Czekając na cud

Wydaje się, że jeszcze całkiem niedawno cały świat wstrzymując oddech obserwował wydarzenia na boiskach Niemiec, gdzie przez ponad miesiąc najlepsze światowe reprezentacji piłkarskie planety ustalały, która z nich jest najmocniejsza i zostanie mistrzem. Tytuł mistrza zdobyła reprezentacja Włoch. Jednak to nie zwolniło drużynę z udziału w eliminacjach pierwszeństwa Europy, które wystartują na początku września. I między innymi Włosi zagrają w jednej grupie z… Francją. Takie oto koło zatoczyła fortuna. Niestety nie spotkają się Materacci i Zidan, ze względu na to, że ten ostatni już nie będzie grać w składzie reprezentacji narodowej. Ciekawe byłoby zobaczyć ciąg dalszy głośnego thrillera “Niech cię Zidan bodnie”…
Jednak to wszystko już przeszło do historii. Każda drużyna przed nowym startem ma nowe nadzieje, pomysły i oczekiwania. Reprezentacja Białorusi nie jest wyjątkiem.
Na razie zaś marzenia białoruskich kibicуw, aby zobaczyć swoją drużynę w finałowym stadium top-turniejуw, pozostają tylko marzeniami. Kibic oburza się i grozi palcem sąsiadom: i Rosja, i Ukraina, i nawet Łotwa, ktуra zawsze była outsiderem w piłce nożnej, wykazały się na prestiżowych forach — albo na światowym, albo na europejskim. A zatem kibic żąda od ojczystej drużyny takich samych wynikуw.
Jednak Białoruś na razie nie ma szczęścia. Ciekawe, ale prawie w każdej eliminacji wygląda na to, że drużyna ma niezłe szanse na urzeczywistnienie swojego marzenia, jednak zawrze jest to strzał chybiony.
Najbardziej realne szanse na przedostanie się do kohorty grandуw istniały w roku 2002, kiedy na czele reprezentacji stał Edward Małofiejew. Jest to kluczowa postać w białoruskiej piłce nożnej, legendarny piłkarz i trener, grał w składzie reprezentacji ZSRR, pуźniej był jej trenerem, doprowadził mińskie “Dynamo” do zwycięstwa w mistrzostwach Związku Radzieckiego. Ogуlnie rzecz biorąc, ulubieniec całego narodu. Jednak rozpocząwszy turniej na wesołej nucie nasi piłkarze skończyli go dosyć smutnie. Białorusini nie potrafili wygrać w decydującym pojedynku z Walią, nie dostali się do ostatniego wagonu pociągu odjeżdżającego na mistrzostwa świata i pozostali na peronie, aby czekać na kolejny.
Po 4 latach drużyna znowu usiłowała zostać pasażerem tego honorowego ekspresu, zająć swoje miejsce w przedziale i udać się do Niemiec. I znowu, co dziwne, miała na to wszystkie szanse. Teraz głуwnym trenerem był Anatol Bajdaczny, cieszący się trochę mniejszym autorytetem, mniejszą popularnością wśrуd fanуw, lecz jest to bardzo dobry specjalista, ktуry ma za sobą pracę w klubach rosyjskiej pierwszej ligi oraz w reprezentacjach krajуw Azji. Wszystko układało się dobrze, drużyna grała fajnie, zbierała punkty, na boisku głуwne rolę odgrywały gwiazdy skali europejskiej, do ktуrych niewątpliwie należy rуwnież Walenty Bielkiewicz — wieloletni kapitan kijowskiego “Dynama” oraz Aleksander Gleb, jeden z liderуw londyńskiego “Arsenalu”. Jednak znowu, jak przypomnienie z przeszłości, jak pewnego rodzaju dejavu na końcu dystansu poniesiono niewytłumaczalną klęskę. Porażka w gościach w grze z Mołdawią pomieszała wszystkie karty i wprowadziła nieład do reprezentacji. W zespole odbył się konflikt, w ktуrego wyniku drużynę opuścił lider — Sergiusz Gurenko. Na końcu zaś eliminacji drużyna straciła rуwnież Sajdacznego, z ktуrym nie prolongowano umowy.
Krążyło dużo pogłosуw na temat tego, kto w końcu zostanie nowym głуwnym trenerem reprezentacji Białorusi. Wymieniano nazwiska czeskich specjalistуw, wśrуd ktуrych był i Duszan Ugrin, i Jуzef Howaniec. Ale (dla wielu była to sensacja) na trenera głуwnego powołano Jurija Puntusa.
Puntus jest dobrze znany na Białorusi. Długo i skutecznie pracował z drużyną BATE z Borysowa, ktуra od roku 1996 niezmiennie stawała się jednym ze zwycięzcуw mistrzostw kraju, jest to jeden z najbardziej pomyślnych trenerуw Białorusi. Puntus osiągnął sukcesy rуwnież na szczeblu reprezentacji: z jego właśnie nazwiskiem związany jest najgłośniejszy na dzień dzisiejszy sukces białoruskiej piłki nożnej — wyjście reprezentacji młodzieżowej do finału europejskich mistrzostw-2004, ktуre a propos odbywały się w Niemczech. Białorusini nie byli tam outsiderami i nawet wygrali w meczu startowym z drużyną przyszłych mistrzуw — Włochami, w ktуrej wtedy grały gwiazdy obecnie uczestniczące w mistrzostwach świata — Gilardino, de Rossi… Jednak potem im się nie powiodło i nie dostali się do pуłfinału.
I oto nowy zakręt w karierze Jurija Puntusa, nowe oczekiwania cudu. Czy potrafi, czy uda się? Zobaczymy, a na razie nowy trener aktywnie zajął się odmładzaniem drużyny, wprowadził do jej składu około dziesięciu nowych piłkarzy, tych, ktуrych dobrze zna z zawodуw młodzieżowych.
Jednak Puntus nie śpieszy się rezygnować ze starej gwardii, nie rąbie na ślepo. Odwrotnie, chce przywrуcić do głуwnej drużyny kraju “znajdującego się w opałach” Sergiusza Gurenkę, spodziewa się namуwić Walentyna Bielkiewicza, ktуry pośpiesznie oświadczył o wyjściu ze składu reprezentacji narodowej, aby ten znowu wyszedł na pole w koszulce reprezentacji. No i oczywiście duże nadzieje pokłada się w Glebie — już od dawna idą z Puntusem przez życie ramię przy ramieniu, wszyscy wiedzą, że mają wspaniałe stosunki.
No i rywale Białorusinуw też nie wyglądają na niezwyciężalnych. Z Holandią jesteśmy dobrze zapoznani– nie raz już losowanie stykało te drużyny w jednej grupie i Białoruś nawet wygrywała z “latającymi Holendrami”; Rumunia obecnie przeżywa nie najlepsze czasy, Słowenia znajduje się też nie na lepszym poziomie, a poziom Albanii w ogуle jest o wiele niższy. A zatem kibice mogą czekać na sukces. No i czekają, wskazując w stronę sąsiadуw. I Rosja, I Ukraina, i nawet Łotwa już wychodziły do wyższego świata. Teraz jest kolej na Białoruś.

Sergiusz Komarow
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter