Przestrzenie Igora Polakowa

<img class="imgl" alt="" src="http://www.belarus-magazine.by/belpl/data/upimages/2009/0001-009-427.jpg">[b]Podczas prezentacji książki “Przestrzenie”, ktуra odbyła się w ramach XXI Międzynarodowych Targуw Książki w Mińsku, Igor Polakow nie tylko rozdawał autografy miłośnikom swojej twуrczości, ale i odpowiadał na ich pytania oraz dzielił się planami na przyszłość[/b]<br />Po raz pierwszy jego nazwisko pojawiło się w prasie w 2009 roku podczas festiwalu kina alternatywnego KinoVarka. Film “Tango. Jesień”, ktуrego reżyserem i autorem scenariusza był Igor Polakow, wygrał w jednej z kategorii festiwalu. Specyficzność filmu od razu rzuca się w oczy: w filmie nie ma ani twarzy ani słуw. Są tylko nogi — mężczyzn, kobiet, dzieci. W adidasach, pantoflach, butach. Przestępują z nogi na nogę, śpieszą się, potykają, zatrzymują. I oczywiście brzmi muzyka, budząca skojarzenia. W tym całym ruchu, nieco chaotycznym na pierwszy rzut oka, głуwnym wątkiem jest miłość z jej spotkaniami i rozstaniami i zmiennym nastrojem. Każda para nуg pokazuje emocje człowieka, ktуre go ogarniają w momencie ruchu.
[b]Podczas prezentacji książki “Przestrzenie”, ktуra odbyła się w ramach XXI Międzynarodowych Targуw Książki w Mińsku, Igor Polakow nie tylko rozdawał autografy miłośnikom swojej twуrczości, ale i odpowiadał na ich pytania oraz dzielił się planami na przyszłość[/b]

Po raz pierwszy jego nazwisko pojawiło się w prasie w 2009 roku podczas festiwalu kina alternatywnego KinoVarka. Film “Tango. Jesień”, ktуrego reżyserem i autorem scenariusza był Igor Polakow, wygrał w jednej z kategorii festiwalu. Specyficzność filmu od razu rzuca się w oczy: w filmie nie ma ani twarzy ani słуw. Są tylko nogi — mężczyzn, kobiet, dzieci. W adidasach, pantoflach, butach. Przestępują z nogi na nogę, śpieszą się, potykają, zatrzymują. I oczywiście brzmi muzyka, budząca skojarzenia. W tym całym ruchu, nieco chaotycznym na pierwszy rzut oka, głуwnym wątkiem jest miłość z jej spotkaniami i rozstaniami i zmiennym nastrojem. Każda para nуg pokazuje emocje człowieka, ktуre go ogarniają w momencie ruchu.
Gatunek kolejnego filmu — “Tajemnica mojego kucharza” — sam Igor określił jako “misterium muzyczno-kulinarne”. Przyznam, że film sprawił na mnie wrażenie. Premiera odbyła się w Mińsku i film odniуsł sukces. Opowiada się w nim o paryskim szefie kuchni, właścicielu sieci restauracji od Paryża do Cannes, ktуry z rуżnych przyczyn zostawia swуj interes i przyjeżdża do obcego kraju, gdzie zatrudnia się w kawiarni. Wуwczas wszystko się zaczyna. W filmie jest intryga, ciekawe postacie, głęboki psychologizm.
Potem wydał powieść “Przestrzenie”, ktуra przyciągnęła uwagę innych autorуw. Podczas prezentacji pod jego adresem zabrzmiało sporo pochlebnych słуw. Białoruska pisarka i prezenterka telewizyjna Tamara Lisicka mуwiła o tym, że Igor Polakow jest bardzo inteligentnym i wrażliwym człowiekiem. Anatol Andrejew, krytyk literacki, doktor habilitowany filologii, profesor powiedział, że powieść wyrуżnia wspуłczesny język literacki. Dodałabym: w powieści “Przestrzenie” jest wiara i nadzieja, ktуra pomaga człowiekowi żyć, pokonywać trudności, a w poszukiwaniu sensu życia — odnajdować się, rozumiejąc innych.
W przyszłości, jeśli kierować się życiową logiką i brać pod uwagę wszystkie okoliczności, towarzyszące życiu Igora, możemy mieć pewność: napisze drugą książkę i trzecią… O czym mu powiedziałam. Igor, uśmiechając się, nie zaprzecza.
Chociaż Polakow jest dla mnie zagadką. Trudno go zrozumieć, ponieważ w jego przypadku nie pojawiają się obrazy, ktуre rodzą się w świadomości podczas spotkania z pewnym człowiekiem. W każdym razie dla mnie to jest normalne. Zawsze chcę zrozumieć, kto jest przede mną: szeroka dusza, mądrala bądź rycerz smutnego oblicza…
Wizerunek Igora nie od razu określiłam. Tacy ludzie, jak on, nazwijmy ich wędrowcami, podobni są do widocznego i zawsze oddalającego się horyzontu. Kontakty z nimi są jak podrуż w bezkresnej przestrzeni. Gdy zaczęliśmy z nim kontaktować, powoli zrozumiałam, co mi imponuje w rozmуwcy. Wydawałoby się uśmiecha otwarcie, spojrzenie jest spokojne i łagodne, a przy tym jest pewien dystans. Nawet mogę powiedzieć, że jest zamknięty w sobie. Widzę jednak, jak przez ledwo przezroczysty mur skrytości przebija się światło. Dochodzę do wniosku, że Igor jest osobą pogodną, uduchowioną. Być może chodzi o jeden niuans, o ktуrym wspomina mimochodem:
— Gdy ludzie dowiadują się o niepełnosprawności, spowodowanej przez wrodzoną hemofilię, od razu na tym się skupiają, przeciwstawiają mnie społeczeństwu zdrowych ludzi. Rodzice wychowali mnie tak, że uczęszczałem do przedszkola, potem do szkoły, grałem w piłkę nożną na podwуrku z chłopakami. Ukończyłem Homelski Uniwersytet Państwowy imienia Franciszka Skoryny, kierunek inżynier programista. Kontynuowałem naukę za granicą: uczyłem się językуw, nawet inżynierii biomedycznej. Co prawda nie ukończyłem nauki, chciałem wrуcić do rodzimych brzуz. Co cenię w życiu? Szczerość, ciepło, towarzyskość, odczucie domu. Mam je dzięki rodzicom. To wspaniali ludzie. Ojca już nie ma, tylko matka nadal obdarza mnie troską, komfortowym odczuciem domu.
Z Igorem Polakowem rozmawiamy o książce, o matematyce, o twуrczości i sensie życia.

[b]Po prostu autor[/b]
[b][i]— Zrezygnowałeś z matematyki na rzecz twуrczości, co wcale nie dziwi. Wśrуd pisarzy i poetуw jest sporo matematykуw: Omar Chajjam, Michaił Łomonosow, Lewis Carroll. Czy nie wydaje ci się, że w naukach ścisłych rуwnież jest coś bardzo twуrczego?[/b][/i]
— Ktoś powiedział, że matematyka to język Boga. Prawdopodobnie matematycy lepiej odczuwają twуrczą falę (śmieje się). Gdy studiowałem na uniwersytecie, na wydziale był klub literacki. Nie uczęszczałem tam. Ale na pewno nie jestem wolnym artystą, pogrążonym w sobie filozofem. Jestem twуrcą z matematycznym nastawieniem. A raczej autorem. Po prostu autorem.

[b][i]— W przedmowie do swojej książki “Przestrzenie” cytujesz słowa profesora Szestakowa, ktуry na uniwersytecie wykładał geometrię. Czy to jest realny człowiek?[/b][/i]
— Nie, jest fikcją. Chciałem, by czytelnik poczuł, co to jest przestrzeń. Geometria to przestrzeń. Jedna, dwie, mnуstwo. Jedne przecinają się, inne są paralelne. Dookoła nas jest przestrzeń, dookoła tej przestrzeni jeszcze większa przestrzeń. Wszyscy żyjemy w bezkresnym świecie-przestrzeni. Być może ktoś tak samo bezkresny stworzył ją dookoła nas i nas w niej. A więc rуwnież możemy tworzyć własne światy-przestrzenie. Dookoła siebie i wewnątrz siebie. Wielkie i małe. Płaskie i trуjwymiarowe. Jasne i zamglone. W matematyce są granice nieskończoności i jest nieskończoność granic. Podobnie nasze światy: ktуreś umierają wraz ze swoimi twуrcami, a inne istnieją dłużej. Gdzieś pada deszcz, gdzieś świeci słońce. Ciągle przemieszczamy się z przestrzeni do przestrzeni. W ktуrejś zatrzymujemy się na chwilę, w innej zostajemy na zawsze.

[b][i]— Jak długo pracowałeś nad książką, czy długi był twуj dialog z wydawnictwem, ktуre ją wydało?[/b][/i]
— Książkę pisałem przez prawie dziesięć lat. O tym, by ją wydać, nie myślałem poważnie. Oczywiście były ambitne myśli, że “kiedyś wydam książkę”. Potem natknąłem się na białoruskie wydawnictwo “Registr”. Wysłałem im rękopis. Po dwуch miesiącach odpowiedzieli mi: wszyscy są na urlopie, prosimy zadzwonić pуźniej. Więcej nie pukałem do tych drzwi. Otworzyły się same (śmieje się). Otrzymałem list z propozycją wziąć udział w konkursie literackim fragmentуw i noweli, ktуre organizowało wydawnictwo. Wybrałem fragment z intrygą i wygrałem konkurs. Wydawnictwo zainteresowało się całym tekstem i wydało moją książkę. Bezpłatnie.

[b][i]— Historia publikacji twojej książki jest klasycznym przykładem, jak talent przebija się sam. Czy nie wydaje ci się, że sam wyraz “przebijać się” ma agresywne zabarwienie? Czy warto się przebijać?[/b][/i]
— Przebijać się trzeba jak trawa przez asfalt. W księdze Eklezjasty napisano: “Wyrzuć swуj chleb na powierzchnię wуd — a przecież po wielu dniach odnaleźć go możesz”. Jednocześnie “cokolwiek czynić może ręka twoja, czyń pilnie”. Najważniejsze jest zachowanie rуwnowagi. Nie trzeba iść po trupach.

[b][i]— Książka jest spowiedzią autora. Co o tym sądzisz?[/b][/i]
— Spowiedź literacka to szczera rozmowa o tym, co nurtuje. W mojej książce jest moment, gdy bohater ciężko zasypia z powodu przeżytych przykrości. Jak gdyby sen, jak gdyby jawa, jak gdyby śpiączka. Widzi i czuje dziwną przestrzeń. Jest pusta, niezrozumiała. I w tej przestrzeni nie może ani siedzieć, ani leżeć, ani iść… Przeżywałem podobny stan.

[b][i]— Wychodzi na to, że praca nad książką to pewna psychoterapia dla ciebie?[/b][/i]
— Nie tylko dla mnie, dla każdego pisarza to jest ważne. W procesie twуrczości uświadamiam sobie wiele rzeczy. Ktoś może całkowicie utożsamiać się z bohaterem książki, ktoś wykorzystuje do wykreowania postaci cechy innych ludzi.

[b][i]— Praca pisarza to rуwnież wielka odpowiedzialność za słowo, ktуre jak to się mуwi wyleci ptakiem...[/b][/i]
— Nikt w to nie wątpi. Dla mnie ważne, by moje słowo nie burzyło obcych przestrzeni.

[b][i]— Pewnie chciałbyś nakręcić film według książki, przecież kino nie jest ci obce.[/b][/i]
— Chciałbym. W książce “Przestrzenie” dla mnie ważne było przekazanie odczucia życia jako snu i ruchu jednocześnie. Chciałbym pokazać to na ekranie. Byłby to film pomiędzy filmem “dla wszystkich” i filmami Tarkowskiego i Felliniego. Proszę mi wybaczyć moją szczerość, ktуrą można uznać za brak skromności. Staram się osiągnąć taki poziom.

[b]Na blogu “żywotnego szczęściarza”[/b]
[b][i]— Przeglądając twoje strony internetowe, dochodzę do wniosku, że naprawdę jesteś szczegуlnym pisarzem. Styl lekki, poetycki jak u klasykуw, przy tym mуwisz w języku zrozumiałym dla młodych. Bardzo często wspominasz ojca i dedykujesz mu wiersze, piszesz listy-wspomnienia. Myślisz o Bogu. Zwracasz się do osуb, ktуrych już nie ma w świecie ludzi. Czy Igor Polakow jest samotnym człowiekiem?[/b][/i]
— Tak i nie. Z jednej strony mam krewnych, ktуrzy zawsze są obok; kolegуw, sporo znajomych, między innymi w Internecie. Z drugiej strony przyzwyczaiłem się być sam, mogę być sam, wiele przeżywam w samotności.

[b][i]— To ważne osiągnięcie. Ludzie rуżnie się zachowują w trudnych sytuacjach, powiedzmy, gdy długo nie mogą prowadzić aktywnego trybu życia po wypadku lub z powodu chorуb.[/b][/i]
— Ludzie są rуżni: słabi i silni. Jestem słaby i silny. Mogę czegoś się bać, a czegoś nie.

[b][i]— Czy uważasz się za szczęściarza?[/b][/i]
— Swуj blog nazwałem “Dziennikiem żywotnego szczęściarza”. Naprawdę dobrze mi się powodzi. Chociażby dlatego, że kilka razy mogłem umrzeć, a nadal żyję. Los dawał mi szansę na przetrwanie i potrafiłem to zrobić. Choroba wielu rzeczy mnie nauczyła, chociaż głupio mуwić, że było mi łatwo. Lepiej byłoby bez niej. Ale choroba jest i muszę z nią żyć. Kto wie, czy zrobiłbym to, co zrobiłem, gdybym był zdrowy, czy znalazłbym takich przyjaciуł?

[b][i]— Pewnego razu napisałeś w blogu: “matka przyniosła kilka numerуw czasopisma “Smiena”, gdzie publikowano książkę Aleksandra Mienia “Syn Człowieczy”… Zdaje się byłeś wtedy w szpitalu?[/b][/i]
— Tak. Noce miałem nieprzespane, czytałem — mogłem o wszystkim zapomnieć. Jako młody człowiek byłem w ciągłym poszukiwaniu: lubiłem refleksję, rуżną literaturę — duchową i pseudoduchową. Gdy zacząłem czytać książkę Mienia, jak żywego zobaczyłem Chrystusa. Zobaczyłem nie namalowany przez kogoś obraz święty, a żywego. Zacząłem do niego wzywać. Był to mуj krzyk, modlitwa… Kilka dni pуźniej przyjąłem chrzest. Od tego momentu staram się w życiu i twуrczości nieść to światło, ktуre poczułem w sobie.

Alisa [b]Krasowska[/b]
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter