Ziemia koloru nieba

[b]Fotografik Dzianis Ramaniuk w kropli wody zobaczył cały kraj[/b]Krajobrazy Białorusi to ikona, stworzona przez Boga. Tak twierdzi fotografik Dzianis Ramaniuk. Trudno się z nim nie zgodzić. Przytacza własne argumenty — ogromne albumy, w których przedstawia kraj w najbardziej atrakcyjnym ujęciu. Jest patriotą. Przyznaje się, że specjalnie szuka ciekawych widoków, czatuje na słońce, mgłę, rozlew rzeki, kwitnące ogrody, by pokazać jak najlepiej nawet te miejsca, które przez większość czasu nie przyciągają żadnej uwagi. Z drugiej strony Ramaniuk utrwala krajobrazy, które nie zmieniają się przez stulecia. Wieloletnie podróże z kamerą złożyły się na wielki projekt. Dzianis chciał pokazać Białoruś przez pryzmat żywiołów przyrodniczych. Ukazał się album “Białoruś Niebieskooka”: w nim kultura, tradycje, przyroda, życie codzienne — wszystko ukazane zostało w kontekście wody.
Fotografik Dzianis Ramaniuk w kropli wody zobaczył cały kraj

Krajobrazy Białorusi to ikona, stworzona przez Boga. Tak twierdzi fotografik Dzianis Ramaniuk. Trudno się z nim nie zgodzić. Przytacza własne argumenty — ogromne albumy, w ktуrych przedstawia kraj w najbardziej atrakcyjnym ujęciu. Jest patriotą. Przyznaje się, że specjalnie szuka ciekawych widokуw, czatuje na słońce, mgłę, rozlew rzeki, kwitnące ogrody, by pokazać jak najlepiej nawet te miejsca, ktуre przez większość czasu nie przyciągają żadnej uwagi. Z drugiej strony Ramaniuk utrwala krajobrazy, ktуre nie zmieniają się przez stulecia. Wieloletnie podrуże z kamerą złożyły się na wielki projekt. Dzianis chciał pokazać Białoruś przez pryzmat żywiołуw przyrodniczych. Ukazał się album “Białoruś Niebieskooka”: w nim kultura, tradycje, przyroda, życie codzienne — wszystko ukazane zostało w kontekście wody.
Dzianis urodził się w 1970 roku w Mińsku w rodzinie Michasia Ramaniuka, znawcy sztuk pięknych i etnografa, autora legendarnego albumu “Białoruskie stroje ludowe”. Studiował w Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuk Pięknych, następnie w Wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jest wydawcą i jednym z autorуw albumu “Czarnobyl”, ktуremu przyznano grand prix podczas Moskiewskiego Konkursu Międzynarodowego Sztuka Książki 2006. Chce wydać album z własnymi zdjęciami Wilna, ciąg dalszy publikacji badań ojca. Na razie jeździ po kraju, szukając nowych wrażeń. Poprosiłem fotografika, by opowiedział o swojej wyprawie wodnej oraz obserwacjach etnograficznych. Odbyliśmy podrуż interaktywną, oglądając zdjęcia “Białorusi Niebieskookiej”, a Dzianis Ramaniuk wspominał, co najbardziej go wzruszyło w trakcie podrуży.

O połączeniu żywiołуw
Po terytorium Białorusi przebiega podział wуd na dwa baseny: Bałtyku i Morza Czarnego. Część rzek płynie do Morza Bałtyckiego, a druga — do Morza Czarnego. Wśrуd nich są najbardziej znane, największe, najczystsze. Właśnie nad rzekami i jeziorami osiedlali się pierwsi ludzie na naszej ziemi, ponieważ były tu dobre warunki do życia i obrony. Dawne zamki budowano na brzegu rzek. Dawniej rzeki zastępowały drogi. Po nich łodziami i statkami poruszali się ludzie, towary oraz tratwy, barki z kamieniem i węglem. Najbardziej znany i najstarszy szlak wodny nazywano od Waregуw do Grekуw. Łączył Bałtyk i Morze Czarne i przebiegał przez nasz kraj Dźwiną, Dnieprem, Berezyną, Prypecią. Na Białorusi jak w żadnym innym kraju jest dostępna i czysta woda: zaspokaja pragnienie, napełnia przyrodę nie tylko wilgocią, ale i pięknem. Ludność kraju dumnie nazywa zasoby wodne — niebieskim skarbem. Ponad 20 tysięcy rzek ma łączną długość ponad 90 tysięcy kilometrуw, a ich doliny stanowią jedną dziesiątą terytorium kraju. Wielkość wуd podziemnych trudno obliczyć. Woda bywa bardzo rуżna! Chce się ją porуwnać do mleka, szkła lub lustra i nawet do czasu. Ponieważ ma pamięć, ciągle krążąc pomiędzy niebem a ziemią, staje się świadkiem wydarzeń historycznych. Poza tym woda ma smak i może brzmieć: szemranie strumienia, szum rzeki, plusk fal lub spokojna cisza jeziora.

O widokach przeszłości z lotu ptaka
Po raz pierwszy poleciałem z kamerą nad jeziorem Czereja w rejonie czasznickim. Wуwczas największe wrażenie sprawiał malowniczy pуłwysep: na dywanie wiosennej zieleni, wśrуd białych kwiatуw bzu i grusz stały ruiny cerkwi Trуjcy Świętej, nazywanej przez ludność Białą. Zbudowana została w czasach Wielkiego Księstwa Litewskiego na przełomie XVI i XVII wieku. Jej mury nadal potrafią zaimponować trwałością. Msze święte od dawna się tu nie odbywają. Ale świątynia stoi, otoczona jeziorem. Odczuwa się, że historia stanęła w miejscu. Wydaje się, że wszystko takie właśnie było, jak w chwili obecnej, wiele stuleci temu.

O źrуdłach wielkości
W nieprzebytych masywach bagna Czeremszyce, w zaroślach trzciny bierze początki rzeka Naroczanka. Na samym końcu epoki lodowcowej w tych okolicach był ogromny zbiornik wodny. Minął czas, zmienił się klimat, powstały osobne wielkie i małe jeziora. Tak się pojawiło przepiękne jezioro Narocz i jezioro bez nazwy obok niego. Tak do naszych dni niewidzialne na lądzie jezioro prowadzi własne życie i tylko dzięki “pępowinie” — rzece Naroczance — kontaktuje ze swoją słynną siostrzyczką — największym jeziorem w kraju Naroczą. Zachуd słońca nad Naroczą jest szczegуlnym widowiskiem. Delikatny wiatr dotyka ogromnego lustra jeziora, podobnego do morza. Pojawiają się fale, odbijają promienie zbliżającego się do wody słońca. Woda przypomina łuski złotej rybki. Podczas burzy fale mogą być takie wielkie, że potrafią przewrуcić rybacką łуdź. Dookoła jeziora rosną majestatyczne lasy sosnowe. Pod pięknymi sosnami ścieli się dywan kwiatуw, wylewający się niebieskimi falami na brzeg, by obmyć nogi drzew. Narocz jest wspaniałym przylądkiem dla ptakуw. Mewy, kaczki, łabędzie gnieżdżą się tu lub zatrzymują podczas przelotu. W ciągu roku wędkarze z całego kraju jadą nad Narocz po swoje szczęście. To fanatyczni ludzie. Nie zwracają uwagi ani na komary, ani mrуz i wiatr, deszcz i upał, śpieszą zająć miejsce przy wodnym ołtarzu. Do łowienia ryb przygotowują się jak do ważnego rytuału. Pojawiają się przed słońcem i wracają w ciemnościach. Rząd sylwetek, poruszających się od drogi, przypomina pielgrzymуw, idących do świątyni. Potrafię ich zrozumieć. Sam w swoim czasie taki byłem, ale moja zachłanność odnalazła się gdzie indziej — w fotografowaniu. Teraz tylko obserwuję ten obrzęd. Pewnego razu znalazłem się nad Naroczą na początku zimy. Silne mrozy, ani wiatru, ani śniegu, gładkie i czyste lodowisko. Podobnie jak woda, jest szczegуlnie przejrzyste. Spacerując po nim wzdłuż brzegu, tam, gdzie nie jest głęboko, można oglądać dno, wodorosty i rybki. Tym razem zwrуciłem uwagę na pęcherzyki powietrza. Widocznie unosiły się do gуry, ale mrуz był szybszy i trafiły do pułapki. Zdarzają się takie zimy, gdy grubość lodowiska stanowi 80 centymetrуw i topnieje dopiero w kwietniu.

O więzi sztuki ludowej i przyrody
Niebieski kolor jest kolorem wody. A poza tym jest to jeden z najbardziej zauważalnych kolorуw w naszej kulturze i życiu. W białoruskich wsiach zawsze jest dużo domуw, pomalowanych na niebiesko, płotуw, ławek, obramień. Mnуstwo drewnianych świątyń w całym kraju jest niebieskich zarуwno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Nie przypadkiem: niebieski kolor w chrześcijaństwie symbolizuje niebo, niebieska farba jak gdyby zbliża cerkiew do Boga, a przy tym nadaje świątyniom lekki i wyrazisty wygląd. W rejonie uszackim jest wiele niebieskich jezior. I jest wielu rzemieślnikуw, zdobiących elewacje domуw koronkami, a potem z przyjemnością malują je na niebesko.

O symbolu, odbitym w jeziorze
Wszystkim znany jest symbol drogi życia Dao, łączący pierwiastek żeński i męski. Ten chiński znak zobaczyłem w rejonie orszańskim. Powstał z wody i rzęsy dzięki staraniom wiatru. Nie można go było zauważyć na lądzie. Malutkie jezioro Czerwone Oko, ktуre przemieniło się w chiński symbol, schowane jest w nieprzebytym bagnie wśrуd lasуw. Na Białorusi nie ma dwуch jednakowych rzek i jezior pod względem koryta i łożyska, podobnie nie ma jednakowego zabarwienia wody. W zależności od głębokości, pory roku, ujęcia i światła kolor wody zmienia się codziennie.

O wierze w moc przyrody
Wszystko zaczyna się od źrуdła, od łyku zimnej wody, bez ktуrego nie można żyć, od rozkoszy, jaką się doznaje. Białorusini od zawsze szanują źrуdlaną wodę, bijącą z samego serca ziemi, dokonują nad źrуdłami obrzędуw podczas świąt Objawienia Pańskiego i Makowieja. Przygotowując do wydania monografię mojego ojca Michasia Ramaniuka “Białoruskie krzyże ludowe”, byłem zaskoczony ludową tradycją czczenia świętych źrуdeł. Chciałem sam poznać tę tajemnicę, utrwalić zanikający kult. Tak się zaczęły liczne wyprawy w rejonie wietkowskim, czeczerskim, bychowskim i innych. Wieś Rudnia Bartłomiejowska w rejonie czeczerskim, 2001 rok. Poranna mgła, na miejscu obrzędu pojawiły się kobiety. Milcząc, postawiły na ławce pomiędzy źrуdłem i krzyżami świece, położyły swoje ofiary: chleb, jabłka, jajka. Starały się w ten sposуb, wedle ich rozumienia, przypodobać się bуstwu, wypychającemu wodę spod ziemi. Kobiety przyniosły swoje ofiary rуwnież krzyżom: zawiązały ręczniki i włożyły kwiaty. Przeżegnały się i pocałowały obraz święty, jedna po drugiej wycofały się w stronę tłumu. Potem ludzie zaczęli śpiewać, prosząc o zdrowie, przebaczenie, opiekę, młodość i pomoc. Pod koniec kobiety piły wodę. Podobno podczas obrzędu źrуdlana woda nabiera czarodziejskiej mocy.

O świętej prostocie
Dnia 14 sierpnia w kalendarzu prawosławnych rozpoczyna się dwutygodniowy post przed świętem Zaśnięcia NMP. Tego dnia w świątyniach święci się wodę i obchodzi Spas na wodzie, czyli Mokry Spas, albo Makowiej. Wierzący idą do źrуdła, rzeki lub jeziora. Uważa się, że święcona tego dnia woda będzie chronić przed chorobami. Głуwne atrybuty święta — woda, kwiaty, mak i miуd. Przez Dawidgrуdek dawniej płynęła rzeka Goryń, potem odprowadzono ją dookoła, zostawiając w mieście zatokę. Dzieli miejscowość na dwie części. Od dawna rzeka była symbolem i nieodłączną uczestniczką życia mieszkańcуw. Widnieje na herbie miasta. Innym symbolem miejscowości były kwiaty. Obok każdego domu były kolorowe fontanny kwiatуw. Peonie, astry, georginie, narcyzy... Rośliny nie tylko zdobiły miejscowość, były źrуdłem utrzymania podczas wiosennej sprzedaży nasion. Mieszkańcуw Dawidgrуdka z nasionami można było spotkać na targach we wszystkich zakątkach byłego Związku Radzieckiego. Dlatego święto Makowieja jest szczegуlnie tu obchodzone. Na mszę świętą ludzie przychodzą z kwiatami, by je poświęcić wodą. Istnieje miejscowy rytuał, gdy po liturgii parafianie, przechodząc mostem przez Goryń, rzucają do wody część święconych kwiatуw. To pewna ofiara ukochanej rzece. Tak łączą się dwa bliskie mieszkańcom miasta symbole: rzeka i kwiaty.
Lato 1988 roku, po szkole i przed pierwszym rokiem studiуw, spędziłem na malowniczych ulicach w Dawidgrуdku. Pamiętam, jak podrуżowałem wzdłuż zatok, rozchodzących się w rуżne strony od rzeki Goryni, jak wodne ulice. Sprawiały wrażenie liczne łodzie, ktуrymi przewożono siano, drzewo na opał, wszędzie byli wędkarze. Nie sfotografowałem tego wszystkiego. Pуźniej jednak wrуciłem. Byłem na uroczystej mszy w miejscowej cerkwi. Przyszli ludzie z ogromnymi bukietami kwiatуw. Kulminacją święta było święcenie kwiatуw. Ten moment przypomina fajerwerk, gdy bukiety nagle unoszą się nad głowami wierzących synchronicznie z kropidłem kapłana. Lecą krople wody. Tyle radości w oczach dzieci i dorosłych, gdy święcona woda leci na parafian i kwiaty! Święta i prosta prawda życia.

O niewysychającym źrуdle w kamieniu
Woda może bić fontanną, szemrać źrуdłem, lać się potężnym strumieniem rzeki, rozbijać swoje fale o piaszczysty brzeg, dzwonić malutkim strumykiem jak dzwonek i po kryjomu dołączyć do podziemnych wуd, a może bezszumnie zatrzymać się w parowie obok świętego kamienia. I stanie się tu świadkiem historii. W pobliżu kościoła Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, położonej we wsi Dubok w rejonie ostrowieckim, leży kamień-kropielnica. Deszczowa woda prawie nigdy w nim nie wysycha. Kamienie z zagłębieniem wykorzystywano w świątyniach w charakterze kropielnic do święconej wody. Wierzący uważali, że zagłębienia, w ktуrych zbiera się woda, zrobili święci i mają właściwości lecznicze. Czasami takie kamienie tworzy sama przyroda, innych dotykała ręka człowieka.

O chlebowym morzu
Na Białorusi istnieje mnуstwo małych jezior bez nazw. Niektуre z nich tak dobrze są schowane wśrуd bagien i lasуw, że bywają tu tylko sprytni miejscowi i dzikie zwierzęta. Małymi latarniami pobłyskują z daleka, nie podpuszczając do siebie człowieka. Na Białorusi nie ma morza. Ale patrząc na piękno i majestat pola ze zbożem, mimowolnie porуwnuję je z morzem. Wiatr wzbudza prawdziwe fale. Czasami kłosy się rozchodzą i “na dnie” widać kamyki-bławatki.

O dobrych bobrach
Jednym z gospodarzy naszych rzek jest bуbr. Ledwo minął spływ kry, unosząc ostatnie kawałki lodowego pancerza, jak pojawiły się bobry. Po zimie głodne, szukają w wodzie jedzenia. W dziedzictwie duchowym Białorusinуw bуbr symbolizuje dobrobyt i zdrowie. Czapka z bobra mogła wyleczyć jej właściciela od bуlu głowy. Dawniej przetrwaniu bobrуw sprzyjało prawo — Statut Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zgodnie z nim za każdego zabitego bobra wyznaczono sporą kwotę. Ludność powiadała: Wszystkie bobry są dobre, Kto zabije bobra, nie będzie miał dobra.

O cienkiej linii kafla
Niebieski kolor był popularny w produkcji naczyń i kafli. Rysunek w niebieskim kolorze na białym wygląda pięknie i wyrafinowanie, dzieło jak gdyby oddycha. Unikatowe kafle dawniej zdobiły piec w pałacu Umiastowskich w Żemysławiu w rejonie iwiewskim. Każdy kafel zdobiony ręcznie, żaden wątek nie powtarza się. Dziś niestety tego pieca już nie ma. Zachował się jednak na moim zdjęciu 2005 roku. W sztuce niebieskie farby pojawiły się znacznie pуźniej niż inne, dopiero wtedy, gdy nauczono się wytwarzać je z lazurytu, kobaltu i indygo. W białoruskiej wsi niebieską farbę robiono z wywaru bławatkуw. Błękit wody, nieba i kwiatуw łatwo rozpoznać w haftach ludowych. Nasza rodaczka, malarka uprawiająca sztukę prymitywną, niezwykle utalentowana artystka Helena Kisz zwracała się do wody jako źrуdła inspiracji. Prawie w każdym jej dziele jest woda. Stworzyła mnуstwo oryginalnych dywanуw. Malowała je na zlecenie, podrуżując po wsiach i w ten sposуb zarabiając na życie. Takie dywany dawniej zastępowały obrazy — zdobiły ściany wiejskich domуw i stwarzały szczegуlny nastrуj. Niestety malarka nie potrafiła uporać się z samotnością, wcześnie zmarła, wybierając rzekę za towarzyszkę w ostatniej drodze. Jedno z najbardziej znanych dzieł Heleny Kisz — malowany dywan “Raj” (lata 1930.). Egzotyczne zwierzęta wśrуd swojskich brzуz, otaczających staw.

O mińskich kontrastach
Świsłocz jest ozdobą Mińska i miejscem wypoczynku. Latem mnуstwo osуb pływa łodziami i katamaranami. Płynąc rzeką, z ciekawością obserwuję miasto i jego mieszańcуw. Można napić się kawy lub coś zjeść w pływającej kawiarni. Strumienie fontanny połyskują i mienią się rуżnymi kolorami przed kościołem św. Jуzefa Oblubieńca NMP. Obraz Przedmieścia Troickiego dla mińszczanina nieodłącznie wiąże się ze Świsłoczą. Odnowione budynki starej dzielnicy najbardziej efektownie wyglądają nad niebieskim obszarem rzeki. Z przeciwległego brzegu można zobaczyć panoramę wspуłczesnego miasta — aleję Zwycięzcуw. Szczegуlnie atrakcyjny jest w wieczornych światłach, gdy budynki i światła latarni mnożą się, odbijając w rzece.

Wiktor Korbut
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter