Wszystko za image!

[b]Jak Białoruś pozycjonuje się na świecie i jak Białorusinów widzą cudzoziemcy[/b]Nie wystarczy pojechać do kraju jako turysta, by go poznać. Trzeba zamieszkać tam na jakiś czas, bliżej poznać tradycje i ludzi, spróbować zrozumieć, dlaczego są tak niepodobni do nas. A poza tym znaleźć to wspólne, co łączy nas z cudzoziemcami.Nie jest to łatwe zadanie. Wielu ludzi idzie na łatwiznę. Przyswaja wyrobione przez przodków stereotypy i wierzy im mimo upływu czasu, przemian cywilizacyjnych. Rzym nadal kojarzy się z Koloseum, Ameryka z kowbojami, wieżowcami, Coca Colą, Rosja natomiast z niedźwiedziem i mrozem. Jak cudzoziemcy widzą Białoruś? Jak układają się stosunki Białorusi z innymi państwami we współczesnym świecie? Rozmawiamy o tym z Wiktorem Szadurskim, dziekanem Wydziału Stosunków Międzynarodowych Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. Wydział istnieje od 15 lat, ukończyły go tysiące ekspertów ds. międzynarodowych, reprezentujących Białoruś na całym świecie.
Jak Białoruś pozycjonuje się na świecie i jak Białorusinуw widzą cudzoziemcy

Nie wystarczy pojechać do kraju jako turysta, by go poznać. Trzeba zamieszkać tam na jakiś czas, bliżej poznać tradycje i ludzi, sprуbować zrozumieć, dlaczego są tak niepodobni do nas. A poza tym znaleźć to wspуlne, co łączy nas z cudzoziemcami.
Nie jest to łatwe zadanie. Wielu ludzi idzie na łatwiznę. Przyswaja wyrobione przez przodkуw stereotypy i wierzy im mimo upływu czasu, przemian cywilizacyjnych. Rzym nadal kojarzy się z Koloseum, Ameryka z kowbojami, wieżowcami, Coca Colą, Rosja natomiast z niedźwiedziem i mrozem. Jak cudzoziemcy widzą Białoruś? Jak układają się stosunki Białorusi z innymi państwami we wspуłczesnym świecie? Rozmawiamy o tym z Wiktorem Szadurskim, dziekanem Wydziału Stosunkуw Międzynarodowych Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. Wydział istnieje od 15 lat, ukończyły go tysiące ekspertуw ds. międzynarodowych, reprezentujących Białoruś na całym świecie.

— Panie dziekanie, jak pan ocenia działalność swoich absolwentуw w kształtowaniu wizerunku kraju?
— Trwa proces odkrywania kraju, ale nie tak szybko jak wszyscy by chcieli. Z roku na rok działalność absolwentуw wydziału w promowaniu naszego kraju za granicą jest coraz bardziej widoczna, jednak wizerunek nie jest sprawą jednego wydziału, jednego roku i nawet jednego pokolenia. To sprawa stuleci. Białoruś jako państwo niepodległe na politycznej mapie świata istnieje mniej niż 20 lat. Nie trzeba porуwnywać naszego miejsca na obszarze informacyjnym planety z wielkimi państwami, tylko z państwami o podobnej wielkości terytorium, liczbie ludności i potencjale gospodarczym. Przykładowo ze Słowacją.

— Dlaczego porуwnuje pan Białoruś właśnie ze Słowacją?
— Mamy wiele wspуlnego. Nie tylko języki słowiańskie, ale i podobne losy historyczne. Głуwnym “tworzywem” wspуłczesnego narodu słowackiego i białoruskiego w XIX — na początku XX wieku byli chłopi, ponieważ nasze elity w ciągu kilku wiekуw wybierały kulturę i język panujących narodуw, w naszym przypadku polskiego i rosyjskiego, w przypadku Słowakуw — węgierskiego i czeskiego.

— Co nas zbliża poza podobnym losem? Wiem, że są tam kurorty narciarskie. Nasi turyści jednak jeżdżą do Czech.
— Praga zawsze była większym i bardziej znanym miastem. Chociaż w czasach socjalistycznych wielu Słowakуw stawało na czele całej Czechosłowacji (lider Praskiej Wiosny Aleksander Dubček, jego następca Gustav Husak), życie polityczne, kulturalne, turystyczne skupiało się wokуł starożytnego miasta. Słowacji jako nowego państwa raczej nie można nazwać dobrze znanym krajem. Ma niezbyt wielkie zasoby, by prowadzić kampanie reklamowe za granicą, otwierać centra informacyjne w stolicach i dużych miastach. Sytuacja Białorusi jest podobna.

— Gdy osoby, ktуre nigdy przed tym nie słyszały o Białorusi, pytają pana o nią, co pan opowiada im w pierwszej kolej-ności?
— Po pierwsze Białoruś to małe i przytulne państwo w środku Europy. Po drugie Białoruś to obszar dialogu kultur i religii. Po trzecie Białoruś ma bogatą historię i kulturę. Problem jednak polega na tym, że w przeciągu stuleci białoruskie ziemie należały do innych państw, ktуrym raczej zależało na wynarodowieniu Białorusinуw. Dlatego najbardziej wykształceni i bogaci reprezentanci naszego narodu odchodzili do innych kultur. To cud, że nasz narуd przetrwał mimo ogromnych strat, nieludzkich męk — wystarczy przypomnieć sobie tragedię II wojny światowej. Całkowicie się zgadzam z opinią byłego ambasadora USA na Białorusi pana Krolla, ktуry w wywiadzie szczerze moim zdaniem powiedział, że jest pod wrażeniem, jak na takim skrzyżowaniu, gdzie toczyło się tyle wojen, Białorusini przetrwali. Wiele narodуw wytępiono, a my nadal
jesteśmy!

— Mimo wszystko wiele osуb urodzonych na białoruskiej ziemi za granicą uważa się za reprezentantуw innych narodуw: Kościuszko, Mickiewicz, Chagall. Tam są Polakami, Francuzami...
— Zawsze będziemy dumni z osobistości, ktуre urodziły się na białoruskiej ziemi, dorastały wśrуd Białorusinуw niezależnie od tego w jakim języku mуwiły i jakie miały paszporty. Urodzili się tutaj, dlatego są nam bliscy. Oczywiście, istnieją trudności z przedstawieniem Białorusi światu, przecież kraj ledwo osiągnął pełnoletność, chociaż jako narуd Białorusini istnieją od wiekуw. Dawniej nasz kraj był na mapie pod innymi nazwami: Ruś, Litwa, Polska, Rosja.

— Czy można to wytłumaczyć cudzoziemcowi?
— To jest trudne, ale możliwe. Zwłaszcza jeśli cudzoziemiec chce więcej się dowiedzieć o naszym kraju. Chcę po raz kolejny podkreślić: nie ma co liczyć na natychmiastowy efekt rozpoznawalności Białorusi i porуwnywać jej z wielkimi państwami na arenie międzynarodowej. Poza tym mocarstwa mają nie tylko pozytywne wizerunki, istnieje mnуstwo negatywnych stereotypуw, między innymi na temat Ameryki, Chin, Rosji. Dwadzieścia lat to bardzo mało. W każdym razie, nawet gdyby nasz rząd wydawał połowę budżetu na popularyzację Białorusi za granicą, nie zajęlibyśmy wiele miejsca na obszarze informacyjno-kulturalnym. To wcale nie powуd dla pesymizmu, stymuluje długotrwałą i wydajną działalność narodu.

— Jaki program działalności może pan doradzić dla promowania wspуłczesnej Białorusi?
— Jak zdobywa się sławę? Oczywiście wszystkim nam chodzi o pozytywny wizerunek. Istnieje wiele przepisуw. Weźmy na przykład sport. Jakiś czas temu w Paryżu drużyna narodowa w piłce nożnej znokautowała Francuzуw. To nie tylko ważne wydarzenie sportowe, ale i ważne wydarzenie kulturalne. Proszę sobie wyobrazić, ile osуb we Francji zastanowiło się nad tym “Co to za kraj, Białoruś?”. Tysiące, a być może miliony osуb, nie tylko fanуw piłki nożnej. Sport zrzesza dowolny narуd podczas zawodуw. Mecz obejrzeli ludzie w rуżnych krajach, rzecz jasna szukali w Internecie informacji o naszym kraju, historii, sporcie.

— Podobnie, jak na Igrzyskach Olimpijskich 2002 roku wygraliśmi mecz w hokeju na lodzie ze Szwedami. Sport więc jest sposobem na rozpoznawalność za granicą?
— Nasz kraj stawia rozwуj sportu na pierwszym miejscu. To jeden z najbardziej optymalnych sposobуw zdobycia szczytu w rywalizacji państw. Trzeba opowiadać o Białorusi jak tylko się da. Opowiem o pewnej sytuacji w swojej praktyce. Trzy lata temu miałem przygotować wideokonferencję o Białorusi dla studentуw I roku Departamentu Nauk Politycznych Uniwersytetu św. Tomasza (Minnesota, USA). Swуj wykład zacząłem od charakterystyki etapуw historii Białorusi. Mуj kolega profesor Hofmann po tamtej stronie ekranu poprosił mnie zrobić przerwę i zapytał amerykańskich studentуw: “Czy ktoś wcześniej wiedział coś o Białorusi?”. Nazwę Białoruś słyszała połowa obecnych. Tylko połowa! Zrozumiałem, że zacząć trzeba od mapy politycznej i ogуlnej charakterystyki naszego kraju, szybko skorygowałem treść wykładu. Po trzech latach nasz wydział realizuje wspуlne projekty z profesorem Hofmannem, jego studenci piszą referaty o naszym kraju, w styczniu duża delegacji uczelni przyjedzie do Mińska. Mam nadzieję, że Białoruś będzie im bliższa i bardziej zrozumiała.

— Z czym się kojarzyła studentom Białoruś?
— Wizja świata Amerykanуw jest dość specyficzna. W Stanach Zjednoczonych ludzi bardziej obchodzą sprawy wewnętrzne niż to co się dzieje za granicą. Zaledwie 10 procent Amerykanуw ma paszporty do wyjazdu za granicę. Pozostałym nie są potrzebne. Irak i Afganistan przeciętnego Amerykanina interesują przede wszystkim dlatego, że służy tam jego syn albo brat.

— Nie wydaje się panu, że w naszym kraju rуwnież większości jest obojętne, co się dzieje za granicą? Poznałem wielu wydawałoby się wykształconych ludzi, ktуrych wiedza z geografii Białorusi jest wyjątkowo skromna, co tam mуwić o dalekich krajach.
— Myślę, że czasami wiemy o wydarzeniach za granicą więcej niż o swoim kraju. W czasach radzieckich na wykłady o sytuacji międzynarodowej chodziło więcej osуb niż do kina. Nawet uczniowie chcieli więcej wiedzieć o Afryce, Ameryce Łacińskiej. Chociaż prawdziwe informacje trudno było wydobyć z radzieckiej propagandy. Na Zachodzie w warunkach wolności słowa ludzie mieli większy dostęp do informacji, ale nie wszyscy z tego korzystali. W 1984 roku na Białoruski Uniwersytet Państwowy przyjechała grupa studentуw z USA. W rozmowie z naszymi studentami Amerykanin zapytał: “Idę do biblioteki swojej uczelni i mogę czytać gazety “Prawda”, “Izwiestija”, “Gazetę Literacką”, magazyn “Komunista”. Czy ktoś w tym kraju czyta Washington Post, Wall Street Journal, Time?”. Nasi nie mieli nic do powiedzenia, ponieważ w Mińsku tylko w kiosku Instytutu Językуw Obcych można było kupić magazyny i gazety wydawane przez zagraniczne partie komunistyczne i lewe partie. Dyskusja pokazała, że nasi studenci dużo wiedzą o historii, kulturze Stanуw Zjednoczonych. Wbrew oficjalnej propagandzie w warunkach deficytu informacji ludzie mieli idealizowane wyobrażenie o państwach Zachodu, nie przezwyciężone do dziś. To stare kompleksy. Już wspomniany profesor Hofmann po wizycie w Mińsku w kwietniu tego roku powiedział, że Białoruś mimo wszystkich paradoksуw to piękny kraj, ludzie są wykształceni i gościnni. Bardzo mu się spodobali białoruscy studenci, ktуrzy wykazali się dobrą znajomością języka angielskiego, białoruska kuchnia, bogata kultura i sztuka.

— Gdzie pan zaprowadził swojego gościa?
— Najpierw do teatru opery i baletu. Amerykański profesor był przyjemnie zaskoczony. Mуwi się, by poznać kraj trzeba pуjść na dworzec, do teatru i pojechać na wieś. Na wsi Amerykanin doznał szoku kulturalnego — z powodu naszej gościnności: łaźnia, stуł z mnуstwem dań. Mnie się nawet wydaje, że czasami gościnność Białorusinуw powinna być skromniejsza.

Wiktor Korbut
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter