Na falach zimowej mody

[b]Mrozy, bijące tej zimy wszelkie rekordy, zmusiły mieszkańców Białorusi przypomnieć o tradycjach przodków i włożyć na stopy... walonki[/b]Jedyny w kraju zakład, gdzie robi się takie obuwie, znajduje się w Smiłowiczach, ostatnio jest czynny nawet w weekendy. Popyt na jego wyroby w porównaniu z zeszłą zimą wzrósł 15-krotnie. Do połowy stycznia sprzedano czteromiesięczne zapasy walonek, które jeszcze dwa miesiące temu leżały w magazynach. Teraz zakład pracuje na bieżąco. Przed bramą każdego dnia trwa załadunek samochodów ciężarowych. W okresie zimowych mrozów trzymać nogi w cieple chcą nie tylko Białorusini. Zlecenia do zakładu nadchodzą z Rosji, Ukrainy, państw nadbałtyckich, Szwecji. W różnych miesiącach eksportuje się od 30 do 70 procent wyrobów.
Mrozy, bijące tej zimy wszelkie rekordy, zmusiły mieszkańcуw Białorusi przypomnieć o tradycjach przodkуw i włożyć na stopy... walonki

Jedyny w kraju zakład, gdzie robi się takie obuwie, znajduje się w Smiłowiczach, ostatnio jest czynny nawet w weekendy. Popyt na jego wyroby w porуwnaniu z zeszłą zimą wzrуsł 15-krotnie. Do połowy stycznia sprzedano czteromiesięczne zapasy walonek, ktуre jeszcze dwa miesiące temu leżały w magazynach. Teraz zakład pracuje na bieżąco. Przed bramą każdego dnia trwa załadunek samochodуw ciężarowych. W okresie zimowych mrozуw trzymać nogi w cieple chcą nie tylko Białorusini. Zlecenia do zakładu nadchodzą z Rosji, Ukrainy, państw nadbałtyckich, Szwecji. W rуżnych miesiącach eksportuje się od 30 do 70 procent wyrobуw.
Ręczna robota. Walonki w Smiłowiczach robi się od ponad 85 lat. Jak za dawnych czasуw, jest to produkt jednostkowy. Proces produkcji obejmuje 36 operacji. Chociaż poszczegуlne — mycie, czesanie wełny — wykonują maszyny, wiele z nich to nadal ręczna robota. Ekologiczne obuwie z czystej owczej wełny, trwałej nawet w temperaturze 30 stopni poniżej zera, jest mało podobne do walonek noszonych przez nasze babcie — ciężkich, nieładnych, szarych z kaloszami. Nowe smiłowickie walonki to oryginalne rozwiązania projektantуw mody. Asortyment liczy ponad dwadzieścia rуżnych modeli: od zwykłych walonek do stylowych butуw filcowych z futrem, aplikacją, na poliuretanowej podeszwie, docenionej nawet przez miejskie modnisie.
Nie zawsze tak było. Jeszcze pięć lat temu zakład produkował przeważnie obuwie specjalistyczne — dla robotnikуw branży naftowej, gazowej, budownictwa, kolei. Potrzebna była gruba wełna, dawne technologie. Wyposażenie było bardzo stare. Zmiany odbywały się stopniowo. Najpierw Smiłowicze odwiedził włoski biznesmen, producent sprzętu do produkowania butуw. Spodobało mu się egzotyczne obuwie o dziwnej nazwie “walonki”, chciał wnieść swуj wkład w jego doskonalenie. Dzięki pomocy Włocha w zakładzie pojawiła się nowoczesna linia powlekania termoelastycznej podeszwy. Cztery nowe maszyny ułatwiły pracę robotnikom i znacznie zmniejszyły zużycie energii.
Dalej ruszyły prace nad asortymentem. Walonki z wysoką i niską cholewą, męskie i damskie, dziecięce, ciemnych i jasnych kolorуw — w takiej ofercie nawet wybredny nabywca znajdzie coś dla siebie.
Dyrektor zakładu z 20-letnim stażem pracy Wasyl Saban nie ukrywa: nowe modele wprowadzali ostrożnie. Bali się, że takie obuwie nie wszystkim się spodoba. W 2008 roku wyprodukowano prуbną partię — 2 tysiące par. Towar sprzedano. W zeszłym roku ze 170 tysięcy par wyprodukowanych w zakładzie nowe modele stanowiły ponad jedną trzecią. Dla zakładu to dobre zyski: rentowność takich wyrobуw wynosi do 30 procent.
— Tak dużego popytu na walonki jak tej zimy nie pamiętam — nie ukrywa zdziwienia kierownik zakładu. — Ustawiła się kolejka na wykonanie zleceń, nawet z przedpłatą. Zima się skończy, ale nadal będziemy produkować walonki. Zaczniemy robić zapasy na przyszły sezon mrozуw. Przy obecnym popycie moce produkcyjne pozwalają produkować do 200 tysięcy par walonek rocznie.
Importowane surowce. Głуwny problem zakładu to surowce, ktуre musi importować. Wełnę przywozi się z Dagestanu, Azji Środkowej, Belgii. Zaledwie 5 procent kupuje się na Białorusi. Jedyne gospodarstwo hodujące owce to spуłdzielnia rolnicza “Koniuchy” w powiecie lachowickim.
Według Wasyla Sabana, gdyby mieliśmy rodzimą wełnę, wybуr byłby oczywisty. Oprуcz wysokiej jakości, dodatkową zaletą są niskie koszty transportu. Surowiec byłby tańszy dla zakładu o 40 procent.
Owca na Białorusi stała się prawie egzotycznym zwierzęciem. W 1980 roku w gospodarstwach rolniczych było 400 tysięcy owiec, w tej chwili jest 6 tysięcy. Około 50 tysięcy owiec hodują farmerzy, chłopi.
Ministerstwo Rolnictwa i Żywności uważa, że hodowla owiec nie przynosi zyskуw przedsiębiorstwom rolniczym. Pracownik naukowy Laboratorium Hodowli Owiec i Koni Ośrodka Naukowo-Praktycznego Narodowej Akademii Nauk Piotr Drobyszewski potwierdza i przytacza dane. Spуłdzielnia “Koniuchy” sprzedaje wełnę po 3,5 tysiąca rubli za kilogram. By otrzymać kilogram wełny, tylko na paszę trzeba wydać około 12 tysięcy rubli. Kiedyś zyski ze sprzedaży baraniny i wełny były prawie takie same. Dziś “wełniane” pieniądze nie przekraczają 7 procent przychodуw hodowcуw owiec.
Dlatego zakład w Smiłowiczach i białoruskie przedsiębiorstwa przemysłu lekkiego muszą kupować wełnę za granicą. Co roku wwozi się do 4 ton wełny, na jej kupno wydaje się około 16 milionуw dolarуw USA. 5 — 6 ton surowca, ktуre może dostarczyć spуłdzielnia “Koniuchy”, to kropla w morzu potrzeb.
Eksperci mуwią, że wolne miejsce na rynku mogliby zająć farmerzy i ludność, gdyby byli zainteresowani taką działalnością gospodarczą. Właściciele prywatnej trzody twierdzą, że owce nie są wybredne, dobrze się czują na naszych rуwninach. Z ich opinią zgadza się dyrektor smiłowickiego zakładu Wasyl Saban, ktуry w swoim gospodarstwie hoduje owce od 13 lat. Dziś jego stado liczy 40 zwierząt. Baraninę lubią domownicy, a wełnę bezpłatnie oddaje swojemu przedsiębiorstwu.
— Białoruś może dostarczać surowce wysokiej jakości — mуwi. — Wełna kupowana w spуłdzielni “Koniuchy” jest dobra, według właściwości podobna do wełny owiec rasy merynos. Nadaje się nie tylko do produkcji walonek, ale i poduszek, kocуw. Te wyroby cieszą się popytem. Nabywca teraz jest wymagający: ceni ekologiczne, naturalne surowce, co potwierdza tegoroczny popyt na walonki.
W zakładzie trwają przygotowania do międzynarodowych targуw, białoruskie walonki będą wystawione w Sztokholmie. W Smiłowiczach wszyscy liczą na nowe zlecenia i pomysły. Być może kontakty ze szwedzkimi nabywcami będą podpowiedzią, jakie nowości wymyślić na przyszły sezon. Zima w Szwecji to dużo śniegu i silne mrozy: białoruskie walonki na pewno się przydadzą.

Lilia Chłystun
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter