I nawet w wieku osiemdziesięciu pięciu lat znany miński artysta Leonid Dudarenko nadal jest twórczo aktywny

Kod Leonida Dudarenki

I nawet w wieku osiemdziesięciu pięciu lat znany miński artysta Leonid Dudarenko nadal jest twórczo aktywny. Ostatnio Zasłużony Działacz Sztuki Białorusi przeprowadził swoją kolejną indywidualną wystawę. Było duże zgromadzenie ludzi. Jak zawsze mówili pochwalne toasty dla mistrza. A on — w niezmiennym czerwonym żakiecie — skromnie przyjmował gratulacje niby nic specjalnego nie zrobił, tylko odzwierciedlał wrażenia, jak mógł. Ale na wystawie zostało zaprezentowano około stu prac, stworzonych w różnych okresach czasu. Szczególną uwagę publiczność zwracała na prace artysty z kreatywnych podróży.


Na otwarciu personalnej wystawy

Dla sztuki Leonida Dudarenki są charakterne przede wszystkim szczerość i uczciwość. Za jego pracami jest zawsze widoczny autor z nieobojętnym stosunkiem do świata i ludzi. Cokolwiek by nie przedstawiał — ulice miasta, rybaków północy, lekarzy lub członków swojej rodziny — we wszystkich pracach czuje się udział autora w losach swoich bohaterów.

Po otrzymaniu kształcenia zawodowego w Mińskiej Szkole Artystycznej i Białoruskim Pąństwowym Teatralno-Artystycznym Instytucie malarz pokazał wczesną niezależność artystyczną. Od 1967 roku Leonid Dudarenko — regularnie w podróżach służbowych. Odwiedził Mongolię, Turkmenię, Jakucję, Karelię, Gruzję, Afganistan, objechał Daleki Wschód Związku Radzieckiego... Podczas podróży powstało wiele z jego najlepszych dzieł w gatunkach pejzażu i portretu. Mianowicie komunikacja na żywo z ludźmi i zdolności, aby opowiedzieć o swoich bohaterach w języku malarstwa, wypełniają jego prace w sens i zaufanie do nich.

Dudarenko pracuje głównie na naturze, ale w tym samym czasie w pewnym stopniu abstrahuje się od niej. Artysta stara się wykorzystać w pracy różne dekoracyjne, a czasem formalne możliwości kompozycji. Cechą charakterystyczną jego malarstwa staje się pewna graficzność.

Skały, wzgórza, porty, stare budynki zjawiają się na jego płótnach jakby żyjące jakimś swoim życiem. Wiele z jego pejzaży, zwłaszcza miejskie, z jednej strony, odzwierciedlają konkretny motyw, z innej — obraz nabywa jakąś przemyślaną organizację rytmiczną. W niektórych z jego dzieł są słyszane odległe echa post-impresjonizmu i kubizmu.


Oczywiście, ważne miejsce w twórczości Dudarenki zajmują prace tematyczne, poruszające globalne problemy współczesnego społeczeństwa. Takie obrazy jak Epilog (1988), To nie powinno się nie zdarzyć (1986). W nich artysta łączy obrazy świata, harmonii i martwej ziemi po wyimaginowanej katastrofie, donosząc w taki sposób do publiczności swoje przeżycia.

Tak, Leonid Dudarenko jest wieloaspektowym artystą i już dawno utrwalił się jako mistrz konceptualnego obrazu, pejzażu, portretu, martwej natury. Dobre przygotowanie zawodowe i wiedza pozwoliły mu wyrazić siebie jako artystę z oryginalnym stylistycznym charakterem pisma, swoistą wizją życia i rozumienia sztuki.

Dudarenko — artysta barwny i głęboko narodowy. Opanowawszy podczas kształcenia i samodzielnych poszukiwań autorskich wszystkiego najlepszego od pedagogów i kolegów z wydziału malowniczego, twórczo podszedł do tradycyjnych metod narodowej szkoły malarskiej, śmiało eksperymentując i używając szyrokie możliwości innowacji...

Artysta stworzył wiele obrazów w samym szerokim gatunkowym i tematycznym zakresie. Dla każdego z jego dzieł jest charakterystyczny oryginalny język malarski, doskonałość rysunku i kompletność kompozycyjna.


Należy zauważyć, że w twórczości tego artysty jest zawsze obecny temat duchowości, temat obrazowej prawdy, co pozwala mu zachowywać twórczą indywidualność, nie dostosowywać się do trendów mody i prądów we współczesnej sztuce. Twórcze laboratorium Leonida Dudarenki nie ograniczało się do ścian pracowni, należy do tych, którzy stale czerpają inspirację z rodzimych białoruskich krajobrazów, udziału w plenerach międzynarodowych.

Liczne dzieła Leonida Dudarenki znajdują się w muzeach Białorusi, krajowych i zagranicznych prywatnych kolekcjach i galeriach. Wszystko stworzone przez artystę — swojego rodzaju Świat Mistrza ze swoją filozofią wizji czasu.

— Ciekawe jest, jak pan przyszedł do sztuki? Jak został artystą? Co na to miało wpływ?

— Urodziłem się w Mołodecznie — w ówczesnym małym miasteczku niedaleko Mińska. Moje dzieciństwo było w latach wojny. W 1941 roku, kiedy zaczęła się Wielka Wojna Ojczyźniana, miałem zaledwie dziewięć lat. Ojciec zginął na froncie. Dom spłonął. Trzeba było pomagać matce, aby jakoś przetrwać. To był trudny czas. Mimo to matce jeszcze w 1945 roku udało się oddać mnie do szkoły artystycznej. Oczywiście, było bardzo trudno się uczyć. Ale byłem bardzo szczęśliwy, bo tuż po wojnie w Mołodecznie powstało studio artystyczne. Zostało stworzone przez bardzo utalentowanego artystę. Teraz, niestety, nie pamiętam jego nazwiska. Ale właśnie on dał podwaliny sztuki, położył wszystko, co było konieczne dla mojego rozwoju. To był prawdziwy Mistrz: zarówno jako artysta i jako nauczyciel. Gdy szedłem do szkoły, otrzymałem dwójkę z matematyki, ale wzięli mnie i z dwójką, ponieważ z malarstwa miałem najwyższą ocenę.

Często zdarza się, że artysta zaczyna szukać sposobów, aby stać się sławny. Na przykład, gdy Malewicz napisał Czarny kwadrat na białym tle, przez to było powiedziano: to wszystko w tej dziedzinie. Ale nie, artyści znowu i znowu próbują za pomocą jakichś kwadratów, pasków przejść do historii. Chociaż uważam, że realizm w malarstwie był i będzie podstawą — zwłaszcza w twórczości białoruskich artystów. Chociaż kiedyś byłem zafascynowany sztuką abstrakcyjną. Uważałem, że trzeba mieć jakieś nowe spojrzenie na świat. Ale kiedyś matka zapytała mnie: dla kogo to wszystko robisz? Odpowiedziałem: dla ludzi. Aby wszyscy patrzyli i byli szczęśliwi. Ona wtedy zauważyła: “Przecież widzisz, że to nie jest dla nich jasne. Po co wtedy robić?”. Zastanowiłem się. I już z wiekiem zdałem sobie sprawę, że wróciłem ponownie do podstaw realizmu. Zrozumiałem, że muszę robić dobre realistyczne rzeczy, które naprawdę dotykają osoby. I dotykają mojej duszy, bo artysta nie powinien być obojętny na to, co dzieje się na świecie.

Mam całą serię obrazów na temat wojny jądrowej. O tym, jak przy Nikicie Chruszczowie świat stał przed zagrożeniem trzeciej wojny światowej, była już na progu. Mam dużo obrazów na ten temat. Jak również wiele obrazów dotyczących stosunku człowieka do życia, do natury. Jest taki wyraz: zamiast artysty jego obrazy muszą mówić. Jeśli artysta mówi wiele o obrazie, znaczy obraz nie jest gotowy. Sam jest zobowiązany mówić za siebie. Artysta musi napisać i spokojnie odejść. Ponieważ dobre dzieło widz odczuje sam. A kiedy obraz jest mierny, przechodzi obok niego. Nie tylko nie zatrzymuje, jest pustym miejscem. Istnieje sztuka salonowa, która służy do dekoracji domów, mieszkań. Ale nie odnosi się do prawdziwej sztuki. To wszystko jest piękne i dobre. Ale sztuka musi być taka, aby zatrzymywała człowieka, zmuszała do myślenia o tym, dla czego żyjesz, co musisz robić, jakim musisz być. To jest główne zadanie sztuki.


Różnorodność ekspozycji

— Pan dużo podróżował i widział. Czy pan próbował podczas twórczych podróży uchwycić jakieś konkretne miejsce, jakąś konkretną osobę? Czy pan robił graficzne uogólnienie?

— Tak, miałem jeździć po dużym obszarze byłego Związku Radzieckiego. Żyły tam setki narodowości. Najciekawsze jest to, że każda miała swoją podstawę. I pomimo tego, że kraj był jedny, każdy naród wyróżniał się nie tylko przez język, wygląd, był wyróżniony przez swój stosunek do życia, do natury, do wszystkiego. I to było bardzo ciekawe. Mam całą serię portretów ludzi różnych narodowości. Było bardzo ciekawe pisać człowieka, który nie widział telewizora, innych przedmiotów współczesnego życia. Ale jakie było uogólnienie! A jakie piękno było wokół, kiedy byłem za kołem podbiegunowym, gdzie nikt nie doszedł. Bardzo interesujące. I gdy omawiało się pytanie —udać się do Paryża lub do dalekiej Północy — zawsze chciałem jechać tam, gdzie nie ma cywilizacji. Byłem bardzo szczęśliwy, że dużo podróżowałem, widziałem wiele i robiłem wiele. Uważam, że jeśli bywam gdzieś i nic nie napisałem — znaczy pojechałem na marne.

— Jaki czas jest szczytem pana twórczości? Albo jak zaczął się, tak i trwa?

— Droga artysty zależy nie tylko od niego. Droga zależy od życia, od środowiska, nawet od ustroju państwoego. Aby tworzyć, trzeba mieć silną energię. Powiem, że czasami podczas pracy nad obrazem plecy stają się mokre. Wydaje się, że pędzlem wodzisz. Ale to wszystko — wewnętrzny zapał. I ponad cztery godziny nie mogę pracować nad obrazem. Bo wyczerpujesz się, spalasz się. Dlatego najlepsza twórczość artysty pewnie w tym momencie, gdy dopasowują się jego zdolności fizyczne i psychiczne. W moim wieku, kiedy już ponad osiemdziesiąt, głowa wszystko rozumie, ale siła już nie taka. Chcesz to robić, ale nie ma fizycznej możliwości. Teraz młodzi ludzie są bardzo szczęśliwi — zaczynają wczesnie uczyć się twórczości. I do dwudziestu pięciu lat są już dojrzałymi artystami, są w stanie w pełni malować. Dlatego okres od dwudziestu pięciu, trzydziestu, trzydziestu pięciu lat — to najsilniejszy okres, najlepszy czas. Jeśli artysta otrzymał podstawę, może zrobić wiele rzeczy. Mówiono, że artyści pisali do starości. Ale to uczniowie pomagali im pisać. Bo to jest fizycznie niemożliwe. Starzy mistrzowie namalowali obrazy już w podeszłym wieku, bo mieli całą szkołę uczniów, którzy pomagali im. Aby zrobić jeden prawdziwy obraz, trzeba dużo pracy fizycznej. Pamiętam, jak Witalij Cwirko, Artysta Ludowy Białorusi, rozpuszczał w słoikach farbę i prosił swoich uczniów, aby zamalowali niebo, zamalowali ziemię... I potem łatwo mu było pisać już na stworzonej podstawie obrazu. Siły fizycznej wydajesz dużo, aby przygotować płótno. Jest to bardzo długi proces. Wydaje się, że to jest łatwe: pacykujesz i to wszystko. Nie, rano przychodzisz i pracujesz przez cały dzień — bez końca. Dlatego najsilniejsi artyści — ci, którzy nie tracą dużo czasu na puste sprawy w młodych latach. A inni potem zrozumieją, że wiele nie zrobili w życiu, ale będzie zapóźno.


Nowogródek

— Czym charakteryzuje się białoruska szkoła malarstwa?

— Białoruska szkoła malarstwa doszła do skutku w czasach sowieckich, gdy w osiemnastym roku Białoruś stała się republiką, choć i w składzie ZSRR. Była Witebska Szkoła Artystyczna, gdzie studiował Marc Chagall. Można powiedzieć, że stąd poszło całe białoruskie malarstwo — z Witebska. Wielu z naszych artystów ukończyli witebską szkołę, a następnie szli do akademii petersburskiej. Na przełomie XIX-XX wieku, można powiedzieć, powstawała białoruska szkoła malarstwa. Została ona oparta na realistyczne podejście. Mieliśmy dużą kolekcję obrazów Radziwiłłów, ale gdy była okupacja faszystowska w czasie II wojny światowej, wszystkie najlepsze prace krajowej galerii artystycznej Niemcy wywiezli. I kto wie, gdzie jest ten zbiór sztuki białoruskiej. Kiedy stwarzaliśmy muzeum po wojnie — wszystkie były przywiezione prace. Tak, teraz już mamy własną akademię, swoją szkołę. Wpływ zachodnich kierunków, oczywiście, jest odczuwalny: wykonują się warunkowe utwory, odchodzące od realizmu. Ale wszystko zależy od osoby, od jej poglądów. Myślę, że jeśli wychował się w tym kraju, będziesz sławić swoją ziemię i naród nie przez abstrakcyjne formy.

— Czy pan ceni swoje prace? Czy pan zostawia je w swojej pracowni lub jest szczęśliwy, gdy są w jakiejś kolekcji? Czyli jak pan odnosi się do tego, co napisał?

— Wie pan, do swoich prac, odnoszę się bardzo poważnie. I muszę się z nimi rostawać jako z dziećmi. Jeżeli praca udała się bardzo dobra, staram się zostawić ją u siebie. Ale życie wciąż zmusza oddawać obrazy. Prawie wszystkie muzea kraju mają moje prace. Aby żyć, trzeba mieć środki, więc muszę sprzedawać prace. Ale nie staram się oddać pracę natychmiast pierwszej osobie. Myślę, że prace trzeba oddawać do kolekcji. Obrazy są stworzone, aby na nich patrzyli, aby ktoś ich widział. Jeśli artysta ma prace i ich nikt nie widzi, to świadczy o tym, że artysta jest mało znany. Piszę wiele prac. Dlaczego je sprzedawać, jeśli mam pieniądze. W związku z tym obrazy zachowują się u mnie.


Jest co zobaczyć

— Czy pan głównie pisze prace dla siebie lub uważa, że muszą spodobać się publiczności?

— Piszę to, co mnie martwi. To, co mnie dotyka. Dlatego dla wielu te obrazy nie są potrzebne. To, co mnie martwi, odzwierciedlam. Ale na zamówienie —— to jest problem dla mnie. Prawie nie robię prace na zlecenie. To bardzo trudne dla mnie, nawet obce.

— Czy nasza natura jest interesująca dla pana jako artysty? Czy znajdował pan w niej wzniosłe motywy? Aby wziąć i pisać o niej?


— Białoruś jest bogata na naturę. Kiedy przyjeżdali do mnie ukraińscy artyści, przywoziłem ich jesienią do łohojszczyzny niedaleko Mińska. Oni po prostu krzyczeli: Szwajcaria, Szwajcaria! Mamy wiele pięknych miejsc. Bardzo nie lubię płaskie krajobrazy. A u nas wszędzie są małe wzgórza. Ale najważniejsze — lasy, jeziora. W zasadzie pisałem późną jesień, wczesną wiosnę, zimę, gdy pięknie leży śnieg. W ogóle, białoruski krajobraz jest bardzo piękny. Otrzymywało się u mnie, że latem zawsze jechałem na północ Związku Radzieckiego, a więc wszystkie letnie krajobrazy Białorusi odeszły na bok. Jesień lub wiosna. A w lecie mnie tu nie było.

— Wiele z tych dzieł białoruskich artystów, w tym pana, wyjechały za granicę, pozostały w zbiorach kolekcjonerów europejskich. Czy trzeba żałować o tym? Czy to jest normalne, że nie są u pana, a znajdują się gdzieś w innych krajach?

— Nawet nie wiem tego kraju, w którym nie ma moich prac. Są w Chinach, w Mongolii. W Japonii miałem wystawę. A w Moskwie Japończycy chcieli kupić całą moją ekspozycję. Bardzo dobrze, że nasze prace wiszą gdzieś u kogoś w Ameryce, w Anglii, we Włoszech... To jest popularyzacja sztuki białoruskiej. Przy okazji, wielu kolekcjonerów tak i piszą, że są to prace białoruskich artystów. Nie tylko czyjeś nazwisko. Dla nich jest bardzo ważne — z jakiego kraju jest artysta. Gdy tacy kolekcjonerze przyjeżdżają do Białorusi, nie po prostu patrzą, a już wiedzą, jaki kierunek jest u nas w sztuce, co i jak. Ponieważ widzieli nasze prace. Ministerstwo Kultury często organizuje wystawy za granicą, w tym podróżują moje prace. I kolekcjonerze kupują je. Jedyną rzeczą, nie wiem, jak z nimi targować. Więc czasami żona wymyśla mnie, mówi, że trzeba zawsze znać wartość sztuki. Pamiętam, gdy byłem w Niemczech, dałem jedną pracę. Osoba była tak zachwycona, jak gdybym dał jej milion. Ponieważ na Zachodzie jest bardziej doceniana sztuka. A u nas jeszcze jakoś nie tak. Ktoś może spokojnie powiesić w domu kolorowe zdjęcie na ścianie i być zadowolony. Nie jest dla niego potrzebna wielka sztuka. Dlatego konieczne jest promowanie wysokiej kultury.


— Pan może sądzić o tym, jak było wcześniej. Ale co teraz jest z malarstwem? Pan jest zadowolony lub zaniepokojony podejściem do tego procesu młodych artystów? Czy pan ma jakąś radę dla nich?


— Nie ma sensu młodym udzielać porad. Uważają, że są mądrzejsi od starszego pokolenia. To zawsze była tragedia młodych, sam to wiem. Takie wrażenie, że wszystko wiesz. Celem naszych pedagogów, którzy uczą: młodych ludzi nie tylko trzeba uczyć sztuk plastycznych, ale uczyć życia. Aby artysta widział to życie. Rosyjski pisarz Maksym Gorki mówił, że czasem może pozwolić nazywać siebie artystą. Wie pan, artysta jest twórcą. A więc musi żyć dla czegoś. Musi ustawić zadanie. Ale teraz młodzi ludzie starają się, aby tylko ich kupili. Lecz aby kupili, trzeba robić sztukę salonową lub to, co jest kupione na Zachodzie. I są uzależnieni od tego. A życie pozostaje na uboczu. Po co pisać jakiś obraz przez cały rok, jeżeli go, możliwie, nikt nie kupi. Więc młody artysta robi to, co może sprzedać. Dobrze, jeśli jest utalentowany, wtedy kładzie coś w umiejętności, w kreatywności. Odwiedzałem ich pracownie, gdzie mało prac. A jeśli są prace, to są one zaprojektowane tak, aby je kupili. To jest tragedia. Kiedy do mnie wcześniej przyjeżdżali artyści z Zachodu, interesowali się, jak żyjemy. Powiedziałem, że żyję kreatywnością. Powiedzieli: u nas, w kapitalizmie, twórczością nie jest możliwe się zajmować. Jeśli nie masz fabryki, jeśli nie masz sklepu, jakichś gruntów, które karmią cię, nie możesz żyć tylko dzięki sztuce. Tak, twórczość potrzebuje pieniędzy. Dlatego nasi młodzi ludzie myślą teraz, że trzeba zarabiać pieniądze. I w tym jest cała tragedia.

— Jak pan myśli, czy ważne jest dla artysty mieć jakieś zadatki talentu, lub nawet dzięki zdolności do pracy, swoim doświadczeniom życiowym może wciąż realizować swoje cele?

— Mamy wielu naprawdę utalentowanych i zdolnych młodych ludzi. Co jest tutaj potrzebne? Taki znany artysta jak Ilja Riepin ożenił się w podeszłym wieku. Dlatego, że był zaangażowany w sztuce i nie dbał — czy uda się sprzedać swoją pracę. Wie pan, jeśli artysta będzie niezależny od warunków życia, poświęci się sztuce, myślę, że mu się wszystko uda. Talent go wyciągnie. I będą pieniądze. Tylko nie od razu. Pieniądze pojawiają się potem. Aby stać się sławnym, trzeba dużo robić. I wtedy wszystko będzie się opłacać. Picasso na początku prawie głodował. A u nas niektórzy chcą, aby wszystko było od razu. Ale od razu nie będzie nic. Niech trochę będzie cierpliwy, popracuje. I nagle zobaczy, że jest naprawdę warty uwagi. Czasami artysta jest utalentowany, dużo pracuje, ale nie może realizować swoje prace. Nie mamy ludzi, którzy naprawdę mogliby znachodzić ten talent, aby pomóc mu, dać możliwość tworzyć. Zareklamować go. I wtedy w rzeczywistości będzie godny swojej twórczości. Oczywiście, państwo jest zainteresowane w utalentowanych ludziach. Ale jak dowiedzieć się — czy uda się mu realizować się w przyszłości? Przecież talent jest oczywisty wtedy, gdy artysta zrobi kilka prawdziwych prac. Bardzo niewielu utalentowanych ludzi, którzy w pierwszych latach wyrażają siebie. Wielu z nich udaje się to potem, po trzydziestu, czterdziestu latach.


Na wystawie prac Leonida Dudarenki

— Czy nie miał pan wątpliwości, że zawód artysty jest pana zawodem? Czy nie było takiego: porzucić wszystko, iść zajmować się czymś innym?

— Nie, uważam, że nie na darmo przeżyłem. Jedyne, co mogę powiedzieć: mało zrobiłem. Zacząłem tworzyć tylko w wieku trzydziestu trzech lat, i było wiele powodów. Byłem zaangażowany w pracę społeczną. Byłem przewodniczącym rad artystycznych, komitetów wystawowych. Zawsze poświęcałem czas tej pracy. W czym była moc Artysty Ludowego Białorusi Michaiła Sawickiego? O ósmej rano przychodził do pracowni i opuszczał ją o szóstej wieczorem. Rozumie pan, jak trzeba pracować. Wtedy w rzeczywistości możesz zrobić wiele rzeczy. Zrobiłem wiele, ale myślę, że mógłbym zrobić więcej.

— Czy twórcze porażki też właściwe dla pana pracy?

— Czasami myślisz, dlaczego sprawa — mam na myśli proces malowania — niekiedy idzie łatwo, a innym razem — nijak. Moim sąsiadem w pracowni był utalentowany artysta Nikołaj Sieleszczuk. Wyrzucił jakąś ramę pomocniczą. Zapytałem go: co się stało, po co wyrzucasz? On mówi: “Wiesz, dwa razy na nią naciągałem płótna, i się nie otrzyma”. Postanowił, że ta rama nie odpowiada mu. Coś bywa czasem — nic się nie otrzyma. Czasami wszystko zależy od nastroju. Na przykład, idziesz do pracowni i widzisz jakiś zły epizod. I już przychodzisz do pracowni, ale nie jesteś pracownikiem. Musisz się nastawiać. Włączam muzykę, czytam książki. Nastawiasz się. Zaczynasz mówić do siebie, że wszystko jest w porządku. Balzac, na przykład, prosił przywiązywać siebie do krzesła, aby pisać. Czasem najtrudniej — zmusić siebie.

— Ale trudności, na pewno, zapominają się, i pan pamięta udane obrazy, które stworzył.

— Oczywiście. Zdarzały się przypadki w moim życiu, że nie było nic do jedzenia. Ale zrobisz coś dobrego i tak miło.


— Czy trudno w takim zawodzie bez inspiracji?

— Bez inspiracji po prostu niemożliwe. Mechanicznie nie można malować. Emocje obowiązkowo muszą być w naszej działalności. Jakieś emocje obowiązkowo muszą być przy tym.

— Jeśli pokrótce, kim jest artysta?

— Tracimy słowo “artysta”. Czasami przyjeżdżasz gdzieś i mówią do mnie: mamy artystę, pisze plakaty, slogany... Słowo “artysta” czasami używamy do innych celów. Artysta jest twórcą. A osoba, która pracuje z pędzelkiem, niekoniecznie jest artystą. Artystą może być tylko osoba kreatywna. Zarówno pisarz, kompozytor i muzyk może być artystą. Artysta — to naprawdę wielka sprawa. Stało się teraz dużo ludzi, którzy malują. Ale prawie każdy człowiek umie rysować. W dawnych czasach w wielu inteligentnych rodzinach dziecko umieło grać na jakimś instrumencie, umieło rysować, obowiązkowo uczyło się literatury. Wielu spokojnie zajmowali się malarstwem. Ale to nie oznacza, że byli artystami. W tym jest różnica.

Wiktar Michajłau
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter