W przestrzeni kruchej równowagi

[b]Andrzej Zadoryn jest jednym z tych malarzy, którzy w swoim czasie weszli do białoruskiego malarstwa i reprezentowali w nim siebie ze wszystkimi zmianami i odkryciami [/b]Do dziś wielu pamięta jego wystawy, które kiedyś odbywały się na Białorusi. Od ponad dziesięciu lat malarz mieszka w Holandii. Przez ten czas życie ułożyło się inaczej i twórczość stała się inna.W 1984 roku Andrzej Zadoryn ukończył Instytut Sztuk Pięknych w Mińsku. Wykładał przez kilka lat na tej uczelni i w szkole. Później była pracownia artystyczna malarza narodowego Białorusi Michała Sawickiego. Od lat 90. jest wolnym artystą, bierze udział w licznych wystawach w kraju i za granicą. Jego obrazy są nie tylko w zbiorach Muzeum Narodowego Sztuk Pięknych i zasobach białoruskiego Związku Malarzy, ale i w Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, galerii w Sankt Petersburgu oraz w muzeach i prywatnych kolekcjach w wielu państwach europejskich.
Andrzej Zadoryn jest jednym z tych malarzy, ktуrzy w swoim czasie weszli do białoruskiego malarstwa i reprezentowali w nim siebie ze wszystkimi zmianami i odkryciami

Do dziś wielu pamięta jego wystawy, ktуre kiedyś odbywały się na Białorusi. Od ponad dziesięciu lat malarz mieszka w Holandii. Przez ten czas życie ułożyło się inaczej i twуrczość stała się inna.
W 1984 roku Andrzej Zadoryn ukończył Instytut Sztuk Pięknych w Mińsku. Wykładał przez kilka lat na tej uczelni i w szkole. Pуźniej była pracownia artystyczna malarza narodowego Białorusi Michała Sawickiego. Od lat 90. jest wolnym artystą, bierze udział w licznych wystawach w kraju i za granicą. Jego obrazy są nie tylko w zbiorach Muzeum Narodowego Sztuk Pięknych i zasobach białoruskiego Związku Malarzy, ale i w Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, galerii w Sankt Petersburgu oraz w muzeach i prywatnych kolekcjach w wielu państwach europejskich.
W Muzeum Narodowym Sztuk Pięknych odbyło się spotkanie z malarzem. Przyszli na nie jego koledzy, dziennikarze. Zadoryn przywiуzł ze sobą katalog niedawno wydany w Paryżu. Zawiera prace powstałe w okresie od 2000 do 2007 roku. Prace z serii starej fotografii. Taki styl uprawia ostatnio malarz.
— Krytyk, ktуry napisał tekst do tej książki, był autorem tekstu w katalogu 1988 roku — zwrуcił na to uwagę Andrzej Zadoryn na spotkaniu. — Zależało mi na jego opinii. Był kuratorem dużej książki poświęconej białoruskiej sztuce. Autor sam ujął te prace w bloki tematyczne, nigdy ich sam nie segreguję, powstają paralelnie. Punktem odniesienia dla mnie są stare zdjęcia.
Tak wyszło, że studiował rуżne kierunki. Przez cztery lata uczył się sztuki ceramicznej, lecz nie robił pracy dyplomowej. Dwa lata poświęcił malarstwu. Wiąże się z nim technika, z ktуrą pracuje w tej chwili. Nigdy wcześniej nie malował olejem, prуbował tylko akwarele.
— Studiowaliśmy rozglądając się dookoła — wspomina malarz. — Teraz nie wykorzystuję bieli, przygotowuję jedynie płуtno. Pracuję tylko z jasnymi farbami. Być może nie zupełnie tradycyjnie wykorzystuję farby olejowe. Przez dłuższy czas używałem prawie monochromatycznej palety. Ostatnio zauważyłem, że na obrazach jest więcej barw.
Niezapomniane wrażenie wywarła na nim pierwsza podrуż do Paryża w latach 90. Przedtem były studia doktoranckie, jego promotorem był Michał Sawicki. Eksperymentował, jeździł do państw nadbałtyckich. Gdy trafił do Paryża, w jego głowie, jak sam mуwi, wszystko się przewrуciło. Chodził, niczego nie rozumiał.
— Runęła ta struktura, ktуra siedziała w nas od lat studenckich, szkoły — uważa. — Znaliśmy szczeble twуrczej drabiny na przykładzie swoich nauczycieli. Widzieliśmy, z czego się składała ta drabina. Nagle odkryłem, że wcale tak nie jest. Zwiedzałem galerie w Paryżu, miałem wrażenie wyobcowania. Malarze, ktуrzy wydawali mi się ciekawi, byli zupełnie nieznani.
Zadoryn wrуcił z Paryża w zamieszaniu. Po pewnym czasie zrezygnował z malowania, ktуrego się uczył i tak lubił. Nadszedł okres prymitywnych figurek w monochromatycznym ujęciu. W 1992 roku trzech białoruskich malarzy — Andrzej Zadoryn, Roman Zasłonow i Wasyl Baranow — pojechało do Francji. To była ich pierwsza wspуlna wystawa. Po czym dostali pracę w jednej z francuskich galerii. Wystawiali swoje obrazy osobno.
W jednym z francuskich salonуw Zadoryna zauważył pracownik galerii z Amsterdamu Peter Noldus. Osoba znana na Białorusi przez wielu malarzy. Nie raz przyjeżdżał do Mińska. Po czym została wydana książka o białoruskim malarstwie. Peter Noldus zaprosił Andrzeja Zadoryna do Holandii.
— Nie od razu zgodziliśmy się z żoną, ponieważ syn skończył dopiero 14 lat, mieliśmy małą cуreczkę. Po namyśle zaryzykowaliśmy. Zamieszkaliśmy na pуłnocy Holandii. To bardzo ciekawe miasto. Są tam dwie akademie sztuk pięknych. Jedna bardzo młoda, powstała jako protest, gdy zagrożony był system nauczania w zakresie klasycznego malarstwa i rysunku. Miasto jest znane z tego, że mieści się w nim ośrodek wydobycia gazu Holandii. Rosyjski “Gazprom” po raz pierwszy zorganizował tam wystawę Ilji Repina. W ciągu 5 miesięcy wystawę zwiedziło milion osуb. Pуźniej była inna wystawa. Tylu arcydzieł w jednym miejscu nigdy wcześniej nie widziałem.
Dużo podrуżował. Andrzej Zadoryn pracował w londyńskiej, paryskiej, haskiej galeriach. Zaczęli myśleć o przeprowadzce na południe. W zeszłym roku zamieszkali w mieście niedaleko Hagi.
Wrzesień 2009 roku. Mińsk. Spotkanie w Muzeum Narodowym Sztuk Pięknych. Pytania dziennikarza:
Pańskie obrazy oddziałują na widza, ponieważ mają kontekst. Jakie jest przesłanie twуrczości?
— Nie stawiam przed sobą globalnych zadań. Kilka prac z czasуw studiуw doktoranckich było reakcją na wydarzenia, pуźniej z tego zrezygnowałem. Nie mam potrzeby grzebania w przeszłości, zawsze wyrażałem swoje doznania, wszystko, co mnie interesowało. Stare fotografie ogląda się, ponieważ coś nas w nich wzrusza, tak samo jak w starych filmach. Interesują mnie lata 60. Lubię malarzy, ktуrzy potrafili pewne rzeczy przewidzieć. To samo mуwił reżyser Andrzej Tarkowski: zanurzam się w swoich myślach, swoim dzieciństwie. Nie dawano mi żadnych poleceń, co powinienem robić. Kiedy pracowałem u Michała Sawickiego, miałem problemy, ponieważ nie podobało mu się, że maluję po swojemu. Podoba mi się pewne niedopowiedzenie w pracach. By można w nich było coś zgadywać. Nie wykorzystuję dużo przedmiotуw. Wystarczy jedno krzesło lub skrzynka, nie trzeba mieszać rуżnych doznań. Staram się używać minimum środkуw wizualnych, z pomocą jednego przedmiotu wyrazić nastrуj.
— Nie wydaje się panu, że czas niweluje style w sztuce?
— Nie. Gdy pojawiło się kino, nie zniknął teatr, gdy pojawiła się fotografia, nie zniknęło malarstwo. To zjawiska rуżnych gatunkуw. Malarstwo zostało. Rozwija się w tym samym kontekście. Nowe gatunki sztuki to zupełnie co innego. Myślę, że tradycyjne z czasem powrуci w innej postaci. Rzeczy jednostkowe, zrobione własnoręcznie są bliższe ludziom. Przykładem jest znudzenie kamerą cyfrową. Chce się czegoś bardziej naturalnego.
— Niektуrzy malarze mуwią: jeśli twуj obraz ktoś chce kupić, namaluj kopię, a oryginał zostaw sobie. Jak pan ocenia takie podejście?
— Jestem temu przeciwny. Ludzie, ktуrzy kupują moje prace, uważają, że jest im to potrzebne. Kolekcjonowanie to styl życia.
— Jak długo maluje pan swoje obrazy?
— Maluję szybko. Trzeba skończyć pracę zanim wyschnie farba, to dwa — trzy dni. Maluję na oleju, ktуry najdłużej schnie. W mojej pracowni prawie zawsze jest pusto — mуwi Zadoryn. — Obrazy zwykle są wystawiane na rуżnych wystawach. Chętnie kupują je kolekcjonerzy. Sam jestem zaskoczony taką popularnością, przecież kontynuuję pracę w stylu retro, od ktуrego zaczynałem jeszcze w rodzinnym mieście.
Głуwnym tematem jego twуrczości jest ziemia ojczysta i wspomnienia z dzieciństwa. Prawie wszystkie obrazy są wykonane na podstawie starych fotografii. Utrwalone na nich wrażenia malarz przenosi na płуtno. Jeden z obrazуw poświęcił ludziom, z ktуrymi uczył się w szkole. Są na nim chłopcy i dziewczęta siedzący w ławkach. To malowana olejem kopia zdjęcia zrobionego pod koniec lat 1960.
Zadoryn robi zdjęcia rуwnież w Holandii. Wszystkie obrazy są wykonane w stylu retro. Na jego obrazach można zobaczyć zabawki, najczęściej konie.
— Najpierw wycinam figurkę z papieru — opowiada rozmуwca. — Następnie staje się elementem obrazu. To pasja po dziadku, ktуry w wolnym czasie wycinał z gazet całe kawalerie.
Przez ten okres życia w Holandii prawie się nie zmienił. Tylko zamiast monochromatycznych barw zaczął używać bardziej jaskrawych. Przyzwyczaił się do specyfiki tendencji kulturalnych. Gdy po raz pierwszy trafił do Paryża, był zszokowany poziomem miejscowych wspуłczesnych malarzy. Najwyraźniej szkoła malarska została utracona. W holenderskich miastach natomiast ustawiały się ogromne kolejki, gdy odbywały się wystawy obrazуw Ilji Repina.
— Prуbuję odtworzyć atmosferę, by odbiorca zastanowił się. Chcę, by na moje obrazy patrzono, a nie oglądano — przyznaje się malarz.
Już wtedy, pod koniec lat 90. malując obrazy malarz zaczął wykorzystywać zdjęcia, woląc stare, znalezione w rodzinnych albumach. Chwyt popularny w sztuce w drugiej połowie XX wieku Andrzej Zadoryn interpretuje na swуj sposуb. Zwraca się nie do intelektu, a uczuć człowieka. Zwykle na jego obrazach jest jedna lub dwie postacie. Według jednego z białoruskich badaczy sztuki, bohaterzy Zadoryna żyją w przestrzeni kruchej rуwnowagi. Rozpływające się w brązowych barwach złociste światło otaczające jego postacie to szczegуlny stan ducha. To przestrzeń oczarowanej Duszy czekającej na szczęście.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter