Restauracja byłego majątku Pruszyńskich i Lubańskich, gdzie w latach 20-tych ubiegłego wieku pracował akademik Wawiłow, a stulecie przed tym go odwiedzał Dunin-Marcinkiewicz, oficjalnie trwała ponad sześć lat. Na paszporcie obiektu wskazane, że pracy zaczęły się w 2008 roku, chociaż rozmowy o odbudowie zagrody Łoszyckiej były jeszcze w 2002 roku. Wtedy Miński Komitet Wykonawczy podjął decyzję “W sprawie odbudowy i rozwoju Loszyckiego Kompleksu Zagrodowo-Parkowego w Mińsku”. Prace, jak przypomina zastępca dyrektora Muzeum Historycznego Mińska Piotr Choćkobyły trudne: zmieniali się projektanci i wykonawcy, przesunięto terminy, specjaliści-konserwatorzy często nie mogli osiągnąć wspólnego rozwiązania kompromisowego:
— Teraz, dzięki Bogu, wszystko się zakończyło. Eksperci w pełni odtworzyli pierwotny obraz zagrody. Wszystko stracone wróciło się do pierwotnego miejsca, ale już, oczywiście, w nowoczesnych materiałach. Zagroda zaczęła żyć — i to jest najważniejsze. Mamy nadzieję, że każdy z odwiedzających hale będzie mógł poczuć duch XIX wieku.
Przy tym kompleks muzealny nie w pełni pachnie dawnymi czasami. Wręcz przeciwnie: elementy architektoniczne, fragmenty dekoracji malarskiej, sztukateria, jak również unikalne piece kaflowe i kominek wyglądają jak nowe. Wrażenie jest zwodnicze: wszystkie piece — autentyczne, każdy — dzieło sztuki. Zachowały się tak dobrze, że dziś mogłyby być wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. Jednak ze względów bezpieczeństwa rozpalać w nich ogień, oczywiście, nie będą.
Na przywrócenie wnętrz mistrzom trzeba było kilka lat. Wojny i czas nie szczędziły podłogi, okna i sufity. Brakujące części wykończenia i dekoracji były odzyskane według zachowanych fragmentów — próbek.
Juliana Leonawa