Uduchowiona postać tradycji

[b]Zawsze przyjemnie rozmawia się z zawodowcem. Taka rozmowa staje się bardziej poznawcza. Z Wasylem Jasiukiem spotykaliśmy się kilkakrotnie. Jest malarzem. Najbardziej znanym jako portrecista. W innych gatunkach najczęściej ukazuje bardziej romantyczną rzeczywistość, czyni ją niepowtarzalną [/b]Wasyl Jasiuk dobrze się spisał w charakterze restauratora, wysoką ocenę uzyskały między innymi wykonane przez niego malowidła w gmachu białoruskiej ambasady w Moskwie. Jego obrazy można zobaczyć w państwowych i prywatnych kolekcjach zarówno na Białorusi, jak i w Rosji, Polsce, USA, Włoszech i Niemczech, Hiszpanii i Francji.
Zawsze przyjemnie rozmawia się z zawodowcem. Taka rozmowa staje się bardziej poznawcza. Z Wasylem Jasiukiem spotykaliśmy się kilkakrotnie. Jest malarzem. Najbardziej znanym jako portrecista. W innych gatunkach najczęściej ukazuje bardziej romantyczną rzeczywistość, czyni ją niepowtarzalną

Wasyl Jasiuk dobrze się spisał w charakterze restauratora, wysoką ocenę uzyskały między innymi wykonane przez niego malowidła w gmachu białoruskiej ambasady w Moskwie. Jego obrazy można zobaczyć w państwowych i prywatnych kolekcjach zarуwno na Białorusi, jak i w Rosji, Polsce, USA, Włoszech i Niemczech, Hiszpanii i Francji.
Poza tym Wasyl Jasiuk od dwudziestu sześciu lat wykłada na Białoruskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ma tytuł docenta, obejmuje stanowisko profesora. Jest autorem kilku podręcznikуw, między innymi pt. “Rysunek z pamięci”.
Wyrażeniem siebie jest wielogodzinna praca przed sztalugą. Swoje prace poddaje osądowi odbiorcуw. Jeśli trafiają do czyjejś kolekcji, to znaczy, że się podobają, rуżnią od innych. Zgromadzone doświadczenie twуrcze i talent dają mu prawo do dzielenia się z uczniami pouczającym słowem.
Wasyl Jasiuk zawsze chętnie opowiada o miejscu białoruskiego malarstwa w światowej hierarchii sztuki. O tym właśnie nasz dzisiejszy dialog.

— Jak się toczy rozwуj białoruskiej sztuki plastycznej? Ciekawa jest opinia malarza o procesie, w ktуrym stale przebywa.
— Białoruska sztuka plastyczna teraz, jak i wcześniej, jest tradycyjna. Powiedziałbym, tradycyjnie realistyczna. Mam na myśli tradycje zapoczątkowane przez starszych malarzy Marca Chagalla, Judela Pena, Natana Woronowa, Aleksandra Mozalowa, ktуrych kontynuatorami są dzisiaj żyjący malarze narodowi Białorusi Michał Sawicki, Wasyl Szarangowicz, Leonid Szczemielow. Proces uruchamia nasza sztuka klasyczna. Jest związana z przyrodą, ludźmi. Studenci akademii często mnie pytają: jaki jest mуj stosunek do wpływуw zachodnich. Odpowiadam: sztuka zachodnia w dużym stopniu jest abstrakcyjna, ale i ona pochodzi z realizmu. Mają własną szkołę malarską, jednak jest mniej oryginalna w porуwnaniu z rosyjską i białoruską sztuką plastyczną. Zachowaliśmy tradycje — prace z natury. Bywając na wystawach i oglądając naśladowanie niewiadomo jakiej sztuki, proszę się zgodzić, czuć nudę. Niestety dziś niewielu malarzy po ukończeniu naszej akademii pracuje nad wielopostaciową kompozycją. To niepokojąca oznaka. W dowolnym kawałku realizmu łatwo dostrzec abstrakcję. Ważne jest rozumienie, że my, malarze, pracujemy dla odbiorcy, ktуrego nie da się okłamać. Jeśli obraz komuś się podoba, kupi go. I odwrotnie. Jednym słowem, warto robić to, co będzie ciekawe. Niepokoi mnie wpływ Internetu, to niebezpieczne zjawisko dla sztuki. Mamy dobrych malarzy, ktуrzy nowe tworzą na podstawie tradycyjnej sztuki. Wychodzi wtedy harmonijna synteza, widać wysoki poziom. To z kolei zachowuje tradycje i nadaje impuls nowemu rozwojowi sztuki narodowej. Uważam, że mamy dobrą szkołę, to ona pomaga utrzymywać godny poziom białoruskiego malarstwa.

— Wiem, że jako wykładowca Akademii Sztuk Pięknych propaguje pan realistyczny kierunek w białoruskim malarstwie. Najwyraźniej ten kierunek jest panu najbliższy jako twуrcy. Stara się pan przekonać do niego studentуw?
— Malowanie z natury zawiera program nauczania. Studenci codziennie przez 3 godziny pracują nad rysunkiem, nad plastyką. To klasyczna podstawa, ktуra istniała 100 lat temu i 200. We Francji, na Białorusi i w Rosji. To obowiązkowa nauka. Wszyscy znani abstrakcjoniści przeszli szkołę rysunku i malarstwa.

— Czy istnieją obawy, że młoda generacja malarzy będzie wolała jednak sztukę formalistyczną?
— Tak, zwłaszcza jest to widoczne na wystawach, bardzo często widzę szare prace, jednakowe. Nie rozumiem tego. Gdy ktoś uczył się przez sześć lat rysować modeli, krajobrazy, a tu nagle widzimy abstrakcję, budzi to niepokуj. Bardzo często jeżdżę za granicę, widoczne jest zainteresowanie naszą sztuką tradycyjną. Jestem przekonany, że malarz powinien stosować syntezę w sztuce. Powinien odczuwać ją przez pryzmat swojej duszy, swojego narodu. Gdy człowiek zdradza ziemię, traci to, co zostało założone w jego duszy.

— Co malują teraz malarze? Co jest w centrum pana uwagi?
— Nigdy nie zradzałem siebie. Zaczynając od prac w szkole plastycznej byłem związany z białoruską ziemią. Praca dyplomowa w akademii rуwnież jest z nią związana. Temat brzmiał “Kraj ojczysty”. W tej chwili mam całą serię o obchodach świętojańskich. Na dużym obrazie “Noc świętojańska” jest około 40 postaci. Myślę, że takie obrazy pozwalają wykazać się we wszystkim: w malarstwie, w rysunku. Dodać coś nowego. Jeśli twуrca dobrze opanował rysunek, potrafi w sztuce abstrakcyjnej pięknie rozłożyć barwy.

— Poza wiernością tradycjom białoruskiej szkoły, co jeszcze przenosi pan na obrazy?
— Tradycja to grunt. A nowe — to uczucie związane ze wspуłczesnymi tendencjami w naszym życiu. Naturalnie ma swуj wpływ. Moje obrazy sprzed 30 lat dzisiaj odbierane są zupełnie inaczej. Życie narzuca tempo malowania. Kiedyś malowaliśmy wielopostaciowe kompozycje w ciągu roku, teraz przez ten czas temat może stać się nieaktualny. Czas szybko się zmienia. Praca powinna odpowiadać wspуłczesnym czasom. Nie ukrywam, że moje prace wyrуżnia optymizm, witalność. Są żywe, barwne, aktywne pod względem kolorystyki. Uważam, że w życiu bywają trudne okresy, dostrzegam jednak najlepsze, co jest, i jestem przekonany, że malarz powinien to widzieć. Uważam, że w sztuce zawsze była idealizacja rzeczywistości. Malarz może zobaczyć coś, co każdemu się spodoba. Malarz powinien widzieć piękno.
Sztuka abstrakcyjna powinna istnieć. Trzeba wspierać ten kierunek. Ale tylko wtedy, gdy malarz przenosi go przez duszę. Czas pokaże. Jeśli obraz jest dobry, nawet za 20 — 30 lat nie wstyd go pokazać.

— Często bywa pan za granicą, w Europie. Co dają takie podrуże?
— Składają się na ogromne doświadczenie percepcji wspуłczesnej sztuki. Wspominam z historii XVIII wiek. Grupa rosyjskich malarzy mieszkała we Włoszech. Malowali we Włoszech, jednak zostawali, podkreślam, rosyjskimi malarzami. Obcowanie ze światem sztuki wzbogaca w postaci nowych idei. Bardziej ostro postrzega się własny kraj. Na myśl przychodzi piosenka Włodzimierza Mulawina: “By zrozumieć Białoruś swoją miłą, trzeba rуżne kraje zwiedzić”. To prawda. Bywając na Zachodzie, chce się szybciej wrуcić. Pojawia się przekonanie, że to, co robię, jest słuszne. Bogatsza staje się paleta, barwy, rozumienie malarstwa, wspуłczesności. Wszystko się zmienia, a korzenie zostają. To daje duży twуrczy zapał.

— Czy uważa pan swoje obrazy za piękne? Czy takie kryterium jest niestosowne?
— Moje obrazy są piękne, ponieważ są żywe, ciekawe. To moje zdanie. Zresztą nie tylko moje. Bardzo dużo obrazуw kupują kolekcjonerzy. W Niemczech mуj obraz ukazał się jako reprodukcja nakładem 100 tysięcy sztuk.

— Jak pan sam powiedział, obrazy wywodzą się z życia w tym kraju, jego ludności, przyrody. Malarz jest zawodem międzynarodowym. Czy mimo wszystko miejscowa specyfika życia wyrуżnia prawdziwego twуrcę?
— Na wystawie w Niemczech podchodzili do mnie ludzie i mуwili: wiemy, że nie jest pan niemieckim malarzem, ale podobają się nam te obrazy. To jest właśnie prawdziwa sztuka — gdy widać Białorusina, Polaka, Niemca... Białoruska szkoła istnieje dzięki swoim tradycjom. Mamy ogromny twуrczy potencjał, staje się to oczywiste, gdy bierzemy udział w międzynarodowych wystawach. Mentalność malarza kształtuje się na gruncie światowego doświadczenia, ale ojczyzna zawsze pozostaje w twуrczości.

— Czy dzisiejsze czasy są ciekawe dla malarza? Czy sprzyjają twуrczości?
— Ukończyłem Akademię Sztuk Pięknych w 1983 roku, pamiętam radzieckie czasy. Po ukończeniu uczelni od razu otrzymałem państwowe zlecenie. Teraz malarz jest zdany na siebie. To szczegуlnie oddziałuje na młodych. Zaczynają szukać zarobkуw, a prawdziwa twуrczość niekiedy odchodzi na dalszy plan. Ostatnio pojawiły się zlecenia. Jestem przekonany, że trzeba je dawać nie tylko znanym malarzom, ale i młodym. To będzie nowy impuls dla sztuki. Poza tym uważam, że trzeba wrуcić do praktyki, gdy najlepszym młodym malarzom przez trzy lata płacono stypendium.

— Jakie miejsce w pańskiej twуrczości zajmuje obrazowość? Czy powinno się ją zachować?
— Oczywiście. Nie przypadkiem powracając do białoruskiej sztuki XX wieku wspominamy Malewicza, Chagalla. Kompozycja nie powinna zniknąć ze wspуłczesnych obrazуw. Jeśli jej nie ma, to źle.

— Czy malarz powinien być marzycielem? Czy powinien patrzyć w przyszłość i prуbować ją wykreować? Czy lepiej ukazywać to, co jest albo było?
— Malarz zawsze ukazując teraźniejszość zagląda do przyszłości. Sztuka rуżni się od wszystkiego tym, że zawsze jest o krok naprzуd. Dlatego w dowolnej sytuacji jest zrozumiała. Zawsze tak było. Sztuka zawsze jest przed nami, jeśli jest prawdziwa.

— Jak pan sądzi, jutro białoruska sztuka zachowa tradycje i szkołę?
— Myślę, że pуki istnieje Akademia Sztuk Pięknych, tradycja nie zniknie. Podwaliny będą istniały. Im więcej sztuki, tym szybciej grunt przyniesie plony. Mamy liczny Związek Malarzy, dużą szkołę. Przyniesie oczywiście swoje owoce.
Dzisiaj jesteśmy pozakonkurencyjni w zakresie naszej tradycyjnej sztuki plastycznej. Na wszystkich wystawach, aukcjach, konkursach naszą tradycyjną sztukę wyrуżnia profesjonalizm. Faktycznie zachowaliśmy tradycję światowej sztuki realistycznej.

— Białoruski malarz to ten sam malarz, co 30 i 50 lat temu? Czy z czasem odbyły się zmiany w sztuce?
— Sztuka powinna kontynuować swoje tradycje. Bez tradycji nic dobrego nie wyjdzie. Ważne są konsekwentność, powiązania. W białoruskiej sztuce teraz nieco utracono więzi między starszym pokoleniem i młodym. Jeśli zachowamy szkołę, w co nie wątpię, wtedy białoruska sztuka będzie żyła. Przykładem może być rosyjski balet, ktуrego nikt nie może prześcignąć.

— Jak pan odbiera opinie obcokrajowcуw, ludzi z inną mentalnością? Uznawali prace namalowane przez naszych malarzy?
— Jak już mуwiłem, mуj i obrazy innych malarzy z całego świata wydano milionowym nakładem i sprzedawano w Niemczech. Czyż nie jest to uznanie? Obok Chagalla, Kandinskiego stoi moja reprodukcja. To wielkie uznanie. Do zdobycia nowych szczytуw potrzeba więcej kontaktуw. Trzeba kontaktować ze światem. Jesteśmy najlepsi, jeśli chodzi o sztukę tradycyjną. Nie mam wątpliwości co do naszej konkurencyjności.

— Czego potrzeba, by młodzież nie rzuciła sztuki tradycyjnej?
— Młodzieży jest potrzebne przynajmniej minimalne wsparcie państwa. Trzeba dawać młodym twуrcom duże zlecenia.

— Co trzeba zrobić, by między tradycją, szkołą i wspуłczesnością nie urwały się więzi?
— Na akademii profesorzy pracujący od 30 lat propagują tę ideę. Pracujemy ze studentami, pokazujemy związek wspуłczesnej sztuki i tego, co było dawniej.

— Co na pańskich obrazach jest od białoruskiej szkoły?
— Myślę, że nie tylko tematyka, na przykład obchody świętojańskie. Zachowałem ducha tradycji, rozumienie szkoły. Moje rozumienie tradycji ma charakter realistyczny. Jednocześnie swobodna maniera, do nikogo nie podobna. Indywidualność malarza zawsze powinna się przejawiać, nie ważne, jak maluje. Powinna być swoboda malowania, wypracowana przez długie lata twуrczości. Najważniejsze jednak jest co innego. Gdy twуrca zapomina o swojej duszy, nawraca się na niezrozumiałe formy, abstrakcję, może dojść do zatracenia istoty sztuki. A przecież sztuka to przede wszystkim dusza malarza.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter