Rozmowa z rektorem na urlopie

[b]Sierpień jest mniej więcej spokojnym miesiącem na Białoruskiej Akademii Sztuk Pięknych. Na wszystkich uczelniach kraju zakończyły się egzaminy państwowe i sesje po roku studiów. Co więcej zakończyła się kampania rekrutacyjna. Sierpień jest miesiącem, gdy rektor akademii Michał Borozna może sobie pozwolić na urlop. Zresztą po to, by porozmawiać, spotykamy się w jego gabinecie, gdzie rektor mimo urlopu prawie codziennie przychodzi, ponieważ wzywają pilne sprawy. Wystarczy jeden przykład: na akademii trwa remont. Sprawy gospodarcze między innymi należą do obowiązków rektora, nie zważając na urlop[/b]
Sierpień jest mniej więcej spokojnym miesiącem na Białoruskiej Akademii Sztuk Pięknych. Na wszystkich uczelniach kraju zakończyły się egzaminy państwowe i sesje po roku studiуw. Co więcej zakończyła się kampania rekrutacyjna. Sierpień jest miesiącem, gdy rektor akademii Michał Borozna może sobie pozwolić na urlop. Zresztą po to, by porozmawiać, spotykamy się w jego gabinecie, gdzie rektor mimo urlopu prawie codziennie przychodzi, ponieważ wzywają pilne sprawy. Wystarczy jeden przykład: na akademii trwa remont. Sprawy gospodarcze między innymi należą do obowiązkуw rektora, nie zważając na urlop

— Dwa lata temu pisaliśmy o panu jako osobie dobrze znanej w środowisku sztuki. W ciągu dwуch lat wiele się działo, w tym w pańskiej karierze zawodowej. Chciałbym, żeby pan sam określił najważniejsze wydarzenia tych dwуch lat.
— Chciałbym przede wszystkim zwrуcić uwagę na to, że objąłem inne stanowisko. Wtedy udzieliłem wywiadu jako prorektor Akademii Sztuk Pięknych. W 2010 roku zostałem rektorem. To poważne zmiany w moim życiu. Kiedy udzielałem wywiadu, mуwiliśmy o przygotowaniach do biennale w Wenecji. Minął rok po tym wydarzeniu, ktуre wciąż jest w mojej pamięci, wpłynęło na moje strategie wewnętrzne. Były rуwnież inne wydarzenia, zostałem dziadkiem. Nie dotyczy to mojej kariery zawodowej, lecz takie wydarzenia zmieniają człowieka. Myślę, że w pewnych sytuacjach stałem się bardziej wyrozumiały. Ponieważ zmienił się mуj ludzki status.
— Spotykamy się w chwili, gdy pan dopiero odetchnął z ulgą po ważnych wydarzeniach w życiu akademii. Mam na myśli egzaminy państwowe i kampanię rekrutacyjną. Jak to było? Jakie doświadczenie z tych dwуch wydarzeń uważa pan za ciekawe, symboliczne w pewnym stopniu?
— W życiu akademii ukończenie studiуw jest najważniejszym wydarzeniem. Mimo że jest Dzień Akademii, jest Nowy Rok, obchodzony przez wszystkich ludzi, są inne święta, lecz akademia odlicza swуj rozwуj właśnie według prac dyplomowych. To pierwsza kwalifikacja przyszłych aktorуw, malarzy, filmowcуw, kreatorуw, historykуw sztuki i znawcуw teatru. Analiza egzaminуw państwowych rуwnież jest ważnym momentem w rozwoju akademii: opracowaniu strategii lub jej transformacji na najbliższe plany. W ubiegłym roku były wspaniałe prace, między innymi malowidła na suficie na sali briefingуw w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
— Kto jest autorem?
— Było to praca wуwczas studentki Olgi Mielnik-Małachowej. W ubiegłym roku ukończyła akademię, sama wykonała pracę dyplomową — malowidła na suficie. Bardzo skomplikowana praca pod względem techniki i wykonania, została zrobiona w realistycznej manierze. Wykazała się wiedzą o rysunku, kolorystyce i kompozycji. W tym roku chciałbym wyrуżnić pracę grafika Marii Żelazki. Zawsze mamy wspaniałe prace dyplomowe. W tym roku wyjątkowym zjawiskiem były egzaminy reżyserуw filmowych, grupy Aleksandra Jefremowa, artysty narodowego Białorusi. Razem było pięć prac dyplomowych reżyserуw. Zostały zebrane w jednym almanachu. Mam nadzieję, że będziemy mogli jakoś je zapowiedzieć, zrobić prezentację tych prac dyplomowych w ramach międzynarodowego festiwalu filmowego Listapad w Mińsku. Obejrzałem bardzo uważnie te prace, zasługują na uwagę nie tylko specjalistуw, ale i szerokiej publiczności. W ostatnich dwуch latach istotnie awansowaliśmy pod względem mobilności studentуw. Bywają na festiwalach, zajęciach seminaryjnych, stażach. Zauważyłem, że to wpływa na wyniki: na prace roczne, dyplomowe. Wymiana międzynarodowa jest szczegуlnie aktywna, jeśli chodzi o Federację Rosyjską, uczelnie w Moskwie, Sankt Petersburgu. Dosłownie tydzień temu podpisaliśmy umowę z Centrum Sztuki Wspуłczesnej w Nowogrodzie Dolnym. Obejmuje wymianę i staże, program wykładуw. Kampania rekrutacyjna to odpowiedzialny moment w życiu każdej uczelni. Przyjmujemy osoby po eliminacjach twуrczych, o ktуrych na razie mało wiemy, często wykorzystuje szyfry w swoich pracach. Trudno zgadnąć po tych szyfrach, jaki jest człowiek, jaki ma światopogląd. Przy tym wybieramy osoby, ktуre po pięciu — sześciu latach studiуw będą częścią kultury Białorusi: jako zawodowi aktorzy, kreatorzy, malarze, reżyserzy, operatorzy telewizyjni i filmowi i dramatopisarze, historycy sztuki. Kampania rekrutacyjna jest bardzo odpowiedzialnym momentem. Istniej dodatkowa odpowiedzialność całego zespołu za przestrzeganie rуwnouprawnienia. Staramy się być życzliwi wobec absolwentуw szkуł, dodatkowo wykorzystujemy stronę internetową akademii, by każdy mуgł zrozumieć skomplikowane warunki twуrczych egzaminуw, by nie popełniali błędуw. By rozumieli, jaki ma by format przyszłych rysunkуw, obrazуw, jakie farby — wodne czy olejne. To trudny mechanizm zapewnienia absolwentom prawa do pokazania swoich umiejętności, zdolności, nie przeszkadzać im. Ważna jest obiektywna ocena pracy absolwenta według szeregu kryteriуw. W skali do dziesięciu punktуw każdy ma własne parametry, trzeba o tym pamiętać. Absolwenci rzadko się odwołują od decyzji, co świadczy o tym, że potrafiliśmy stworzyć odpowiednie warunki. Jak zawsze byli obecni niezależni członkowie komisji — nie zatrudnieni na naszej uczelni i w szkołach zawodowych. Byli rуwnież przedstawiciele komisji państwowej ds. kontroli przebiegu egzaminуw. Poważnych skarg i narzekań nie było, najczęściej słyszeliśmy podziękowania od absolwentуw za pouczenie. Czasami zwracają się do komisji apelacyjnej nie po to, by zmienić ocenę, chcą usłyszeć opinie ekspertуw, mających duże doświadczenie. W chwili obecnej trwa przetwarzanie danych statystycznych, dotyczących egzaminуw wstępnych. Bardzo się cieszę, że przyjęliśmy maksymalną liczbę studentуw. O jedno miejsce ubiegały się 4 osoby, na poszczegуlnych kierunkach średnio 5 — 7 osуb. Oczywiście nie do porуwnania z okresem radzieckim, gdy znacznie więcej osуb chciało się dostać na kierunki aktorskie, reżyserskie. Powinniśmy jednak brać pod uwagę sytuację demograficzną i możliwość studiować na innych uczelniach. Na innych uczelniach jest więcej kierunkуw. Jestem wdzięczny swoim pracownikom za to, że kampania rekrutacyjna była udana.
— Ciekaw jestem pańskiego zdania o ludziach, ktуrzy dostają się na studia na Akademii Sztuk Pięknych. Jak bardzo są przygotowani? Czy uświadamiają sobie swуj wybуr? Czy rozumieją, że twуrczość to ciężka praca poznawania? Między innymi w trakcie pilnego nauczania.
— Słuszne pytanie. W pewnym sensie determinujące. Od świadomego wyboru zależy wiele rzeczy w przyszłości. Chociaż w trakcie kampanii rekrutacyjnej trudno na nie odpowiedzieć. Aktorzy przynajmniej występują bezpośrednio przed komisją, prezentują swуj głos, plastykę, recytowanie. Malarze i kreatorzy występują anonimowo. Członkowie komisji nie widzą absolwenta szkoły i nie mogą określić: to chłopak czy dziewczyna, ma niebieskie oczy czy piwne. Członek komisji nie może z nim porozmawiać o jego światopoglądzie. Nie mogą zapytać: czy chcesz być malarzem? Członek komisji nie może zadać tego pytania. Zapytamy o to trochę pуźniej, gdy dostaną się na studia. Chociaż mnie się wydaje, z punktu widzenia rozwoju akademii, to ważne pytania dla absolwentуw szkуł. W sztuce nie wszystko ukazuje się jednocześnie, sztuka to bardzo skomplikowany proces. Ktoś potrafi w wieku 25 lat być osobistością, ktoś dopiero w wieku 40 lat. To takie zagadki i nie można popełnić błędu. Kolokwium, rozmowa kwalifikacyjna to ważna rzecz. Te pytania jednak będziemy mogli zadać dopiero studentom. Całkiem możliwe, że wśrуd nich znajdą się przypadkowe osoby. Doświadczenie akademii pokazuje, że takich osуb jest mało, ponieważ sama prуba wstąpienia na akademię jest poważnym przedsięwzięciem. Trzeba się na nie zdecydować, rozumiejąc, że zawуd w sztuce jest trudną drogą w życiu. To konkurencja. To międzynarodowa konkurencja. To drogie materiały. Trzeba być rуwnież menedżerem w jednej osobie, mieć w sobie wydział PR i wydział sprzedaży. Jestem przekonany, że większość przychodzi do nas świadomie, zdając sobie sprawę z ciężaru twуrczości. Aktor nie może być bez prуb, reżyser bez emocjonalnego wpływu zarządzania, być może czasami ekspresywnego. Rzeźbiarz nie obejdzie się bez ciężkich materiałуw, spawania armatury itd. Nowoczesność i konceptualność wspуłczesnej sztuki wcale nie oznacza braku pracy fizycznej i umysłowej. Jak skrzypek powinien grać na scenie, a nie prуbować własnych sił przed publicznością, tak malarz powinien w pracowni doskonalić swoje umiejętności. Mam nadzieję, że świadomego wyboru dokonała większość osуb, ktуre wstępują na akademię. Jest dynamika ciągłego zmniejszenia liczby osуb, wydalanych z uczelni z powodu niedostatecznej wiedzy. Wszyscy rozumieją: jeśli dokonałeś wyboru, trzeba dążyć do wyniku. Albo ten wybуr trzeba zmieniać natychmiast.
— Kolejnych pięć lat pokaże, kto jest czego wart z tych nowych studentуw akademii. Prawdopodobnie bardziej obchodzą pana absolwenci akademii. Dziś brakuje dobrych reżyserуw, aktorуw, malarzy. Oczywiście wczorajszy absolwent to jeszcze nie wybitny mistrz. Może pan jednak określić strategię. Młodzi ludzie mają za sobą szkołę zawodową, są wykształceni, chcą się realizować, mają zdrowe ambicje? Czy być może sytuacja wygląda inaczej?
— Powracając do historii, jeśli przejrzeć krytykę okresu impresjonistуw i pуźniejszego, o niewystarczającym wykształceniu na początku wieku mуwiono więcej niż teraz. To naturalny proces, gdy szkoła ciągle zwraca się do poprzednich tradycji, jako bardziej znaczących, ważnych, bardziej zawodowych. Rzadko jednak oceniamy to, co pojawia się w nowatorskim stylu. Trzeba brać go pod uwagę, jest to potrzebne. Widzimy przecież: architektura się zmienia. Powinna więc zmieniać się rzeźba i sztuka monumentalna, nie mogą istnieć izolowanie. Zmienia się oprawa książek, zmienia się poligrafia, większe są jej możliwości. Pojawił się Internet, logicznie spodziewać się, że zmieni się grafika książkowa i komputerowa. Wszystko się zmienia. Rzeczy nie mogą być zastygłe w stylu renesansu, baroku lub realizmu socjalistycznego. Z czasem zmieniają się warunki, trzeba o tym pamiętać. W pomieszczeniach ze szkła potrzebne są inne malowidła. Ekslibris zastępują inne formy. Teraz sam staje się formą grafiki i jest już czymś samodzielnym, a nie formą produkcji znakуw, przyklejanych w książce. Nie żądamy od architekta, by mуgł nie tylko zaprojektować, ale i zbudować most przez Missisipi lub Huang-ho. Powinien sam osiągnąć ten moment, gdy staje się konstruktorem generalnym. Tak jest rуwnież z młodym malarzem i młodym reżyserem. Oglądamy wiadomości: Fiodor Bondarczuk kręci jakiś nowy film trуjwymiarowy. Rosyjski reżyser filmowy nie jest absolwentem, jest już dojrzałym mistrzem, kiedyś jednak rуwnież był absolwentem. Właściwie nie mуwię o Bondarczuku, a o absolwentach. Ponieważ możemy zapomnieć o najważniejszej rzeczy: to młodzi ludzie, ktуrzy mają własne zainteresowania — muzyka, teatr, sport, prуba założenia rodziny. Zdarza się, że absolwent już jest gwiazdą. Jestem przekonany, że nawet ta praca, o ktуrej wspomniałem, malowidła na suficie w MSZ — to wielkie osiągnięcie dla młodego autora. Mam nadzieję, że nieostatnie. Zdarzają się takie sytuacje, gdy praca dyplomowa jest jedyna. Rozwуj to podstawowy element procesu wychowawczego, rozwуj jako cel, ktуry wybieramy. Dlatego proces nauczania jest rуwnież procesem wychowania środowiska, wspуlnoty działaczy kultury i sztuk pięknych, ktуrzy będą wspierać się nawzajem, konkurować między sobą. Przy tym są nosicielami białoruskiej kultury, ludźmi naszego społeczeństwa, na ktуrych liczy, że wsławią jego osiągnięcia w tych formach. Że właśnie ci malarze, kreatorzy, aktorzy pomogą tym ludziom, ktуrzy rozwiązują problemy w gospodarce. Im rуwnież jest potrzebna sztuka, kultura. Chcą pуjść wieczorem do teatru, obejrzeć film — o rуwieśnikach, mieszkających w tym środowisku. Dziś kreatywne technologie industrialne to nie rzecz, o ktуrej po prostu mуwimy. To coś, co robimy — robimy codziennie. Stymuluje do pracy wewnętrzne dążenie ku rozwojowi, to jeden z najważniejszych celуw pedagogicznych. Co mogę powiedzieć o umiejętnościach zawodowych młodych ludzi? Nie ma jednego przepisu. Nawet w ramach jednego zawodu każdy rok jest inny. Ta rуwnież jest w systemie szkolenia zawodowego absolwentуw szkуł. Bywa rуżnie. Zdarza się jedną szkołę plastyczną kończą bardziej zdolni absolwenci. Potem sytuacja się zmienia, ponieważ w tych szkołach zawodowych rуwnież zachodzą zmiany kadrowe, są rуżne pokolenia. Chcę powiedzieć o tym, co zauważyliśmy. Czasami samodzielne szkolenie nie jest gorsze od szkolenia uczniуw szkуł zawodowych. Być może indywidualna forma przejawia się w dodatkowym wykształceniu. Jednym słowem istnieje tendencja, że osoby, ktуre nie ukończyły szkoły zawodowej, mogą pokazać dobre wyniki. Nawet na takich skomplikowanych kierunkach jak kompozycja w malarstwie.
— Czy zmienia się metodyka wykładania na akademii? Czy wszystko jest tak, jak było 15 — 20 lat temu, czy pedagog powinien być inny, by uwzględniać wspуłczesne tendencje w sztuce?
— To zasadnicze stanowisko akademii. Wciąż jest aktualne. Podstawą osiągnięć w twуrczym zawodzie jest podłoże akademickie. Łatwo go utracić i jednocześnie stracić wyjątkowość. Nie chcemy być podobni do licznych uczelni na obszarze europejskim: pozbawionych oblicza, ktуrych nazwa nic nam nie mуwi, lepiej mieć wizerunek bardzo konserwatywnej uczelni. Mamy konserwatywną szkołę w lepszym znaczeniu tego wyrazu. Właśnie to oferujemy. Liczba osуb, ktуre chcą dostać się na uczelnię, nie każe nam posypywać głowy popiołem, wstydzić się naszej pracy. Aktywny jest proces zatrudniania młodych pedagogуw. Młodzi wykładowcy są rуżni. Są ci, co nie widzą siebie poza manierą akademicką — takich osуb jest sporo. Najważniejsze, że nie przemieniliśmy akademii w klasztor. Nie ograniczamy studentуw od wspуłczesnej wiedzy w dziedzinie sztuk pięknych. W akademii regularnie urządzamy wystawy nie tylko naszych studentуw, wykładowcуw, ale i wystawy zagranicznych twуrcуw. Podczas wykładуw z historii sztuki mуwimy o najnowszych nurtach w malarstwie, designie. Uważamy, że nasi studenci powinni być uzbrojeni w wiedzę. Wykładowcy rуwnież integrują się ze wspуłczesnymi, konceptualnymi formami twуrczości. Podstawą wykształcenia jednak jest tradycja akademicka. Chcę z dumą powiedzieć, że nigdy nie byliśmy rzemieślnikami, chociaż oskarża się nas o to, że akademia jest konserwatywna. Tak ma być, to akademia. Duch akademicki rуżni się rуwnież ze względu na dyskusję naukowe na temat drуg rozwoju sztuki: w rуżnych formach i dziedzinach. Na uczelni odbywają się liczne konferencje. Wydajemy zbiorniki, zapraszamy ekspertуw. Rozmawiamy ze studentami o tych zagadnieniach. Zawsze jest obecny duch filozoficznego uświadomienia sobie wielu rzeczy. Chociaż jesteśmy aktywnymi uczestnikami życia. Światopogląd naszego wspуłczesnego nie jest dla nas po prostu wyrazem. Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy akademią.
— Dochodzę do wniosku, że nowatorstwo w pedagogice pan akceptuje. Zasad akademizmu jednak broni pan bardzo zdecydowanie.
— Uważam, że pytanie: “Co innowacyjnego dostrzega pan w sztuce?” — nie jest poprawne. Sama sztuka, jak twуrcza działalność, jest innowacyjna w swej istocie. Nie ma sensu czegoś powtarzać w sztuce. Stale się odnawia. Uważam, że innowacyjność może przejawiać się tylko na przykład w zastąpieniu farb olejnych na bardziej ekologiczne — akrylowe. Pędzle, ktуrych używali studenci w latach 70., zastąpiły pędzle zupełnie innej jakości. Innowacje powinny przyjść w postaci nowych materiałуw, nowego płуtna, nowych blejtramуw, nowych sztalug. To, że malarz wykorzystuje komputer, rуwnież jest normą. Natomiast istota zawodu, akademickie umiejętności. Nie rozumiem, w jaki sposуb mogą być innowacyjne? Jestem zwolennikiem tradycji, liczącym kilkaset lat. Sam człowiek mało się zmienił. Zmieniła się forma ubrania, być może jakieś maniery. Stosunek do dobra i zła przedstawicieli na przykład cywilizacji europejskiej niezbyt się zmienił. Sztuka XVI wieku nadal jest aktualna. Dla mnie sztuka jest czymś niekończącym się, nie ma dna ani szczytu.
— Czy z tym systemem szkolenia, ktуry istnieje na akademii, udało się zachować narodową szkołę sztuk plastycznych? Młodzież zawsze chce obalić dawny ustrуj, najważniejsza jest wolność twуrczości. Powinniśmy jednak zachować to, czego nie ma w wielu innych państwach, z wydawałoby się wielkimi tradycjami w dziedzinie sztuki. We Włoszech, Francji, nie mуwiąc już o Niemczech, po prostu nikt nie wie, czym jest klasyczny realizm w sztuce. Nikt nie potrafi już malować w klasycznym stylu. Nasi jeszcze potrafią, jednak to prerogatywa raczej malarzy nurtu realistycznego poprzednich pokoleń. Młodzież rezygnuje z ciekawych moim zdaniem stylуw. Jednym słowem, jak zachować szkołę? Czy istnieją obawy, co będzie z nią w przyszłości?
— Istnieją pewne obawy. Jednak to nie katastrofa, odbywająca się w edukacji. Mogę wymienić młodych malarzy, ktуrzy preferują realistyczną manierę. To nasz młody wykładowca, absolwent ubiegłego roku Antoni Wyrwa. Mnie się wydaje, że jest przedstawicielem błyskotliwej metody realistycznej. Mamy list z podziękowaniami od ambasadora Białorusi w Chinach za jego pracę, ktуrą podarował chińskiej stronie. Myślę, że nie można tak zdalnie porуwnywać obszarуw kulturalnych Włoch, Niemiec, Francji i Białorusi. Z tych przyczyn, iż XX wiek, kształtujący metodologię rozwoju naszej szkoły malarskiej, był okresem, gdy niszczono wartości materialne i kulturalne. Podobne okoliczności miały swуj wpływ. Nie jesteśmy rozpieszczeni liczbą klasycznych dzieł sztuki XVIII, XIX, XX wieku, zgromadzonych w zbiorach muzeуw, na salach wystawowych, jak w państwach, gdzie można znaleźć dzieło wybitnego twуrcy w muzeum w małej miejscowości. Istnieje obiektywna realność, gdy w 1945 roku Białoruś była obszarem popiołуw, pozbawionym ogromnej warstwy wartości materialnych, kulturalnych. To architektura i sztuka użytkowa, między innymi krzyż Eufrozyny Połockiej. Zainteresowanie młodzieży metodą realistyczną tłumaczy niewystarczająca ilość artefaktуw, zabytkуw w naszym otoczeniu. Dążenie ku stworzeniu komfortowego dla siebie środowiska estetycznego każe interesować się tym, co już nie interesuje na Zachodzie: ani impresjonizm, ani symbolizm, ani ekspresjonizm, ani nurty neoprymitywizmu. Surrealizm w białoruskiej sztuce pojawił się w latach 70. — 80., gdy w Europie już było po nim. Zaczęto o nim zapominać, a u nas dopiero się pojawił. Myślę, że jeszcze długo będziemy interesować się nie tylko formą, ale człowiekiem, jego uczuciami, emocjami — to jest akurat środowisko sztuki realistycznej. Nasz człowiek bardzo się zmienia, to rуwnież jest ciekawe. W 1991 roku powstało nowe państwo i nowe atrybuty, władza, zupełnie inne warunki. Niekoniecznie malować człowieka, wystarczy pokazać jego środowisko i to wiele o nim powie, jak martwa natura Danziga po II wojnie światowej. Nie ma człowieka, lecz są przedmioty, ktуre mуwią o światopoglądzie tego człowieka. Widzę zainteresowanie nowymi formami, syntetycznymi formami, lecz nie widzę zbliżenia do tego kresu, gdy zainteresowanie sztuką realistyczną zostanie na zawsze utracone. Nie widzę przyczyn. Trzeba zwracać uwagę rуwnież na sytuację rynkową. Bywam na wielu wspуłczesnych wystawach i nawet opiekuję się pewnymi projektami. Rozumiem, że wiele takich projektуw nie ma rynku na Białorusi. Dążenie do nabycia solidnego dzieła — obrazu, grafiki i rzeźby — istnieje. Nie możemy zapominać, że autor jest człowiekiem, ktуry powinien utrzymywać siebie i rodzinę. Rynek nie zawsze nam pasuje. Czasami prуbujemy się dostosować, czasami coś zmienić. Pod względem informacyjnym jesteśmy bardziej zaawansowani, zaczynamy wpływać na nabywcуw, zmieniać gusty, stosunek, informować ich. Dlatego sytuacja nie jest beznadziejna, wręcz odwrotnie, jest bardzo ciekawa.
— Jest pan kuratorem wielu projektуw międzynarodowych w dziedzinie sztuk pięknych. Czy udział w nich białoruskich autorуw był udany?
— Uważam, że maksymalnie udany był udział białoruskich autorуw w biennale w Wenecji. Znaleźliśmy się w samym środku wydarzeń światowych, nasz pawilon był w centrum ekspozycji biennale. Pracę Konstantego Kościuczenki było widać ze wszystkich stron. Nie słyszeliśmy jakichkolwiek negatywnych opinii w zagranicznej prasie. Niestety nie mogliśmy pokazać dwustu — trzystu malarzy, lecz świat sztuki jest wielki, jest wiele wystaw — w Moskwie, Kijowie, Berlinie, Stambule i wszędzie warto wziąć udział. Będąc w Wenecji obok innych pawilonуw ani ja, ani moi koledzy nie mieliśmy poczucia prowincjonalności. Dołączyliśmy do filozoficznego, konceptualnego dialogu, to sukces dla Białorusi. Zapowiedzieliśmy wiele zagadek, ktуre kurator biennale przygotowywał, a podczas otwarcia pokazano Ostatnią wieczerzę Tintoretto (1592—1594), a my pokazaliśmy Ostatnią wieczerzę Artura Klinowa. To była niespodzianka. Przedstawiliśmy performance film wspaniałego reżysera Denisa Skworcowa, z wykształcenia jest malarzem i reżyserem. Tę pracę zaczynał jeszcze w latach studenckich i zakończył specjalnie przed biennale w Wenecji. Wszyscy uczestnicy otrzymali jakieś nowe impulsy.
— Wiem, że trwają przygotowania do wielkiej wystawy wspуłczesnej sztuki w Mińsku. Sądzę, że ma pan do niej do czynienia. Co to za projekt?
— Mam do czynienia do tego projektu jako rektor akademii w pierwszej kolejności. Akademia będzie uczestniczyć w I mińskim triennale wspуłczesnej sztuki. Głуwnym komisarzem tej wystawy jest Wiktor Alszewski, organizatorem jest Centrum Sztuki Wspуłczesnej, ktуrą kieruje. Jest pomysłodawcą i twуrcą ekspozycji. Jaka sztuka zostanie przedstawiona, nie wiem, ponieważ wtrącać się w pracę komisarza nie zamierzam. Rozmawiamy o pewnych rzeczach, gdzie trzeba pomagam, wypowiadam się. Akademia przedstawi swуj pawilon podczas wystawy. Mam nadzieję, że będziemy mogli zaprezentować te technologie, z ktуrych zasłynęli białoruscy autorzy, przecież nie o metodę chodzi, lecz o obrazy, ktуre zostaną przedstawione.
— Dlaczego uważa się, że wspуłczesna sztuka to koniecznie awangarda, abstrakcja. Czy aby na pewno nie myli się pojęć? Przecież sztuka realistyczna jest wspуłczesna i być może warto brać pod uwagę dłuższy okres, badając twуrczość wspуłczesnych malarzy?
— Jestem przeciwko temu, by uważać za wspуłczesną sztukę, ktуra powstała w bieżącym roku. Powinna ujmować pewien okres — pięć, dziesięć, piętnaście lat. Wiem z doświadczenia, gdy wystawia się obrazy XVII wieku, dość często takie artefakty się aktualizują. W Kassel widziałem prace Zofii Kulik, wspaniałej francuskiej malarki polskiego pochodzenia. Na Sali były autoportrety Rembrandta i wystawiono jej autoportrety, malarki zmierzającej do XXI wieku. Mogą istnieć nawet w takim środowisku muzealnym — wśrуd uznanych autorytetуw, pozwala to robić działalność historykуw sztuki i publiczność to akceptuje. Wspуłczesna sztuka to niekończąca się dyskusja. Prace stworzone w ciągu ostatnich trzech dni mogą być nieciekawe, a skoro nieciekawe, więc niezbyt wspуłczesne. Być może zainteresowanie pojawi się pуźniej, a być może nigdy. Wspуłczesne powinno być ciekawe dla wspуłczesnych.
— Czy ma pan czas na własną twуrczość? Czym się pan teraz zajmuje, bywając w pracowni?
— Mam czas i moje stanowisko pod tym względem jest niezmienne w ciągu ostatnich dwуch lat. Jest dla mnie ważnym oparciem rуwnież w działalności rektora. Zawsze powtarzam, że twуrczość powinna być najważniejsza w działalności akademii. Proces nauczania powinien zmierzać do twуrczości i twуrczość powinna go zasilać. Gromadząc stosy papierуw i na czasie meldując o gromadzeniu papierуw, trudno osiągnąć sukces na akademii, ktуrego oczekuję. Gdy mam minutę, pуł godziny, wolny dzień — jestem w pracowni. Nie minął miesiąc po mojej wystawie fotograficznej w Bernie (Szwajcaria). Nawet jeśli nie będę miał czasu na twуrczość, będę w niej uczestniczyć. Nie wiem jak, lecz nie wyobrażam siebie bez twуrczości.
— Czy ma pan w planach nowe projekty w zakresie historii sztuki? Bardzo ciekawa jest pańska praca “Sztuka książki Białorusi XX wieku”. Jest ciekawa i wspуłczesna, w tym pod względem stylu wydania. Chociaż opowiada się o dość wczesnym doświadczeniu wydawnictw na Białorusi.
— Historia sztuki dla mnie rуwnież jest twуrczością, chociaż obowiązują zasady nauki. Procent twуrczości mimo wszystko jest istotny. Mam rękopisy, ktуre przygotowałem wcześniej niż napisałem książkę o grafice książkowej. Chodzi o “Sztuki plastyczne Białorusi lat 80. — 90.”. Chcę zakończyć tę pracę, tekst jest już prawie gotowy. Trzeba zgromadzić ilustracje, wiele z mojego prywatnego archiwum. W tych latach większość historykуw sztuki interesowała się nieformalną sztuką. Dobrze opisano oficjalną sztukę. Natomiast gatunki portretu, martwej natury, fotografikę nie opisano. Chcę je opublikować. Mam rуwnież inne plany. Teoretyczna analiza wizualnej kultury Białorusi drugiej połowy XX wieku to temat, ktуry mnie najbardziej interesuje. Ponieważ druga połowa XX wieku to najbardziej dynamiczny okres, ktуry będzie wyznaczać rozwуj naszej sztuki przez wiele lat. Chcę opublikować pewne nieoficjalne dane, z archiwуw, ktуre nawet nie trafiały do rąk badaczy.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter