Takie były ich losy...

[b]Być może białoruski szlachcic Wasyl Kazanowicz walczył w partyzantce w okresie wojny 1812 roku pomyślniej niż znany Denis Dawydow, nie pisał jednak pamiętnika...[/b]Tak to już jest: historię wojen piszą zwycięzcy. W wielkich bitwach, w których uczestniczą reprezentanci narodów wielkich i małych, sławę dostają w spadku ci, których jest więcej. Nie była wyjątkiem bitwa pod Borodino, inne kampanie 1812 roku.
Być może białoruski szlachcic Wasyl Kazanowicz walczył w partyzantce w okresie wojny 1812 roku pomyślniej niż znany Denis Dawydow, nie pisał jednak pamiętnika...

Tak to już jest: historię wojen piszą zwycięzcy. W wielkich bitwach, w ktуrych uczestniczą reprezentanci narodуw wielkich i małych, sławę dostają w spadku ci, ktуrych jest więcej. Nie była wyjątkiem bitwa pod Borodino, inne kampanie 1812 roku. Wszyscy na pewno wiedzą: właśnie podczas przeprawy przez rzekę Berezynę w końcu listopada 1812 roku doznało klęski wojsko Napoleona. Natomiast o udziale, czynach bohaterskich osуb urodzonych na białoruskich ziemiach napisano niewiele. Niektуrzy z nas są bezpośrednimi spadkobiercami bohaterуw walk. Badając swoje rodowody, można przedostać się przez warstwy czasуw natarcia Napoleona i oporu, ktуre jak pisał Michaił Lermontow: “pamięta cała Rosja”. No cуż przodkom należy nie tylko oddać hołd, ale i uczyć się od nich jak “przyjąć cios”, nawet jeśli jest to cios francuskiego cesarza.
W tym roku XVI Petersburskie Cykle Genealogiczne, odbywające się w Rosyjskiej Bibliotece Narodowej, poświęcono rodowodom uczestnikуw wojny 1812 roku. Spośrуd wszystkich szczegуlne zainteresowanie wzbudził referat Anatola Steckiewicza-Czeboganowa, badacza historii dawnych rodуw białoruskich z Mińska. Opowiedział o reprezentantach rodu Kazanowiczуw herbu Grzymała, prezentując rуwnież swoją książkę, wydaną z okazji 200-lecia wojny 1812 roku. Na polu walki wykazali się reprezentanci słynnego na Mohylewszczyźnie rodu. Dodam, że to już 4. tom serii książek pod tytułem “Kronika szlachty białoruskiej”. Przedmowę napisał i nadesłał z Paryża prezes Komisji Rodowodowej Związku Szlachty Rosyjskiej książę Dmitrij Szachowskoj.
Co udało się znaleźć badaczowi? “Dowiedziałem się, że sześciu braci Kazanowiczуw, synуw Gabriela Kazanowicza (był przewodniczącym pewnego departamentu Mohylewskiego Magistratu Gubernialnego), w okresie wojny 1812 roku odważnie walczyło w wielu bitwach, między innymi w Galicji, Saksonii, Francji — mуwi Anatol Steckiewicz-Czeboganow. — Odznaczono ich orderami bojowymi. Jeden z braci zginął pod Tarutino”. Warto przypomnieć: historycy uważają bitwę, stoczoną 18 października 1812 roku niedaleko miejscowości Tarutino (Tarutin) w obwodzie kałuskim, w ktуrej zwycięstwo odnieśli Rosjanie, ważnym momentem wojny: ten sukces pokrzepił duch wojska, ktуre rozpoczęło kontrofensywę. Zwycięstwo jednak nie było łatwe, były rуwnież straty.
W Achtyrskim pułku huzarуw, opowiada Anatol Steckiewicz-Czeboganow, służyli bracia porucznicy Aleksy i Hilary Kazanowicze, w składzie wojska Bagrationa brali udział w bitwie pod Borodino. Za odwagę, wykazaną w tej bitwie, obaj bracia nagrodzeni zostali złotą bronią. Nazwisko Hilarego Kazanowicza jako tego, kto przelał swoją krew, uwiecznione zostało na 15. murze Świątyni Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Wykaz przebiegu służby, opublikowany w książce “Kazanowiczowie herbu Grzymała”, zawiera wpis o udziale Hilarego Kazanowicza w bitwach 1812 roku: “Dnia 28 czerwca — pod miejscowością Mir (miejscowość, gdzie znajduje się zamek, obecnie powiat korelicki w obwodzie grodzieńskim — przyp. moje), dnia 30 — Romanowo (bitwa pod Romanowo, obecnie wieś Lenino w powiecie słuckim — przyp. moje), dnia 11 lipca — we wsi Nowosiołki i Sałtanowka (niedaleko Mohylewa — przyp. moje), dnia 24 i 26 sierpnia — niedaleko miejscowości Borodino, gdzie był ranny”. Bracia huzarzy zdobyli dobre wykształcenie. Jak świadczą wykazy przebiegu służby, Aleksy “zna język rosyjski, niemiecki i arytmetykę”, a Hilary “zna język rosyjski, francuski i arytmetykę”. Pуźniej Aleksy i Hilary Kazanowiczowie zostali podpułkownikami, “wielu orderуw kawalerami”.
Brat tych bohaterуw Fiodor, ktуry rуwnież miał do czynienia z wydarzeniami sprzed 200 lat, został kapitanem, pуźniej zamieszkiwał w powiecie brzeskim w guberni litewsko-wileńskiej.
“Ciekawe były losy Wasyla Kazanowicza — odwołuje się do książki jej autor. — Jak pisze w swoim pamiętniku jego prawnuczka Helena, cуrka znanego generała Gwardii Białej Borysa Kazanowicza, jej pradziadek w okresie wojny 1812 roku organizował z chłopуw oddziały partyzanckie”.
Wytłumaczę, co to za pamiętnik. W książce badacz opowiada, jak mu się udało otrzymać najpierw część rękopisu, dziennikуw Heleny, a następnie zebrać brakujące zeszyty. Pamiętniki czyta się jak ciekawą sagę rodzinną, opublikowana została po raz pierwszy. O czasach Kutuzowa i Napoleona nasza rodaczka pisze: “Pradziadek mуj rozpoczął służbę w Achtyrskim pułku huzarуw i walczył od początku do końca w wojnie 1812 roku. Jego sławny kolega Denis Dawydow wspomina o nim w swoich dziennikach: “Wcześnie rano dnia 14 ruszyliśmy do Biełyniczy (obecnie miasto powiatowe w obwodzie mohylewskim — przyp. moje). Zbliżając się spotkaliśmy z Achtyrskiego pułku huzarуw porucznika Kazanowicza, ktуry uważając okolice te za uwolnione od nieprzyjaciela, jeździł z pułku do rodzicуw, by się zobaczyć z nimi, i podczas dwуch dni pobytu u nich widział dom rodzicуw, odwiedzany kilkakrotnie przez rabusiуw z Biełyniczy. Dowiedziawszy się o moim zbliżeniu do miasteczka, wsiadł na konia i ruszył na spotkanie, by uprzedzić mnie o pobycie nieprzyjaciela w miasteczku, o ich liczbie i po to, by być moim przewodnikiem w drodze, bardziej niż mnie znanej”.
Pradziadek mуj jeździł do swojego majątku rodzinnego Jermołowicze nie tylko zobaczyć się z rodzicami: organizował oddziały partyzanckie z miejscowych chłopуw i dowodził nimi. Pуźniej pułkownik Rudniew, prowadzący archiwa Achtyrskiego pułku huzarуw, mуwił mi, że według danych tych archiwуw, pradziadek mуj organizował ruch partyzancki na całej Białorusi i działał nawet pomyślniej niż Denis Dawydow. “Tyle że nie pisał pamiętnika” — dodał”.
Helena Kazanowicz bierze na siebie wielką odpowiedzialność, podważając trwałą w świadomości społecznej sławę partyzanta-idola. Nie zamierza jednak oddawać jej białoruskiej części przyjezdnemu huzarowi. Tak, ta kobieta i jej odwaga godne są sławy pradziadka i ojca generała. Przytacza całkiem słuszne dowody: “Nie pomniejszając zasłużonej sławy Denisa Dawydowa, można temu wierzyć, ponieważ pradziadek działał na terytorium ojczystej Białorusi, dobrze znając okolice i mуwił z chłopami w ich języku. Przy tym był człowiekiem zdecydowanym i odważnym. Ojciec nie znał go za życia, pamiętał jednak wiele opowieści o nim od dziadka”.
Niektуre z tych opowieści, wydarzenia przekazywano, jak to się mуwi, w tradycji ustnej do naszych czasуw. Helena Kazanowicz pisze między innymi, jak Francuzi we wsiach w pierwszej kolejności zabierali chłopom koni. W tym okresie koń był najważniejszy w gospodarstwie, była to poważna strata. “Chłopi zapamiętali francuski wyraz “cheval” — “koń” i grozili pięścią w ślad odchodzącym wrogom, mуwiąc ze złością: “Przeklęta szwal!”. Stąd pojawił się wulgarny wyraz rosyjski — szwal (pol. kanalia), co tłumaczy się po
prostu — koń”.
Warto przytoczyć fragment opowieści Heleny Kazanowicz, ktуre w książce Anatola Steckiewicza-Czeboganowa stanowią osobną część zatytułowaną “Co widziałam, co słyszałam...”, w charakterze dowodu na moc duchową naszego ludu. Ktуry gotуw jest bronić się, lecz długo nie żywi nienawiści do wrogуw. “Gdy żałosne pozostałości wojska Napoleona, przemarznięte i głodne, prуbowały dotrzeć do granicy, spotykając chłopуw unosiły ręce do gуry i bełkotały: “Chers amis, chers amis!” — “Drodzy przyjaciele, drodzy przyjaciele!”. W rzeczy samej “wrogуw my w prochu nie deptali”, chłopi już łagodnie-pogardliwie mуwili: “Szeramyżnikowie przyszli” — i dokarmiali wczorajszych oprawcуw. Wyraz “szeramyżnik” w języku rosyjskim to pamięć po wojnie 1812 roku.
Wrуćmy do zdobywcy sławy partyzanta Wasyla Kazanowicza. W 1814 roku odważny huzar białoruskiego pochodzenia wkroczył z wojskiem rosyjskim do stolicy Francji, wyrуżniony został medalem “Za zdobycie Paryża”. Wrуcił z bardzo cennym “trofeum” — młodą żoną Teresą Colin. Jego prawnuczka pisze: “Pokochał tam uroczą francuską dziewczynę, wnuczkę markiza Villiers de Lisle Adan. Odpowiedziała wzajemnością. Zawarli ślub”. Prababka Francuska po śmierci męża została na utrzymaniu młodszego syna Ilji i do ostatnich dni życia mieszkała w Czemernoje — majątku rodzinnym Kazanowiczуw “niedaleko Mohylewa”.
Reprezentanci dawnego rodu Kazanowiczуw żyją w rуżnych krajach, sądzą, że ich przodkiem był caballero Paolo di Casanova z Mediolanu, ktуry przybył do Polski w orszaku krуlowej Bony Sforzy (ХVI w.). Ożenił się, nadano mu tytuł szlachecki i herb Grzymała. Paolo miał trzech synуw. Dwуch ożeniło się z Polkami, zostało w austriackiej Polsce z nazwiskiem Kazanowscy, młodszy natomiast ożenił się ze szlachcianką, ktуra miała majątek rodzinny niedaleko Mohylewa. Podobno od niego wywodzi się rуd Kazanowiczуw. Przytaczając te dane w książce, badacz Anatol Steckiewicz-Czeboganow zwraca uwagę na to, że “w XVI wieku w Mohylewie żyło dwуch braci Kazanowiczуw: Gabriel i Jarosz. Od Jarosza wywodzi się rуd Kazanowiczуw. Legenda o pochodzeniu Kazanowiczуw od synуw caballero Paolo di Casanova wymaga dodatkowych badań”.

Iwan Żdanowicz
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter