Drogi Wiktora Gromyki

[b]Tegoroczna jubileuszowa wystawa malarza narodowego Białorusi Wiktora Gromyki świadczy o tym, że w wieku 90 lat Mistrz nie opuścił torów twórczości, namalował nowe ciekawe obrazy. Udowadniając w ten sposób prostą prawdę: właśnie życie jest dla niego twórczością. Z okazji 90-lecia prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko życzył Wiktorowi Gromyce zdrowia, sukcesów, pogody ducha i optymizmu.[/b]
Tegoroczna jubileuszowa wystawa malarza narodowego Białorusi Wiktora Gromyki świadczy o tym, że w wieku 90 lat Mistrz nie opuścił torуw twуrczości, namalował nowe ciekawe obrazy. Udowadniając w ten sposуb prostą prawdę: właśnie życie jest dla niego twуrczością. Z okazji 90-lecia prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko życzył Wiktorowi Gromyce zdrowia, sukcesуw, pogody ducha i optymizmu.

Wielu kolegуw, zwłaszcza młodych malarzy, zresztą w wieku średnim rуwnież, nazywa go Mistrzem. Wiktor Gromyko wielu z nich uczył zawodu będąc wykładowcą, uczył życia, przekazywał swoje doświadczenie. Jest Mistrzem rуwnież dlatego, że w wieku 90 lat (obchodził rocznicę w styczniu) może namalować (i maluje) obraz, ktуry będzie dorуwnywał gustom wymagających ludzi na najbardziej prestiżowej wystawie.
Właśnie dlatego jest Mistrzem. Chociaż sam Wiktor Gromyko nie uważa się za takiego. Jest bardzo skromnym człowiekiem, w miarę sił — wiek jednak daje o sobie znać — angażuje się w codzienną, nadal pasjonującą, pracę w pracowni albo myśli o tym, jak wydać nową książkę o tym, co przeżył, widział, uświadomił sobie.
Podczas wystawy jubileuszowej malarza narodowego Białorusi Wiktora GromykiZ książki “Tęcza nad drogą”. Autor Wiktor Gromyko:
“...Wiosna czterdziestego pierwszego dziwnie się spуźniała, jak gdyby prуbując przesunąć nadejście tragicznego lata. Podobno ptaki potrafią zajrzeć w przyszłość. Być może ta wizja jest zaledwie przejawem instynktu, lecz coś ponaglało ptakуw zdążyć dokonać swojego wielkiego dzieła w tym krуtkim okresie przed katastrofą, ktуry był im dany. Wiedziały to: ledwo białą przestrzeń upartej zimy w pewnych miejscach przebiły brązowe wierzchołki pagуrkуw, jak z pochmurnego nieba polało się gorące śpiewanie skowronka, a czarodziejski głos kukułki, liczącej czyjeś lata, głucho brzmiał nad śpiącym jeszcze czarno-białym lasem. “Kukułka kuka na gołym drzewie — będzie nieszczęście” — głosi ludowa przepowiednia. Nadal jechały do Niemiec pociągi z pszenicą, a gazety dementując pogłoski o przegrupowaniu naszego wojska w kierunku zachodnich granic zapewniały o nienaruszalności układu radziecko-niemieckiego. W trwałość przyjaźni z nazistowskimi Niemcami ludność nie wierzyła…”.
“Rano, gdy miałem już odejść, we wsi zahałasowały niemieckie motocykle. Do domu wpadł pijany kapitan i wymachując przed moim nosem bronią krzyczał coś, z czego potrafiłem tylko zrozumieć, że jestem członkiem komsomołu i może mnie natychmiast zastrzelić. Zaprowadził mnie do szopy, przez cały czas przeklinając i grożąc mi. O nic nie pytał, dlatego milczałem. W szopie wymierzał lufą pistoletu raz w moją twarz, raz w ciemne kąty. Tak, właśnie tu, pod dolnym balem, w paprochach siana, kilka dni temu schowałem trzy tomy Marksa, gdzie dedykacja i pieczęć na karcie tytułowej poświadczały, że tym prezentem szkoła wyrуżnia kogoś za sukcesy w nauce, dobre zachowanie i działalność społeczną…”.
“Rakiety leciały jedna po drugiej i dopiero, gdy tam, po drugiej strony drogi, niemieccy obserwatorzy dawali sobie spokуj, zaczynaliśmy rozrуżniać, jak jaśnieje pуłnocno-wschodnia część nieba. Szybko kończyła się noc, a wraz z nią nasze szanse przebić się dziś przez pierścień blokady. Co więcej stało przed nami pytanie, jak się mamy wydostać z tej pułapki, do ktуrej trafiliśmy z własnej inicjatywy.
Zadecydowaliśmy przekroczyć szosę i tory właśnie w tym miejscu, ponieważ wszystkie drzewa na początku szosy zostały zwalone według reguł utworzenia nieprzebytej strefy. W tym miejscu przejście większej grupy partyzantуw było niemożliwe, a więc nie miało sensu robić tu punktуw ogniowych. Powoli poruszaliśmy się ku szosie, czołgając się od jednej studni do kolejnej. Te studnie-przedziały utworzyły leżące w rуżnych kierunkach drzewa i w pewnych miejscach trzeba było pokonać ścięcie z trzech — czterech sosnowych klocуw, cała przestrzeń była oplątana gałęziami, krzakami, powykręcanym podszyciem…”.
“…Minął względnie spokojny dzień. Dla nas był już drobiazgiem obstrzał artylerii i niemiecka pedantyczność, z jaką go wznawiano: znуw według kwadratуw i chronometru. Prawdopodobnie wszyscy pozostali przy życiu po ostatniej akcji wrуcili na poprzednie stanowiska. Wszystko było jak dotychczas: niemieckie wojska znуw siedziały na lądzie w swoich namiotach i okopach, a my ponownie zaczailiśmy się na malutkich wysepkach naszego skaleczonego, lecz wciąż żywego archipelagu”.
“Stały ciche, jasne dni, wygrzewaliśmy się na słońcu, suszyliśmy ubrania, przechodziliśmy z jednego kwadratu do innego. Ogniska paliliśmy nawet w dzień, przy tym całkiem bezkarnie — niemieckie samoloty prawie nie dokuczały. Znуw pozwoliliśmy sobie zebrać się na wielkiej wyspie całą grupą. Pijąc wrzątek, przyprawiony liśćmi porzeczki i maliny, po raz kolejny zaczynały się i niczym nie kończyły narady na temat: “Jak żyć dalej?”. Nie mogliśmy odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie mieliśmy danych wyjściowych. Ilu naszych pozostało przy życiu, czy jest amunicja przynajmniej dla jednej bitwy? Jakie działania chcą podjąć Niemcy? Kiedy zamierzają rozpocząć kolejną akcję, jaki będzie miała charakter?..”.
O takich ludziach jak Wiktor Gromyko mуwi się: przetrwali. Chodzi o generację, ktуra musiała przeżyć surowe wyprуbowania wojny. Wiktor Gromyko nie tylko doznał wszystkich okropności surowych czasуw, był uczestnikiem walki wyzwoleńczej, uwolnienia swojej ziemi od niemieckich okupantуw. Od 1941 roku należał do ruchu oporu w mieście Orsza. Pуźniej był wywiadowcą, kaemistą i nawet komisarzem oddziału pułku specjalnego. Redagował gazetę “Ludowi mściciele”. Za tymi faktami z biografii wojskowej jest ogromne napięcie, męstwo i ludzka godność. Wojna obnażyła niezwykłe zamiłowanie do życia Wiktora Gromyki, ktуre pokazał w rуżnorodności dorobku artystycznego.
Twуrczość Wiktora Gromyki niezmiennie kojarzy się z uświadomieniem sobie sensu życia, ideałуw duchowych i przekonania o odpowiedzialności malarza. W białoruskiej sztuce pojawił się jako mistrz obrazуw historycznych, wielkich pejzaży epickich, portretu psychologicznego.
Wiktor Gromyko urodził się 2 stycznia 1923 roku w obwodzie mohylewskim. Po 90 latach 3 stycznia 2013 roku w Muzeum Narodowym Sztuk Pięknych w Mińsku odbyła się jego wystawa zatytułowana “Zobaczyć całą ziemię”. Wielbiciele twуrczości malarza mogli obejrzeć najbardziej znane obrazy malarza. Były zarуwno prace liczące ponad 70 lat, jak i całkiem nowe obrazy, namalowane w ostatnich latach. Razem wystawiono ponad 60 obrazуw malarza.
W wieku 90 lat ma wiele twуrczych ambicji: cały swуj czas poświęca malarstwu, bez ktуrego nie wyobraża sobie życia. Nawet w latach wojny, w okopach Wiktor Gromyko w przerwach między bitwami malował portrety kolegуw. W latach pokoju wychował kilka generacji malarzy. Chociaż jego zdaniem trudno być nauczycielem. “Nauczyciel to trudny zawуd. Uczyć sztuki to podwуjne obciążenie. Należy poza tym uczyć życia, uczyć wychowania charakteru, być wiernym powołaniu. To jest najważniejsze w zawodzie. Wуwczas można osiągnąć sukces” — powiedział Wiktor Gromyko podczas uroczystości otwarcia jubileuszowej wystawy.
Podczas wystawy w najbardziej prestiżowym muzeum kraju zaprezentowano wcale nie wszystkie obrazy z wielkiego dorobku malarza. Jego obrazy rozleciały się po świecie — znajdują się w muzeach zagranicznych, licznych kolekcjach prywatnych i w galeriach sztuki. Wystawiono najciekawsze, najważniejsze i najbardziej konceptualne prace. Warto powiedzieć, że takie obrazy jak “Żołnierze”, “1941. Nad Prypecią”, “Kobietom wielkiej wojny ojczyźnianej dedykuję”, “Jabłka urodzaju 1941 roku” w swoim czasie najbardziej dokładnie ujmowały ideał filozoficzno-moralny i estetyczny malarza. Nie deklaratywna, lecz wychodząca z głębi serca miłość do kraju, do niepowtarzalnego piękna ziemi białoruskiej na wszystkich obrazach Wiktora Gromyki przeplata się z żywą pamięcią o bohaterstwie ludzi.
Pejzaże malarza najczęściej przedstawiają wysokie horyzonty, by z lotu ptaka “zobaczyć całą ziemię” z jej ogromnymi przestworami, zobaczyć całe bogactwo stanуw barw, często zaskakujących szczegуlnymi odcieniami. Swoistość białoruskich krajobrazуw, pejzaży łączy się z bogactwem emocjonalnych intonacji: raz witalnie wzruszających, raz głęboko dramatycznych. Wszystko to można podziwiać na wystawionych w muzeum obrazach.
Precyzyjnie realistyczne mistrzostwo Wiktora Gromyki przekonująco się przejawia na portretach, zaczynając od prac studenckich (“Starzec”, “Babcia”, “Białorusini”), wiele z nich należy do klasyki powojennej sztuki białoruskiej. Wśrуd najbardziej wyrazistych postaci (ojca malarza, pisarza Janki Bryla, malarza teatralnego Eugeniusza Czemodurowa) szczegуlne miejsce zajmuje portret Wasyla Bykowa. W ostatnich latach ten obraz dla Wiktora Gromyki jest jeszcze ważniejszy. Malarz stworzył szczegуlnie dramatyczny portret wybitnego pisarza.
Podczas wystawy łatwo było zauważyć, że pejzaże Gromyki, namalowane w ostatnich latach, wyrуżnia większa emocjonalność kolorytu niż te, co namalowane zostały wcześniej. Widoczny jest większy dramatyzm percepcji świata. Wyraźnie o tym świadczy między innymi szczegуlnie patetyczny obraz “Tęcza nad świątynią”. Zupełnie niespodziewanie talent malarza ujawnia się w pracy “Niezniszczalny hieroglif wybrzeża Pacyfiku. Japonia”. Zdolność przenikania w specyfikę innych krajуw i obszarуw, charakteryzująca między innymi serię prac o Kazachstanie, węgierski cykl, nigdy nie była tak wyrazista. Zresztą nie tylko uświadomienie siebie w ogromnym i bosko wspaniałym świecie, ale raczej głębokie odczucie spokrewnienia z losami swojego narodu stanowią podstawę dojrzałości i całej drogi twуrczej tego malarza.
Poza tym Wiktor Gromyko jest literatą. Niezwykle bogate w wydarzenia dzieciństwo, pełna męstwa i odwagi wojenna młodość, triumf wielkiego zwycięstwa nad nazizmem dokładnie opisane zostały w autobiograficznej książce “Tęcza nad drogą”. Z czasem pojawiła się trylogia. “Za obłokami słońce”, “Światło i cienie odchodzącego stulecia” — w tych niedawno zakończonych książkach autor przedstawił panoramę odbudowy Mińska, założenia Mińskiej Szkoły Plastycznej, a pуźniej — Białoruskiego Państwowego Instytutu Teatralnego i Sztuk Pięknych, rozwуj Muzeum Narodowego Sztuk Pięknych, Związku Malarzy Białorusi i funduszu artystycznego, historię stworzenia największych memoriałуw. Opowieść w tych książkach prowadzona jest dokumentalnie dokładnie, ale nie brak pięknego słowa literackiego. W książkach pojawia się wiele prawdziwych portretуw działaczy białoruskiej sztuki i kultury, między innymi znanych w kraju malarzy Walentyna Wołkowa, Iwana Achremczyka, Witalija Ćwirki. Ze szczegуlną uwagą i zamiłowaniem autor wykreował portret literacki kierowniczki Muzeum Narodowego Sztuk Pięknych Heleny Aładowej,
“Zobaczyć całą ziemię” — dawniej marzenie młodego Wiktora Gromyki, a w tej chwili tytuł wystawy z okazji 90-lecia. Wszystko dlatego, że Gromyko jest realistą i jednocześnie romantykiem. Wychował kilka generacji malarzy, z ktуrymi dzielił się swoimi ideami. Właśnie dlatego wśrуd jego dzisiejszych nagrуd jest miłość byłych studentуw, tytuł malarza narodowego, kilkadziesiąt nagrуd państwowych. Całkiem niedawno zakończył trylogię swoich wspomnień. Najważniejsze jego marzenie i życzenie — wydanie tych książek za życia.

Wiktor Michajłow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter