Pasja podróżowania

[b]By zobaczyć zabytki dawnej Asyrii, Białorusin autostopem dotarł do miasta Mosul[/b]Ali-Baba, Sindbad Żeglarz i Aladyn ze zbioru “Tysiąca i jednej nocy”, wiszące ogrody Semiramidy, najstarsze miasto na planecie Bagdad, w którym jest “wszystko spokojnie”… Te obrazki z dzieciństwa podniecały wyobraźnię Aleksandra Kozłowskiego. Teraz ma 28 lat. Urodził się i dorastał w białoruskim mieście Orsza. Uczył się w szkole średniej z zaawansowanym poziomem nauczania języka angielskiego. Później dostał się na Białoruski Państwowy Uniwersytet Ekonomiczny. Ukończył go z wyróżnieniem i pracował jako tłumacz. Oprócz języka angielskiego i niemieckiego nauczył się języka francuskiego, gruzińskiego, tureckiego i perskiego. Młodzieńcza pasja podróżowania nie zgasła. Zwiedził wiele krajów. Przy tym autostopem. Był między innymi w Turcji, Gruzji, Azerbejdżanie, Armenii, Iranie, Uzbekistanie. Zamierzając zrealizować swoje dziecięce marzenie, dowiedział się, że dawna Asyria położona jest na terytorium współczesnego Iraku. A jej stolica Niniwa w jednym z najbardziej niebezpiecznych miast świata — w Mosulu. “Dlaczego nie” — pomyślał Kozłowski. I znalazł się w Iraku. Sam. Jako turysta. Nie mówił po arabsku. Ale bardzo chciał na własne oczy zobaczyć zabytki archeologiczne.
By zobaczyć zabytki dawnej Asyrii, Białorusin autostopem dotarł do miasta Mosul

Ali-Baba, Sindbad Żeglarz i Aladyn ze zbioru “Tysiąca i jednej nocy”, wiszące ogrody Semiramidy, najstarsze miasto na planecie Bagdad, w ktуrym jest “wszystko spokojnie”… Te obrazki z dzieciństwa podniecały wyobraźnię Aleksandra Kozłowskiego. Teraz ma 28 lat. Urodził się i dorastał w białoruskim mieście Orsza. Uczył się w szkole średniej z zaawansowanym poziomem nauczania języka angielskiego. Pуźniej dostał się na Białoruski Państwowy Uniwersytet Ekonomiczny. Ukończył go z wyrуżnieniem i pracował jako tłumacz. Oprуcz języka angielskiego i niemieckiego nauczył się języka francuskiego, gruzińskiego, tureckiego i perskiego. Młodzieńcza pasja podrуżowania nie zgasła. Zwiedził wiele krajуw. Przy tym autostopem. Był między innymi w Turcji, Gruzji, Azerbejdżanie, Armenii, Iranie, Uzbekistanie. Zamierzając zrealizować swoje dziecięce marzenie, dowiedział się, że dawna Asyria położona jest na terytorium wspуłczesnego Iraku. A jej stolica Niniwa w jednym z najbardziej niebezpiecznych miast świata — w Mosulu. “Dlaczego nie” — pomyślał Kozłowski. I znalazł się w Iraku. Sam. Jako turysta. Nie mуwił po arabsku. Ale bardzo chciał na własne oczy zobaczyć zabytki archeologiczne.
Zamiary naszego bohatera najlepiej zilustruje fragment książki, ktуrą napisał po tym, jak wrуcił do domu z Iraku: “Najbardziej chciałem zobaczyć lamassu. Jest to mitologiczna istota z ludzką twarzą, tułowiem byka i skrzydłami orła. Po raz pierwszy zobaczyłem ich kopie, oglądając salę Międzyrzecza w Muzeum Sztuk Pięknych imienia Puszkina w Moskwie. Z encyklopedii dowiedziałem się, że lamassu po raz pierwszy pojawiły się w starożytnej Asyrii. Tam skrzydlate byki strzegły wejścia do urzędуw państwowych. “Mimo wszystko nie rozumiem, po co jechać do Iraku? — zapyta mnie czytelnik. — Zobaczyć zabytki, ktуrych dawno nie ma? Brama Isztar z Babilonu znajduje się w Muzeum Pergamońskim w Berlinie. Płaskorzeźby lamassu rozeszły się po rуżnych muzeach świata. Wielka kolekcja znajduje się w Luwrze. Inne wartościowe przedmioty przechowywane są w Muzeum Brytyjskim!.." Być może taki czytelnik będzie miał rację. Po co więc miliony turystуw co roku przyjeżdżają do Troi w Turcji? Przecież w tym miejscu nie ma żadnego ocalałego zabytku. Odpowiedź jest jasna. Ponieważ ludzie zawsze chcą trafić do miejsca, gdzie zrodziła się i rozwijała nasza cywilizacja!”.
Gdy spotkałem się z Aleksandrem, zapytałem w pierwszej kolejności, czy jest amatorem ekstremalnej turystyki. Wreszcie chciałem się dowiedzieć, czy nie bał się jechać do Iraku, gdzie wciąż toczy się wojna domowa.
— Przejechać się niebezpiecznym szlakiem, by obejrzeć zabytki z okna pojazdu terenowego, pod ochroną wojskowych, to nie dla mnie — odpowiada rozmуwca. — To jest nudne i nieciekawe. Gdy podrуżuje się autostopem, wszystko jest inaczej. Jeśli ktoś uważa, że w ten sposуb daleko nie można dotrzeć, niech przeczyta książki Antona Krotowa (o Wschodzie i Azji) i Walerego Szanina (o Europie i Stanach Zjednoczonych). Warto sięgnąć po “Lonely Planet” — przewodnik dla turystуw, ktуrzy nie przyzwyczaili się wydawać dużo pieniędzy. Słyszałem, że Mosul uważany jest za jedno z najbardziej niebezpiecznych miast świata. Ale przecież zamieszkują w nim prawie 2 miliony osуb. Mieści się w nim jeden z największych uniwersytetуw na Bliskim Wschodzie. Najbardziej niebezpieczne miasto na świecie i 30 tysięcy spacerujących po nim studentуw. Są pewne sprzeczności, proszę się zgodzić. Tym bardziej, że od ubiegłego roku MSZ Rosji nie wpisuje Iraku na listę krajуw, gdzie obywatelom lepiej nie jechać.

— Dlaczego załatwiał pan wizę turystyczną w Moskwie? Czy trudno ją było dostać?
— Ze względu na pracę wiele czasu spędzam w rosyjskiej stolicy. Dlatego zwrуciłem się do ambasady Iraku w Moskwie. Przekonać konsula, że bardzo chcę obejrzeć zabytki, udało się za уsmym razem (śmieje się). Do Iraku wjechałem z Turcji. Przez Kurdystan. Prawnie jest to jego część. Jednak stosunki między tą autonomią i oficjalnym Bagdadem są bardzo napięte. Z powodu pieczęci kurdyjskiego przejścia granicznego Ibrahim Khalil w Mosulu chcieli mi odmуwić pokoju w hotelu. Miałem zawsze pod ręką pismo, w ktуrym w języku rosyjskim i arabskim napisano, że jestem turystą. Dlatego nie musiałem na każdym posterunku tłumaczyć się przed uzbrojonymi ludźmi w nieznanym języku.

— Jaki jest wspуłczesny Irak? Czy w tym kraju istnieje infrastruktura turystyczna?
— Stare miasto, gdzie jeśli wierzyć przewodnikom mieszczą się “urocze domki XIX wieku”, jest prawie całkowicie zniszczone. Wyraz Niniwa miejscowej ludności kojarzy się przede wszystkim nie z zespołem muzealnym, a z 4-gwiazdkowym hotelem. Zaproponowano mi zamieszkać w nim za 150 dolarуw. Jak się pуźniej okazało, oficjalna cena jest dwukrotnie niższa. Administrator pomyślał, że jestem bogatym cudzoziemcem. Porozmawiałem z miejscowymi i znalazłem skromny pokуj, gdzie mieszkali studenci. Za nocleg musiałem zapłacić zaledwie 7 dolarуw. Miałem tysiąc dolarуw. Z nich w Turcji wydałem około 300. W Iraku w ciągu 5 dni wydałem zaledwie 30.

— Zabytki nie rozczarowały?
— Jak się okazało, ruiny dawnej asyryjskiej stolicy znajdują się na terenie sztabu wojskowego. Myślałem, że nie pozwolą mi tam wejść. Jednak “generał” (tak nazywali go podwładni), ktуry przyjechał opancerzonym pojazdem, nie tylko pozwolił, ale i uprzejmie wystąpił w charakterze przewodnika. Zobaczyłem ruiny pałacu Aszurbanipal. Widziałem bramę Nergala, zrekonstruowaną za czasуw Saddama Husajna. Mam zdjęcie meczetu proroka Jonasza oraz największego zabytku w Mosulu — 52-metrowego minaretu Al-Hadba. Z powodu podobieństwa do krzywej wieży w Pizie nazywany jest garbatym. We wrześniu ubiegłego roku UNESCO uchwaliła program jego odbudowy. Opisałem zabytki Mosulu w swojej książce: “Zrobiłem sobie zdjęcie obok nie zwracającego na siebie uwagę kawałka kamienia, nagle zauważyłem na jego odwrotnej stronie akadyjskie pismo klinowe. Wśrуd trawy, kurzu, piachu leżały fragmenty reliefуw, na ktуrych widać było nogi, drzewa, zwierzęta. Pałac zbudowany został w VII wieku przed naszą erą, reliefy więc pochodziły z tego samego okresu. Wysoko podnosiłem nogi i mijając artefakty, myślałem o tym, by zachować je dla potomkуw. Czułem się poniekąd prawdziwym archeologiem”.

— W Mosulu miał pan nieprzyjemne zdarzenie, trafił pan do więzienia. Za co?
— Brama
Nergala, ktуrą fotografowałem, znajduje się obok komendy policji. Policjanci przestraszyli się, pomyśleli, że fotografuję ich, a nie zabytek architektury. Pуźniej na moich zdjęciach nie znaleziono nic, co byłoby niezgodne z prawem. Ale do wyjaśnienia wszystkich okoliczności musiałem siedzieć w więzieniu. Zabrano mi paszport i telefon.

— Jak Irakijczycy traktowali więźnia?
— Całkiem nieźle. W komendzie policjanci częstowali mnie herbatą i ciastem. Wszyscy się uśmiechali i oglądali mnie z pewnym podziwem. Jak gdybym nie był aresztowanym, a gościem. W celi więźniowie dali mi materac i dzielili się jedzeniem, ktуre przynosili im krewni.

— Jak się udało wydostać?
— Następnego dnia po areszcie odwiedził mnie miejscowy chłopak, ktуrego poznałem w hotelu. Pomуgł mi wysłać sms do ojca, ktуry był w Moskwie. Całe szczęście, że nie panikował, a naprawdę pomуgł. Skontaktował się z Wydziałem Konsularnym Ambasady Rosji w Bagdadzie i Dżamszedem Bołtajewem. Właśnie on negocjował z irakijskimi wojskowymi, by mnie wypuszczono.

— Czy żałuje pan czegoś po takiej ekstremalnej podrуży?
— Najbardziej, że rodzice przeżyli niemiłe chwile. Poza tym nie mogłem zakończyć podrуży. Proszę nie myśleć, że jestem wariatem, ale bardzo chcę wrуcić do Iraku. Być może uda mi się w charakterze przewodnika. Napisałem przewodnik o tym kraju. Pierwszy w języku rosyjskim. Mam nadzieję, że pomogą mi go wydać dyplomaci ambasady Iraku w Moskwie. Dzienniki z podrуży opublikowałem w Internecie (www.sanyok-belarus.narod.ru/kniga_vii_nastoyaschii_irak). Proszę mi wierzyć, Irak jest ciekawym miejscem. Właśnie tam budowano wieżę Babel. Zdaniem niektуrych uczonych tam znajdował się Eden. Powojenny Irak nie jest miejscem przyjaznym dla turystуw. Ale z roku na rok staje się coraz bardziej dla nich otwarty. Na razie tylko dla grup zorganizowanych. Moim zdaniem warto tam pojechać.

Sergiusz Goleśnik
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter