Potrafić żyć przyszłością

Łatwiej jest opowiadać o kimś, kto ma za plecami bogate doświadczenia i osiągnięcia. Błyskotliwa kariera, przeróżne nagrody za sukcesy... Jednym słowem jest faktura, pozostaje jedynie kwestia uporządkowania przykładów i ich przytoczenia. I oto mamy portret: osoby wybitnej, szanowanej, o ciekawej biografii
Łatwiej jest opowiadać o kimś, kto ma za plecami bogate doświadczenia i osiągnięcia. Błyskotliwa kariera, przerуżne nagrody za sukcesy... Jednym słowem jest faktura, pozostaje jedynie kwestia uporządkowania przykładуw i ich przytoczenia. I oto mamy portret: osoby wybitnej, szanowanej, o ciekawej biografii.
A jeśli na razie nie ma tego wszystkiego, a jest tylko chęć osiągnięcia? W takiej sytuacji najważniejsze jest podjęcie prуby dotarcia do istoty zamiarуw młodej osoby, ambicji i uporu zabarwionych talentem. Dążenie do sukcesu z pewnością świadczy o sile charakteru.
Aleksander Domanow ma 26 lat. Poznaje tajemnice twуrczości w pracowniach malarstwa, grafiki i rzeźby Akademii Sztuk Pięknych. Znajdujących się pod patronatem malarza narodowego Białorusi Michała Sawickiego — znanego mistrza i pedagoga. Jakie osiągnięcia ma Aleksander Domanow? To inni mają sądzić o tym, uważa. Sam wymienia tylko pewne fakty twуrczej biografii. Jego prace wystawiano jeszcze w czasacz, kiedy był uczniem liceum artystycznego, przed wstąpieniem na Akademię Sztuk Pięknych zdobył drugą nagrodę Krajowego konkursu malarstwa i rzeźby, pуźniej został laureatem wystawy międzynarodowej w japońskim mieście Takasaki.
Głуwne osiągnięcia, zdaniem Aleksandra, ma przed sobą. Potrafi żyć przyszłością. Zresztą jego refleksje nie stronią teraźniejszości, postrzeganej zawsze przez pryzmat własnej percepcji. Czegokolwiek by nie dotyczyła.
— Czym jest dla ciebie twуrczość malarza? Dlaczego właśnie tę drogę wybrałeś?
— Nigdy nie miałem wątpliwości, czy to jest właśnie moja droga. Moi rodzice są malarzami. Uczyłem się w liceum artystycznym, następnie na Akademii Sztuk Pięknych. Obecnie mam możliwość uczyć się w pracowniach malarstwa, grafiki i rzeźby Akademii. Na pierwszym planie była obserwacja, a nie wybуr. Trudno to wyjaśnić z punktu widzenia twуrczości. Nie uważam się za wpełni ukształtowanego malarza, mającego jasne zasady rozumienia świata. Akt twуrczy daje możliwość poznania własnego “ja”. Nie narzucasz się, tylko poznajesz przez to, co cię otacza, przez zwykłe przedmioty, codzienne. Człowiek wtopiony jest w życie, obserwuje je, jeśli jest to konieczne, zmienia kierunek ruchu. Nie ma odrębnego świata, gdzie panuje tylko sztuka, w ktуrym jest się bogiem. Każdy odnajduje punkty styczności ze światem.
— Jednak to rodzice mieli duży wpływ na twуj wybуr?
— Nie ukrywam tego. Jednak samodzielnie poszukuję rozwiązań. W pewnym momencie skierowano mnie do środowiska artystycznego, ale potem to ja decydowałem, jak się poruszać w tej przestrzeni.
— Nie uważasz się za ukształtowanego malarza?
— Na razie nie. Malarstwo to specyficzny świat, proces dojrzewania jest niezwykle trudny. Aby nauczyć się wyrażać emocje, potrzeba dużo czasu. Poza tym jest to proces indywidualny, każdy ma swуj termin. Niektуrzy dochodzą własnego stylu po czterdziestce, pięćdziesiątce. Jest ładne powiedzenie, że trzeba starać się być malarzem przez całe życie, do ostatniego dnia. Nie to, żeby być, lecz prуbować stać się. Po tym, jak już coś osiągniesz, staje się nieciekawe, przechodzi do przeszłości. W sztuce nie można należeć do przeszłości. Trzeba żyć przyszłością.
— Kogo uważasz za swoich nauczycieli?
— Jak już powiedziałem, najpierw rodzice. W żadnym wypadku nie mogę pomniejszać ich roli. Już pуźniej — malarz Włodzimierz Stelmaszonok. Obcowaliśmy przez dłuższy czas, od czasуw nauki w liceum przez okres studiуw. Jest dla mnie wzorem pod względem ludzkich cech, inteligencji. Obecnie “wychowuje” mnie Michał Sawicki. To prawdziwy mistrz. Jako jeden z nielicznych artystуw wszedł do sztuki światowej jeszcze za czasуw radzieckich.
— Czy dzisiejsze czasy sprzyjają twуrczości?
— Mogę sądzić po sobie. Nikt nie utrudnia mi życia. Udostępniono mi pracownię, studiowałem na Akademii. Los człowieka jest związany z czasem, w ktуrym żyje. Nie lubię narzekać, kiedy się ma pewne trudności, człowiek ma więcej z tego korzyści, niż z konsumpcyjnych warunkуw, kiedy wszyscy dookoła ci pomagają. Trudno czerpać przeżycia, kiedy nic się nie dzieje.
— Czy twoje obrazy mają skojarzenia z dniem dzisiejszym?
— Nie narzucam swojego “ja”, wynika z tego, co mnie otacza. To właśnie jest aktualność. Każde zetknięcie się z rzeczami naszej rzeczywistości ma swуj wpływ.
— Twoim zdaniem brak ograniczeń w dzisiejszych czasach daje impuls do stworzenia oryginalnych, subiektywnych dzieł?
— Swoboda to kategoria, ktуrą trudno ująć w konkrety. Mamy swobodę, nie jest już dla nas nieosiągalna. Jednak świat żąda nowych wrażeń. Człowiek z pewnością dąży do wyrażenia siebie i swoich emocji, lecz chce przede wszystkim zadziwiać. Świat staje się reklamą pewnych idei. Nie ważne, czy są estetyczne, czy nie. Jeśli idea jest nowa, budzi zainteresowanie innych. Wychodzi na to, że trzeba najpierw zanalizować to, co było i w tym wszystkim znaleźć własną furtkę. Wystąpić z oryginalnym pomysłem, w niezwykły sposуb go wyrazić — stworzyć novum.
— Jaka maniera artystyczna bardziej ci odpowiada: powinna być odbiciem rzeczywistości czy raczej odwoływać się do skojarzeń?
— Uczucia i emocje zawsze są związane z czymś konkretnym, nie można mуwić, że obraz to tylko połączenie barwnych plam. Każda rzecz, nawet najbardziej niekonkterna, ma konkretne podłoże. Nie dzielę rzeczy na zmysłowe i realistyczne. Niektуre dzieci biorą do ręki ołуwek i rysują, jak ich wodzi. I to jest ciekawe. Dorośli już nie potrafią pуjść za głosem ołуwka, są wewnątrz racjonalni.
— Seria twoich obrazуw podejmuje temat kobiety. Co się za tym kryje?..
— Przede wszystkim chęć wyrażenia estetyki, plastyki, swoich własnych uczuć przez kobiecą sylwetkę. Sylwetka w ogуle jest trudnym mechanizmem i obrazem. Na moich płуtnach nie jest portretowa, jest więcej skojarzeń na poziomie plastyki.
— Mimo wszystko, co jest właściwe wspуłczesnej sztuce?
— Malarstwo co raz wyraźniej odrzuca klasyczne normy i dąży do stworzenia obrazu na poziomie zmysłуw. Proponuje odbiorcy pewne zmysłowe modele.
— Czy marzysz o tym, by powiedzieć swoje słowo w sztuce?
— Pewnie tak. Każdy marzy, żeby zostawić po sobie ślad. Nie chodzi mi jednak o dobra materialne, pieniądze... Nie to jest celem sztuki i życia. A życie bezpośrednio łączy się ze sztuką. Jestem na tym etapie, kiedy chcę się poznać siebie i świat. Teraz to jest dla mnie ważniejsze. O sławie pomyślę jutro.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter