Teatr Wielki Opery i Baletu Białorusi wystawiono operę “Carska narzeczona” Nikołaja Rimskiego-Korsakowa

Dojrzały, głęboki, przejmujący…

Teatr Wielki Opery i Baletu Białorusi nie przestaje budzić zachwytu i cieszyć publiczności. Tym razem wystawiono operę “Carska narzeczona” Nikołaja Rimskiego-Korsakowa.
Teatr Wielki Opery i Baletu Białorusi nie przestaje budzić zachwytu i cieszyć publiczności. Tym razem wystawiono operę “Carska narzeczona” Nikołaja Rimskiego-Korsakowa. Na wystawienie tej różnie ocenianej przez muzykologów opery zdecydował się główny reżyser teatru Michaił Pandżawidze. Nie jest to jego pierwsze doświadczenie, ponad sześć lat temu wystawił tę operę w Teatrze Opery i Baletu w Jekaterynburgu. W Minsku “Carska narzeczona”, jak powiedział reżyser, to zupełnie inny spektakl, bardziej dynamiczny i wyrazisty.


Z “Carską narzeczoną” w nowej interpretacji wraz z innymi przedstawicielami środków masowego przekazu zapoznałam się przed premierą podczas konferencji prasowej, którą przeprowadzono wśród dekoracji. Tego dnia na nasze pytania odpowiedzieli reżyser Michaił Pandżawidze, dyrygent Mikałaj Kaladka, malarz Alaksandr Kasciuczenka i wicedyrektor Uładzimir Ryłatka. Teatr Wielki od pewnego czasu zaprasza dziennikarzy prosto na scenę, żebyśmy nie tylko zadawali pytania twórcom sztuki, ale i zobaczyli, w jakich okolicznościach będą kreowane postacie, by poczuliśmy ducha spektaklu. Co też się stało.

Scenografia Alaksandra Kasciuczenki sprawia wrażenie kolorytem dawnej epoki, styl jest starannie przemyślany. Faktura materiałów, z których zrobiono dekoracje, zaskakuje: prawdziwe drzewo, z którego budowano domy bojarów za czasów Iwana Groźnego. Jak opowiedział sam malarz, postarał się, by faktura materiałów pomogła widzom poczuć epokę, gdy to wszystko się działo. O tym, że Kasciuczenka jest wybitnym scenografem, który słyszy zarówno muzykę, jak i reżysera, miałam przyjemność kiedyś napisać. Dekoracje do “Carskiej narzeczonej” przechodzą wszelkie oczekiwania. Ani na chwilę nie ma się wątpliwości, że otoczenie człowieka czasów Iwana Groźnego było właśnie takie. Poza tym, jak powiedział Michaił Pandżawidze, dekoracje pod względem technicznym dokładnie obliczono i wykonano w taki sposób, że przejścia między “budynkami” w postaci łuków i różne ich poziomy tworzą muszlę, dlatego głosy śpiewaków brzmią głośniej i wyraziściej. Dekoracje nie są ciężkie i masywne, można je zainstalować w ciągu czterech godzin, co również jest ważne w teatrze.


Artystom łatwo się wcielić w role w dekoracjach Alaksandra Kasciuczenki. Scena ze spektaklu

Od reżysera dowiedzieliśmy się, że żaden awangardyzm i pseudomodern w operze się nie pojawią. Wszystko, jak powiedział, będzie proste i podobne do rzeczywistości. Ta opera, stwierdził, jest prawdziwie rosyjska, ukazuje trudny okres jednoczenia państwa rosyjskiego, gdy carska oprycznina ostro walczyła z bojarami. Pod tym względem spektakl Michaiła Pandżawidzego jest refleksją o relacjach człowieka i władzy, o tych, którzy ją posiadają i którzy są jej pozbawieni. Konkretyzując myśl reżysera, odwołam się do jego wywiadu dla agencji informacyjnej Sputnik (http://ru.sputnik.by/culture/20150325/1014455565.html) . Oto co powiedział:

“Carska narzeczona” to historia stosunków cara i państwa… Sylwetka Iwana Groźnego jest najbardziej kontrowersyjna w historii Państwa Rosyjskiego. Postać niezwykle niejednoznaczna, lecz przy tym nazywany był Groźnym. Władza nie może być amoralna i moralna, istnieje poza pojęciem moralności, może być dowolna, ale nie słaba i budząca litość, ponieważ skoro nie potrafi obronić siebie i swoich interesów, jak może obronić swój naród?”



Jak powiedziała chórmistrz Nina Łamanowicz, to co dzieje się w operze to jest życie, nie ma w niej żadnego wymysłu: sprawiają wrażenie wyraziste partie, rzadkie w literaturze operowej postacie, przejmująca szczerość i szczególna naturalność melodii. Jest to czyste źródło czystej sztuki — tak powiedział o tej operze dyrygent Mikałaj Kaladka. Jest to jego pierwsze doświadczenie pracy z twórczością Rimskiego-Korsakowa, które uważa za bardzo ważne. Ani przed, ani po “Carskiej narzeczonej”, jak powiedział dyrygent w wywiadzie dla czasopisma “Parter”, kompozytor nie stworzył takiej zwartej opery, wyróżniającej się dynamiką rozwoju akcji, z takim udanym podziałem na głosy, melodyjnymi i uroczymi ariami, zespołami i chórami.

Nic dziwnego, że Michaił Pandżawidze wybrał “Carską narzeczoną”. Historia muzyki dowodzi, że przeznaczona jest dla mocnych głosów. Zespół Teatru Wielkiego dysponuje takimi głosami, dlatego warto mieć w repertuarze tę operę, w której każda partia, jak uważają inscenizatorzy, jak gdyby stworzona została dla białoruskich śpiewaków. W dwóch zespołach zaangażowano czołowych solistów teatru: artystów narodowych Białorusi Uładzimira Piatrowa i Wasila Kawalczuka, zasłużonych artystów Białorusi Uładzimira Hromawa, Aksanę Woukawą, Alaksandra Kiedę, Nastassię Maskwinę, laureatów konkursów międzynarodowych Natallę Akininę, Andreja Walencija, Taccianę Hauryławą, Kaciarynę Hałaulową, Alenę Zoławą, Eduarda Martyniuka, Pawła Piatrowa, Stanisława Tryfanawa.


Głęboki i mocny baryton Stanisława Tryfanawa w roli Grigorija Griaznoja przyciąga uwagę do przeżyć bohatera

Wszystko co dzieje się w operze jest typowe dla dramatu romantycznego. Córka kupca nowogródzkiego Marfa Sobakina (Tacciana Hauryława) jest zakochana w młodym bojarzynie Iwanie Łykowem (Wiktar Miendzieleu). Jest w niej zakochany carski oprycznik Grigorij Griaznoj (Stanisłau Tryfanau). Wzajemnym uczuciom Marfy i bojarzyna nie sądzone było rozwinąć się. W ich losy ingeruje car Iwan Groźny, który wybiera dziewczynę na żonę. Nie wie o tym jednak Lubasza (Aksana Woukawa), kochanka oprycznika Griaznoja, która zamierza otruć rywalkę.

I oto wreszcie premiera legendarnej opery, która jeszcze w 1933 roku, od momentu założenia teatru znalazła się w złotej kolekcji Teatru Wielkiego. Wówczas spektakl zatytułowano “Oprycznicy”. W 1938 roku publiczność obejrzała nową wersję “Carskiej narzeczonej”. Trzecią inscenizację 1950 roku wystawiano na scenie przez prawie 60 lat, prawie tak długo jak słynną “Aidę”.


Wyrazisty mezzosopran Aksany Woukawej w roli Lubaszy wzrusza publiczność

Sądzę, że nowa “Carska narzeczona” odniesie sukces i długo będzie wystawiana w teatrze. Zaimponowała od razu, zaczynając od uwertury i wspaniałej melodii, prawdziwie rosyjskiej według intonacji, w których brzmią stylizowane wątki pieśni ludowych. Dobre było oświetlenie, dzięki któremu ożyły dekoracje, wychwycono poszczególne elementy: obraz święty, studnię, rzeźbiony ganek. Od pierwszej sceny, gdy partię Grigorija Griaznoja zaśpiewał Stanisłau Tryfanau, uwagę publiczności przyciągnął wspaniały język rosyjski (libretto N. Rimskiego-Korsakowa i I. Tiumieniewa według dramatu L. Meja), gdy każdy wyraz był zrozumiały i nie trzeba było spoglądać na napisy na tablicy elektronicznej. O namiętnym barytonie Tryfanawa można pisać ody, jest taki mocny i pewny siebie, skupia całą uwagę na przeżyciach bohatera. To samo mogę powiedzieć o wyrazistym mezzosopranie śpiewaczki operowej Aksany Woukawej. Jej Lubasza, której cierpienia sercowe nikogo nie pozostawiają obojętnym, chociaż postępuje źle, jest mi jej żal. Wzrusza ofiarna miłość Marfy w wykonaniu Tacciany Hauryławej z jej kryształowo czystym sopranem. Pozyskuje sympatie ojcowska troska i dobroć ojca Marfy Sobakina — Wasila Kawalczuka, posiadacza mocnego i głębokiego basu. Przejmująco wykonuje swoje partie. Prawie każdy z wykonawców w spektaklu nie tylko precyzyjnie wykonuje swoją partię, ale i skupia się na uczuciach swojego bohatera.

O zdolności Michaiła Pandżawidzego do kreowania głębokich i wiarygodnych postaci od dawna wiemy, dlatego w “Carskiej narzeczonej” artyści nie tylko świetnie śpiewają, ale i wcielają się w swoich bohaterów. Wyróżnia to zdolny zespół teatralny. Chór, a są to carscy oprycznicy i lud, jak zawsze “za rządów Pandżawidzego”, dał z siebie wszystko. Nie są to po prostu śpiewający i poruszający się po scenie artyści w strojach, a żywi ludzie, każdy ma własną biografię. Widać, że reżyser przemyślał każdy szczegół. Jeden oprycznik unosi rękę, w której trzyma bat, drugi odpycha trzeciego, by wykonać swoje, postawione przez reżysera i chórmistrza zadanie, czwarty ogląda się za piątym… Wszystko jest powiązane, uzasadnione, przemyślane. Wszystko co dzieje się na scenie razem nadaje operze rozmachu tragedii, której podstawę stanowią wieczne tematy — przenikanie się losów rządzących i prostych ludzi, walka o władzę i walka o strefy wpływu, miłość i zazdrość, miłość wzajemna i bez wzajemności, wierność i zdrada.


Każdy dobrze wykonuje swoją partię. Scena zaręczyn Marfy

Ta piękna i smutna historia, która miała miejsce dawno temu, zabrzmiała spójnie, dynamicznie, wiarygodnie. Chociaż opera trwa dość długo, publiczność wcale nie zdaje sobie z tego sprawy. Mnie się wydaje dzieje się tak dlatego, że teatr opowiadając na pierwszy rzut oka o życiu codziennym potrafił uniknąć ordynarności, potrafił poczuć w muzyce Rimskiego-Korsakowa tajemnicę rosyjskiej duszy. Imponują mi refleksje Mikałaja Kaladki o mistyce zawartej w “Carskiej narzeczonej”. Pozwolę sobie zacytować: “Rezygnując z bytowego rozumienia fabuły, dostrzegając prawdziwie tragiczny rozmach, można odgadnąć mistyczną tajemnicę tej opery, ukrytą we wspaniałej muzyce, charakterystykach tembrowych i dynamicznych orkiestry, niesamowicie melodyjnym śpiewaniu, grze dramatycznej. Tajemnicę obnażającą istotę rosyjskiej duszy poprzez archetypy rosyjskich charakterów — silnych, namiętnych, zdolnych do cierpienia i skruchę, do czynu bohaterskiego, lecz przy tym cierpliwych, posłusznych, pokornych”.

Od siebie dodam: Teatr Wielki Opery i Baletu potrafił odgadnąć tę tajemnicę. Jak wiadomo nawet wówczas tajemnica nie traci uroku.

Walancina Żdanowicz

Foto: Angelika Grekovich
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter