na pewno bylibyśmy zaskoczeni
Jasne, że nie zobaczylibyśmy popularnego koktajlu mojito lub wyborowej herbaty z góry Junshan. Jednak różnorodność białoruskich napojów na pewno sprawiłaby wrażenie. Kwas, kisiel, syta, zbicień, klanowik, krupnik, krambambula… I nawet kawa! Tak, już w XVII wieku, gdy w wielu sąsiednich państwach o kawie nikt nawet nie słyszał, Białorusini częstowali się tym aromatycznym napojem. Jak ziarna kawy trafiły na Białoruś, co naszym przodkom zastępowało gliwajn i po co podpalali krupnik?
Miodowy aromat

Napoje z miodu spożywano od dawna. Najłatwiej można było przygotować miód pitny: miód gotowano z wodą, następnie dodawano drożdży i tę mieszankę rozlewano do beczek, by kwaśniała przez kilka tygodni.
Zbicień również gotowano z miodem, ale dodawano przypraw i ziół: cynamonu, kardamonu, gałki muszkatowej, imbiru, liści bobkowych. Zbiecień pito gorący, zwłaszcza gdy było zimno, by ogrzać się i uchronić przed przeziębieniem. Zgodnie z “Latopisem napojów Białorusi”, wydanym według materiałów młodzieżowego konkursu historycznego, który w ubiegłym roku przeprowadziła firma Lidzkie Piwo, zbicień stał się popularny na terytorium Białorusi około XVI wieku. W pierwszej kolejności na jarmarkach, gdzie porcje zbicienia kupowano jak ciepłe bułeczki. Zgodnie z tym opisem mamy prawo nazywać zbicień białoruskim gliwajnem — jest to gorące wino z przyprawami, bez którego nie może się obejść żaden jarmark gwiazdkowy w Europie.
Wyraz “zbicień” nie przypadkiem pochodzi od białoruskiego czasownika “zbić” — “ubić”. Tradycyjnie składniki do tego napoju gotowano osobno (miód w jednym naczyniu, przyprawy w innym) i mieszano dopiero przed spożyciem.
Podpalić i wypić

Istniały również inne napoje obrzędowe. Na Boże Narodzenie gotowano owsiany kisiel, na święto Kupały gotowano kułahę: jagody myto i stawiano na ogniu, a po pewnym czasie dodawano mąki żytniej, wymieszanej z niewielką ilością wody, miodu lub cukru, mieszano i gotowano na słabym ogniu do stanu kisielu. Kułahę podawano z blinami albo chlebem i mlekiem.
Kwas z buraków
Bardzo popularnym napojem wśród naszych przodków był kwas. Po raz pierwszy wzmianka o tym napoju pojawia się w latopisie Nestora. Wiadomo, że w swoim czasie istniał nawet zawód kwaśnika — człowieka, który potrafił przyrządzić różne gatunki kwasu. Tradycyjnie kwas gotowano z chleba żytniego, mąki żytniej (czasami pszennej, owsianej, jęczmiennej), słodu żytniego i jęczmiennego. Był również kwas z miodem, chrzanem, liśćmi czarnej porzeczki i nawet z buraków. Zasłynął kwas na bazie soku z klonu i brzozy. By kwas był smaczniejszy, beczkę z sokiem zakopywano w piasku na sześć dni.
Kwas gotowano nie tylko do picia, ale i jako bazę do wielu potraw. Podczas bogatych imprez weselnych urządzanych przez kupców obowiązkowo było “dziewięć kwasów”, czyli dziewięć potraw na bazie kwasu.
Kawa po białorusku
Nasi przodkowie pili sok z brzozy i klonu, napoje owocowe i nawet kawę. Jeden z autorów “Latopisu napojów Białorusi” Wolha Kapaczenia, wolontariusz w Białoruskim Stowarzyszeniu Młodzieżowym Nowe Twarze, jak wielu z nas, myślała, że kawa rozpowszechniła się na Białorusi dopiero w XX wieku. Pewnego dnia, szukając informacji o tradycjach spożywania kawy na Białorusi, Wolha zwróciła się do specjalisty w dziedzinie kulturoznawstwa Siarhieja Chareŭskiego, który opowiedział historię pojawienia się kawy w naszym kraju.
Okazało się, że kawę na terytorium kraju przywieźli uczestnicy bitwy pod Wiedniem, która odbyła się we wrześniu 1683 roku. Wojsko książąt niemieckich i Rzeczypospolitej pod dowództwem króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego Jana III Sobieskiego rozbiło wojsko Imperium Osmańskiego, które otoczyło Wiedeń, i położyło kres agresji Osmanów w Europie. Oprócz zwycięstwa strona, po której walczyli nasi przodkowie, otrzymała również wszystkie dobra wojska tureckiego. Wśród nich był obóz liczący osiem ton kawy i różnych przyrządów do jej gotowania. Tak się pojawiła kawa na Białorusi. Prawie w każdym domu ludzie pili kawę, zapewnia Wolha Kapaczenia.
Co prawda przez dłuższy czas Białorusini nie wiedzieli, jak prawidłowo gotować kawę: dużo sypali do kubka, dlatego napój był bardzo gęsty i mocny. Dlatego kawę często popijano zimną wodą, ze szklanką wody podawano ją później również w karczmach. Nasi przodkowie przejęli również nazwę napoju. Turecki wyraz “kahve” brzmi po białorusku jak “kawa”. Co ciekawe, w Rosji w tym okresie nikt nawet nie słyszał o kawie. Była popularna tylko wśród wykształconej ludności Hiszpanii, Francji i Wielkiej Brytanii.
Często spoglądamy w stronę cudzoziemców, chcemy spróbować hiszpańskiej sangrii i włoskiej grappy. Wtenczas gdy cudzoziemcy mogą się od nas nauczyć wielu rzeczy, mamy z czego być dumni.
Kwas na piwie
(przepis od Paŭła Klucznikawa)
Do naczynia na dwa litry: nalać 250 gramów piwa, dolać do brzegu soku z brzozy, zakorkować i postawić do piwnicy. Po dwóch miesiącach będzie gotowy lekki kwas z aromatem piwa i wielką ilością gazów.
Zbicień
(przepis rodzinny Hanny Szyrajewej, który liczy kilkaset lat)
1 litr wody
3 łyżki miodu
1 łyżka suchej mięty
2 pąki goździku
Odrobina anyżu, melisy, jałowca, można dodać kolendry lub macierzanki
Zagotować wodę, dodać miodu, zmniejszyć ogień i gotować przez dziesięć minut. Dodać mięty, przypraw, ziół i powoli mieszając gotować przez kolejne pięć — siedem minut. Pić tylko gorący — inaczej nie ogrzejesz się ani nie poczujesz smaku przypraw.
Syta owocowa
(przepis od Alaksandra Saroki)
Wziąć 50 gramów miodu i 0,5 szklanki soku (z porzeczki, maliny lub innego), 2 szklanki wody. Miód rozpuścić w gotowanej wodzie, ochłodzić, dodać soku.
Ludmiła Minakowa