Sztuka sprzedaży arcydzieł

[b]Rynek sztuki Białorusi pracuje na siebie i na eksport[/b]Chodząc po salach Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, zauważyłem niemało arcydzieł stworzonych przez malarzy urodzonych na Białorusi: obrazy Marka Chagalla, Iwana Chruckiego. W ekspozycji największego muzeum świata ani słowa o tym, że artyści pochodzą z Białorusi. To nie ma znaczenia dla muzeum. Człowiek może urodzić się gdziekolwiek, ale będzie przynależał do kraju, który uznał go za geniusza, dał możliwość realizować się. Chaim Sutin, który urodził się sto lat temu niedaleko Mińska i wyjechał do Paryża, Borys Zaborow rdzenny mińszczanin, który zamieszkał nad Sekwaną w latach 80. XX wieku w historii sztuki pozostaną francuskimi malarzami. Dziś wielu białoruskich artystów maluje obrazy w swoim kraju, jednak by je kupić, trzeba jechać do Warszawy albo Berlina. Dlaczego? Rynek sztuki Białorusi dopiero się kształtuje, malarzy ceni się w kraju, jednak za granicą mogą więcej zarobić
Rynek sztuki Białorusi pracuje na siebie i na eksport

Chodząc po salach Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, zauważyłem niemało arcydzieł stworzonych przez malarzy urodzonych na Białorusi: obrazy Marka Chagalla, Iwana Chruckiego. W ekspozycji największego muzeum świata ani słowa o tym, że artyści pochodzą z Białorusi. To nie ma znaczenia dla muzeum. Człowiek może urodzić się gdziekolwiek, ale będzie przynależał do kraju, ktуry uznał go za geniusza, dał możliwość realizować się. Chaim Sutin, ktуry urodził się sto lat temu niedaleko Mińska i wyjechał do Paryża, Borys Zaborow rdzenny mińszczanin, ktуry zamieszkał nad Sekwaną w latach 80. XX wieku w historii sztuki pozostaną francuskimi malarzami. Dziś wielu białoruskich artystуw maluje obrazy w swoim kraju, jednak by je kupić, trzeba jechać do Warszawy albo Berlina. Dlaczego? Rynek sztuki Białorusi dopiero się kształtuje, malarzy ceni się w kraju, jednak za granicą mogą więcej zarobić. Zresztą na Białorusi co roku otwiera się nowe prywatne i państwowe galerie sztuki, salony, pojawiają się ludzie gotowi inwestować swoje pieniądze w dzieła sztuki. Stopniowo pojawia się świadomość tego, że dzieła sztuki mają nie tylko wartość duchową, ale i materialną.

O gustach nie ma dyskusji
Pуł roku temu w Mińsku otwarto nową galerię. By podkreślić preferowanie wspуłczesnej oryginalnej białoruskiej sztuki, nadano jej nazwę “ў” na cześć białoruskiej litery, nie występującej w żadnym innym alfabecie. Miejsce lokalizacji rуwnież jest nietypowe, kiedyś był tu punkt odbioru opakowań szklanych.
Na zewnątrz galerii gości witają barwne przewrуcone afisze i stary “Zaporożec” (najmniejszy i najtańszy samochуd osobowy ZSRR), gdzie można wrzucić propozycje dotyczące usprawnienia działalności galerii.
Na razie galeria “ў” nie przynosi zyskуw. Istnieje dzięki wparciu sponsorуw. Zresztą galeria stała się już miejscem spotkań mińskiej cyganerii.
— To nie tylko galeria sztuki. Na sali wystawowej odbywają się prezentacje literackie, działają pracownie artystyczne, organizowane są imprezy artystyczne, seminaria, wykłady — mуwi o szerokim zakresie działalności dyrektor galerii “ў” Katarzyna Szaternik. — Mamy swoją kawiarnię, księgarnię, gdzie można nie tylko kupić książki, ale i poczytać nie kupując.
Na razie galeria “ў” nie należy do najbardziej prestiżowych. Jest dość specyficzna. O gustach nie ma dyskusji, jednak wystawiane obrazy wymagają sprawdzenia czasem, by ocenić je adekwatnie.
W Mińsku oraz miastach obwodowych działają inne galerie. Istnieje Muzeum Sztuki Wspуłczesnej, gdzie regularnie odbywają się wystawy początkujących i uznanych malarzy. Czy to za mało dla malarzy i miłośnikуw wysokiej sztuki?
— Wnętrza należy jeszcze doskonalić — uważa malarz “nowej fali” Rusłan Waszkiewicz. — Muzeum i galeria to skomplikowane przedsięwzięcie.
Mimo wszystko w Muzeum Sztuki Wspуłczesnej odbywają się wystawy i wcale nie łatwo tu trafić. Surowe eliminacje. Rada artystyczna rozpatruje kandydatury malarzy szczegуlnie skrupulatnie.

Droga do sławy
By znaleźć obrazy znanych malarzy, trzeba iść do “Galerii Sztuki” przy prospekcie Niepodległości. Galeria woli mieć do czynienia tylko z członkami Związku Malarzy uznawanego przez oficjalne władze. Wyjątki niestety są rzadkie.
Związek Malarzy w tej chwili liczy 1200 osуb. Młody twуrca zanim może ubiegać się o członkostwo musi zorganizować pięć wystaw krajowych.
Sergiusz Cimochow, wiceprzewodniczący Związku Malarzy ds. działalności wystawowej, rozumie istotę problemu, ale radzi nie przesadzać:
— Rynek sztuki na Białorusi dopiero się kształtuje. Na razie nie wszyscy mają jednakowe możliwości. Rynek sztuki jednak istnieje za granicą, można tam sprzedać swoje dzieła. Wielu białoruskich malarzy cieszy się uznaniem na Zachodzie. Grzech z tego nie skrozystać. Nie będę wymieniać nazwisk, powiem tylko, że około 30 procent członkуw Związku Malarzy sprzedaje swoje obrazy za granicą. Teraz łatwiej to zrobić. Po pierwsze przez Internet. Po drugie wielu malarzy przyjeżdża do Warszawy i Berlina, przychodzi do galerii, pokazuje zdjęcia swoich prac, jeśli zainteresują właściciela galerii, weźmie dwa — trzy obrazy w komis. Jeśli na nowego autora będzie popyt, dostanie ofertę stałej wspуłpracy. Jest też negatywna strona tego zjawiska — wywуz wartościowych dzieł sztuki, jeśli nasi malarze wywożą swoje obrazy za granicę, tam zostają. Może dojść do tego, że w kraju nie zostanie żadnego obrazu utalentowanego malarza. Wszyscy pamiętamy przykład Borysa Zaborowa, ktуry wyemigrował w czasach radzieckich do Paryża. Niedawno przekazał do Narodowego Muzeum Sztuk Pięknych jedną pracę graficzną, co wywołało prawdziwą furorę.
— Gdy obrazy białoruskich malarzy zaczną aktywnie kupować Białorusini, wtedy można będzie mуwić o sprawnym rynku sztuki — reasumował Sergiusz Cimochow.

Kogo nie stać na van Gogha
Istnieje alternatywa galerii sztuki — wystawa “Miński Wernisaż” w centrum stolicy Białorusi, przy Placu Październikowym. Malarze, ktуrzy nie stawiają przed sobą celu zdobyć sławę, po prostu zarabiają tu na chleb powszedni. Malują to, co jest zapotrzebowane. Na Zachodzie nie wolno kopiować słynnych obrazуw. W Mińsku nie wszyscy malarze wstydzą się małpowania.
— Patrzę na reprodukcję w albumie i kopiuję — przyznaje się jeden z nich. — Mogę wykonać dowolne zlecenie. Ludzie chcą mieć w domu wielkie arcydzieła, ale nie każdego stać na prawdziwego van Gogha.
— Mam katalog Sotheby’s, gdzie podpatruje znane obrazy i kopiuję — mуwi malarka, ktуra nazwała się Żanną. Na jej obrazach są widoki Wenecji, Paryża, karnawałуw ulicznych. Malarka sama zrobiła dla nich ramy. Żanna gotowa jest sprzedać obrazy ze zniżką.
Cudzoziemcy zaglądają do “Mińskiego Wernisażu”, jednak bardziej cenią klasyczne białoruskie malarstwo — obrazy Tołścika, Sawicza, Kiszczenki, Litwinowej, Szczemelowa, Sawickiego, Alszewskiego. Być może po kilku latach obrazy tych twуrcуw będą kosztowały jak obrazy Chagalla. Większość nie “uciekła” na Zachуd, zostaje na Białorusi, w tym w prywatnych zbiorach. A więc istnieją przesłanki do kształtowania rynku nie tylko wspуłczesnej
sztuki, ale i klasycznej.

Wiktor Korbut
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter