Szkice z pamięci Sergiusza Balenoka

Na jego obrazach latają ryby, pływają pomarańcze i świeci ciche słonko
Na jego obrazach latają ryby, pływają pomarańcze i świeci ciche słonko.

Maniera twуrcza tego malarza ma niezwykle swoisty charakter. Prace Sergiusza Balenoka raczej należy zaliczyć do malarstwa abstrakcyjnego, chociaż autor ma własne zdanie na ten temat. Zresztą jest bardziej znany jako grafik, ktуrego pracami szczycą się muzea sztuki dziesiątek państw świata. Jest to bez wątpienia świadectwem uznania. Co i jak maluje Sergiusz Balenok wyjaśniłem u samego autora. Jego ocena swojej twуrczości jest zapewne bardziej stosowna, niż ocena postronniego obserwatora. Kto jak nie sam autor lepiej wytłumaczy światopogląd malarza, tym bardziej przez wielu nierozumianego. Już początek rozmowy postawił kropki nad “i”.
— Maluję obrazy pod hasłem: szkice z pamięci. To znaczy wszystko, co nagrała moja pamięć, co widziałem dookoła siebie. Fragmenty krajobrazуw, wnętrz, spotkań — to wszystko układa się w głowie w kompozycje, zachowuje koloryt obserwacji lub łączy. Można połączyć jesienny wieczуr i letni poranek — tak powstaje obraz. To znaczy to nie są odbitki rzeczywistości, konkretny stan lub nastrуj, lecz ilustracja do informacji mieszczącej się w głowie.
Dalsza rozmowa podąża w tym samym kierunku.
— Pana obraz “Mokry asfalt” — jabłka, śnieg, kawałek ledwo rozpoznawalnego asfaltu... Z czym się to wszystko Panu kojarzy?
— Jabłka widziałem wczesnym latem, kiedy padały z drzewa od podmuchu wiatru, jeszcze niedojrzałe. Mokry asfalt mamy w Mińsku naokrągło. Czasami mamy suchy śnieg. To właśnie składa się na konkretną ilustrację na temat z pamięci. Jabłka z lata, mokry, do tego brudny, asfalt z jesieni i śnieg z zimy. Z kombinacji powstał przyciągający obraz.
— Autorowi wolno wszystko. Tym nie mniej, powstaje pewna fantasmagoria. Jabłka, mokry asfalt, śnieg. A gdzie powiedzmy idea dzieła, myśl twуrcy?
— Nie ma idei. Jednolitość jest w kompozycji, barwach, kolorycie. Idei i myśli nie ma. Po prostu maluję stan, nastrуj. Nie tylko swуj własny, lecz z nadzieją, że moje doznania spotkają się ze zrozumieniem odbiorcуw. Ale to raczej problem odbiorcy — znaleźć w obrazie coś dla siebie. Istnieją bowiem dwa etapy: malarz — obraz, a pуźniej obraz — odbiorca. I tu osoba malarza nie wiele znaczy. Toczy się dialog między obrazem a odbiorcą. Malarz w tym momencie powinien siedzieć w domu, pić herbatę i nie przeszkadzać konsumentowi sztuki obcować z dziełem.
— Sądząc po pracach kierunek Pana twуrczości to nawet nie skojarzenia. Skojarzenie to odbicie myśli. U Pana zaś, jak sam Pan powiedział, jest odbicie pamięci: szczegуłуw, pewnych rzeczy, pewnej przestrzeni, nic poza tym.
— Zależy, jak na to spojrzeć. Weźmy leżące na śniegu jabłko. Tak czy inaczej wywoła pewne skojarzenia. Jakie? Najlepiej, żeby niekonkretne. W sztuce tak się zdarza, człowiek patrzy i nie może zrozumieć, dlaczego mu się podoba. Jeśli dzieło daje się wytłumaczyć, jest plakatem, reklamą. Co innego, jeśli coś nie jest tak oczywiste. Kiedy pomarańcza lub ryba lata. Podświadomość odbiorcy zawsze pracuje, zawsze powstają skojarzenia. Człowiek z natury jest pragmatykiem, wszystko musi poukładać: widelec po lewej, łyżka po prawej... Aby wszystko było jasne i przystępne. Sztuka zaś to odcienie, ktуrych nie sposуb przekazać słowami. Świat sztuki zawsze jest subiektywny.
— Zawsze jednak dużo dyskutuje się o tym, gdzie jest ukryty sens ideowy dzieł sztuki. Czy to już nie jest aktualne? Nie tak ważne dla Pana twуrczości?
— Idea sztuki od czasуw starożytnego Egiptu pozostaje ta sama: piękno. Dopiero pуźniej ideolodzy rуżne prace nazywali tematycznymi, a sztukę — tematyczną. Nie chcę powiedzieć, że to źle. Moim zdaniem jednak sens ma co innego — czy ta sztuka budzi zainteresowanie odbiorcy. W tym się kryje jego moc przyciągania. Kiedy oglądasz na obrazie kobietę z wiosłem — co to ma wspуlnego ze sztuką. To reportaż, ilustracja z przeszłości. Miało istnieć i istniało. Ale nie nazywałbym tego sztuką...
— Obraziło się na Pana w tej chwili wielu malarzy.
— Nie wątpię. Co więcej, jestem o tym przekonany.
— Pana przecież nie wszyscy rozumieją i przyjmują. Pana maniera jest specyficzna, czy aby na pewno nie jest pościgiem za oryginalnością w imię oryginalności. Czy ta maniera nie sprowadza się do chęci zaskoczyć? Czy nie gubi się za nią treść?
— Nie sądzę. Wcale się nie popisuję. Szanuję samego siebie za oryginalność, mam także ambicje. W grafice między innymi dokonałem wystarczająco dużo, mogę przy tym powiedzieć, że nie usiłowałem zaskoczyć. Po prostu czułem i wiedziałem, że ten obraz ma wyglądać właśnie tak. Bardzo często walczyłem ze sobą. Na uczelni mieliśmy zajęcia z malarstwa, rysowania, gdzie za rysunek nie zawsze stawiano mi piątki, ale czwуrkę z plusem zawsze mogłem otrzymać. Potrafię malować z natury. Ale to jest nudne. Skopiowanie rzeczywistości to rzemiosło, a nie sztuka. Malarzem człowiek się rodzi. Są tacy ludzie, chociaż rzadko spotykani. Taksamo poeci. Wysocki na przykład. Nie ukończył żadnych studiуw literackich, po prostu pisał wiersze, bo miał taką potrzebę. I dobrze mu wychodziło. Kluczowy moment: samo mi tak wychodzi. Kiedy zaczynam malować, w mojej głowie skaczą jakieś sylwetki, przedmioty, po prostu sklejam je na papierze. Można kwestionować to, co mуwię, ale nie da się uciec od tego, że słońce tak świeci w niebie. Odczucie kompozycji, percepcję sztuki w taki sposуb ujmuję. Nie dbam o to, aby kogoś zaskoczyć. Jeszcze raz powtуrzę: maluję dla siebie, żeby mnie się podobało, dopiero potem pokazuję innym. Stworzyłem dużo obrazуw, od 50 do 60. Z nich 7–8 zniszczyłem, bo nie wyszło mi tak, jak chciałem. Pokazywać tego, co mi nie wyszło, mimo kosztуw i wysiłku, nie mogę.
— Pana grafiki rуwnież nie są proste.
— W grafikach dość często ukazuję momenty negatywne. Ludzie przecież nie są idealni. Swoim dziełem niekiedy mуwię: to jest złe, nie rуb tak, zastanуw się, może są inne możliwości. Pod tym względem są pesymistyczne, ujawniają negatywne strony. Nie mam jednak wyraźnego podziału, ten obraz jest pozytywny, tamten negatywny, to jest radość, a to smutek. Każdy obraz ma po trochu wszystkiego. Jest moment nadziei. Nie są nigdy jednoznaczne.
— Każdy malarz chce, żeby jego obrazy się sprzedawały. Pana obrazy cieszą się popytem, czy tak samo jest z grafiką: czy powstają dla siebie czy raczej z myślą o konsumentach?
— Niech konsumenci się nie obrażają. Najśmieszniejsze, że Mercedes albo Toyota są tworzone dla siebie, a potem oferowane konsumentom. Maluję dla siebie, potem proponuję do obejrzenia. Miałem dużo wystaw. Początkowo w ogуle o tym nie myślałem. Malowałem, potem zacząłem uczestniczyć w wystawach. Zajmowałem się także rzeźbą. Rzeźbiarzowi jednak jest potrzebna osobna pracownia. Nie można stworzyć rzeźby w kuchni. Malarstwo i grafika to jest to, co mam pod ręką. Po raz pierwszy jednak wystawiłem rzeźbę z bronzu i ceramikę z gliny. Ponadto zajmuję się poligrafią. Jednym słowem nie ograniczam siebie, nie mam wąskiej specjalizacji. Moje grafiki obejrzała prawie cała Europa: Irlandia, Holandia, Szwecja, Szwajcaria, Dania, Polska, Niemcy, Włochy, Anglia, Węgry, Czechy, Litwa, Rosja.
— Jak zostały ocenione? Obejrzeli bez komentarzy?
— Czasami pytano mnie, co chciałem wyrazić. Ktoś jednak powiedział, że sztuka zawsze była elitarna. Nie w sensie, że stworzona dla pewnych warstw społecznych, tylko dla elity umysłowej, intelektualnej. Nie ma znaczenia, kim jest człowiek — zamiataczem ulic bądź ministrem. Jeśli natura obdarzyła kogoś intelektem, potrafi to zrozumieć. Prust powiedział, że obrazy i sztuka w ogуle nie są potrzebne po to, żeby odbiorca doszedł do porozumienia ze sobą. Wychodzi na to, że daję pokarm dla umysłu innych ludzi. Mamy podobne uczucia, ja jednak mam dodatkowo potrzebę ich wyrażenia. Ktoś inny zaś ma potrzebę obejrzenia. Koło się zamyka.
— Wrуćmy raz jeszcze do formy. To jest Pana sposуb myślenia jako malarza czy coś, co wydaje się atrakcyjne?
— Stanowczo sposуb myślenia. Każdy człowiek ma rozsądek, rozum i intelekt w rуżnych proporcjach. Mуj intelekt zajmuje połowę miejsca, rozum i rozsądek ćwierć, a być może nawet mniej. Niekiedy myślę, że warto by mieć więcej rozsądku. W mojej pamięci utkwiło wspomnienie z wystawy malarzy nadbałtyckich, jeszcze w latach studenckich. Była wyjątkowo dziwna. Na grafikach coś latało, syczeło. Pewien człowiek mi powiedział: żeby tak malować, trzeba tak myśleć. Na 4 roku stworzyłem grafikę, inny student także w podobnym stylu. Komisja na obronie prac rocznych powiedziała tamtemu studentowi: nie trzeba tak malować, starczy nam Balenoka. Mogę szczerzę powiedzieć, że nie starałem się tak myśleć. To były moje myśli. Byłem zwykłym redaktorem artystycznym w wydawnictwie: okładki, ilustracje, pocztуwki, foldery, ulotki, wizytуwki — to była moja praca. Praca i nic więcej. Malowałem wieczorami, po nocach.
— Jest wielu malarzy, ludzi, ktуrzy się zajmują malarstwem. Jest mnуstwo poetуw, pisarzy, ale tylko o niektуrych się wie i pamięta. Czy chciałby Pan znaleźć się w ich gronie?
— Nawet o tym nie myślałem. Tak się złożyło, że znalazłem. Czy może być większe osiągnięcie od tego, że moje obrazy znajdują się w muzeach rуżnych państw świata: USA, Holandii, Węgier, Włoch, Szwajcarii, Białorusi, Polski, Niemiec. Bawarski kanclerz powiedział, że moja kolekcja to dobro narodowe Niemiec. Nie dążyłem ku temu, nie myślałem.
— Czy podoba się Panu zainteresowanie ludzi Pana osobą?
— Jasne, jestem wystarczająco ambitny.
— Czy Pana zdaniem sztuka ma charakter ponadnarodowy, czy jednak występuje przejaw cech narodowych.
— Myślę, że powinny być odmienne poglądy wobec tej samej sztuki. Powinna być wielowymiarowa: i narodowa, i uniwersalna. Jedna osoba nie może ogarnąć wszystkiego. Moje obrazy są uniwersalne. Na jednej z wczesnych wystaw powiedziano mi: to nie jest radziecka sztuka, nie jest białoruska, lecz jest ciekawa. W ogуle jestem malarzem mieszkającym na Białorusi. Przymiotnik białoruski zobowiązuje, ja zaś jestem mieszańcem. Określenie mieszkający na Białorusi jest najbardziej odpowiednie. Mуj umysł rуżni się tylko tym, że latają w nim ryby, pada gruboziarnisty śnieg, zawsze świeci ciche słonko. Właśnie ciche słonko.
Nic dodać, nic ująć. Balenok to oryginał.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter