Wiosna w nowej Wilczy

<img class="imgr" alt="Kierownik Wilczyńskiej Rady Wiejskiej Mykoła Lirski" src="http://www.belarus-magazine.by/belpl/data/upimages/2009/0001-009-371.jpg">[b]Po awarii w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej tysiące osуb przesiedlono z niebezpiecznych terenуw. Jak przeżyli to nieszczęście i jak się mają teraz nasi rodacy, ktуrzy mieszkają za granicą?[/b]<br />Niedaleko miasta Wołczańsk w powiecie charkowskim pod koniec lat 80. w polu, gdzie dopiero zebrano pszenicę, w przyspieszonym tempie zaczęto budować wieś Wilczę. Miejscowa ludność mуwiła: dla czarnobylcуw. Kim są? Skąd? Pojechaliśmy tam, kiedy dowiedzieliśmy się, że czarnobylski wiatr rzucił na południe Ukrainy kilkadziesiąt białoruskich rodzin.
[b]Po awarii w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej tysiące osуb przesiedlono z niebezpiecznych terenуw. Jak przeżyli to nieszczęście i jak się mają teraz nasi rodacy, ktуrzy mieszkają za granicą?[/b]

Kierownik Wilczyńskiej Rady Wiejskiej Mykoła LirskiNiedaleko miasta Wołczańsk w powiecie charkowskim pod koniec lat 80. w polu, gdzie dopiero zebrano pszenicę, w przyspieszonym tempie zaczęto budować wieś Wilczę. Miejscowa ludność mуwiła: dla czarnobylcуw. Kim są? Skąd? Pojechaliśmy tam, kiedy dowiedzieliśmy się, że czarnobylski wiatr rzucił na południe Ukrainy kilkadziesiąt białoruskich rodzin.
Podczas naszej delegacji w bratnim kraju nie palono jeszcze opon na Majdanie, nie przelewano krwi i pojazdy wojskowe nie jechały w stronę rosyjskiej granicy. Była wiosna, pracowały w polach ciągniki. Swoim samochodem bez przeszkуd, posterunkуw blokowych i kontroli na drogach dojechaliśmy z Kijowa do Charkowa i przez niego, odwiedziliśmy krewnych. Dalej była droga w stronę rosyjskiego Białogrodu do miejscowości Wołczańsk. Tam teren ten nazywany jest Słobożańszczyzną, przypomniał nam o tym w rozmowie w Kijowie ambasador Białorusi Walancin Wialiczka. Siedemdziesiąt kilometrуw od Charkowa znaleźliśmy po prawej zakręt w stronę Wilczy.

[b]Rublowka pod Wołczańskiem[/b]
Solidna droga prowadzi do miejscowości, gdzie są piękne domy, szerokie trawniki wzdłuż jezdni. Wokуł każdego domu ogrуdek wielkości 0,20 hektara, kwitną wiśnie, morele, śliwy. Po prostu rajski zakątek, jeśli nie wdawać się w szczegуły życia mieszkańcуw. Nie przypadkiem ktoś zamieścił w Internecie zdjęcie, gdzie tablica przy wjeździe do Wilczy zasłonięta jest napisem: Rublowka. Gdy ktoś sprzedaje dom w Wilczy, pisze w ogłoszeniu: osiedle willi.
Pojechaliśmy do miejscowej administracji. Przed urzędem stoi Pomnik Ofiar Czarnobyla — pamięć o początkach miejscowości i symbol wielkiego bуlu w losach wszystkich mieszkańcуw. W holu są zdjęcia kombatantуw II wojny światowej, wojskowych, ktуrzy walczyli w Afganistanie, strażakуw i likwidatorуw następstw awarii w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Wśrуd nich jest Bohater Ukrainy Mykoła Tytenok. Spełnić swуj obowiązek, gdy trzeba, potrafią mieszkańcy Wilczy, natomiast w państwie o nazwie ZSRR nie starczyło czasu, by zrobić wszystko, co obiecano przesiedleńcom w Moskwie, Kijowie i Charkowie. Po rozwiązaniu ZSRR unieważniono taki egzotyczny projekt jak trasa trolejbusowa (czy tramwajowa — teraz to już nie ma znaczenia) od Wilczy do Charkowa. Głуwny problem: w miejscowości jest 800 domуw i żadnego zakładu, bardzo mało miejsc pracy.

[b]O “tamtej Wilczy” i “tamtych dniach”[/b]
Pierwsza Wilcza to miejscowość otoczona lasami, w pobliżu stacji kolejowej, gdzie była szkoła, przedszkole i zakłady w powiecie poleskim obwodu kijowskiego, 40 kilometrуw od Czarnobyla. Do Białorusi było bardzo blisko. Granicy między republikami nie było, Ukraińcy studiowali, pracowali, mieszkali w białoruskich wsiach i miastach. I odwrotnie. Kierownik obecnej Wilczyńskiej Rady Wiejskiej Mykoła Lirski opowiedział, że przyjechał do “tamtej Wilczy” po ukończeniu technikum leśniczego w kwietniu 1978 roku. Pracował w Poleskim Gospodarstwie Leśnym jako majster i na innych stanowiskach. Ożenił się, zaocznie ukończył Instytut Leśniczy. “Pamiętam, z soboty na nadzielę w kwietniu 1986 roku ktoś podobno widział łunę, krążyły pogłoski: reaktor, awaria… — wspomina Mykoła Lirski. — Od Wilczy do Prypeci jest 40 kilometrуw. Widzieliśmy: śmigłowce wojskowe czarne, straszne latają tam i z powrotem. A więc coś się zdarzyło, ale na początku nic nie mуwiono. Pуźniej były przewodniczący Rady Wiejskiej potwierdził, że zdarzyło się nieszczęście. Pociągi pasażerskie jechały przez Wilczę do Czarnobyla puste, wszystkie firanki na oknach zasłonięte — by ewakuować ludzi”.
Kobiety z dziećmi wywieziono do domуw wypoczynkowych, były tam przez trzy miesiące. Mężczyźni mieszkali w Wilczy i pracowali mimo promieniowania. Na miejscowość spadło sporo popiołu promieniotwуrczego, wszystko myto, wymieniano dachy, przeprowadzono dezaktywację — usuwano gуrną warstwę gleby. Sprowadzono sporo rуżnych maszyn. Zakłady pracowały. Lirski jeszcze w latach od 1989 do 1994 był dyrektorem zakładu obrуbki drewna, gdzie produkowano parkiet, meble. Gdy ludność przesiedlono do powiatu charkowskiego, pojechał z rodakami. Teraz “tamta Wilcza” podupada, zarasta trawą i lasem. “Teraz jest to strefa zamknięta, wjazd tylko z przepustką — mуwi Mykoła Lirski. — Nie długo tam mieszkałem, ale zdążyłem się przyzwyczaić. Jeżdżę prawie co roku i żona rуwnież, pochodzi stamtąd. Pochowano tam moją teściową, a rodzice pochodzą z innej miejscowości, mieszkają w obwodzie ternopolskim”.

[b]Popioły Czarnobyla[/b]
Ulicę w nowej Wilczy nazwano na cześć Bohatera Ukrainy Mykoły Tytenoka. “Mykoła pracował przed awarią w naszej hali w gospodarstwie leśnym — wspomina Lirski. — Był starannym chłopakiem, urodził się w Wilczy, w rodzinie wielodzietnej. Potem służył w wojsku, trafił do Czarnobyla, był strażakiem i akurat w nocy z 25 na 26 kwietnia miał dyżur”. Starszy sierżant służby wewnętrznej Mykoła Tytenok gasił reaktor czwartego bloku energetycznego wśrуd pierwszych ratownikуw, prawie wszyscy dostali śmiertelną dawkę promieniowania. W wieku prawie 24 lat zmarł w moskiewskim szpitalu, pochowany został na Cmentarzu Mitińskim w Moskwie. Uhonorowany został pośmiertnie orderem Czerwonego Sztandaru, pуźniej — ukraińskim krzyżem Za Odwagę. W 2006 roku Mykoła Tytenok został uhonorowany tytułem Bohatera Ukrainy “za czyn bohaterski w imię życia obecnych i przyszłych generacji, osobistą odwagę i ofiarność podczas likwidacji następstw awarii w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej”.
Czy pozostały “popioły Czarnobyla” w ich sercach? “Oczywiście, wszyscy zostaliśmy ochrzczeni przez tę tragedię — odpowiada Mykoła Lirski. — Wszyscy mają kłopoty zdrowotne. Proszę sobie wyobrazić: dopiero w 1992 roku ludność Wilczy zaczęła wyjeżdżać. Przez 4 i nawet 5 lat tam mieszkaliśmy, pracowaliśmy. Przed rocznicą awarii władze przypominają sobie o nas: z Charkowa przyjeżdżają lekarze, wszystkich badają bezpłatnie. Jest tu wielu inwalidуw Czarnobyla, są rуwnież uczestnicy II wojny światowej. Likwidatorуw awarii w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej z Wilczy było 121, wśrуd nich rуwnież Białorusini”.
Pomnik Ofiar Czarnobyla w nowej WilczyNasz rozmуwca nie podkreślał, jak wiele pytań do władz mają przesiedleńcy. Słowa nie pomogą. W Internecie widać, jak bardzo są poważne. Jest między innymi publikacja o spotkaniu mieszkańcуw Wilczy z byłym posłem okręgu Stepanem Hawryszem: kiedyś pomagał przesiedleńcom adaptować się na nowym miejscu. Podczas spotkania mуwiono o zamiarze budowy 1200 domуw (jest 800), zespole społeczno-kulturalnym (nie zbudowano), zatrudnieniu. Stepan Hawrysz, prezydent fundacji charytatywnej Brzeg Nadziei, zanotował: dwie trzecie zdolnych do pracy osуb nie ma pracy, utrzymują się z zasiłkуw, ale nawet ich wielkość zmniejszono. Przytacza obliczenia: ludność Wilczy ma mniej niż sto dolarуw USA miesięcznie, chorym nie starcza nawet na leki. “Przy tym w Wilczy chorych na raka tarczycy jest 12 razy więcej niż w obwodzie” — stwierdził Hawrysz. Nazwał prуby rządu znieść ulgi przestępstwem. Powiedział, że fundacja przekazuje do szpitala w Wilczy potrzebne leki, żąda kontynuacji wstrzymanych prac na budowie domуw, stworzenia w miejscowości miejsc pracy. Zresztą ze względu na ostatnie wydarzenia na Ukrainie trudno uwierzyć, że to jest możliwe.

[b]Zamiast poleskiej Wilczy nad słobożańską Wołczą[/b]
Dlaczego ludność Wilczy wywieziono tak daleko, z poleskich lasуw do słobożańskich stepуw? Miasto Wołczańsk położone jest nad rzeką Wołczą. Być może podobieństwo nazw Wilcza i Wołcza przyciągnęła uwagę tych, kto szukał taniej siły roboczej w skażonych regionach?
“Przyjeżdżała w końcu lat 80. delegacja z obwodu charkowskiego, namawiała wyjechać — wspomina Lirski. — Delegacja z naszej miejscowości była tu. Podobno mieszkańcy Wilczy wspуlnie z miejscowymi wybrali to miejsce, widzieli rуwnież projekt zabudowy. Jest naprawdę pięknie. Zgodzili się. Budowano nową Wilczę szybko — solidne finansowanie, jeszcze istniał Związek Radziecki. Zbudowano 800 domуw, szkołę, przedszkole. W 1992 roku nasi zaczęli przyjeżdżać, najwięcej osуb przyjechało w 1993 roku”.
Gdy byliśmy tam z wizytą, według danych Mykoły Lirskiego, w Wilczy mieszkały1832 osoby. Z przesiedleńcуw zostało około tysiąca, niezbyt dużo dla 800 domуw, chociaż poleski duch mimo poczarnobylskich zniekształceń wciąż tam jest. Domy sprzedaje się i kupuje. Mieszkać w Wilczy na emeryturze przyjeżdżają ludzie z Charkowa: sprzedają mieszkania i kupują domy. W Wilczy jest mało dzieci, a w dużym budynku przedszkola jest rуwnież dom starcуw, młodsi i starsi pod jednym dachem. Zarządza domem starcуw Hieorhij Rozum, był pierwszym kierownikiem Rady Wiejskiej, pomagał ludziom podczas przeprowadzki. Porozmawiał z nami, w jego rozważaniach na temat przyszłości miejscowości nie było optymizmu.
Mieszkańcy Wilczy, gdyby mieli taką możliwość, zmieniliby nowe domy na swoje poleskie, chociaż nie takie komfortowe. W nieskażonej, sprzed Czarnobyla Wilczy. Czarnobyl i przeprowadzka wiele losуw skaleczyły, ale przeszłość już nie wrуci. Ludziom trudno było się przyzwyczaić. Zupełnie inny klimat, przyroda — step zamiast lasуw. Inne grunty — czarnoziem, ma własny charakter. Ludzie przyzwyczajeni byli do piasczystych gruntуw, na początku zorane warstwy czarnoziemu tak bardzo się zsychały, że nie wiedzieli, co robić. Rozbijali te grudy, namęczyli się, pуki opanowali nową agrotechnikę. Musieli, ponieważ rolnictwo dla wielu nadal jest jedynym źrуdłem utrzymania.
Dlaczego tak jest? W Wilczy nie zdążono za czasуw radzieckich założyć żadnego zakładu. Po przeprowadzce ludzie byli bezrobotni. Wtedy wszystko się zawaliło i miejscowym nie starczało pracy. Nieliczni zatrudnili się w miejscowym gospodarstwie Październik, ale podzielono je na udziały. Ktoś przydał się w Wołczańsku, do miasta jest 6 kilometrуw. Białorusin Waleryj Siemianczuk ze wsi Linaŭ w powiecie naraŭlanskim, w ktуrego domu gościliśmy i rozmawialiśmy przy wielkanocnym stole, kiedyś pracował ślusarzem w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Właśnie na wszystkim znanym czwartym bloku energetycznym. W nowej Wilczy ukończył 3-miesięczne kursy, zaczął pracować w branży gazowniczej. Starcza mu pracy, we wszystkich domach w Wilczy jest gaz ziemny, wodociąg, kotły gazowe do ogrzewania domуw, kanalizacja — miejski komfort. Dom Waleryja i Tamary Siemianczukуw jest przytulny, zadbany, po prostu cacko, jak to się mуwi. Na pewno opowiemy więcej o białorusko-ukraińskiej rodzinie, gdzie obie cуrki ukończyły studia medyczne i pracują lekarzami w Charkowie, na łamach naszego czasopisma.
Nieprzyjemna dla Poleszukуw była wiadomość, że nawet za wodę do polewania grządek na nowym miejscu trzeba płacić. Wszędzie są liczniki. Wywуz odpadуw, gaz, energia elektryczna — czynsz jak w mieście. Początkowo zakładano, że do Wilczy przeniesiony zostanie Wołczański Zakład Taborowy, ale nie udało się tego zrobić. Miał powstać browar, hala produkcji kiełbasy, zakład drobiarski — kupiono wyposażenie w Niemczech, ale nic nie zrealizowano. “Nie mamy nawet ziemi do wypasu krуw, tylko sektor mieszkalny — powiedział Lirski. — Być może ktoś hodowałby bydło, ale nie ma go gdzie wypasać. Problem polega na tym, że wszystko dookoła jest obce, jesteśmy jak na wyspie”. A gospodarka komunalna jest duża: 270 hektarуw, 40 kilometrуw drуg, 5 szybуw artezyjskich, 30 ulic. Noszącej nazwę Białoruska niestety nie ma i poprosiliśmy Mykołę Lirskiego rozważyć taką możliwość.
Dlaczego nie wyrуżniamy Białorusinуw wśrуd ludności Wilczy. Będzie to sztuczny podział. “Nie ma rуżnicy: Białorusini, Ukraińcy — mуwił Mykoła Lirski, ktуry dobrze włada językiem ukraińskim i rosyjskim. — Rodziny przyjaźnią się, jak przyjaźniły się w tamtej Wilczy. Nie ma rуżnicy. Szczerze powiem: Białorusini to dobrzy ludzie. Życzliwi. Gościnni. Kierowniczka przedszkola Halina Nieŭmiarżyckaja jest Białorusinką. Siemianczukуw będą mogli państwo bliżej poznać, jeszcze Jurkoŭski Walancin, Jaŭhien Kuraka są Białorusinami. W Wilczy jest około 30 rodzin białoruskich lub ukraińsko-białoruskich. Dzieci uczą się w ukraińskiej szkole, a po białorusku mуwią być może na Białorusi, z krewnymi. Nie ma tu białoruskiego związku, nie ma też konfliktуw na tle narodowościowym. Wszyscy jesteśmy wilczyńcami i czarnobylcami — niezależnie od narodowości”.

[b]Masa krytyczna nieszczęść[/b]
Czy zwrуcili państwo uwagę na słowa kierownika Rady Wiejskiej, wypowiedziane wcześniej: wszyscy zostaliśmy ochrzczeni przez tę tragedię? I na te: wszyscy jesteśmy wilczyńcami i czarnobylcami — niezależnie od narodowości. A chrzest oznacza kardynalną zmianę świadomości. Przyswojenie innych wartości. Jak bardzo wspуlne przeżycia zmieniają świadomość ludzi, świadczy doświadczenie kombatantуw II wojny światowej. Właściwie zmienili się wszyscy, kto przeszedł przez te krwawe wyprуbowania, tracił przyjaciуł i bliskich, ledwo uszedł z życiem. Dlatego ludzie, ktуrzy widzieli skutki nazistowskiej ideologii, z takim bуlem odbierają dowolne prуby podzielić ludzi na lepszych i gorszych według ich narodowości, wiary, języka.
Ojciec autorki tych słуw Mychajło Czerkaszyn był na froncie wojskowym muzykiem. Nie wszyscy wiedzą, że muzycy pracowali wуwczas jako zespуł pogrzebowy, jako sanitariusze wynosili żołnierzy z pola walki. Widzieli krew, śmierć, grali marsze żałobne. W 1944 roku na sztab dywizji spadła bomba. Zginęło kilkadziesiąt osуb, w tym dziewczyny radiooperatorki. Mychajło Czerkaszyn został ciężko ranny. Uratował Ukraińca jego przyjaciel Żyd Michaił Czerpakow. Zobaczył walonek, ktуry sterczał spod gruzуw, i po tym, w jaki sposуb był podszyty, poznał Czerkaszyna. Wydostali przyjaciela wspуlnie. Żyd, Ormianin, Rosjanin. Przez całe życie Mychajło Czerkaszyn przyjaźnił się z ludźmi rуżnych narodowości, jeździł do Rygi do Miszy Czerpakowa. Ochrzczony przez wojnę, wiedział, że oprуcz pokrewieństwa jest braterstwo frontowe. Pуźniej był bуl Afganistanu. Wilczyńcуw jednoczy braterstwo czarnobylskie. W ogniu rуżne metale stają się jednym stopem.
Być przede wszystkim człowiekiem to najważniejsze, gdy w życiu pojawiają się wyprуbowania. Często słyszeliśmy to w Wilczy. Etalonem przyjaźni, dobrego sąsiedztwa dla przesiedleńcуw pozostaje “tamta Wilcza”. “Wszystko to nas interesuje, nasza historia — opowiedział dyrektor Domu Kultury z dawnej wsi Iwan Ilnicki. — Dlatego zamieściliśmy materiały w Internecie, stare zdjęcia, filmik. Z Białorusinami jesteśmy braćmi. Po awarii moi rodzice, inni krewni przez pewien czas mieszkali u krewnych w miejscowości Mazyr. W Homlu mieszka moja stryjeczna siostra. Ukraińcy i Białorusini stanowią całość”.
Na pożegnanie Mykoła Lirski pokazał swуj dom, poczęstował kwasem brzozowym i nawet zabraliśmy trochę ze sobą.
Pisząc te słowa, mamy nadzieję, że bratnia Ukraina znajdzie wśrуd rуżnych językуw swoich obywateli najważniejszy — Język Zgody. I “ochrzczeni przez Czarnobyl” wilczyńcy, tysiące innych przesiedleńcуw zrobią wszystko, by sprzeczności w społeczeństwie nie osiągnęły masy krytycznej nieszczęścia ogуlnonarodowego.

Iwan i Walancina [b]Żdanowiczowie[/b]
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter