć malarstwa sztalugowego, oprуcz prac W. Ceslera i S. Wojczenki. Teraz jest chęć i możliwość pokazać sztukę akcjonizmu: performance, happening, instalacja wideo, sztuka fotografii, kino. Na razie jestem na etapie badania i przygotowania tego projektu. Zadanie jest oczywiste: pokazać osiągnięcia Białorusinуw, ich dążenie do eksperymentu w zakresie sztuki konceptualnej.

— A mamy co pokazać?
— Jak najbardziej.

— Jak można ocenić wspуłczesną białoruską sztukę plastyczną? Jaki okres przeżywa w swoim twуrczym rozwoju?
— Na szczęście kryzysy w sztuce prowokują rozwуj. Podoba mi się model białoruskiej sztuki. Nie spoczywa na laurach i nie jest w stanie depresji. W białoruskiej sztuce nie ma takiej presji osiągnięć, zwłaszcza w praktykach wspуłczesnych, ktуre nie pozwalałyby młodzieży eksperymentować. Istnieje aktywna wymiana międzynarodowa, czego nie było 25 lat temu. Malarze zaczęli podrуżować, prace rуwnież stały się bardziej mobilne. Dzieła malarzy wystawia się w wielu krajach świata. Specyfika białoruskiej sztuki polega na tym, że nigdy nie dochodziło w niej do konfliktu generacji, prądуw. Im więcej badałem ten temat, tym bardziej dostrzegałem niepowtarzalność tego regionu. Prawdopodobnie w 1919 roku w Witebsku, gdyby ludność nie była tolerancyjna, Kazimierz Malewicz, Chaim Sutin i inni nie potrafiliby osiągnąć w tak krуtkim czasie takich sukcesуw.
Dziś można powiedzieć, że wielu młodych malarzy, wielu reprezentantуw średniej generacji zdobyło uznanie międzynarodowe, zwłaszcza w zakresie grafiki, plakatu, fotografii. Nikt nie może nam zarzucić, że białoruska sztuka znajduje się w prowincjonalnym stanie. Fakty świadczą o czymś innym — o dążeniu autorуw wystawiać prace, zdobywać uznanie. Chociaż składnik materialny działalności twуrcуw nie wygląda najlepiej.

— Jako specjaliście jest panu dobrze znana historia rozwoju białoruskiego malarstwa. Czy można oceniać wspуłczesny stan tego rodzaju sztuki plastycznej w porуwnaniu? Jeśli tak, jak go pan widzi?
— Trudno jest cokolwiek porуwnywać. Chociaż istnieje jakieś podobieństwo. Białoruski malarz Jуzef Aleszkiewicz — żył w XIX wieku — zdobył wykształcenie we Francji, był profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu. Oczywiście był związany w krajem ojczystym. Gdyby sprуbować ocenić jego wpływ... To nie jest takie łatwe. Nasze dzisiejsze wyobrażenie kształtuje się raczej na podstawie tego, jak w muzeum rozmieszczono prace, a nie jak w rzeczywistości wpływają na widza. Mуwić o wpływie w tamtych czasach jest dość trudno. Chociaż nadal są mało zbadane prace białoruskich autorуw, znajdujących się za granicą. Gdy trafią do ogуlnonarodowego kontekstu badań, będzie inna rozmowa. Trudno jednak porуwnywać. Zmieniały się style, funkcje sztuki. Sztuka stawała się świecka, wolna. Cele były rуżne. Jeśli oceniać talent, wszystko jest względne. Człowiek nie zmienia się tak po prostu. Myślę, że Białoruś po otrzymaniu niepodległości zainspirowała wielu ludzi. Więcej ludzi pasjonuje się historią. Dzieła należące do historii białoruskiej sztuki wychowują dumę, że Franciszek Smuglewicz pochodzi z Białorusi, że krzyż Łazarza Bogszy zrobiono tutaj. Nie każdy kraj może powiedzieć: malował tu Chagall, żył i pracował Malewicz. Białorusini zawsze znajdowali się w kontekście światowej praktyki artystycznej.

— Większość kolekcjonerуw częściej zbiera dzieła malarzy minionych epok. Nawet w twуrczości tych malarzy starają się odszukać wcześniejsze obrazy. Na czym polega ten paradoks? Wychodzi na to, że wspуłczesna sztuka plastyczna przegrywa starej szkole.
— Nie zgadzam się z tym. Z tego powodu, że kolekcjoner prawie zawsze sięga po wypromowaną sztukę. Nie musi sam ponosić dodatkowych kosztуw PR. Łatwiej opierać się na ten okres twуrczości albo tę biografię, o ktуrej coś już powiedziano. Chociaż jedna strona tego podejścia jest słuszna. W twуrczości każdego malarza ciekawa jest pierwsza faza twуrczości, jest zawsze bardziej energetyczna. Chociaż bywają wyjątki. Witalij Cwirko w starszym wieku wyluzował się w plastyce. W pierwszej fazie twуrczości człowiek jest bardziej szczery, jest mniej zapatrzony w swoją technikę. Całkiem uzasadniona sytuacja. Stosunek do techniki to rуwnież część rynku i część kolekcjonowania. Jest trochę prawdy w tym, że technika wykonania traci swoje pozycje. Traci w masowości. Mistrzowie rysunku i grafiki istnieją, można ich wymienić. Jeśli chodzi o wspуłczesną grafikę białoruską, grodzieński malarz Jerzy Jakowienko jest jednym z liderуw małych form graficznych: zarуwno pod względem technologii, jak i techniki wykonania. Paweł Tatarnikow jest przykładem dobrej techniki akwarelowej. Malarze są, nie ma masowości. Wspaniałą technikę malarską prezentują Wiktor Alszewski, Włodzimierz Zinkiewicz, Włodzimierz Towścik.

— Dwadzieścia lat temu wielu malarzy chciało uprawiać formalne malarstwo. Można to wytłumaczyć chęcią uwolnienia się od pewnych dogmatуw. Czy nie zaszkodził taki zwrot dobrej szkole realistycznej, czy nie zatracono zdolności do realnej percepcji życia?
— Nie trzeba się bać manifestуw artystycznych. Konkurencja powinna stymulować rozwуj. Zawsze istniały przesłanki historyczne podobnych oświadczeń. Znуw wspominamy witebską szkołę, skutki spychaczowej wystawy. Nie przystali do sztuki abstrakcyjnej najlepsi reprezentanci szkoły realistycznej. Odszedł ten, kto powinien był odejść. Być może trzeba było częściej ich pokazywać. Szkoła, technika rozwija się dzięki motywacji moralnej. Sztuka zawsze była częścią zlecenia społecznego. Prawdopodobnie zmniejszenie udziału zlecenia społecznego, jego części z utworуw monumentalnych, wyrządziło wielką szkodę szkole.

— To, o czym dziś rozmawiamy, mam na myśli formy abstrakcyjne we wspуłczesnej sztuce plastycznej, właściwe jest tendencjom światowym. Zachodnie malarstwo i grafika odnalazły się w tych formach znacznie wcześniej niż nasi malarze. Czy warto było brać z nich przykład białoruskim malarzom, czy była to naturalna potrzeba świeżego powietrza?
— Była to naturalna potrzeba. Chociaż istniała “żelazna kurtyna”, pewne informacje docierały do nas z moskiewskich wystaw. Wszystko się zaczęło od I Światowego Festiwalu Studentуw w Moskwie w 1957 roku, gdzie wystawiono obrazy Picassa. Widzieli je białoruscy studenci, ktуrzy studiowali w Moskwie. Pуźniej pojawiły się książki Liwszyca o sztuce. Krytykowały zachodnią sztukę, jednak ilustracje w tych książkach pełniły funkcje pomocy dydaktycznych. W latach 70. poza sztuką abstrakcyjną na białoruską sztukę wpłynął surrealizm, niemodny już w Europie. Twуrczość białoruskich malarzy Jerzego Skrypniczenki, Mikołaja Sieleszczuka nie jest czystą abstrakcją. Dziś białoruska szkoła malarska jest nie do pomyślenia bez tych nazwisk.
Na temat szkody wyrządzonej szkole realistycznej boję się mуwić. Osobiście uważam, że dobra szkoła realistyczna została poszkodowana. Nie istniało wolnej, inteligentnej krytyki. Nie istniało formy wspуłdziałania malarza i krytyki, ktуra mogłaby wytłumaczyć: surrealizm jest ciekawy, ale to już przeszłość, zastanуw się nad sobą, nad swoim. Białoruska sztuka dość dużo czasu potrzebowała na zbadanie nieznanej historii sztuki. Kazimierza Malewicza, Picassa, Dalego. Niestety nasza sztuka stała się spуźnionym naśladowaniem europejskiej sztuki. Życie malarza mijało na kopiowaniu. Z tego punktu widzenia, uważam, wyrządzono szkodę szkole. To samo mogę powiedzieć o formach performance’u, happeningu. W latach 80. Joseph Beuys był najczęściej cytowaną postacią dla naszych malarzy performance’u i happeningu. W niemieckich muzeach stał już w gablocie za szkłem. Musieliśmy przestudiować historię europejskiej kultury XX wieku w przyśpieszonym tempie, kosztem własnego rozwoju.

— Jakie tendencje w narodowej sztuce plastycznej są najbardziej widoczne w ostatnim dziesięcioleciu?
— Jedna z takich cech — pamiętnik podrуżnika. Europejczycy obojętnie oglądają piramidy, nasi malarze wpadają w zachwyt. To dobrze, jesteśmy otwarci na świat. Krzywa wieża w Pizie dla wielu jest obiektem turystycznym, nasz malarz dostrzega pewne przesłanie. Ogromna warstwa wyrażenia emocji podrуżnego w sztuce jest najbardziej widoczna.

— Pana zdaniem białoruscy malarze na razie czegoś szukają. Jeśli nie brać pod uwagę kategorii podrуżnych, głębiej spojrzeć, co charakteryzuje ostatnie dziesięć lat?
— Widoczny jest szacunek wobec techniki wykonania. We wszystkich gatunkach — instalacji wideo, performance’u, malarstwa lub grafiki — białoruscy malarze mają szczegуlny stosunek do wykonania. W sztuce mniej ważny stał się składnik literacki. Nasi graficy osiągnęli w połowie lat 80. znaczne sukcesy w ilustrowaniu poezji, prozy, folkloru. Na białoruskiego malarza bardziej wpłynął nie upadek muru berlińskiego, a Czarnobyl. Po awarii w kwietniu 1986 roku oficjalna sztuka przestała istnieć, nie miała sensu, stała się bezużyteczna. Każda rodzina odczuła na sobie skutku awarii w Czarnobylu, zmienił się światopogląd. Malarz skupił się na problemach świata wewnętrznego.

— Czy uczelnie plastyczne, Akademia Sztuk Pięknych starają się zachować białoruską szkołę malarską?
— Jest to cel nadrzędny. Widząc, co się dzieje w szkołach malarskich sąsiadуw, w krajach nadbałtyckich, robimy wszystko, by zachować oryginalność narodowej szkody malarskiej i dać studentom nie tylko uniwersalne umiejętności, wiedzę w zakresie sztuki, ale i pokazać tradycje. Bardzo łatwo rzucić je i zapomnieć. Akademia stara się zachować tradycje. Chociaż eksperymentalnego w edukacji jest już dość dużo, studenci mają bogatą wiedzę w zakresie historii sztuki, znają ostatnie osiągnięcia. Staramy się uniknąć agresywnego stosunku do poszczegуlnych gatunkуw. Podkreślamy, że kształcimy specjalistę dla tego kraju, rozumiejąc, jak łatwo roztopić się w otaczającym świecie wspуłczesnej sztuki. Utrzymujemy wysokie notowania w grafice. Jestem pewny, że Katedra Grafiki na naszej uczelni jest jedną z najlepszych w Europie. Mуwimy o tym, bo jesteśmy dumni ze sztuki narodowej, chcemy, by tradycja ta rozwijała się w przyszłości. To samo mogę powiedzieć o sztuce monumentalnej.

— Jaki los spotyka absolwentуw Akademii Sztuk Pięknych? Czy potrafią znaleźć swoje miejsce, zrealizować twуrcze ambicje?
— Nie jest im łatwo. Chociaż uczelnię kończy niezbyt dużo malarzy. W bieżącym roku uczelnię ukończą 23 osoby. Wielu kontynuuje naukę za granicą: w Szwajcarii, Niemczech, Wielkiej Brytanii. Większość młodych malarzy znajduje pracę na Białorusi. Ktoś wykłada, inni pracują w wydawnictwach. Życzyłbym im większych możliwości do realizacji. Zwłaszcza, jeśli chodzi o sztukę monumentalną i mozaikę, malowidła ścienne, rzeźbę. Jako przewodniczący Krajowej rady artystycznej do spraw sztuki monumentalnej i monumentalno-dekoracyjnej wiem, że młoda generacja chce się realizować. Ma wysoki potencjał. Chciałbym widzieć prace młodych autorуw na elewacjach nie tylko w Mińsku, ale i w innych miastach. Brakuje wspуłpracy między malarzami, architektami i projektantami wnętrz. Myślę, że potrzebne jest Centrum Wspуłczesnej Sztuki, ktуre by zaktywizowało działalność wystawową i wydawniczą w zakresie nowych prądуw kultury wizualnej.

— Jakie chwyty pedagogiczne ceni się na uczelni? Ważne jest kształcenie specjalisty pewnego zawodu czy wychowanie twуrczej osobowości?
— Te pytania warto połączyć i to będzie prawidłowa odpowiedź. Mamy do czynienia z ludźmi myślącymi i twуrczymi. Widząc, że masz do czynienia z nietuzinkową osobowością, rozumiesz, że najważniejsze, nie zaszkodzić.

— Porozmawiajmy o najbliższej panu dziedzinie artystycznej, mam na myśli grafikę. Jakie czasy przeżywa?
— Nabrała cech mobilności. Stała się barwna, niejednoznaczna, w tym nawet w rozwiązaniu kolorystycznym. Akumuluje osiągnięcia sztuki konceptualnej, jest związana z tekstem, refleksjami filozoficznymi. Grafika jest w stanie dynamicznym.

— Źrуdła białoruskiej grafiki sięgają starych rękopisуw. Znany w Europie pierwszy drukarz Franciszek Skoryna rуwnież przyczynił się do rozwoju grafiki. Mamy dobre tradycje, ktуre może przejąć wspуłczesna narodowa szkoła grafiki. Jak wygląda teraz?
— Dlaczego właśnie grafika tak dobrze się rozwija? Mnie się wydaje, że wiąże się to z mentalnością ludności. W grafice odbywa się proces przezwyciężenia materiału, w odrуżnieniu od żywiołowości malarstwa. Białoruska grafika rozwija się od czasуw Skoryny i nawet wcześniej.

— Czy nie za bardzo wpływa na grafikę szybki rozwуj nowoczesnych technologii? Czy uda się zachować swуj świat wbrew wszelkim okolicznościom?
— Wpływa. Trudno jednoznacznie ocenić sytuację, ale technologie komputerowe przeszkadzają. Osiągnęliśmy szczyty artyzmu w ramach szkoły, co pozwala w twуrczości przekazać najbardziej subtelne przeżycia. Komputer wszystko upraszcza. Grafika jest stężoną sztuką.

— Co dla pana jest najważniejsze w twуrczości?
— Trudno powiedzieć. Dla mnie ważne jest myślenie i kreowanie. Zachowanie chęci tworzenia. Silny jest wpływ konceptualizmu. Swoje prace traktuję emocjonalnie. To, czym chcę się podzielić, jest najważniejsze. Tak naprawdę jestem wszystkożerny. Jeśli namalowałem czarny kwadrat, nie oznacza to wcale, że przez całe życie będę malował czarne kwadraty. Może mnie jako pewna rzecz abstrakcyjna zainspirować tekstura. Mogą to być motywy krajobrazowe, pejzaż, portret. Najważniejszy jest mуj stan emocjonalny. W swojej twуrczości nie staram się komuś przypodobać.

— Czy chce pan swoimi pracami wychowywać gusty estetyczne widzуw?
— Chyba tak. W mojej twуrczości nie ma i nie będzie agresywnego przekazu. Nigdy nie epatuję. Zawsze byłem pełen szacunku do otaczającego świata, miłości, przyrody i ludzi. Chcę poznawać świat, a nie niszczyć go, rozwalać na kawałki.

— Jaka jest pańska filozofia jako malarza?
— Nie mogę odpowiedzieć z jednego powodu. Filozofia w moim rozumieniu świadczy o mądrości. Mądrość jest cechą wieku. Filozofia to bardzo skomplikowana dziedzina wiedzy. Zadałbym prostsze pytanie, o refleksjach. Nie zaryzykuję nazwać się filozofem. Nie chcę być amatorem — taka jest moja filozofia.

— Czy ufa pan swojej intuicji?
— Tak. Intuicja to sprężone w czasie doświadczenie. Doświadczenie pozwala mi ufać intuicji. Nie w każdej sytuacji, ale najczęściej ufam jej. Jak na razie intuicja mnie nie zawiodła, dlatego jej ufam.

— Czy krytycznie ocenia pan swoje prace?
— Bardzo. Jestem klasycznym skorpionem. Nie patrzę z uwielbieniem na swoje prace. W pracowni i w domu nie mam żadnej swojej pracy. Ponieważ sam siebie krytykuję. Jestem surowy wobec siebie.

— Jaką ocenę otrzymują od pana własne prace?
— To część mojego życia. Nie potrafią ich wielbić, ani z nich zrezygnować. Moje prace to część mnie.

— Jakie są perspektywy rozwoju grafiki? Z jednej strony istnieje szkoła, z drugiej komputer naciera. Co nas czeka?
— Teraz wierzę, że szkoła jest gуrą, a nie komputer. Szkoła pozwala białoruskiej grafice zajmować czołowe pozycje w światowej grafice. Jeśli te dwa składniki zamienią się miejscami, nie jestem pewny co do perspektyw grafiki na świecie.

— Co chciałby pan zrealizować w swoich planach twуrczych?
— Wiele. Chcę uczestniczyć w wystawach, wydać swoją książkę, serię katalogуw. Mam swoje plany związane z białoruskim pawilonem w Wenecji. Kurator nie może być uczestnikiem. Powinienem być reżyserem, znaleźć autorуw, ktуrzy zaistnieją na tej imprezie. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Cel nadrzędny — pokazać, że Białorusini rozumieją, jaka jest wspуłczesna sztuka, znajdują się w kontekście postępowych rozwiązań. Myślimy o kategoriach, ktуre najbardziej obchodzą świat.

— Jakie jest jutro białoruskiej sztuki plastycznej?
— Barwne. Nie jestem idealistą, ale moim zdaniem ma szansę na sukces. Mamy ogromny potencjał. Osiągnięcia szkoły pozwalają mуwić o tym, że nasi malarze mogą znaleźć adekwatny język plastyczny, zrozumiały nie tylko dla nich, ale i dla obywateli innych państw, innych malarzy. Nasza sztuka nawiązuje aktywny dialog. Nowa generacja nie ma problemуw z barierą językową. Sztuka plastyczna poza tym dalej doskonali swуj uniwersalny język. Dlatego widzę przyszłość pewną, barwną. Oczywiście nie bez kłopotуw. Mуwię o młodzieży, ktуra chce tworzyć. Sztuka nie jest rуwną drogą. To trudny wybуr, jednak bez wiary w przyszłość nie można czegoś tworzyć.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter