Jeszcze osiem lat temu możliwość zarabiania na gościnności w swoim gospodarstwie w naszym kraju uważano za utopię

Nowy wizerunek

Jeszcze osiem lat temu możliwość zarabiania na gościnności w swoim gospodarstwie w naszym kraju uważano za utopię. Po pewnym czasie wiejskie domki stały się modne i branża agroturystyczna powoli zaczęła się rozwijać. Paleta usług jest coraz większa, ponieważ by mieć zyski, nie wystarczy zaoferować nocleg i wyżywienie. Praktyka dowodzi, że gościom potrzebne są emocje i nowe doświadczenie, których nigdy by nie doznali w mieście.

Gospodarstwo agroturystyczne Michałowa w powiecie wałożynskim

Wiejscy biznesmeni są ludźmi twórczymi, poważnie zabierają się do pracy. Bardzo się starają wyróżnić wśród sąsiadów, zaproponować unikatowy produkt. Tym bardziej, że konkurencja z roku na rok rośnie. Od 2006 roku do 2013 roku włącznie liczba gospodarstw agroturystycznych w kraju wzrosła dziesięciokrotnie. W chwili obecnej razem jest ich 1881. Przy tym wbrew opinii, że “domek na wsi” najczęściej chcą mieć emeryci, by w ten sposób zarobić, wśród właścicieli gospodarstw agroturystycznych jest wiele młodych osób.

Weźmy chociażby projekt rodziny Radziukiewiczów w powiecie karelickim — gospodarstwo Białe Łąki. We wsi zaczęło się nowe życie. Od 2010 roku przy pomocy lokalnych władz zaczęto szukać spadkobierców pustych domów we wsi Ciniewicze, by je wykupić. Budynki, które nie nadawały się do użytkowania, zburzono, zamiast nich przywieziono autentyczne chaty z pobliskich wsi. W tej chwili gotowe są trzy domy, do nowego roku zakończy się remont w kolejnych siedmiu. Jeśli chodzi o remont, właściciele zespołu chcą zachować autentyczność wsi XX wieku. Dachy nakryte dranicą, sufity wysokie, ściany otynkowane, piece. Jest własna karczma, trwa budowa estrady. Póki właściciele szukają własnej koncepcji wypoczynku, liczą na udział kolegów w świadczeniu usług.

Zresztą każdy sam decyduje, czy będzie robić wszystko sam czy wspólnie z sąsiadem. Na przykładzie gospodarstw w powiecie wałożynskim widać, że wspólna działalność ma swoje zalety. Właściciel może zajmować się nie wszystkim po trochę, a tym co mu się najbardziej podoba. Nie boi się, że goście będą się nudzić. Jeśli będą chcieli innych wrażeń, można pójść do sąsiada. Wszyscy razem pracują na rzecz wizerunku, który sami wykreowali dla regionu.


W gospodarstwie agroturystycznym Karobczyce (obwód hrodzienski)

Znaleźć swój wizerunek mogą pomóc zawodowcy. Agencja ds. rozwoju międzynarodowego USA zainicjowała projekt “Lokalny biznes i rozwój gospodarczy”, którego realizacją zajmuje się UNDP. W obwodzie bresckim i hrodzienskim pojawiło się 17 destynacji — obszarów, najczęściej administracyjnych, gdzie wspólnie promuje się swoją specyfikę. Powiat stolinski nazywa się Poleską Amazonią i zaprasza na przygodę na bagnach, w powiecie kobrynskim i żabinkaŭskim promuje się popularny niegdyś szlak od Waregów do Greków. W przyszłym roku będzie możliwość przebycia części tego szlaku — najpierw drakkarem (łodzią wikingów), a następnie tratwą. By nie było bariery językowej, właściciele gospodarstw uczą się języków obcych. Mimo że udział gości zagranicznych w ubiegłym roku stanowił 18 procent ogółu (271 tysięcy osób) i większość z nich to Rosjanie, powoli rośnie liczba gości z innych kontynentów. Znajomość języków zawsze się przyda.

Własny rozwój to dobrze, eksperci jednak doradzają naszym biznesmenom już teraz zadbać o swoich spadkobierców. Jak opowiedziała prezes zarządu stowarzyszenia Wypoczynek na Wsi Waleryja Klicunowa, z tym problemem zetknęli się już Europejczycy. Niektóre rodziny wybierają jedno dziecko i uczą zarządzać gospodarstwem. Na wsi będzie chciał zostać wcale nie każdy. A jeśli zostanie, to licząc na korzyści majątkowe, praca dla przyjemności nie jest najważniejsza dla współczesnego pokolenia. Młodzi ludzie mają natomiast wiedzę i pomysł na rozwój biznesu. Zresztą póki dorastają spadkobiercy, gospodarze powinni myśleć również o przyszłych klientach. Dzięki imprezom dla dzieci można pokazać im, że wypoczynek na wsi może być ciekawy i poznawczy.

Kolejnym problemem, który może stać się powszechny, są emerytury. Dyrektor Departamentu ds. Turystyki Ministerstwa Sportu i Turystyki Wadzim Karmazin tłumaczy: większość właścicieli gospodarstw agroturystycznych, to prywatne osoby, które pracują na rzecz swojej rodziny. Będą musiały formować własny fundusz emerytalny. Tym bardziej, że mechanizm już istnieje, należy złożyć wniosek do organów opieki społecznej i płacić składki. Co ciekawe na razie ta kwestia nurtuje około 10 procent wszystkich graczy branży, których ze względu na wiek powinno wspierać państwo.

Maryja Druk

Stanie skórka za wyprawę

W pobliżu Szkłowa w obwodzie mahiloŭskim znajduje się gospodarstwo rolne Nadzieja-Faradż, w którym hoduje się owce. Gospodarzem farmy jest magister nauk rolniczych Faradż Abdul Hamid, urodzony w Syrii.

Tam się urodził i wychował, ukończył szkołę. W 1975 roku przyjechał na studia do Związku Radzieckiego, dostał się na Horycką Akademię Rolniczą. Zakochał się i ożenił, po studiach wyjechał z żoną na ojczyznę, ale wkrótce rodzina wróciła. Początkowo głowa rodziny pracował w zakładzie państwowym, a potem zaczął prowadzić własny biznes, hodować owce. Zajmował się tym w Syrii, dlatego nie musiał niczego wymyślać. “Oczywiście bez pomocy państwa nic by się nie udało” — przyznaje syryjski farmer. Bardzo ryzykował. Sprzedał mieszkanie, garaż, zaciągnął kredyt i nabył 225 owiec. W chwili obecnej Faradż posiada 25 hektarów ziemi i ponad 300 sztuk bydła. Mówi, że hodowla owiec przynosi większe zyski niż hodowla krów i świń. Owce potrzebują znacznie mniej pokarmu, rzadziej chorują, mogą dawać potomstwo dwa razy w roku. Baranina uważana jest za dietetyczne mięso, nie zawiera cholesterolu, z mleka owiec produkuje się smaczny ser. Łój barani jest dobrym lekiem na przeziębienie i zapalenie oskrzeli. Z owczej skóry szyje się dobre futra i kożuszki, a wełnę wykorzystuje się w produkcji bielizny pościelowej. Wszystko to można robić w naszym kraju, oszczędzając na imporcie surowców. Faradż Abdul Hamid nie rozumie, dlaczego białoruskie zakłady rolne nie hodują owiec. Jak gdyby wszyscy pracują tylko z przyzwyczajenia.
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter