W Mińsku Jurija Baszmieta znają i lubią

Oniegin w nowy sposób

Genialny muzyk i nie mniej genialny menedżer Jurij Baszmiet, jak się okazało, dobrze wie, jak doprowadzić do harmonii świat wysokiej klasyki i kulturę masową. Wspaniały wieczór, na którym można było zobaczyć wszystkich na raz — Konstantyna Chabienskiego i jego żonę, aktorkę Olgę Litwinową, laureatkę prestiżowych konkursów międzynarodowych Żalę Ismaiłową, solistów Wielkiego i Maryjskiego Teatrów, muzyków orkiestry symfonicznej “Nowa Rosja”, — jak obiecano, pomógł wyrafinowanej i nie bardzo publiczności znaleźć delikatną równowagę między wysoką materią stuki i zwróceniem się, zrozumiałym dla prostego słuchacza, który jeszcze nie odkrył dla siebie czarującą muzykę Piotra Czajkowskiego. O tak! Częstować światową poezją w połączeniu z muzyką klasyczną Jurij Baszmiet tym razem przyjechał z puszkińskim “Eugeniuszem Onieginem”.

Pomysł jego nowego stworzenia — interpretacji autorskiej słynnej opery Czajkowskiego — Jurij Baszmiet omawiał już nie jeden raz. Na konferencji prasowej przed mińską premierą maestro powtórzył: idea spektaklu jest oświatowa, projekt bierze pod uwagę również to, aby o fabule Puszkina i ariach Czajkowskiego młodsze pokolenie dowiedziło się co najmniej ze względu na to, że na plakatach jest Chabienski. I sam Baszmiet, oczywiście. W każdym razie, wzdycha Jurij Abramowicz, reklama klasyki dziś wymaga od swoich twórców co raz więcej taktu i pomysłowości.

Gra historię muzyczno-dramatyczną przy akompaniamencie maestro Baszmieta artysta Chabienski nie po raz pierwszy. Podobne wzory połączenia tekstu i muzyki dla duetu twórczego nie są know-how. Artysta i muzyk z powodzeniem opanowali tę nową dziedzinę kulturalną i już nie pierwszy rok występują razem. Przy okazji, w pierwszej wersji “Eugeniusza Oniegina” aktorami, wspierającymi dla publiczności dramaturgię poematu Puszkina, byli Ksenia Rappoport i Oleg Mieńszykow. Chabienski stał się recytatorem kilka lat temu, a później do niego dołączyła się aktorka Mchat-u imienia Czechowa Olga Litwinowa. Na mińskim wieczorze dostosować się do stylu Chabenskiego Litwinowej udało się tylko pod koniec (na próżno, że żona), artystka śpieszyła się, jakby bała się zapomnieć tekst, dlatego pozostawiła od swojego przeczytania bardzo niewyraźne wrażenie. Co jednak nie przeszkodziło jej wzbudzić sympatię kierownika artystycznego mińskiego Współczesnego Teatru Sztuki Władimira Uszakowa. Po spektaklu on się przyznał:

— A mi się spodobało! Z zadowoleniem popracowałbym z Olgą i Konstantynem. Pomysł spektaklu, kiedy na jednej scenie spotykają się wszyscy: orkiestra, śpiewacy, aktorzy — po prostu wspaniały. Dzięki recytatorom historia jest zrozumiała nawet dla tych, którzy nie są zaznajomieni z oryginalnym materiałem (i to się zdarza!). Myślę, że trzeba zrobić coś takiego i w naszym teatrze.

Jeszcze jeden wielbiciel twórczego duetu, słynny białoruski dyrygent Michaił Snitko, który był na premierze, również śpieszył się dać inscenizacji swoją ocenę:

— Bardzo progresywna rzecz. Jestem pod wrażeniem samego pomysłu, kiedy numery muzyczne nieśmiertelnego dzieła Czajkowskiego organicznie są splecione z czytaniem fragmentów z powieści o tym samym tytule. Osobno chciałbym odznaczyć orkiestrę “Nowa Rosja” — zespół poziomu międzynarodowego, u którego musimy się uczyć. Jeszcze Wagner mówił, że orkiestra musi naśladować chóru, być “śpiewającą” — nie śpiewać, ale grać w zgodzie z solistami i artystami. “Nowa Rosja” właśnie jest taką “śpiewającą” orkiestrą. Brawo maestro Baszmiet!

Misję wyrazić swoje brawo solistom, którzy nieco zabłądzili się w zgiełku, związanym z wielkimi nazwiskami Chabienskiego i Baszmieta, wzięła na siebie sama publiczność. W owacjach wykąpali również Żalę Ismaiłową, cierpiącą na scenie za puszkińską Tatianę, i barytona Ilję Kutiuchina, solistę w roli Oniegina, i Swietłanę Szyłową z Siergiejem Romanowskim, którzy grali role Olgi Larinej i Władimira Leńskiego. Ten ostatni był szczególnie dobry. Po arii predśmiertnej “Cóż trzyma w zanadrzu nadchodzący dzień” publiczność po raz pierwszy zakłuciła pełną ciszę w hali i zakrzyczeła “brawo!” z odległych rzędów parteru.

Po otrzymaniu na koniec wieczoru swojej porcji zachwytu i owacji Jurij Abramowicz publicznie obiecał obowiązkowo ponownie przywieźć czytania muzyczno-poetyckie do Mińska. Aktor Chabienski, mówią, też już wyraził zgodę. Obaj nadal zgadzają się: taka forma pracy jest zbyt atrakcyjna. Ponieważ muzyk w niej jest trochę aktorem. A aktor — prawie muzykiem. 

Julia Leonowa
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter