Kronikarz swojej epoki

[b]Twórczość białoruskiego malarza Leonida Dudarenki jest znana za granicą. Malarz jest uniwersalny i dawno uznawany za mistrza obrazu konceptualnego, krajobrazu, martwej natury. Leonid Dudarenko należy do generacji białoruskich malarzy, których losy artystyczne, poszukiwania i pierwsze osiągnięcia wiążą się z początkiem lat 60. XX wieku[/b]
Twуrczość białoruskiego malarza Leonida Dudarenki jest znana za granicą. Malarz jest uniwersalny i dawno uznawany za mistrza obrazu konceptualnego, krajobrazu, martwej natury. Leonid Dudarenko należy do generacji białoruskich malarzy, ktуrych losy artystyczne, poszukiwania i pierwsze osiągnięcia wiążą się z początkiem lat 60. XX wieku
Dobre wykształcenie i wiedza zdobyte w szkole plastycznej w Mińsku, następnie w Białoruskim Państwowym Instytucie Teatralno-Artystycznym pozwoliły już po pierwszych samodzielnych krokach pozycjonować się jako malarz o oryginalnej manierze stylistycznej, swoistej wizji życia i rozumieniu sztuki.
Leonid Dudarenko jest malarzem głęboko narodowym. W swoim czasie przyswoił najlepsze chwyty swoich pedagogуw i kolegуw i twуrczo potraktował tradycyjne rozwiązania narodowej szkoły malarskiej, odważnie eksperymentując i wykorzystując szerokie możliwości palety kolorуw.
Malarz stworzył wiele obrazуw w szerokiej skali gatunkуw i tematуw. Dla każdego jest właściwy swoisty język malarsko-plastyczny, doskonałość rysunku i przemyślana kompozycja.
W twуrczości malarza zawsze obecny jest temat moralności, prawdy artystycznej, co pozwala mu zachować twуrczą indywidualność, nie podporządkowywać się modnym trendom i nurtom wspуłczesnej sztuki. Laboratorium artystyczne Leonida Dudarenki nie ogranicza się przestrzenią pracowni, należy do tych, ktуrych źrуdłem inspiracji wciąż jest białoruska przyroda, udział w plenerach międzynarodowych. Malarz dawno zdobył uznanie w kraju i za granicą.
Liczne dzieła Leonida Dudarenki znajdują się w białoruskich muzeach, prywatnych kolekcjach w kraju i za granicą oraz galeriach sztuki. Wszystko co stworzył malarz ukazuje specyficzny Świat Mistrza z własną filozofią czasu.
— Ciekawe, dlaczego wybrał pan sztukę? Jak pan został malarzem? Co miało największy wpływ?
— Urodziłem się w Mołodecznie — mieście położonym niedaleko Mińska. Moje dzieciństwo przypada na lata wojenne. W 1941 roku, gdy wybuchła II wojna światowa, miałem dziewięć lat. Mуj ojciec zginął na froncie. Dom spłonął. Musiałem pomagać matce, by jakoś przetrwać. Było ciężko. Mimo wszystko matka w 1945 roku po zakończeniu wojny wysłała mnie do szkoły plastycznej. Nauka nie była łatwa. Miałem jednak szczęście, od razu po wojnie w Mołodecznie otwarto studio malarskie. Założył go bardzo zdolny malarz. Właśnie on nauczył mnie najważniejszych rzeczy, wszystkiego co potrzebne było do dalszego rozwoju. Był prawdziwym mistrzem: jako malarz i nauczyciel. Gdy zdawałem do szkoły plastycznej, dostałem dwуję z matematyki, ale przyjęli mnie, bo miałem maksymalną ocenę z malarstwa.
Zdarza się, że malarz szuka drogi, by zdobyć sławę. Przykładowo po tym jak Malewicz namalował czarny kwadrat, powiedział tym: wszystko — kropka w tym zakresie. Malarze jednak nadal prуbują za pomocą jakichś kwadracikуw, paskуw przejść do historii. Uważam, że realizm w malarstwie był i będzie, zwłaszcza w twуrczości białoruskich malarzy. Uważałem, że trzeba jakoś inaczej patrzeć na świat. Gdy jednak matka zapytała mnie: “Dla kogo malujesz?” Odpowiedziałem: “Dla ludzi, by wszyscy patrzyli i cieszyli się”. Zwrуciła mi uwagę: “Przecież widzisz, że nie rozumieją tego. Po co to robisz?”. Zastanowiłem się. Z wiekiem zrozumiałem, że wrуciłem do podstaw realizmu. Zrozumiałem, że trzeba malować realistyczne rzeczy, ktуre potrafią wzruszyć człowieka. I potrafią wzruszyć moje serce, ponieważ malarz nie powinien być obojętny wobec wszystkiego, co się dzieje dookoła.
Mam serię obrazуw na temat “Wojna jądrowa”. O tym, jak za czasуw Nikity Chruszczowa światu zagrażała III wojna światowa. Namalowałem bardzo dużo obrazуw na ten temat. Jak rуwnież obrazуw, dotyczących stosunku człowieka do życia, przyrody. Istnieje takie powiedzenie: zamiast malarza mуwi jego obraz. Jeśli malarz wiele opowiada o obrazie, nie jest gotowy. Powinien sam o sobie mуwić. Malarz powinien go namalować i spokojnie odejść. Ponieważ dobre dzieło odbiorca sam czuje. Gdy jest po prostu obrazek, przejdzie obok. Nie tylko nie potrafi zwrуcić na siebie uwagi, jest zerem. Istnieje sztuka salonowa, ktуrej przeznaczeniem jest zdobienie domуw, mieszkań. Nie jest to prawdziwa sztuka. Obraz może być piękny. Sztuka jednak powinna być taka, by potrafiła zatrzymać człowieka, zmusić myśleć o tym, po co żyjesz, co powinieneś robić, jaki masz być. To jest cel nadrzędny sztuki. Jeśli go brak, malarz zmarnował swoje życie.
— Często pan podrуżował, wiele widział. Czy podczas tych podrуży prуbował pan utrwalić jakieś konkretne miejsce, jakiegoś konkretnego człowieka? Czy też robił pan pewne uogуlnienie?
— Tak, jeździłem po wielkim obszarze byłego Związku Radzieckiego. Zamieszkiwało w nim kilkaset narodowości. Co najciekawsze, każdy narуd miał własne podłoże. Mimo że kraj był jeden, każdy narуd miał własny język, wygląd, stosunek do życia, przyrody, wszystkiego. To było bardzo ciekawe. Miałem serię portretуw ludzi rуżnych narodowości. To takie ciekawe, namalować człowieka, ktуry nigdy nie oglądał telewizji. To bajka, gdy trafiałem gdzieś za kołem polarnym, gdzie nie stąpała noga człowieka. Gdy miałem wybrać, gdzie pojechać — do Paryża czy tundry, zawsze chciałem jechać do tundry, ponieważ Paryż to cywilizacja, gdzie już utracono wszystko, co stworzył Bуg, przyroda. Miałem szczęście, często jeździłem i wiele zrobiłem. Uważam, że jeśli gdzieś byłem i nic nie namalowałem — niepotrzebnie pojechałem.
— Na jaki czas przypada szczyt pańskiej twуrczości? Czy też nadal trwa?
— Kariera malarza zależy nie tylko od niego. Zależy od życia, otoczenia, nawet ustroju państwowego. Poza tym by malować, trzeba być silnym. Powiem państwu, że czasami, gdy maluję obraz, mam mokry kark. Wydawałoby się wodzę pędzlem. Wszystko to jednak jest wewnętrznym zapałem. Ponad cztery godziny nie potrafię malować. Czuję się zmęczony. Najlepszy okres w twуrczości malarza jest, gdy zdolności fizyczne i intelektualne są podobne. W moim wieku, gdy mam ponad 80 lat, głowa wszystko rozumie, lecz sił nie starcza. Chcę to zrobić, lecz nie ma możliwości fizycznych. Teraz młodzi chłopcy — mają szczęście — wcześnie uczą się malować. W wieku 25 lat już są dojrzałymi malarzami, potrafią malować obrazy. Dlatego okres od 25, 30, 35 lat to najlepszy okres. Jeśli malarz opanował podstawy, wiele dokona. Mуwi się, że malarze malowali do pуźnej starości. Jednak to uczniowie im pomagali. To nie jest możliwe ze względуw fizycznych. Starzy mistrzowie namalowali obrazy w podeszłym wieku, ponieważ mieli całą szkołę uczniуw, ktуrzy im pomagali. Po to, by namalować jeden prawdziwy obraz, potrzebny jest wysiłek fizyczny. Pamiętam, jak Witalij Ćwirko, malarz narodowy Białorusi, rozcieńczał w słoikach farbę i prosił swoich uczniуw: pofarbujcie niebo, pofarbujcie ziemię. Potem łatwiej mu było malować na podłożu. Dużo sił potrzeba na przygotowanie płуtna. To długotrwały proces. Wydaje się, że łatwo to zrobić: maznąć i wszystko. Wcale tak nie jest, trzeba pracować cały dzień. Najlepszy jest ten, kto nie marnuje czasu. Pуźniej każdy zrozumie, jak wielu rzeczy nie zrobił w swoim życiu.
— Czy białoruska szkoła malarstwa to realność? Jakie ma cechy?
— Białoruska szkoła malarstwa zaistniała w czasach radzieckich, gdy w 1918 roku Białoruś została republiką, niech nawet w składzie ZSRR. Była szkoła plastyczna w Witebsku, gdzie uczył się Marc Chagall. Można powiedzieć, że stąd wywodzi się białoruska szkoła malarstwa — z Witebska. Wielu naszych malarzy, ktуrzy ukończyli witebską szkołę, pуźniej dostało się do akademii w Petersburgu. W końcu XIX — na początku XX wieku narodziła się białoruska szkoła malarstwa. Powstawała na podłożu realistycznym. Mieliśmy wielką kolekcję malarstwa Radziwiłłуw, jednak w okresie okupacji niemieckiej w latach II wojny światowej całe Muzeum Narodowe Sztuk Pięknych Niemcy wywieźli. Nie wiadomo, gdzie jest ta białoruska kolekcja. Gdy zakładaliśmy muzeum po wojnie, wystawiono przywiezione obrazy. Teraz mamy własną akademię, własną szkołę. Wpływ Zachodu jest widoczny, powstają między innymi umowne utwory, rezygnujące z realizmu. Nie wszystko jednak zależy od człowieka, jego poglądуw. Myślę, że jeśli wychowałeś się w tym kraju, będziesz mimo wszystko wsławiać swoją ziemię i narуd wcale nie w postaci abstrakcyjnej.
— Czy jest pan przywiązany do swoich obrazуw? Czy zostawia je pan w swojej pracowni, czy też cieszy się pan, gdy trafiają do kolekcji innej osoby? Jednym słowem, jak pan traktuje wszystko, co pan namalował?
— Wie pan, traktuje swoje obrazy bardzo poważnie. Rozstaję się z nimi jak z dziećmi. Jeśli obraz jest szczegуlnie udany, najczęściej zostawiam go sobie. Życie jednak każe oddawać obrazy. Prawie wszystkie muzea mają moje obrazy. Po to, by żyć, potrzebne są pieniądze, dlatego muszę sprzedawać obrazy. Nie oddaję jednak swoich obrazуw pierwszemu z brzegu kolekcjonerowi. Myślę, że obrazy trzeba oddawać do kolekcji. Obrazy właśnie po to zostały stworzone, by je oglądano, by ktoś je widział. Jeśli malarz ma obrazy i nikt ich nie widział, jest mało znany. Maluję wiele obrazуw. Po co je sprzedawać, skoro mam pieniądze. Dlatego pewne obrazy przechowuję.
— Maluje pan raczej dla siebie czy też pamięta pan o tym, że powinny podobać się innym?
— To moja tragedia. Maluję to, co mnie nurtuje. To, co mnie wzrusza. Dlatego wielu osobom te obrazy nie są potrzebne. Co mnie nurtuje, to maluję. Na zlecenie — to dla mnie kłopot. Prawię nie maluję zleconych obrazуw. To jest trudne, nie potrafię.
— Czy nasza przyroda jest ciekawa dla malarza? Czy znalazł pan w niej wzniosłe wątki, by malować ją?
— Białoruska przyroda jest wyjątkowa. Przyjeżdżali do mnie ukraińscy malarze, woziłem ich jesienią do powiatu łohojskiego niedaleko Mińska. Po prostu krzyczeli: Szwajcaria, Szwajcaria! Mamy dużo przepięknych zakątkуw. Nie lubię rуwnych krajobrazуw. Wszędzie mamy pagуrki, wzgуrza. Najważniejsze — lasy, jeziora, bardzo pięknie. Malowałem przeważnie jesień, wiosnę, zimę, gdy pięknie leży śnieg. Białoruskie krajobrazy są piękne. Tak wyszło, że latem zawsze wyjeżdżałem na pуłnoc ZSRR i dlatego letnich krajobrazуw Białorusi nie miałem. Albo jesień albo wiosna. W lecie nie było mnie w kraju. Teraz często maluję latem pod gołym niebem.
— Wiele obrazуw białoruskich malarzy, w tym pańskich, wywieziono za granicę, zostały w kolekcjach Europejczykуw. Czy żałuje pan? Czy to normalne, że znajdują się nie u pana, nie w kraju, lecz w obcych państwach?
— Nawet nie znam kraju, gdzie nie ma moich obrazуw. Nawet w Chinach są, w Mongolii. W Japonii miałem wystawę. W Moskwie Japończycy chcieli kupić wszystkie moje wystawione obrazy. Dobrze, że się nie zgodziłem. Rozumie pan, to dobrze, że nasze obrazy ma ktoś w Ameryce, Anglii, Włoszech. To reklama białoruskiej sztuki. Wielu kolekcjonerуw pisze, że są to obrazy białoruskich malarzy. A nie po prostu nazwiska. To jest dla nich ważne — z jakiego kraju pochodzi malarz. Gdy tacy kolekcjonerzy przyjeżdżają na Białoruś, wiedzą już jakie nurty istnieją w białoruskiej sztuce. Ponieważ widzieli nasze obrazy. Ministerstwo Kultury często organizuje wystawy za granicą, moje obrazy rуwnież podrуżują. Kolekcjonerzy je rуwnież kupują. Nie potrafię jednak targować się z nimi. Czasami żona mi dokucza, mуwi, że zawsze trzeba znać cenę sztuki. Pamiętam, gdy byłem w Niemczech, podarowałem jeden obraz. Człowiek był tak zachwycony, jak gdybym dał mu milion. Na Zachodzie bardziej ceni się malarstwo. U nas jest zupełnie inaczej. Ktoś może spokojnie powiesić w domu kolorowe zdjęcie i będzie zadowolony. Nie potrzebuje wielkiej sztuki. Warto promować prawdziwe malarstwo.
— Wie pan, jak było dawniej. Jaka jest teraz sytuacja w malarstwie? Cieszy pana czy martwi podejście do tego procesu młodych malarzy. Być może ma pan dla nich dobrą radę?
— Młodym nie ma sensu coś doradzać. Uważają, że są mądrzejsi niż starsze pokolenie. To zawsze było tragedią młodych, wiem z własnego doświadczenia. Ma się wrażenie, że wszystko wiesz. Zadanie naszych pedagogуw, ktуrzy wykładają: młodzież trzeba uczyć nie tylko sztuki, ale i życia. By malarz dostrzegał to życie. Rosyjski pisarz Maksym Gorki mуwił, że czasami może pozwolić nazwać siebie malarzem. Malarz to twуrca. Dlatego powinien po coś żyć. Powinien wyznaczyć cel. Młodzi rzucają się w pościg tylko po to, by ich kupiono. Jednak by kupiono, trzeba uprawiać sztukę salonową albo to, co sprzedaje się na Zachodzie. Zwracają na to uwagę. A życie zostaje na uboczu. Po co malować obraz przez cały rok, ktуrego nikt być może nie kupi. Młody malarz robi to, co może sprzedać. Dobrze, jeśli ma talent, coś uosobi w twуrczości. Bywałem w ich pracowniach, gdzie jest mało obrazуw. A jeśli już są, zostały zrobione z myślą o sprzedaży. To tragedia. Dawniej przyjeżdżali do mnie malarze z Zachodu, pytali, jak żyjemy. Odpowiedziałem, że żyję twуrczością. Powiedzieli: u nas, za kapitalizmu, nie można żyć z twуrczości. Jeśli nie masz fabryki, nie masz sklepu, kawałku ziemi, ktуra cię karmi, nie utrzymasz się ze sztuki. Twуrczość potrzebuje pieniędzy. Dlatego nasza młodzież uważa, że trzeba zarabiać pieniądze. To jest istota tragedii.
— Jak pan uważa, czy malarz powinien mieć pewne skłonności czy też będąc pracoholikiem, mając doświadczenie, może zrealizować swoje cele?
— Mamy rzeczywiście dużo zdolnych młodych twуrcуw. Co jest potrzebne? Taki znany malarz jak Ilja Repin ożenił się w podeszłym wieku. Był artystą i martwił się, czy sprzeda obraz. Rozumie pan, jeśli malarz nie będzie uzależniony od warunkуw bytowych, poświęci się sztuce, myślę, że wszystko mu się uda. Talent go wypromuje. Będą pieniądze. Tyle że nie od razu. Pieniądze pojawiają się pуźniej. By zdobyć sławę, trzeba dużo zrobić. I będziesz wynagrodzony. Picasso często był głodny. U nas wielu chce mieć wszystko natychmiast. Trzeba mieć cierpliwość, dużo pracować. Nagle talent zostanie zauważony. Czasami brakuje nam ludzi, ktуrzy mogliby rzeczywiście znaleźć talent, pomуc mu stworzyć dogodne warunki dla twуrczości. Reklamować go. Wtedy rzeczywiście będzie godzien swojej twуrczości. Państwu zależy na wybitnych osobach. Jak się dowiedzieć, czy będzie potrafił realizować się? Talent jest oczywisty, gdy malarz stworzy kilka prawdziwych dzieł. Nieliczni potrafią wykazać się w pierwszych latach kariery. Wielu zabłyśnie pуźniej, po 30 — 40 latach.
— Nie miał pan wątpliwości, że zawуd malarza jest pańskim powołaniem? Nie zdarzało się tak: rzucę wszystko, zajmę się czymś innym?
— Nie. Uważam, że nie zmarnowałem życia. Chociaż mało zrobiłem. Zacząłem malować dopiero w wieku 33 lat i było wiele przeszkadzających czynnikуw. Za dużo czasu poświęcałem działalności społecznej. Byłem prezesem rad artystycznych, komitetуw wystawowych. Cały czas byłem zajęty. Na czym polegała moc malarza narodowego Białorusi Michała Sawickiego? Przychodził do pracowni o godzinie уsmej rano i wychodził o godzinie szуstej wieczoru. Tak trzeba pracować. Wtedy naprawdę można dużo zrobić. Dużo zrobiłem, jednak mogłem zrobić więcej.
— Czy zdarzają się twуrcze klęski?
— Czasami myślę, dlaczego czasami łatwo mi namalować obraz, a czasami nic nie wychodzi. Miałem sąsiada w pracowni, zdolnego malarza Mikołaja Seleszczuka. Wyrzucił jakiś blejtram. Pytam go: o co chodzi, po co wyrzuciłeś? Mуwi: “Wiesz, dwukrotnie naciągałem płуtno i nic mi nie wychodzi”. Doszedł do wniosku, że nie pasuje mu blejtram. Jest coś takiego, co przeszkadza. Czasami najważniejszy jest nastrуj. Czasami idę do pracowni i obserwuję nieprzyjemną scenę. Przychodzę do pracowni i nie mogę malować. Staram się stworzyć nastrуj. Włączam muzykę, przeglądam książki. Zaczynam sobie wmawiać, że wszystko w porządku. Balzac na przykład prosił przywiązywać go do krzesła, by pisać. Czasami najtrudniejsza rzecz — zmusić siebie.
— O trudnościach prawdopodobnie zapomina się, gdy obraz jest udany.
— Oczywiście. Zdarzały się sytuacje w życiu, że nie miałem czego jeść. A wystarczy zrobić coś dobrego i czuję się świetnie.
— Bez natchnienia trudno w takim zawodzie?
— Bez natchnienia po prostu nie można. Mechanicznie nie można malować obrazуw. Emocje obowiązkowo powinny być w naszym zawodzie. Jakieś emocje koniecznie powinny być.
— Jeśli krуtko, kim jest malarz?
— Tracimy wyraz “malarz”. Czasami przyjeżdżam gdzieś i mуwią mi: nasz malarz maluje plakaty, hasła. Wyrazu “malarz” używa się nie zgodnie z przeznaczeniem. Malarz to twуrca. Ten, kto pracuje z pędzlem nie koniecznie jest malarzem, rozumie pan. Malarzem może być tylko twуrcza osoba. Pisarz, kompozytor, muzyk może nim być. Malarstwo to naprawdę wielka sprawa. Teraz jest wiele osуb, ktуre rysują. Prawie każdy człowiek potrafi malować. W starych dobrych czasach w wielu rodzinach inteligencji dziecko potrafiło grać na jakimś instrumencie, malować, czytało utwory literackie. Wielu malowało obrazki. Wcale nie byli malarzami. Na tym polega rуżnica.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter