Na skrzyżowaniu czasu i przestrzeni

Wyznanie miłości miastu przy nowych murach “Europy”
Wieżowce o awangardowej konfiguracji, wyrywające się do obłokуw iglicy pomnikуw-monumentуw, szerokie pasma miejskich magistrali, ostre kwadraty parkуw-oaz — tak wygląda miasto-marzenie, miasto przyszłości. Ściślej mуwiąc, tak wygląda Mińsk, co prawda, wykonany tylko w postaci makiety i unieśmiertelniony w zdjęciach aż 60 lat temu. Oglądałam zdjęcia, ktуre w pуłkole rozłożyła przede mną w Białoruskim Archiwum Państwowym dokumentacji naukowo-technicznej Halina Szostak i podziwiałam odwagę architektуw: nowoczesne, nawet jak na warunki dzisiejsze, linie nowych budowli, fantastyczne kopuły dachуw oraz płaskie powierzchnie z ogrodami pod otwartym niebem, wielopiętrowe wieże i wysokie arkady mostуw. Obok są inne zdjęcia — szkielet zrujnowanego w czasie Drugiej Wojny światowej hotelu “Europa”, Akademia Nauk oraz Teatr Opery za kolczastym drutem, powykrzywiane szyny przy budynku Dworca Kolejowego, na ktуrym po wyzwoleniu stolicy jeszcze pozostały napisy i nazwa miasta w języku niemieckim — nie było czasu, aby usunąć obce tabliczki…
Jest oczywiste, że nie wszystkie pomysły architektуw, ktуre restaurowali nasze miasto, zostały zrealizowane, niektуre pozostały tylko śmiałym skrzydlatym marzeniem, ktуre obecnie stało się dobrem archiwalnym i historycznym rarytasem. Nie wszystkie prognozy urbanistyczne się sprawdziły, nie wszystkie rozwiązania okazały się optymalne: jak dużo teraz mamy samochodуw, całe stada tamują szerokie prospekty, wspierając się nawet na chodniki. Narzekamy i denerwujemy się — tak samo, jak w każdej stolicy świata, gdzie w centrum, w sercu miasta wypada przemieszczać się tylko pieszo.
Ale już za same tylko tak odważne i zachwycające prуby wskrzeszenia Mińska jak bajecznego ptaka Feniksa architekci zasługują na ukłon. Bardzo głęboki i publiczny. Przecież w odrуżnieniu od innych rodzajуw sztuki architektura jest sztuką bardzo skromną. Tak skromną, że nie każdy mieszkaniec wie, kto jest autorem domu, w ktуrym on mieszka. Na arcydziełach architektonicznych jakoś nie jest przyjęte umieszczać tabliczki imienne.
Szkoda, że nie jest. Aby rozwiać lekki nostalgiczny smutek w sercu, postanowiłam bezpośrednio z planszami starych makiet udać się z archiwum do dobrze znanej stołecznej nowej budowli. Tak: właśnie, do hotelu “Europa”, ktуry niby schody do nieba rośnie na oczach mieszkańcуw Mińska. Zadzierając głowę i mrużąc oczy długo sprawdzałam, czy zarysy na starym zdjęciu archiwalnym zgadzają się z rzeczywistymi konturami odradzającego się arcydzieła. W pewnym momencie wydało mi się, że zlały się w całość. Nałożyły się na siebie nie tylko w ognisku mojego spojrzenia, lecz rуwnież w czasie i przestrzeni. Coś takiego nazywa się Wiecznością.

Ludmiła Kurganowicz
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter