Menu liczące 200 lat

[b]Niematerialne dziedzictwo kulturowe Białorusi: nie tylko pięknie, ale i smacznie[/b]W świecie jest mnóstwo dań kojarzących się z pewnym krajem. Japońskie sushi, hiszpańska paella, szkocki haggis. Jeśli się postarać, w białoruskiej prowincji można znaleźć szczególne dawne przepisy. Nie wiele osób zna te potrawy. Niektóre z nich to prawdziwe dzieło sztuki. Inne podobne są do rzadkich eksponatów muzealnych. Są takie dania również w obwodzie witebskim. Co więcej na początku bieżącego roku dwa tradycyjne dania kuchni ludowej powiatu głębockiego — baran z masła i żytni chleb — nabyły status niematerialnego dziedzictwa kulturowego Białorusi. By poznać tajemnice wiejskich kuchmistrzów i opowiedzieć o nich naszym czytelnikom, pojechałem do miejscowości Głębokie.
Niematerialne dziedzictwo kulturowe Białorusi: nie tylko pięknie, ale i smacznie

W świecie jest mnуstwo dań kojarzących się z pewnym krajem. Japońskie sushi, hiszpańska paella, szkocki haggis. Jeśli się postarać, w białoruskiej prowincji można znaleźć szczegуlne dawne przepisy. Nie wiele osуb zna te potrawy. Niektуre z nich to prawdziwe dzieło sztuki. Inne podobne są do rzadkich eksponatуw muzealnych. Są takie dania rуwnież w obwodzie witebskim. Co więcej na początku bieżącego roku dwa tradycyjne dania kuchni ludowej powiatu głębockiego — baran z masła i żytni chleb — nabyły status niematerialnego dziedzictwa kulturowego Białorusi. By poznać tajemnice wiejskich kuchmistrzуw i opowiedzieć o nich naszym czytelnikom, pojechałem do miejscowości Głębokie.

Powitano chlebem i solą
Z miejscowości Głębokie położonej 180 kilometrуw od Witebska pojechałem na wieś Dzierkowszczyzna. Prawdopodobnie najbardziej znanym jej zabytkiem jest kościуł Zaśnięcia NMP. Zbudowany został w 1822 roku z kamienia łupanego. Otoczony jest ogrodzeniem łupanym, w ktуre wbudowana została poziomowa dzwonnica. Długość świątyni stanowi 40 metrуw. Mury są grube i solidne. Przypominają prawdziwą twierdzę. Parafianie są dumni z tego arcydzieła architektonicznego rуwnież z tego powodu, że Dzierkowszczyzna jest majątkiem rodu Domeykуw. Kościуł ufundował Leon Domeyko, krewny Ignacego Domeyki. Ignacy Domeyko był wybitnym geologiem, mineralogiem, geografem i etnologiem. Urodził się w 1802 roku w zachodnim regionie Białorusi. Jest jednym z najbardziej znanych absolwentуw Uniwersytetu Wileńskiego. Po powstaniu listopadowym 1830 roku emigrował do Niemiec. Następnie wyjechał do Francji. Wreszcie zamieszkał w Chile, gdzie w 1867 roku powołany został na stanowisko rektora Uniwersytetu Chilijskiego.
W pobliżu kościoła stoi cerkiew prawosławna świętego męczennika i uzdrowiciela Pantelejmona. Jest skromniejsza. Mieszkańcy Dzierkowszczyzny rуwnież ją lubią. Nie tak dawno temu wieśniacy budowali ją własnymi rękami. Inicjatorem budowy była miejscowa mieszkanka Stepanida Łupacz. Właśnie ona piecze ten szczegуlny żytni chleb, ktуry wpisano na listę niematerialnego dziedzictwa Białorusi. Pod opieką boską, jest przekonana mądra kobieta, wszelka praca się sporzy:
— Przepis żytniego chleba, ktуry przekazała mi matka, prawdopodobnie liczy 200 lat — opowiada 72-letnia emerytka. — Matka miała sześciorga dzieci, dlatego wcześnie nauczyłam się miesić ciasto. Nie używam drożdży. Tylko żytnia mąka, cukier, sуl i kminek. Produkt jest naturalny i smaczny.
Sekretуw gospodyni ma mnуstwo. Wyjątkowy zaczyn przygotowuje na wodzie ze studni. Temperatura w piecu powinna być taka, by chleb nie był niewypieczony. I nie spalił się. Najpierw na patelni piecze cienki placek, ktуry na przykład daje się gospodarzowi, ktуry spieszy się w pole. Sam chleb piecze się w formach smarowanych smalcem. Kończy się proces pieczeniem chleba, ktуry stawia się w dуł pieca na specjalnej drewnianej łopacie, wyłożonym liśćmi dębu i klonu. Stepanida Łupacz jest osobą wierzącą:
— Pewnego dnia podczas zażynek w polu proboszcza Siergija, ktуry przyjeżdża odprawiać msze do naszej świątyni, zobaczyłam obraz święty Matki Boskiej “Wspomagającej Chlebem”. Jest na nim wizerunek Matki Boskiej na obłokach, a pod nią są snopy. Taki obraz święty kupiłam sobie i powiesiłam naprzeciwko pieca.
Swoim chlebem Stepanida Łupacz częstuje w dniach świątecznych pracownikуw miejscowego przedsiębiorstwa rolnego i sąsiadуw. Piecze dla krewnych w Kustanaju (Kazachstan). Znajomi kapłani wozili go do Jerozolimy i Polski.

Złote runo z masła, rogi z wosku
Kolejna gospodyni znająca dawny przepis, ktуremu nadano status niematerialnego dziedzictwa kulturowego Białorusi, mieszka w innym zakątku w powiecie głębockim. We wsi Maciukowo Maryna Chrol jest szefową wiejskiego Domu Kultury. Baranka z masła w jej rodzinie robią cztery pokolenia. “Cуż to za smakołyk?” — pomyślałem i poprosiłem, by nauczono mnie robić to niezwykłe danie. Dawniej na wsi masło ubijano w wąskim drewnianym naczyniu z drewnianą tłocznią. Następnie myto aż wychodząca z niego woda nie była przezroczysta. Z takiego masła musiałem utoczyć kulkę. Ważącą około 300 gramуw. Pуki ugniatałem tłustą lepką masę, Maryna Chrol opowiedziała, jak to oryginalne danie pojawiło się w ich rodzinie.
— Baranek z masła był dla mnie takim ważnym atrybutem Wielkanocy jak pisanki — wspomina gospodyni. — Wszystko to dziadek woził poświęcić do kościoła katolickiego Matki Boskiej Łaskawej w pobliskiej wsi Zadroże. Następnie świętą wodą kropił stojący pośrodku pokoju stуł opleciony pięknym wiankiem. Dla mnie to piękna tradycja rodzinna.
Danie rzeczywiście jest uroczyste, świąteczne. Szczegуlnie faliste runo. Trudno uwierzyć, że jest z masła śmietankowego.
Po tym jak zrobiłem kulę, gospodyni podzieliła ją na dwie nierуwne części. Z większej wylepiła tułуw i głowę baranka. Z mniejszej razem zrobiliśmy runo. Mały kawałek masła owijany jest w bandaż. Wystarczy nacisnąć i na wierzchu pojawia się mnуstwo kręconych “wiуrуw” z masła. Trzeba je przymocować nożem do tułowia. Skrupulatnej pracy na trzy — cztery godziny. Rogi robi się z wosku. Oczy z ziarenek pieprzu. Wszystko zdobione jest włoszczyzną — koperkiem lub pietruszką.
Robić baranka z masła Marynę Chrol nauczyła matka. Swojego pierwszego baranka sama zrobiła w wieku 12 lat. Gospodyni pochwaliła mnie za staranność. Na pożegnanie udzieliła kilku ważnych rad:
— By rzeźba przechowywała się przez dłuższy czas, do masła trzeba dodać odrobinę soli. Zgodnie z tradycją jeść baranka zaczyna się od ogona.
Dawne tradycje dla wszystkich
Nie wykluczone, że teraz, gdy żytni chleb i baranek z masła uznane zostały za niematerialne dziedzictwo kulturowe Białorusi, sprуbować je może więcej osуb. Powiedziała mi o tym szefowa Wydziału Kultury Rejonowego Komitetu Wykonawczego w Głębokim Tatiana Mołotownik:
— We wsi Mosar nazywaną białoruskim Wersalem w ubiegłym roku tylko oficjalnie zarejestrowanych turystуw było ponad 13 tysięcy. Zamierzamy zbudować mały hotel i ośrodek tradycyjnej kultury ludowej. By pokazać turystom jak dawniej tkano za pomocą warsztatu, jak robiono naczynia na kole garncarskim. Można będzie sporządzić i sprуbować dania białoruskiej kuchni ludowej, w tym według dawnych przepisуw.
Taki pomysł pomoże zachować dawne tradycje ludowe i będzie sprzyjać zwiększeniu liczby turystуw przyjeżdżających do powiatu.

Sergiusz Goleśnik
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter